MAREK BOBER
„Zważywszy na głębokie obawy wyborców dotyczące jego wieku i osiągnięć, Biden po prostu nie może przeprowadzić wyborów, skupiając się na sobie. To już jest jasne od dłuższego czasu. Prezydent od ponad roku sygnalizuje, że zamierza przeprowadzić wybory ze względu na to, co nazywa ekstremizmem MAGA” – napisał Byron York, publicysta portalu Washington Examiner. MAGA, Make America Great Again, czyli sztandarowe hasło polityki Donalda Trumpa i nazwa nieformalnego ruchu jego zwolenników, ma odstraszyć wyborców prawdopodobnego kandydata Partii Republikańskiej.
Przemawiając dzień przed rocznicą wydarzeń z 6 stycznia 2021 r., czyli słynnego na cały świat „szturmu” zwolenników Trumpa na Kapitol, Joe Biden ostrzegał w Pensylwanii, że biznesman rodem z Nowego Jorku jest poważnym zagrożeniem dla kraju. Mówił, że wydarzenia sprzed trzech lat były momentem, w którym „prawie straciliśmy Amerykę”. Dodał: – Co zrobił Trump? Nazywa tych powstańców „patriotami” i obiecał ich ułaskawić, jeśli wróci na urząd.
– Są ludzie w MAGA, którzy znają prawdę o Trumpie i 6 stycznia, ale porzucili prawdę i porzucili demokrację – oznajmił. – Oni już dokonali wyboru. Teraz my wszyscy – demokraci, niezależni, republikanie głównego nurtu – musimy dokonać wyboru. Ja znam swój wybór. I sądzę, że znam Amerykę.
Trump nie pozostawał dłużny, mówiąc wyborcom w stanie Iowa, że to Biden „stanowi zagrożenie dla demokracji”. – Historia Joe Bidena to nieprzerwana passa słabości, niekompetencji, korupcji i niepowodzeń – powiedział. – Dlatego „crooked” Joe organizuje dziś w Pensylwanii swoją żałosną kampanię mającą na celu sianie strachu.
Optymizm prezydenta
W sylwestrowej wypowiedzi dla telewizji ABC prezydent Biden tryskał optymizmem. Powołał się na ojca, który miał go uczyć: „Joey, praca to znacznie więcej niż tylko wypłata. Tu chodzi o twoją godność, chodzi o szacunek”.
Wygrzewając się w słońcu Karaibów, chwalił się, że Amerykanie wracają do kraju z zagranicy, gdzie przeniesiono amerykańskie fabryki. Chwalił się też, że za jego kadencji utworzono – rzekomo – aż 14 mln miejsc pracy. Prezydent powiedział wprost, że najlepiej wspomina 2023 r. z tego, że – znowu rzekomo – poprawiła się sytuacja amerykańskiej gospodarki. – Po prostu dobrze się czuję z tym, że Amerykanie podnieśli się, przeszli trudny okres z powodu pandemii i teraz wracamy – podsumował.
W noworocznych życzeniach pragnął zaś, aby ludzie zrozumieli siłę i znaczenie Ameryki. – Mam nadzieję, że nowy rok będzie dla wszystkich zdrowy, szczęśliwy i bezpieczny. Ale poza tym mam nadzieję, że zrozumieją, iż jesteśmy w lepszej sytuacji, aby przewodzić światu, niż jakikolwiek inny kraj na świecie. I wracamy, już najwyższy czas – powiedział prezydent.
Złe sondaże
Sondaże wskazują jednak, że pod jego przywództwem sytuacja gospodarcza nie uległa poprawie, że prezydent żyje w innym świecie:
Wall Street Journal: Tylko 23 proc. wyborców stwierdziło, że polityka Bidena im pomogła.
Telewizja CNBC: Rekordowa liczba 66 proc. Amerykanów „pesymistycznie” ocenia przyszłość gospodarki Bidena.
Lending Club: w grudniu 62 proc. dorosłych stwierdziło, że żyje od wypłaty do wypłaty, w porównaniu z 58 proc. w marcu.
Dobry nastrój prezydenta jest albo sztuczny, albo wynika z niewiedzy. Telewizja MSNBC News ujawniła ostatnie badanie z 2023 r., z którego wynika, że na początku roku poparcie dla Bidena wyniosło 46 proc. przy 50 proc. dezaprobaty. Jednak najnowszy sondaż NBC pokazał, że poparcie dla prezydenta spadło do 40 proc., a jego dezaprobata wzrosła do 57 proc. W sondażu Gallupa jest jeszcze gorzej – aprobata poczynań prezydenta wynosi zaledwie 39 proc, przy dezaprobacie 59 proc. A było jeszcze niżej, niewiele ponad 30 proc.
Znawcy zwracają uwagę, że odkąd zaczęto robić takie pomiary, są to najniższe wskaźniki aprobaty polityki i pracy urzędującego prezydenta, który stara się o reelekcję. Donald Trump, który ubiegał się o reelekcję w 2020 r., miał 44 proc. poparcia przy 54 proc. dezaprobaty. Jednocześnie były prezydent Barack Obama, który ubiegał się o reelekcję w 2012 r., uzyskał 46 proc. poparcia przy 48 proc. dezaprobaty.
Pochwały bez pokrycia
Z końcem grudnia administracja Bidena chwaliła się „wspaniałym rokiem, który zapisał się w historii”, obwieszczając „najważniejsze osiągnięcia”. Jakie osiągnięcia? Na przykład „walka z inflacją i obniżenie kosztów”, „poradzenie sobie z kryzysem klimatycznym”, „inwestowanie w Ameryce i tworzenie dobrych miejsc pracy”, „chronienie dostępu do opieki w zakresie zdrowia reprodukcyjnego”, „uczynienie Ameryki bezpieczniejszą przed przemocą z użyciem broni”, „uczyniła szkolnictwo wyższe bardziej przystępnym cenowo”, „wzmocniła demokrację w kraju i za granicą” oraz „potwierdziła wysoko wykwalifikowaną kadrę sędziowską”.
Niestety, te „osiągnięcia” nie są w stanie wygrać choćby z pobieżną analizą. Inflacja musiała spaść, bo miała tak wysoki pułap, że gorzej się nie dało. Paradoksem jest jednak, iż amerykańska ekonomia nie jest w jakiejś tragicznej sytuacji (wzrost w trzecim kwartale 2023 r. o 5,2 proc, inflacja na poziomie 3,1 proc.), ale wysokie ceny usług i towarów zrobiły swoje w nastrojach społecznych. I właśnie ogólny pesymizm co do przyszłości kieszeni amerykańskiego podatnika jest głównym powodem, że Biden – niecały rok przed wyborami – przegrywa z Trumpem w sondażach ogólnokrajowych, jak i w stanach wahających się.
Trump prowadzi w prawyborach Partii Republikańskiej, co oznacza, że istnieje szansa, iż w Stanach Zjednoczonych dojdzie do rewanżu między nim a Bidenem w wyborach prezydenckich. Według danych sondażowych Wall Street Journal Trump otrzymał 47 proc. głosów w porównaniu z 43 proc. Bidena w hipotetycznych wyborach między nimi dwoma; po uwzględnieniu kandydatów niezależnych Trump otrzymał 37 proc. głosów w porównaniu z 31 proc. Bidena, a różni niezależni, w tym Robert Kennedy Jr. i Cornel West, zdobyli 17 proc. głosów.
Mobilizacja elektoratu Partii Demokratycznej, szczególnie skrajnie lewicowego skrzydła, jest cały czas możliwa. Straszenie Trumpem jako dyktatorem, autokratą, faszystą i kolejnym wcieleniem Hitlera zaczęło się na dobre. Efekty, jak na razie, są odwrotne.
Marek Bober
Zdjęcie
Czy prezydent Joe Biden poprawi wyniki sondaży? Musi, jeśli chce wygrać reelekcję.
fot. Facebook