Dla wielu firm na całym świecie i w Ameryce drakońskie decyzje z czasów pandemii o zamykaniu biur i kierowaniu pracowników do pracy z domu pozostały nadal w użyciu. Teraz doszły jeszcze ograniczenia w związku z szalonymi pomysłami na walkę z globalnym ociepleniem, a także rządowe decyzje o wspieraniu finansowym bezrobotnych, co powoduje, że ludziom nie opłaca się pracować. Skutkuje to na wielu polach światowej i wewnętrznej ekonomii.
Dochodzi do tego, że wielkie biura w centrach amerykańskich miast, by nie stać kompletnie pustymi, przekształcają się w luksusowe apartamenty. Zjawisko nasila się w USA i Kanadzie, trafia też do Europy. Biurowce stają się niepotrzebne.
Miliony ludzi, mimo zrestartowanej po pandemii gospodarki, nadal korzystają z uroków tzw. pracy zdalnej. Okazało się, że spotykanie się w biurze nie jest konieczne, a pracować można nie wielu stanowiskach w domu za pomocą komputera. W efekcie wielkie biurowce zaczęły świecić pustkami. Praca zdalna skłoniła amerykańskie firmy do zmniejszania powierzchni zajmowanej przez biura, a z czasem do rezygnacji z wynajmu. I pojawiło się pytanie: co zrobić z pustymi biurami? Czujni deweloperzy zaczęli szybko i z korzyścią dla siebie przekształcać je w luksusowe apartamenty.
Przykładem nowego zjawiska może być budynek w Waszyngtonie zajmowany przez jeden z departamentów stanu USA. W czasie pandemii stał on pusty, gdyż wszyscy zaczęli pracować zdalnie, i tak już zostało. W efekcie właściciel budynku przerobił wszystkie biura na 158 luksusowych apartamentów. Jeszcze kilka lat temu najczęściej na apartamentowce przekształcano dawne hotele czy fabryki. Dziś ponad 40 proc. wszystkich mieszkań w USA zamienianych w luksusowe apartamenty to dawne biura. Może to już na zawsze zmienić oblicze amerykańskich metropolii.
Jacek Hilgier
pointpub@sbclobal.net