czwartek, 21 listopada, 2024

Rewolucje – blaski, cienie, konsekwencje

Robert Strybel

Rewolucja w znaczeniu słownikowym to „gwałtowna zmiana ustroju politycznego i organizacji społecznej przy stosunkowo szerokim udziale społeczeństwa i przy zastosowaniu środków pozaprawnych”. Aby zjednać poparcie szerokich mas, ojcowie danej rewolucji muszą najpierw trafnie zidentyfikować nośne bolączki społeczne, jak bieda, nierówności czy niesprawiedliwości, i sprytnym marketingiem politycznym przekonać ludzi, że mają na nie niezawodne – ba, jedyne skuteczne – rozwiązania. Wśród nich jest rozprawienie się z przeciwnikami rewolucji.

Może je zilustrować krążąca obecnie anegdota. Putinowi pokazuje się we śnie Stalin, który sowicie go chwali za mądre i dynamiczne rządy, ponadto ma dla niego dwie dobre rady: – Należy wszystkich przeciwników wymordować, a Kreml przemalować na niebiesko. Zdziwiony Putin pyta: – Dlaczego na niebiesko? A Stalin: – Wiedziałem, że pierwszej rady nie zakwestionujesz! 

Żarty żartami, ale faktem jest, że niemal każda rewolucja ma krew na rękach, aczkolwiek jej ilość znacznie się różni. Oblicza się, że najwięcej ofiar śmiertelnych zafundowała rewolucja Mao Tse-tunga – do 78 mln. Hitler uśmiercił do 30 mln ludzi, a Stalin do 20 mln. W porównaniu z tymi wielkościami krwawy terror Robespierre’a podczas rewolucji francuskiej miał na sumieniu ok. 27 tys. nieszczęśników, w tym 17 tys. straconych oraz 10 tys. uwięzionych bez wyroku, którzy żywot zakończyli za kratami.

Podkreślić należy, że są to jedynie szacunki. Dokładnych danych brakuje, ponieważ każda rewolucja, wojna czy inna masowa zawierucha doprowadza do pokaźnej liczby zaginionych, których losy pozostają niewiadome. Bywa, że dopiero po latach odkrywa się nieznane dotychczas doły śmierci, ale wiele z nich prawdopodobnie nigdy nie zostanie odnalezionych. Ponadto sami historycy różnią się co do liczebności ofiar, często znacznie, podając rozrzut typu „od do”. Bywają też badacze, którzy np. nie zaliczają sztucznego głodu Stalina do sowieckiego ludobójstwa czy też inaczej kwalifikują inne zbrodnie polityczne.

Wspólną cechą nieomal wszystkich rewolucji jest nieliczenie się z ich prawdopodobnymi konsekwencjami. Zamiast tego rewolucjoniści kreślą optymistyczny cel swoich poczynań, zapowiadając m.in. chwalebną Tysiącletnią Rzeszę, powszechną szczęśliwość czy inną utopię. Rzeczywistość najczęściej jest odwrotnością tych hurra-optymistycznych prognoz. Zamiast utopii doprowadza do dystopii, mitycznej krainy koszmarów i nieszczęść. Jeśli fanatyczni wodzowie rewolucji nawet zdążyli się zapoznać z historią licznych nieudanych zawieruch czy nieosiągniętych utopii, przeważnie nie wyciągają z niej żadnych dla siebie wniosków. Raczej uporczywie i naiwnie twierdzą, że „tym razem będzie inaczej! Nam na pewno się uda!”

Warto dodać, że na peryferiach ruchów rewolucyjnych zawsze działały ukryte siły niekierujące się oficjalnymi celami danego ruchu, a jedynie własnym interesem pod hasłem „pecunia non olet”. Rewolucyjne zamieszanie sprzyjało takim poczynaniom. Zdarzało się też, że owi oportuniści działali za zgodą, a nawet namową samych rewolucjonistów, którzy w tym mieli własny cel drugiego dna. 

Jeśli chodzi o nazewnictwo, nie ma pełnej zgody co do tego, co stanowi rewolucję a co nie. Epoka kolonializmu głęboko przeorała świat. Zjawisko to miało podnieść prestiż i znaczenie mocarstw kolonialnych oraz podzielić się zdobyczami cywilizacji z dzikimi ludami. I rzeczywiście misjonarze zakładali szkoły i szpitale, uczyli tubylców podstawowych fachów i szerzyli wśród nich wiarę katolicką. 

Ale kolonializm także miał na swoim sumieniu liczne ofiary śmiertelne. W Ameryce Południowej konkwistadorzy byli przede wszystkim zapatrzeni w złoto i inne bogactwa podbitych regionów, zniewalali Indian, dziesiątkowali ich morderczą pracą, zabijali za drobne uchybienia i na dodatek zarażali ich często śmiertelnymi chorobami zakaźnymi przywleczonymi z Europy. Mimo to nie mówi się o rewolucji kolonialnej.

