czwartek, 21 listopada, 2024

Mocny, skuteczny na czele rządu?

Robert Strybel

Tragiczne wydarzenie w samym śródmieściu Warszawy ponownie na ulicę wyciągnęło radykalne feministki. Na klatce schodowej jednej z eleganckich, stylowych kamienic przy ul. Żurawiej ochroniarz budynku zastał nagą, pobitą do nieprzytomności oraz zgwałconą 25-letnią uchodźczynię z Białorusi. W Polsce szukała schronienia przed reżimem dyktatora Łukaszenki. Mimo intensywnej próby ratowania ofiary, Białorusinka zmarła. Kobiety ruszyły w marszu, by oddać jej hołd.

Natrafiła się więc doskonała okazja, by powypominać Tuskowi jego liczne niedotrzymane obietnice wyborcze, zwłaszcza drogie „sercu” (?) feministek te z zakresu „międzynoża”. W czasie kampanii Tusk sam zaproponował legalizację aborcji bez pytań i tłumaczeń do 12. tygodnia ciąży, a teraz twierdzi, że nie chciałby, żeby ten temat zdominował wiosenne wybory regionalne i lokalne. Kiedy rozpędził się na szlaku kampanijnym, lider Platformy rzucał słowa na wiatr, wymachiwał litanią tzw. stu konkretów, które miał załatwić w ciągu pierwszych stu dni swego urzędowania, a zrealizował ich zaledwie garstkę. 

Obiecywał, że nazajutrz po wyborach za rękę wyprowadzi prof. Glapińskiego z Narodowego Banku Polskiego. To okazało się niemożliwe, gdyż konstytucyjna kadencja prezesa NBP wybiega poza sejmową. Podległy mu Sejm skrótowo uchwalał niewiążące uchwały, wiedząc, że projekty ustaw  niesłużące Polsce (zdaniem prezydenta) spotka weto. Prezydent stwierdził, że nie podpisze projektu ustawy zezwalającej sprzedaż 15-latkom bez recepty pigułki przeciwciążowej „dzień po”, gdyż naraziłoby to nieletnie Polki na przyjmowanie szkodliwej dla zdrowia „bomby hormonalnej”. Mimo to Tusk ma tę wygodę, że kolesie z Brukseli idą na rękę swojemu „człowiekowi w Warszawie”. 

Ci sami eurokraci, którzy wytykali PiS najdrobniejsze uchybienia, przez palce patrzą na jawne naruszanie praworządności przez Tuska i Spółkę. Do nich zaliczyć można szturmowe przejęcie mediów publicznych przy pomocy „silnych ludzi” czy odwoływanie i powoływanie funkcjonariuszy państwowych oraz inne rozwiązania na podstawie niewiążących rezolucji, uchwał czy rozporządzeń. Dla neo-koalicji głównym hamulcowym jest prezydent Duda, który kontrowersyjnych rozwiązań jak usuwanie sędziów przez niego mianowanych nie podpisze.

Tusk pochodzi z rodziny polsko-kaszubsko-niemieckiej (babka po kądzieli była Niemką) i w domu nasłuchał się wszystkich trzech języków. We wczesnej młodości był typowym chuliganem, który łaził po Trójmieście z koleżkami, szukając zaczepki. Naoglądał się też prawdziwych starć zomowców ze strajkującymi. Na studiach z historii należał do antykomunistycznego Studenckiego Komitetu Solidarności, a po upadku komuny był współzałożycielem prokapitalistycznej partii zwanej Kongresem Liberalno-Demokratycznym. Kiedy lewicująca Unia Demokratyczna (korowcy i solidarnościowe lewactwo) połączyła się z KLD, Tusk znalazł się w lewicowo-liberalnej Unii Wolności, bo tak ta nowa partia się nazywała. 

