sobota, 23 listopada, 2024

Werbunek w autobusie

Migracja do wielkich miast kojarzona była dotąd z zamiarem polepszenia warunków życia, lepszych zarobków, dostępu do edukacji. Obecie, dzięki polityce imigracyjnej prezydenta Bidena i jego ekipy, są to marzenia ściętej głowy, a życie w mieście staje się horrorem. Pospolici przestępcy udający osoby ubiegające się o azyl zamieniają amerykańskie miasta w strefę wojny. Jeden z najbardziej bezwzględnych wenezuelskich gangów, budzący strach z powodu torturowania swoich ofiar, bez przeszkód działa w Nowym Jorku.

Członkowie gangu rekrutują emigrantów ze schronisk bądź już w momencie, gdy wysiadają z autobusów z Teksasu. Niemal następnego dnia dostają zlecenia dokonywania kradzieży w sklepach, napaści na samotne osoby, turystów i przechodniów. Dzięki Bidenowi staliśmy się świadkami „przestępczości migracyjnej”.

Demokratyczni politycy temu zaprzeczają, gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul twierdzi, że migranci szukają „lepszego życia”. Poszukiwanie takiego życia odbywa się kosztem mieszkańców Nowego Jorku. Przestępcy poruszający się po ulicach motorowerami, uzbrojeni, kradną co się da, terroryzują całe dzielnice. Dwuosobowe zespoły kradną telefony komórkowe przechodniom i dostarczają je do skrytek, gdzie profesjonalni hakerzy z gangu dokonują nimi oszukańczych transakcji bankowych i wyciągają gotówkę z konta bankowego. Następnie telefony są czyszczone i wysyłane do Ameryki Płd. w celu odsprzedaży. Kiedy zobaczymy zbliżający się motorower, odsuwamy się od krawężnika i przytulamy do ściany budynku – rada taka jest zwykle potrzebna w mieście trzeciego świata, a nie w Nowym Jorku.

Nie lepiej jest w Chicago. Podobnie jak w Nowym Jorku, zawodowi przestępcy werbują migrantów ze schronisk do napadania na luksusowe sklepy w podmiejskim centrum handlowym w Oak Brook, na północnych przedmieściach. Jak ledwo przybyły wieśniak z Hondurasu miałby wiedzieć, gdzie znajduje się Oak Brook, elskluzywne przedmieście, i jak się tam dostać, nie korzystając z pomocy członków gangu? Pytanie nie wymaga odpowiedzi, ona nasuwa się sama. Gangi z Ameryki Południowej zamieniają podmiejskie centra handlowe w strefy niebezpieczne. Jest niemal pewne, że znaczna część mężczyzn przekraczających południową granicę to przestępcy lub ci, co mają zamiary przestępcze. Twierdzenie, że Wenezuela opróżnia swoje więzienia a następnie wysyła kryminalistów na północ, nie mija się znacznie z prawdą. Trzeba winić otwarte granice prezydenta Bidena, ale także łagodnie nastawionych do przestępczości demokratów w Nowym Jorku i Illinois, których polityka niemal gwarantuje, że migrujący przestępcy będą mogli rabować i napadać bez konieczności pójścia do więzienia. Demokratyczni urzędnicy w miastach-sanktuariach zapewniają noclegi, wyżywienie, świadczenia pieniężne tym samym osobom, które nas potem okradają i terroryzują. Czas, by ten absurd w końcu się skończył!

Jacek Hilgier

pointpub@sbcglobal.net

Najnowsze