Amerykanie natomiast dumnie opisują swoją wojnę narodowowyzwoleńczą przeciwko brytyjskiej dominacji jako „rewolucję amerykańską” (American Revolution) czy wojnę rewolucyjną (Revolutionary War). Także nazywają ten konflikt „wojną o niepodległość” (US War of Independence) i tylko pod tą nazwą znany jest on w Europie i reszcie świata.

Oprócz wielkich zjawisk rewolucyjnych oddziałujących na cały świat, bywają też rewolucje bardziej partykularne – gospodarcze w tym globalistyczne, religijne oraz antyreligijne, klimatyczne czy obyczajowe. Choć siłą rzeczy każda tego typu erupcja przemocy wyrządza niezliczone zniszczenia, szkody i nieszczęścia, także niesie korzyści dla poszczególnych grup i ludzi, zwłaszcza animatorów tych ruchów.

Weźmy rewolucję przemysłową, która rozpoczęła się w XVIII stuleciu i ciągnęła się do XX. Można by dowieść, że trwa nadal pod postacią rewolucji technologicznej, aczkolwiek najczęściej tę obecną rozpatruje się jako zjawisko odrębne. Tak czy inaczej rewolucja przemysłowa zmieniła świat nie do poznania. Dała mu koleje i parostatki, zastąpiła dawniejsze wyrobnictwo ręczne wielkimi maszynami parowymi i potrzebowała niezliczonych rąk do pracy dla mniej lub bardziej zmechanizowanych warsztatów, tkalni, hut i fabryk różnego typu. Powstała wielka migracja z zacofanych i najczęściej zubożałych terenów wiejskich do miast.

Za lat sto możliwość życia w takich miastach byłaby ogromnym awansem społecznym, ale póki co przemieszczeńcy jedynie zamienili ubogą, wiejską chatynkę bez wszelkich wygód na brud, smród i ciasnotę miejskich slumsów także bez wszelkich wygód. Niczym sardynki w puszce nocowali pokotem w wilgotnych piwnicach czy w naprędce byle jak skleconych oficynach i szopach. Płace były głodowe, nie było co do garnka włożyć, panował powszechny niedostatek, przestrzeganie higieny osobistej graniczyło z cudem, stąd szerzyły się choroby.

W ówczesnych zmechanizowanych miejscach pracy roiło się od niebezpieczeństw. Nieprzyzwyczajona do nowoczesnych jak na tamte czasy urządzeń przemysłowych początkująca siła robocza musiała długo przyuczać się do zawodu. W międzyczasie rosły szeregi kalek, niedoświadczonych robotników, którzy w trakcie procesu wytwórczego stracili palce, ręce czy całe kończyny. Niejeden stracił przy tym życie. Szeroko wykorzystywano dziecięcą siłę roboczą. Drobny sześciolatek mógł się wcisnąć w niedostępną dla dorosłego szczelinę kopalni węglowej, by wydrapać ze ściany drobinki cennego paliwa. 

Rewolucja przemysłowa bezmyślnie niszczyła środowisko naturalne. Wobec bogactw naturalnych prowadzono gospodarstwo iście rabunkowe, gdyż nikt sobie nie wyobrażał, że zasoby te mogą się kiedykolwiek wyczerpać. Podczas gdy w Ameryce Północnej drewna nigdy nie brakowało, niektóre kraje Europy nadmierną wycinką niemal doszczętnie zdewastowały lokalny drzewostan. 

Dymiące kominy fabryczne stały się symbolem nie zatruwania atmosfery, lecz postępu i rozwoju. Ale nie trzeba się cofać do XIX stulecia. Zapewne niejeden czytelnik pamięta czerwony PRL-owski banknot stuzłotowy, którego rewers zdobił właśnie taki zadymiony industrialny pejzaż. Awers z kolei przedstawiał rysunek proletariusza z niedorozwiniętym lewym uchem.

Choć początki rewolucji przemysłowej były trudne i groźne dla ludzi i przyrody, dla fabrykantów, wielkich handlowców, bankierów i innych uczestników tego procesu był to raj na ziemi. Kosztem robotniczej niedoli powstawały wielkie fortuny. Z czasem uporano się z największymi niedogodnościami. Stopniowo polepszyły się warunki pracy i życia, związki zawodowe w dużej mierze ograniczyły zasięg komunistycznego oddziaływania na świat pracy. Już (a może dopiero?) w XIX w. rozwijała się coraz prężniejsza klasa średnia, która stała się głównym motorem postępu. 

Wbrew temu, co twierdzili Marks, Lenin, Stalin i cała rzesza ich pochlebców i pożytecznych idiotów, jakoby proletariat stanowił czołową klasę sprawczą, to z klasy średniej wywodzili się najwybitniejsi wynalazcy i przedsiębiorcy. A także najzdolniejsi naukowcy, architekci, pisarze, kompozytorzy i inni artyści. Czy kiedykolwiek będzie można to samo powiedzieć o ludziach rewolucji wokeistycznej, która obecnie osacza i trapi świat?

Robert Strybel

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze