Jolanta Hałaczkiewicz
Często męczy mnie to pytanie. Od wielu lat obserwuję to, co dzieje się z naszą grupą narodowościową, porównuję do innych. Pamiętam lata osiemdziesiąte, gdy mogliśmy pochwalić się wpływowym i dosyć sprawnie działającym Kongresem Polonii Amerykańskiej, jak również innymi organizacjami polonijnymi. Wspomnieć tu należy grupy weteranów I i II wojny światowej, którzy niepogodzeni z rządami komunistów w Polsce, mieli ogromny wpływ na patriotyczne wychowanie naszej polonijnej młodzieży. Oczywiście już wtedy można było zaobserwować różnego rodzaju frakcje, brak jedności politycznej i instynktu samozachowawczego Polonii. Z czasem sytuacja jeszcze bardziej pogorszyła się. Starsze pokolenie wymiera, a młodsze nie interesuje się kontynuacją ich poczynań. To nie jest znowu takie negatywne, pewne grupy organizacyjne tracą sens bytu i nie ma powodu ubolewać nad ich rozkładem, ale… Właśnie, jest powód do zmartwień. A nawet kilka.
Po pierwsze, nie dbamy o zachowanie pamięci o dorobku tych, którzy emigrowali przed nami i tworzyli naszą wspólną historię. Godzimy się na odbieranie naszych polonijnych skarbów albo sami się ich pozbywamy, sprzedając lub wywożąc do Polski. Tracimy w ten sposób wspólny majątek, wpływy i charakter jako grupa narodowościowa. Nie można istnieć bez swojej historii. Przykładem jest Orchard Lake Schools w Michigan, polonijny ośrodek istniejący od 137 lat dzięki polskim księżom, na czele z założycielem Seminarium SSCM ks. Józefem Dąbrowskim, polonijnym pieniądzom i kilku generacjom Polonusów. Chwilowy brak uwagi ze strony Polonii, zaufanie kilku bardziej agresywnym jednostkom, które dostrzegły szansę przejęcia władzy i okazuje się, że musimy my, prawowici właściciele, walczyć o niezamykanie Polskiego Seminarium, dzięki któremu istnieje OLS. A gdy stracimy Seminarium, to tylko jedynie drogą sadową może uda się nam ocalić majątek zakupiony za polonijne pieniądze.
Innym przykładem niedbania o pamięć i dorobek naszych przodków jest wywiezienie archiwum Związku Sokolstwa Polskiego z USA do Polski w ramach porozumienia zawartego z IPN. Jestem jak najbardziej za działalnością IPN, ale jestem przeciwko oddaniu dokumentów historycznych należących do jednej z najstarszych organizacji polonijnych komukolwiek. Kiedy w 2019 roku wydzwaniałam, żeby dowiedzieć się, dlaczego pozbywamy Polonię swojej historii, to nikt nie raczył odpowiedzieć na moje telefony. Takie działania nie były i nie mogą być w naszym wspólnym interesie.
Po drugie, nie zakładamy nowych polonijnych organizacji. Możemy zgodzić się, że część starych straciła sens istnienia i sztuczne utrzymywanie ich jest pozbawione zasad zdrowego rozsądku. Zgoda, ale co w zamian? Czy nie powinniśmy pomyśleć o nowych formach zrzeszania się? Czy upadek starych i brak nowych nie doprowadzi do zniszczenia Polonii? Gdzie podzieją się ludzie, dla których potrzeba kontaktu z polskością jest ważna? Czy nie tracimy ich, gdy pozostawieni sami sobie, czując się wyobcowani wśród swoich, z rozterką w sercu patrzą w stronę Polski, szukając bliskości? Przecież powinni mieć możliwość zaspokojenia potrzeby przynależności do grupy, gdzie mogą czuć się jak w rodzinie: akceptowani, szanowani i potrzebni. Jest wśród nas wielu działaczy, ludzi z pomysłami. Czas na ich mobilizację. Niech organizują nowe związki, szkoły, zrzeszenia i kluby. Gdy upadnie polonijna gazeta, zastąpmy ją internetową. Może jak będzie interesująca, to powstaną kluby wspierające ją, zamiast polską gazetę niemającą nic wspólnego z Polonią. To samo z radiem czy telewizją. Przykładów może być wiele, jak wiele będzie pomysłów i chętnych do ich realizacji.
