Jolanta Hałaczkiewicz
Najnowsze wiadomości z Zakładów Naukowych w Orchard Lake, MI są przygnębiające. Sytuacja prawna Seminarium S.S. Cyryla i Metodego jest ciągle niewyjaśniona. Oficjalnie instytucja ta działa, chociaż Rada Regentów, pod której opieką i zarządem jest cały ośrodek Polonijnych Zakładów Naukowych, przegłosowała jej zamknięcie, a seminarzyści transferowani zostali do innych seminariów lub odesłani z powrotem do Polski.
Zwolennicy przekształcenia szkoły średniej na szkołę sportową i usuwania polskości z kampusu zrobili, co mogli, ale ciągle jeszcze Watykan nie ogłosił zamknięcia tej 137-letniej instytucji, założonej przez polskich emigrantów i latami utrzymywanej przez darczyńców polskiego pochodzenia. Teraz przyszedł czas na zamknięcie Biblioteki im. Adama kardynała Maidy, usunięcia wszystkich książek i dostosowanie budynku na klasy dla dziewcząt.
W 2019 roku, ratując upadającą szkołę średnią dla chłopców, zwaną St. Mary’s Preparatory, utworzono szkołę dla dziewcząt. Przewodniczący Rady Regentów Steven Gross powiedział w rozmowie z Polskim Lobby, że pandemia Covidu i dziewczęta uratowały szkołę średnią od upadku. Bardzo oryginalna diagnoza!
Warto poznać wspaniałą historię tej barbarzyńsko zamykanej biblioteki. Przez lata, obok Polskiego Seminarium, siostry felicjanki prowadziły bibliotekę. Niestrudzenie zbierano książki teologiczne, popularno-naukowe, literaturę piękną. Polscy emigranci przekazywali przywiezione przez siebie publikacje, które znajdowały schronienie pod baczną opieką zakonnic. Gdy Polacy cierpieli z powodu zniszczeń wojennych i polskie książki wraz z resztą narodowej kultury niszczyli masowo okupanci, w Orchard Lake zbierano je i szanowano. Polscy historycy w poszukiwaniu zniszczonych zbiorów w Polsce często łapczywym okiem patrzyli na zbiory zabezpieczone przez emigrantów.
Biblioteka służyła seminarzystom, studentom St. Mary’s College, St. Mary’s Prep, wykładowcom i Polonii. Od 1957 roku zajmowała pomieszczenia obecnie okupowane przez szkolny sklepik. Zaczęło brakować miejsca. Obok polskich wydawnictw były i amerykańskie. W pewnym momencie zbiór liczył ponad 90 tys. książek, map i płyt, w tym kolekcję około 16 tys. polskich, ważnych dla Polonii i Polski, publikacji.
Rozbudowę rozpoczęto w 2003 roku, a zakończono w 2006, dodając około 1850 metrów kwadratowych dodatkowej powierzchni użytkowej. Biblioteka spełniała wymogi nowoczesnej uczelnianej instytucji, z miejscem przeznaczonym na komputery i inne sprzęty przydatne do prac naukowych i szkolnych. Gdy 26 maja 2006 roku kardynał Maida, absolwent St. Mary’s Prep i St. Mary’s College, obchodził 50. rocznicę swoich święceń kapłańskich, odbyła się uroczystość z jego udziałem. Bibliotece nadano jego imię. Jednocześnie poinformowano, iż zebrano 5 milionów dolarów, z czego część użyto na rozbudowę obiektu, a część przeznaczono na fundusz przyszłych potrzeb biblioteki. Wśród darczyńców było wiele osób polskiego pochodzenia oraz ważne polonijne organizacje, jak chociażby Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie w Ameryce.
Przez wiele lat biblioteka spokojnie służyła seminarzystom, studentom i reszcie społeczności, z Polonią na czele. W latach 2008-2009 nastąpiły zmiany personalne w Polonijnych Zakładach Naukowych, związane z działalnością pierwszego dyrektora Polskiej Misji Marcina Chumięckiego i usunięciem dyrektora Archiwum i Muzeów ks. Romana Nira, a później także wieloletniego opiekuna Galerii, Mariana Owczarskiego. Ówczesna bibliotekarka polskiego pochodzenia, nie znająca języka polskiego Karen Majewski, zaczęła pozbywać się wielu polskich książek, częściowo wyrzucając je do śmietnika po zerwaniu okładek czy strony tytułowej lub sprzedając je w Internecie. Jesteśmy w posiadaniu zdjęć z tego „odchwaszczania” biblioteki. Można powiedzieć, że jako bibliotekarka miała „szlachetne” zamiary – tak przecież robią w amerykańskich bibliotekach. Ale nie rozumiejąc przywiązania Polonii do książek, nie licząc się z historią i konsekwencjami, jakie wywołały zniszczenia wojenne wśród naszych rodaków, obraziła dobroczyńców i ofiarodawców. Zmuszona protestem tych, którzy w dobrej wierze przekazywali swoje zbiory, zaprzestała tej barbarzyńskiej działalności. Wtedy to do biblioteki przeniesiono z różnych budynków ocalałe z pożogi polskie książki, gazety i czasopisma. Była to jedna z tragicznych chwil w historii Polonijnych Zakładów Naukowych dla ludzi polskiego pochodzenia i ogromna strata dla naszego dziedzictwa.
Dopuszczono się kulturowego wandalizmu i co gorsze – niegodziwości wobec wieloletnich pracowników, używając między innymi kamer podglądających zachowanie ks. Nira w jego prywatnym mieszkaniu. Ingerowała policja poinformowana o wszystkim przez obrońcę księdza w osobie poety, redaktora Gwiazdy Polarnej, Edwarda Duszy. Żałosne jest to, że obecny regent, Joseph Lentine, wtedy pracownik administracji szkół, był ponoć pomysłodawcą tych podglądów, a teraz jest członkiem Rady Seminarium, Rady Regentów i głosował za zamknięciem tegoż Seminarium. Skandal! Sprawa dyskryminacji pracowników i łamania praw obywatelskich zakończyła się w sądzie. Marianowi Owczarskiemu oddano część jego zbiorów, a ks. Nirowi zaczęto wypłacać emeryturę.
Na tym nie kończy się jednak historia tych ocalałych od śmietnika zbiorów. Zwieziono je do jednego z pokoi w dolnej części biblioteki i do niedawna jeszcze tam leżały w kartonach, chociaż w 2010 roku zatrudniono nową osobę do opieki nad nimi. Jak mówiono na zebraniach Misji Polskiej, osoba ta nie bardzo miała czas zajmować się polskimi książkami, wypełniając inne obowiązki w bibliotece.
W 2016 roku Rada Regentów podjęła pierwszą próbę przejęcia budynku biblioteki i przystosowania go na klasy szkolne. Na szczęście nie zgodzili się na takie bezprawie ówczesny kanclerz ks. Tomasz Machalski, wykładowcy z Seminarium i jego Rada Nadzorcza. Mieli odwagę przeciwstawić się regentom i uszanować wolę fundatorów tego budynku.
Spokój nie trwał długo. W ramach oszczędności w 2017 roku zwolniono polskojęzyczną bibliotekarkę i pozbyto się osób płatnych od godziny. Nowo mianowany administrator Todd Covert prawdopodobnie uznał, iż biblioteka nie jest tak istotna dla rozwoju młodych ludzi jak zajęcia sportowe. Zmniejszono liczbę godzin otwarcia i tłumaczono, że „we współczesnym świecie mamy wszystko w Internecie”.
Widocznie ciągle wyczekiwano bardziej odpowiedniego momentu. Nadarzył się z chwilą zamknięcia Seminarium. W czerwcu tego roku, gdy już nie było seminarzystów na kampusie, zaczęło się wywożenie książek do pomieszczeń Seminarium. Jak poprzednio, zapakowano je w pudła i zatrudniono młodzież ze szkoły, powierzając jej przeniesienia części zbiorów do sali im. ks. Moczygemby.
Co z resztą 90 tys. zbioru, tego nie wiemy.
W sobotę, 13 sierpnia wywiezione zostały regały, zakupione z pieniędzy darczyńców. Rano zdemontowano je i szybko pozbyto się ich z kampusu. Wygląda na to, że nie ma sił do walki z brakiem szacunku dla dorobku pokoleń. Obecny dyrektor Polskiego Instytutu (kiedyś zwanego Misją Polską), historyk John Radzilowski, usprawiedliwia i wręcz popiera zarządzenia administracji Szkół. Zarzuca oburzonym brak znajomości bibliotekarstwa i archiwistyki, oraz radzi poduczyć się w tej dziedzinie. Oskarża o rozpowszechnianie fałszywych informacji i starych fotografii.
Trudno zrozumieć, czym kieruje się, atakując tych, którzy tylko informują o sytuacji starych ksiąg teologicznych, należących do 137-letniego Seminarium, i polskiego zbioru literatury, albumów czy wydawnictw emigracyjnych. Jest tak bardzo pewny swoich racji, że poucza bibliotekarza, jak powinna działać biblioteka.
Istnieje popularne powiedzenie o tak zadufanych w sobie ludziach, ale nie wypada go tu powtarzać. A właściwie, dlaczego mielibyśmy mu zaufać, skoro mówi to, co wcześniej słyszeliśmy od dwóch jego poprzedników? Żaden z nich nie dotrzymał obietnicy. A za czasów jednego z nich też „robiono porządek” z książkami. Najgorsze jednak jest to, że ci, którzy są odpowiedzialni za prawidłowe i korzystne działanie dla dobra szkół, chyba nic złego nie widzą w tym, co się obecnie dzieje. To jakoś wydaje się im normalne, że najpierw zbiera się pieniądze, rozbudowuje bibliotekę, a potem usuwa się książki i na ich miejsce organizuje się klasy szkolne.
Może to robione jest za przyzwoleniem fundatorów biblioteki i tych, którzy oddawali książki pod opiekę Seminarium ufając, że tam będą bezpieczne, docenione a nie sprzedawane na ebayu. Jeżeli są wśród nas odważni fundatorzy, którzy 16 lat temu stali w bibliotece u boku kardynała Maidy, gratulując mu pracy duszpasterskiej, niech odezwą się, powiedzą, co o tym myślą! Może potrzebują naszego poparcia, tak jak my ich. Może razem zapytamy głośno, jakim prawem odbieracie nam to, co polskie, co nasi dziadowie, ojcowie i my ufundowaliśmy dla przyszłych pokoleń. Jeżeli będziemy milczeć, to pozostanie nam perspektywa, nakreślona przez przewodniczącego Rady Regentów Grossa: cieszenia się z Groty NMP, Kaplicy, Centrum Liturgicznego i Polskiego Instytutu i dawania dalej forsy – bez pytań!