Już w nowym tysiącleciu był jednym z „trzech tenorów”, którzy założyli Platformę Obywatelską. (Po odejściu pozostałych dwóch przy seterze pozostał już tylko sam Tusk). Debiut PO to sromotna klęska, i to podwójna. W roku 2005 partia Prawo i Sprawiedliwość wygrała zarówno wybory prezydenckie, jak i parlamentarne. Lepsze czasy dla Tuska nastały w 2007 r., kiedy rozpoczęły się ośmioletnie rządy PO. 

Od czasów KLD zachowała się w Platformie starokapitalistyzna niechęć do świadczeń społecznych spuentowana słowami „na to pieniędzy nie ma i nie będzie”. Ale, jak się wydaje, ośmioletni pobyt w opozycji, zakończony ubiegłorocznym zwycięstwem wyborczym ostatecznie wyprał Tuska z wszelkiej ideologii. Po ośmioletnim „socjalistycznym rozdawnictwie” pisowców, Tusk nie miał innego wyboru, jak kontynuować hojne świadczenia rodzinne typu 500+, podniesione w międzyczasie do 800 zł (ok. $204) miesięcznie dla każdego dziecka do 18. roku życia. „Raz dane nie może być zabrane!” – mawiano.

Na szczęście, wobec wciąż trwającej putinowskiej agresji w bliskim sąsiedztwie, Platforma także kontynuuje pisowski projekt dozbrajania polskich sił zbrojnych. Natomiast jeszcze pod znakiem zapytania znajduje się przyszłość flagowego projektu PiS − Centralnego Portu Komunikacyjnego, mega-węzła transportu lotniczo-kolejowo-drogowego, odległego o 30 km (ok. 18 mil) od granic Warszawy. W samej neo-koalicji zdania na ten temat są podzielone, ale pod względem bezpieczeństwa wobec ewentualnego zagrożenia CPK usprawniłby przerzut wojsk NATO na jego wschodnią flankę.

Sam Tusk kiedyś powiedział, że mieszany charakter jego rodziny, jak i regionu, z którego pochodzi, oraz historia, którą studiował, uzmysłowiły mu, jak skomplikowane może być życie. Uświadomienie sobie tego do pewnego stopnia uczyniły zeń twardego, bezwzględnego gracza politycznego, dla którego liczą się nie ideologia, ideały czy sentymenty, lecz skuteczność w zdobywaniu i zachowywaniu władzy. Skoro i do Polski już od pewnego czasu docierają elementy lewackiej ideologii zwanej na Zachodzie „wokeizmem”, a w Polsce „progresywizmem”, to one też dadzą się wykorzystać. Ulegając naciskom radykalnych feministek i fanatyczek „gender”, Tusk powołał Ministerstwo Równości, na czele którego stanęła lewicowa feministka. Edukacją, zdrowiem, pracą i rodziną, finansami, przemysłem, funduszami i polityką regionalną, sprawami emerytów oraz sprawami społeczeństwa obywatelskiego też rządzą kobiety. 

Na razie jednak wiele rozwiązań koalicyjnego rządu to prowizorka na wodzie pisana, bo nie uprawomocniona normalnymi ustawami. Dlatego Tusk zapewne liczy dni i miesiące do odejścia obecnego mieszkańca Pałacu Prezydenckiego w maju 2025 r. Po dwóch kadencjach Duda nie może ponownie kandydować, PiS nie ma mocnego kandydata na jego następcę, a sondaże na faworyta typują lewaka Rafała Trzaskowskiego. Jeśli sondażowe prognozy się sprawdzą, dopiero wówczas Tusk pokaże, na co go stać i prawdopodobnie nastąpi istny maraton legislacyjny. Jako głowa państwa obecny „postępowy” gospodarz stołecznego magistratu na pewno żadnego projektu rządowego nie zawetuje. Z drugiej strony, w życiu, a tym bardziej w polityce, nie ma żelaznych pewników. W ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy niejedno może zaskoczyć!

Najnowsze