Podam przykład grupy, którą utworzono ponad dwa lata temu, pod nazwą „Michigan lubi książki”. Pierwsze spotkanie odbyło się w Centrum Kulturalnym, a następne z powodu pandemii, w prywatnych domach. Mają swoją stronę na Facebooku, widoczną dla wszystkich, dzięki której mogą wymieniać poglądy, uwagi, dzielić się wiadomościami i umawiać na kolejne spotkania. Dzięki inicjatywie założycielki, jednej osoby, która miała potrzebę utworzyć taki klub, miłośnicy książek spotykają się rozmawiając po polsku o tym, co jest im bliskie. Może jest to przykład jak na razie małej organizacji, ale godnej naśladowania i spełniającej potrzeby części Polonii. Oby więcej było takich przykładów.
Wracając do upadu lub w ostateczności braku wpływów starych polonijnych organizacji, to czy nie jesteśmy winni ich smutnego końca? Dlaczego działacze nie wychowują swoich następców? Czy brak zainteresowania naborem młodych, pełnych inicjatyw członków i w konsekwencji niedopuszczanie ich do zarządzania nie jest jedną z przyczyn upadku starych polonijnych organizacji?
Na zakończenie trzeci powód do zmartwień. Nie potrafimy zjednoczyć się politycznie. Kiedyś Polonia wiernie oddana partii demokratycznej, dotąd, dopóki nie zaczęła być traktowana jako pewny głos, od czasu do czasu wysuwała swoich kandydatów na różne stanowiska. Gdy układ polityczny zaczął się zmieniać i okazało się, że nie popieramy kandydatów polskiego pochodzenia, bo są republikanami, to Polonia straciła kompletnie jakiekolwiek znaczenie dla obu partii. Spójrzmy prawdzie w oczy! Jest nas około 10 milionów, a ilu mamy kongresmenów i senatorów, którzy chwalą się swoim polskim pochodzeniem i występują w naszym wspólnym interesie? Ilu z nich potrafi opowiedzieć się po stronie Polski i Polonii? Rok 2022 jest rokiem wyborczym. Może nie jest jeszcze za późno na wybranie i popieranie tych, którzy nas szanują, liczą się z naszymi potrzebami i jednocześnie dbają o interes Stanów Zjednoczonych a nie partii politycznej, z której pochodzą. Ruszmy wreszcie głową! Do czego to podobne, aby w Chicago nie było kandydata polskiego pochodzenia, wokół którego warto byłoby zjednoczyć Polonię? Gdy są wybory w Polsce, Polonia głosuje, chociaż, tak szczerze mówiąc, nie ma to większego znaczenia w sensu stricte. Dlaczego nie głosujemy, gdy wybory dotyczą bliższych nam spraw, bo wpływających na nasze codzienne życie w Stanach? Zastanówmy się nad sobą, zawsze jest czas na zmianę i poprawę. Zjednoczmy się i zajmijmy zadbaniem o wspólny, polonijny interes. Niech nikt nie rządzi nami bez naszej aprobaty.
Kilka miesięcy temu, jednocząc się w trosce o Polskie Seminarium SSCM w Orchard Lake, które planowano zamknąć, zebrała się grupa około tysiąca osób polsko-amerykańskiego pochodzenia przeciwnych tej decyzji. W wyniku ich zjednoczonego działania zainteresowano problemem Polonię, Polaków i Amerykanów, nie tylko w Michigan, gdzie jest Seminarium, ale w całych Stanach, w Polsce i w świecie. Nie wiemy, jakie będą losy tej starej organizacji, sprawa jest ciągle otwarta, ale pewne jest, że gdyby nie garstka ludzi, to Seminarium nie miałoby jakiejkolwiek szansy przetrwania. Problemy z naszymi skarbami polonijnymi są wszędzie. Połączmy wspólnie siły, zjednoczmy się we wspólnym interesie. Grupa, o której mowa powyżej, założyła stronę na Facebooku pod nazwą „Polskie Lobby”. Jej hasłem jest „Nic o nas bez nas”. Członkiem Polskiego Lobby może być każdy, komu bliskie są sprawy Polonii. Jeżeli jest potrzeba wsparcia, ratowania naszego wspólnego dorobku czy interesu i szukacie pomocy, to można kontaktować się z członkami przez Facebook lub e-mailem polskielobby@gmail.com.