Pod pretekstem walki z pandemią wszelkiego rodzaju globaliści, liberałowie i demokratyczne elity rządowe szykują zamach na naszą wolność, odbierają nam rozrywkę, uczestnictwo w emocjach sportowych. Pierwszy przykład z brzegu to Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Była to parodia sportowego wydarzenia, odbyła się bez udziału publiczności, a sportowcy byli poddani reżimowi prawie jak w zakładzie karnym. Poddawani na każdym kroku kontrolom, bez możliwości opuszczenia stadionów i miejsca zakwaterowania.
Do szokujących scen z udziałem wszechwładnych funkcjonariuszy służb sanitarnych doszło na początku meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata pomiędzy Brazylią i Argentyną, który miał się odbyć 5 września. Na boisku tuż przed rozpoczęciem spotkania pojawiła się policja i służby sanitarne, domagając się deportacji czterech piłkarzy z Argentyny, którzy ponoć złamali obostrzenia covidowe i złożyli fałszywe zeznania. Zrobiono to na oczach całego świata, w świetle telewizyjnych kamer, zamiast przed meczem, kiedy było na to dużo czasu.
W drugiej minucie hitowego starcia pomiędzy odwiecznymi rywalami na boisku pojawili się nagle przedstawiciele brazylijskiej agencji nadzoru sanitarnego w asyście policji. Spotkanie zostało oczywiście przerwane i doszło do ogromnego zamieszania. Służby chciały aresztować czterech piłkarzy reprezentacji Argentyny. Sanepid obwinił argentyńską federację o celowe zatajenie informacji w dokumentach o tym, że aresztowani piłkarze występują na co dzień w lidze angielskiej. A zgodnie z obowiązującymi w Brazylii obostrzeniami związanymi z pandemią koronawirusa osoby, które przebywały m.in. w Wielkiej Brytanii na 14 dni przed wjazdem do kraju, muszą poddać się 14-dniowej kwarantannie.
Sytuację próbowano załagodzić i za wszelką cenę doprowadzić do wznowienia spotkania. Obiecywano brazylijskiemu sanepidowi, że w przerwie spotkania dokonane zostaną zmiany na boisku. W odpowiedzi usłyszano, że przedstawiciele służb tylko realizują rozkazy.
W rozmowach uczestniczyły także gwiazdy obu zespołów z Neymarem i Leo Messim na czele. Kapitan Argentyńczyków nie potrafił zrozumieć, dlaczego dopiero po rozpoczęciu meczu podjęto takie drastyczne kroki, zamiast zrobić to wcześniej, skoro miejscowe służby miały jakieś zastrzeżenia. Tym bardziej że Argentyńczycy byli już w Brazylii przez trzy dni przed meczem i spokojnie mieszkali w hotelu.
Zdziwiony tak drastyczną interwencją był również prezes Brazylijskiego Związku Piłki Nożnej, który oznajmił, że sanepid został poinformowany o sytuacji każdego ze sportowców już na trzy dni przed meczem. Dodatkowo tuż przed meczem delegat sanepidu pozwolił zawodnikom grać, ale potem z nieznanych powodów urzędnicy zmienili zdanie, doprowadzając do kolosalnego skandalu, a kibiców pozbawiając możliwości obejrzenia meczu.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net