Historia – Gwiazda Polarna https://gwiazdapolarna.net Dwutygodnik polonijny Tue, 07 May 2024 18:30:32 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.4.4 Józef Chełmoński. Mistrz polskiego pejzażu https://gwiazdapolarna.net/jozef-chelmonski-mistrz-polskiego-pejzazu/ https://gwiazdapolarna.net/jozef-chelmonski-mistrz-polskiego-pejzazu/#respond Tue, 07 May 2024 18:28:47 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1632 110 lat temu, 6 kwietnia 1914 roku, zmarł Józef Chełmoński, najważniejszy przedstawiciel polskiego realizmu w malarstwie. Przez całe życie inspirował go głównie rodzimy krajobraz i sceny z życia chłopów.

Wpływ na wybór życiowej drogi Józefa Chełmońskiego miała rodzina i okolica, w której dorastał. Urodził się we wsi Boczki pod Łowiczem – regionie znanym z barwnego folkloru. Ojciec był uzdolniony plastycznie i muzycznie, matka była rozmiłowana w literaturze i sztuce. Jako 14-latek widział, jak władze zaborcze zamieniły szkołę, do której uczęszczał, w więzienie dla powstańców styczniowych. Sam był świadkiem publicznej egzekucji na łowickim rynku. Domyślał się, że jego ojciec – wójt gminy – pomagał ukrywać się powstańcom styczniowym, pomimo tego, że groziła mu kara śmierci.

Szkolne kroki

Chełmoński już w dzieciństwie przejawiał talenty plastyczne. Postanowił rozwijać się w tym kierunku. Wybór artystycznej drogi zaakceptował ojciec, co było nietypowe jak na tamte czasy. W 1867 roku Józef Chełmoński rozpoczął naukę w warszawskiej Klasie Rysunkowej i pracowni Wojciecha Gersona, który wywarł na niego ogromny wpływ.

Gerson reprezentował liberalne podejście do uczniów. Dbał o to, by młodzi adepci sztuki potrafili dostrzec, co jest ciekawego w najbliższym otoczeniu i poszukiwali własnych dróg artystycznych, zamiast naśladować uznanych malarzy. Mniejszą uwagę przywiązywał do umiejętności technicznych, kładąc nacisk na to, by uczniowie pozostali po prostu sobą.

Mistrz był dla Chełmońskiego tak ważny, że wiele lat po ukończeniu szkoły poprosił go o zostanie chrzestnym swojego dziecka.

Etap monachijski

W 1872 roku ukończył naukę w Klasie Rysunkowej prof. Gersona. Miał już dobrze opanowany warsztat. Jego szkolni koledzy starali się o przyjęcie do Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, jednak Chełmońskiego nie było stać na wyjazd. Po śmierci ojca, w tym samym roku, bardzo pogorszyła się jego sytuacja materialna. Z pomocą przyszedł mu malarz Maksymilian Gierymski, który wystawił na loterii jeden ze swoich obrazów, by w ten sposób zdobyć fundusze dla kolegi. Dzięki temu szlachetnemu gestowi Chełmoński mógł rozpocząć naukę w Akademii.

– Po latach Chełmoński przyznał, że znacznie większy wpływ niż prestiżowa Akademia miała na niego monachijska Polonia i Maksymilian Gierymski. Przebywając w Niemczech, tęsknił za Polską i jej przyrodą. Wyrazem rozterek Chełmońskiego z tamtego czasu jest obraz Odlot żurawi – mówiła Renata Higersberger, kustosz z Muzeum Narodowego w Warszawie w audycji „Ćwiczenia z myślenia” z 2014 roku.

Chełmoński potrzebował polskiej przyrody, by tworzyć. Często wyjeżdżał na Kresy i Ukrainę w poszukiwaniu pleneru, by rozwijać swoje zainteresowania. 

Miłość do koni

– Chełmoński kochał konie bardziej niż ludzi. Wystarczy popatrzeć, w jaki sposób je malował. Podchodził do nich z miłością i zrozumieniem – wyjaśniła Renata Higersberger.

Konie przyniosły mu sławę we Francji. Konne trójki i czwórki były egzotyczne dla mieszkańców Zachodu.

– Posiadał wyjątkową umiejętność, którą zauważyli współcześni mu malarze: niesamowitą pamięć wzrokową. Potrafił zapamiętać ruch konia w takim ustawieniu, które wydawało się nieprawdopodobne. Dopiero później wynalazek fotografii udowodnił, że konie mogą przybierać takie pozy, które Chełmoński umieszczał na obrazach z pamięci – dodała Renata Higersberger.

Pasmo sukcesów

W 1875 roku wyjechał do Paryża dzięki pomocy Cypriana Godebskiego – rzeźbiarza i teoretyka sztuki. W Paryżu na początku Chełmońskiemu wiodło się źle. Jednak już rok później jego dwa obrazy odniosły ogromny sukces. Jeden z nich – Sprawa u wójta – został powieszony na stałej ekspozycji Muzeum Narodowego w Warszawie. Na fali sukcesu natychmiast spisał umowę z kupcami na sprzedaż wszystkich swoich obrazów, nawet takich świeżo zdjętych ze sztalugi.

Kolejne lata przyniosły Chełmońskiemu sukces i sławę. Malarz cieszył się także ogromną popularnością wśród Amerykanów. Dostawał tak wiele zamówień, że praktycznie „produkował” obrazy przez kolejne 6 lat. Przedstawione na nich sceny malował z pamięci. Obrazy sprzedawał za astronomiczne sumy. Sytuacja materialna pozwoliła mu otworzyć własną pracownię w renomowanej siódmej dzielnicy Paryża. W jego wspaniałym mieszkaniu często spotykała się Polonia francuska. Ożenił się z Marią Korwin-Szymanowską, która urządziła mu dom w artystyczny sposób. Często pozwalał sobie na liczne ekstrawagancje i kosztowne zakupy.

Powrót do Polski

W 1881 roku w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się kryzys ekonomiczny. Nie dość, że spadła liczba zamówień, to w dodatku na dzieła sztuki zostało nałożone cło w wysokości 30 procent. Wtedy wróciły wspomnienia z dzieciństwa. To z tego okresu pochodzą nieliczne prace Chełmońskiego nawiązujące do historii. Namalował wtedy cztery obrazy o tematyce powstańczej, na których uwiecznił nie tylko powstańców, ale także ich przeciwników – Kozaków dońskich.

W 1887 roku wraz z rodziną wrócił do Polski. Doświadczył tu chłodnego przyjęcia. Zorganizował z przyjaciółmi pracownię w Hotelu Europejskim w Warszawie. Tworzył w spartańskich warunkach w towarzystwie m.in. Stanisława Witkiewicza, zarzucającego mu później masową produkcję obrazów, i Adama Chmielowskiego. To właśnie wtedy powstało Babie lato – manifest polskiego realizmu i Kuropatwy.

– Chełmoński stworzył najbardziej reprezentatywny obraz polskiego pejzażu – Kuropatwy, choć specjalizował się w scenach rodzajowych. Nie rozstawiał sztalug w plenerze. Wszystkie jego prace powstały w pracowni. Robił notatki rysunkowe, czasami akwarelowe – wyjaśniała Elżbieta Leszczyńska autorka książki Pejzaż w malarstwie polskim w audycji „Kwadrans bez muzyki” z 2017 roku.

Na polskiej ziemi

Grupa artystyczna skupiona wokół Hotelu Europejskiego stopniowo się powiększała. Odwiedziła ją również słynna aktorka Helena Modrzejewska, która wprowadziła Chełmońskiego w kręgi elity intelektualnej Warszawy.

W 1899 roku Chełmoński kupił niewielki dom w Kuklówce niedaleko Grodziska Mazowieckiego. Rok później odbyła się zbiorowa wystawa jego prac w warszawskiej Galerii Sztuki „Zachęta”, będąca ukoronowaniem jego artystycznej drogi. Wszystkie obrazy zostały natychmiast sprzedane, a prasa składała Chełmońskiemu niemal dziękczynne hołdy.

W 1913 roku „Zachęta” przyznała mu jubileuszową nagrodę jako wyraz uznania za całokształt działalności artystycznej i zasługi dla ojczyzny. Jednak te splendory już nie cieszyły Chełmońskiego. Zaszył się w swojej ukochanej Kuklówce. Zwiedzał okolicę, chodził po polach i malował. Opuszczony przez bliskich zmarł 6 kwietnia 1914 roku.

seb/im

]]>
https://gwiazdapolarna.net/jozef-chelmonski-mistrz-polskiego-pejzazu/feed/ 0
Zbrodnia Katyńska – chronologia, skala, ofiary i nieukarani zbrodniarze https://gwiazdapolarna.net/zbrodnia-katynska-chronologia-skala-ofiary-i-nieukarani-zbrodniarze/ https://gwiazdapolarna.net/zbrodnia-katynska-chronologia-skala-ofiary-i-nieukarani-zbrodniarze/#respond Tue, 07 May 2024 18:28:23 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1630 Prof. Tadeusz Wolsza

Dramat oficerów Wojska Polskiego, policjantów, strażników więziennych, strażników leśnych, funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu oraz pracowników polskiej administracji na Kresach Wschodnich rozpoczął się 17 września 1939 r. W tym dniu Armia Czerwona, z opóźnieniem realizująca ustalenia układu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., dokonała agresji na Polskę.

Do sowieckiej niewoli dostało się około ćwierć miliona żołnierzy, w tym 10 tys. oficerów, których ulokowano w kilku miejscach odosobnienia. Następnie przeniesiono ich do trzech obozów zlokalizowanych w: Kozielsku (żołnierze), Ostaszkowie (policjanci) i Starobielsku (żołnierze i przedstawiciele innych służb). 5 marca 1940 r. władze Związku Sowieckiego podjęły decyzję w sprawie zatrzymanych Polaków. Do elitarnego grona dygnitarzy: Józefa Stalina, Klimenta Woroszyłowa, Wiaczesława Mołotowa i Anastasa Mikojana dotarł dokument Ławrientija Berii, w którym komisarz ludowy spraw wewnętrznych ZSSR podkreślił, iż zatrzymani Polacy to zawzięci wrogowie Związku Sowieckiego i nie rokują nadziei na jakąkolwiek poprawę. Wyrok był łatwy do przewidzenia: najwyższy wymiar kary. Dokument ponadto podpisali: Michaił Kalinin i Łazar Kaganowicz. Wszyscy do końca życia pozostali bezkarni.

Transporty śmierci z trzech obozów do miejsc egzekucji rozpoczęły się w nocy z 3 na 4 kwietnia i 5 kwietnia 1940 r. (Starobielsk). Jeńcy otrzymali przed wyjazdem prowiant na drogę. Sowieci jednocześnie rozgłaszali plotki, że Polacy być może będą już niebawem na wolności lub rozpoczną służbę wojskową we Francji lub Anglii. Miało to przede wszystkim uspokoić emocje.

Podróż trwała od kilku do kilkunastu godzin. Pierwsze egzekucje odbyły się 4 kwietnia w godzinach popołudniowych. Polacy byli mordowani w: Smoleńsku, Katyniu, Charkowie i Twerze, zaś chowani potajemnie, z zawartością kieszeni, w bezimiennych grobach w Bykowni, Katyniu, Miednoje i Piatichatkach. Celowo zwracam uwagę na fakt, że zamordowani zostali pochowani z zawartością kieszeni, gdyż po trzech latach to właśnie odnalezione wówczas dokumenty ułatwiły nie tylko identyfikację ofiar, ale i dały możliwość precyzyjnego ustalenia terminu egzekucji.

Zbrodniarze z NKWD zamordowali 21.857 osób (chociaż pierwotnie sowieckie plany objęły ok. 25.700 osób, w tym 14.700 oficerów). W poszczególnych miejscach zbrodni dzienna norma egzekucji – strzałem w tył głowy, wynosiła od 250 do 300 osób. W zbrodniczą procedurę było zaangażowanych 125 funkcjonariuszy NKWD, nigdy nie osądzonych. Nikita Pietrow z Memoriału ustalił ich nazwiska, na podstawie listy osób zgłoszonych do nagrody za udział w akcji specjalnej w kwietniu 1940 r. Do historii przeszedł zwłaszcza jeden ze zbrodniarzy – Wasilij Błochin, który uczestniczył w egzekucjach policjantów w Twerze. Był to bodajże największy morderca w historii NKWD. Na sumieniu miał od 10 do 15 tys. osób, w tym swoich przełożonych, np. Gienricha Jagodę i Nikołaja Jeżowa.

Z zagłady ocalało jedynie 394 jeńców, których Sowieci przewieźli do obozu Pawliszczew Bor, a potem do Griazowca. Powody, które spowodowały ich ocalenie, były różne. Kilkudziesięciu, na czele z ppłk. Zygmuntem Berlingiem i  ppłk. Leonem Bukojemskim, podjęło współpracę z NKWD. O kilkunastu upomniały się władze niemieckie lub z innych krajów (np. Włoch), wykorzystując niemieckie pośrednictwo. Dość tu tylko przywołać przykład rtm. Józefa Czapskiego. Z grona niezłomnych, którzy nie podjęli współpracy, kilkudziesięciu wyłowili już sami Sowieci, dostrzegając ich przydatność w późniejszym okresie. Najbardziej charakterystyczny jest tu przykład por. Stanisława Swianiewicza, przed wybuchem wojny profesora Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, specjalisty z zakresu ekonomii i gospodarki Niemiec oraz Związku Sowieckiego. Ale z drugiej strony zastanawia to, że dziesiątki innych profesorów, doktorów i inżynierów uwięzionych w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku straciło życie, chociaż również legitymowało się wybitnymi osiągnięciami naukowymi. Sprawa dotyczyła np. specjalistów z Instytutu Techniki Uzbrojenia, Instytutu Przeciwgazowego, Wojskowego Instytutu Geograficznego, Centrum Wyszkolenia Sanitarnego, kilkuset lekarzy i farmaceutów oraz prawników. Symbolicznym przykładem z grona ofiar będzie por. Józef Marcinkiewicz, genialny matematyk, rozpoznawalny na świecie, stypendysta polskiego ministerstwa nauki w Paryżu, od 1939 r. profesor Uniwersytetu w Poznaniu (prace publikował w języku angielskim i francuskim). Został zamordowany w Katyniu.

Do wiosny 1943 r. władze RP bezskutecznie poszukiwały zaginionych oficerów. Gros inicjatyw wykonali: premier rządu gen. Władysław Sikorski oraz dowódca Polskich Sił Zbrojnych w ZSSR gen. Władysław Anders (w jego imieniu m.in. rtm. Józef Czapski). W kwietniu 1943 r. propaganda niemiecka nagłośniła odkrycie grobów polskich oficerów pod Smoleńskiem. Niemcy, pewni swojej niewinności, przeprowadzili wówczas największą w latach wojny akcję propagandową. Joseph Goebbels zanotował 13 kwietnia 1943 r.: „Führer zezwolił teraz, abyśmy przekazali dramatyczny meldunek niemieckiej prasie. Będziemy mogli żyć z tego przez parę tygodni”. Nic więc nie stało już na przeszkodzie, aby do działalności propagandowej wykorzystać filmy dokumentalne (powstało kilka produkcji z przeznaczeniem np. dla Niemców pt. Im Wald von Katyn oraz dla widzów w Generalnym Gubernatorstwie i w Kraju Warty z polską ścieżką dźwiękową i dla Francuzów z wizyty w Katyniu znanego pisarza Roberta Brasillacha), kroniki filmowe, audycje radiowe, publikacje prasowe i broszury (w Generalnym Gubernatorstwie nakłady prasy gadzinowej osiągnęły nakład 1 miliona 300 tys. egzemplarzy) oraz płyty gramofonowe. Specjalną rolę Niemcy przypisali wycieczkom do miejsca zbrodni. Uczestniczyło w nich około 31 tys. osób z całej okupowanej Europy, krajów neutralnych oraz żołnierzy Wehrmachtu. Z Generalnego Gubernatorstwa i z Kraju Warty Niemcy przywieźli również ponad 60 Polaków.

Ważną rolę w procesie ustalenia okoliczności zbrodni spełniły komisje lekarskie: niemiecka, międzynarodowa i techniczna Polskiego Czerwonego Krzyża (jej pracami kierował dr Marian Wodziński). To członkowie Międzynarodowej Komisji Lekarskiej, w której składzie pracowali specjaliści z: Belgii, Bułgarii, Danii, Finlandii, Holandii, Niezależnego Państwa Chorwackiego, Protektoratu Czech i Moraw, Rumunii, Słowacji, Szwajcarii, Węgier i Włoch (nie dojechali wcześniej awizowani lekarze z: Hiszpanii, Portugalii, Szwecji i Turcji, zaś z Francji dotarł jedynie oficer sanitarny z Vichy) ustalili ponad wszelką wątpliwość, że zbrodni dokonali Sowieci na wiosnę 1940 r. Pierwszoplanową rolę wśród lekarzy odegrał dr Ferenc Orsós, który na bazie wcześniejszych ustaleń z początku lat dwudziestych XX w. poczynionych na Węgrzech (zbrodnie komunistyczne w okresie Węgierskiej Republiki Rad) oraz badań w Katyniu i Winnicy dokonał ważnego odkrycia naukowego w zakresie ustalenia terminu zbrodni, wykorzystując do tego celu osad na szczątkach ludzkich. Z jego propozycją zgodzili się pozostali członkowie Międzynarodowej Komisji Lekarskiej, podpisując końcowy dokument. Z kolei delegaci Komisji Technicznej Polskiego Czerwonego Krzyża zasłużyli się w procesie identyfikacji ofiar zbrodni katyńskiej oraz gromadzenia artefaktów wydobytych z jam grobowych. Władysław Kawecki, redaktor gadzinówki Goniec Krakowski, dwukrotnie odwiedzający miejsce sowieckiej zbrodni, przygotował pierwszą listę imienną zidentyfikowanych polskich oficerów. Inni uczestnicy wyjazdów do Katynia, wyposażeni w serwis fotograficzny, imienne listy ofiar, pamiątki wydobyte z grobów np. guziki, naramienniki, a nawet sznury, którymi były skrępowane ręce pomordowanych, po powrocie w rodzinne strony realizowali misję propagandową. Przygotowywali wystawy, uczestniczyli w spotkaniach środowiskowych, udzielali wywiadów prasowych do tzw. gadzinówek oraz byli zachęcani do wypowiedzi przed pokazem filmu dokumentalnego, którego premiera w Generalnym Gubernatorstwie odbyła się jeszcze w kwietniu 1940 r.

Cel propagandy niemieckiej był czytelny: rozbicie sojuszu pomiędzy aliantami – Anglosasami i Sowietami (jeden z artykułów opublikowany w Trzeciej Rzeszy oraz w krajach okupowanych nosił tytuł nie pozostawiający żadnych złudzeń: „Oto są sojusznicy Roosevelta i Churchilla. Mord GPU na 12.000 polskich oficerów”, zaś kolejny: „Jak długo będzie milczeć Anglia w sprawie masowego mordu w Katyniu?”). W tej kwestii minister propagandy Joseph Goebbels zanotował: „Wszyscy podejrzewają naszą propagandę, że dlatego tak rozdmuchujemy sprawę Katynia, aby doprowadzić do separatystycznego pokoju albo z Anglikami albo z Sowietami. Nie jest to oczywiście naszym zamiarem, choć tego rodzaju ewentualność byłaby bardzo przyjemna”.

