Rozgrywane w Australii i Nowej Zelandii mistrzostwa świata w piłce nożnej kobiet przeszły do historii. Pod wieloma względami był to turniej wyjątkowy i bardzo pasjonujący. Po raz pierwszy w kobiecym mundialu wystąpiły aż 32 drużyny. Również po raz pierwszy reprezentacja USA zakończyła najważniejszy turniej czterolecia bez medalu, z trudem awansując jedynie do 1/16 rozgrywek. Kolejną niespodzianką był fakt, że dwukrotne mistrzynie świata Niemki nie przeszły nawet fazy grupowej.
Finałowy mecz wyłonił nowego mistrza świata. Reprezentacja Hiszpanii zdobyła po raz pierwszy w historii tytuł piłkarskiego mistrza. Zawodniczki z Półwyspu Iberyjskiego pokonały w finale rozgrywanym przy pełnych trybunach na stadionie w Sydney reprezentację Anglii 1:0. Zwycięskiego gola strzeliła Olga Carmona Garcia, która została bohaterką nie tylko finałowej batalii.
Finał od początku trzymał w napięciu, obfitował w wiele sytuacji strzeleckich dla obu stron. Jako pierwsze znakomitą okazję wykreowały Angielki, które mogły wyjść na prowadzenie w 16. minucie. Groźny strzał z dystansu oddała Lauren Hemp, ale uderzenie zatrzymało się na poprzeczce bramki.
Zawodniczki obu drużyn dążyły do strzelenia gola. Mecz był otwarty, bez kunktatorstwa, w przeciwieństwie do wielu finałów wielkich imprez piłkarskich, gdzie zazwyczaj zespoły skupiają się na grze w defensywie. Hiszpanki były nie mniej aktywne w ofensywie niż rywalki. Zespołowi z Półwyspu Iberyjskiego udało się dopiąć swego w 29. minucie. Po pięknej zespołowej akcji piłkę do bramki skierowała Olga Carmona Garcia. Hiszpanki mogły jeszcze podwyższyć wynik, ale w 70. minucie gry nie wykorzystały karnego. Ostatecznie wynik się nie zmienił i to Hiszpania została mistrzem.
Kiedy cała Hiszpania świętowała i cieszyła się ze zwycięstwa, jak to często bywa do akcji włączyli się politycy, obrońcy moralności, mąciciele spod znaku poprawności politycznej. Fala oburzenia z ich strony dotknęła prezesa federacji piłkarskiej Hiszpanii Luisa Rubialesa i trenera Jorge Vildę. Pierwszy z nich tuż po finale, na fali uniesienia i radości, pocałował w usta zdobywczynię bramki dla Hiszpanii. Równie karygodnego czynu, zdaniem wspomnianych obrońców moralności, dopuścił się trener, który w odruchu radości obejmując jedną z zawodniczek, nieobacznie zahaczył ją o pierś. Na obu wylała się fala krytyki ze strony tych wszystkich, którzy o sporcie i emocjach nie mają pojęcia. Padają żądania dymisji. Jak na razie do nich nie doszło. Jednak znając zacietrzewienie lewackich ugrupowań, los obu wydaje się przesądzony.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net