Przezroczysty, obrotowy bęben, plastikowe kulki z zapisanymi w środku karteczkami, „sierotka” Marysia dokonująca losowania… Takie atrybuty kojarzą nam się raczej z losowaniem toto-lotka lub ustalaniem składu grup eliminacyjnych do piłkarskich mistrzostw świata. Mogliśmy tak myśleć do niedawna, bowiem Polska stała się chyba jedynym krajem na świecie, gdzie podobna procedura zaczęła obowiązywać również w systemie wymiaru sprawiedliwości.
Wszystko za sprawą sposobu wyboru sędziów do Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Zastąpiła ona zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną przy Sądzie Najwyższym. Nowa izba będzie teraz rozstrzygała sprawy dyscyplinarne prawników czy decydowała o uchyleniu immunitetów sędziom i prokuratorom. Docelowo w nowej izbie ma orzekać 11 sędziów wybranych przez prezydenta na pięcioletnią kadencję. Wybierze ich z grona 33 kandydatów zgłoszonych do losowania.
Losowanie odbyło się na posiedzeniu Kolegium Sądu Najwyższego. Posiedzenie było transmitowane w Internecie, ale jego pierwsza część była ledwo słyszalna. Dziennikarze, którzy chcieli obserwować losowanie, nie zostali wpuszczeni na salę. Przygotowano dla nich osobną salę – z telewizorem. Wejścia do głównej sali, gdzie odbywało się losowanie, broniła policja. Dziennikarzom wystawiono więc akredytacje na oglądanie telewizji. Już sam ten fakt budzi wiele wątpliwości wobec bezstronności i niezależności wymiaru sprawiedliwości i sposobu w nim orzekania. A to jest nadal głównym źródłem konfliktu z Unią Europejską, której zasady wymagają bezstronności krajowego sądownictwa.
Samo losowanie jako żywo przypominało losowanie wspomnianych drużyn piłkarskich. Przeprowadziła je pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Najpierw pokazywała przed kamerą kartki z nazwiskami wszystkich sędziów, po czym zamykaa je w niebieskich pojemnikach w kształcie kulki. Kule wrzucała do obrotowej urny. „Jak jajka z niespodzianką” – tak to w pewnym momencie skwitowała. „Siedem razy w jedną stronę, siedem razy w drugą” – tak z kolei opisywała mieszanie kul.
Cała ta procedura stała się wyjątkowo upokarzającym dla instytucji Sądu Najwyższego widowiskiem. A także budzącym wątpliwości co do bezstronności i rzetelnego procesu wyboru. W losowaniu brali bowiem udział i zostali wybrani sędziowie z upolitycznionej i podległej Ministrowi Sprawiedliwości Krajowej Rady Sądownictwa, o którą toczy się spór z UE. To powoduje, że przeprowadzone losowanie doprowadzi do kolejnych wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o naruszeniu niezawisłości sądów krajowych.
To jeden z „kamieni milowych”, które musi spełnić Polska, aby otrzymać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy przyznawanych przez Parlament Europejski. Należy sądzić, że tak groteskowo wybrane kolegium nie spełnia postawionych warunków i spór Polski z Unią Europejską nadal będzie się toczyć.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net