Plan niemieckiej propagandy ostatecznie się nie powiódł.  Anglicy i Amerykanie, ze względów militarnych (polskie możliwości wojskowe były już wyczerpane, zaś Stalin mógł jeszcze rzucić do walki tysiące żołnierzy), stanęli po stronie Sowietów. Poświęcili natomiast rząd RP na uchodźstwie i cały naród polski. 25 kwietnia 1943 r. Związek Sowiecki zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem gen. Sikorskiego. Można to potraktować jako początek kłamstwa katyńskiego, którego skalę Sowieci wzmocnili w styczniu 1944 r. po sfałszowanych ustaleniach komisji Nikołaja Burdenki. Zabiegi polskich komunistów, aby do tej komisji dołączyli delegaci polscy (Wanda Wasilewska i Bolesław Drobner), nie zostały zaakceptowane przez władze sowieckie. Wojciech Materski ustalił, iż zaproponowanych polityków proweniencji komunistycznej osobiście wykreślił Józef Stalin. W styczniu 1944 r. miejsce zbrodni wizytował natomiast Jerzy Borejsza, w ramach większej delegacji dziennikarzy akredytowanych w Moskwie. Wyprawie tej towarzyszyła ekipa filmowa, która uwieczniła pracę komisji gen. Nikołaja Burdenki oraz wizytę dziennikarzy. W styczniu 1944 r. dotarli tu również żołnierze gen. Zygmunta Berlinga. Sowieci, wzorem niemieckich doświadczeń z 1943 r., zorganizowali szereg wycieczek do miejsca zbrodni, którą przypisali Niemcom. Była to inicjatywa na dużo mniejszą skalę niż niemiecka z 1943 r. Wizyta żołnierzy gen. Zygmunta Berlinga stanowiła oczywiście ważny element działalności propagandowej. Z pobytu delegacji żołnierskiej powstał film dokumentalny z wyraźnym przesłaniem, że zbrodni dokonali Niemcy na jesieni 1941 r.

Stanowisko Anglosasów wobec kłamstwa katyńskiego oczywiście nie uległo zmianie. Nie tylko nie zakwestionowali dokumentu przygotowanego w Moskwie, ale dodatkowo z coraz większą mocą wywierali wpływ na władze RP, aby zaakceptowały sowiecki punkt widzenia. Stanowisko rządu Stanisława Mikołajczyka było łatwe do przewidzenia. Polacy nie przyjęli sowieckich argumentów. Niestety z protestami płynącymi z „polskiego Londynu” nikt się już nie liczył.

W 1946 r., po raz pierwszy w historii, zbrodnia popełniona na polskich oficerach została określona ludobójstwem. Była to inicjatywa sowieckich prokuratorów na posiedzeniu Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze, którzy mordem w Katyniu postanowili obarczyć Niemców. Termin egzekucji ustalili, jak już była mowa wcześniej, na jesień 1941 r. Anglosasi zakwestionowali, na bazie dokumentów dostarczonych przez władze RP z Londynu oraz niemieckich prawników, wiarygodność świadków wytypowanych przez Kreml i odrzucili sowiecki postulat. Wydarzenie z Norymbergi było dla polskiej emigracji czytelnym sygnałem, ważnym z punktu widzenia rozwinięcia na szerszą skalę działalności naukowej, edukacyjnej i propagandowej na temat Katynia. Głównymi organizatorami akcji były: Polskie Stowarzyszenie Byłych Sowieckich Więźniów Politycznych w Wielkiej Brytanii oraz Stowarzyszenie Polskich Kombatantów. Do działalności włączyli się byli dowódcy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, w tym gen. Władysław Anders, mąż opatrznościowy polskiej emigracji politycznej.

Wyrazem zaangażowania wymienionych organizacji były kolejne inicjatywy, w tym artykuły, broszury, wywiady oraz film dokumentalny z 1953 r. Największą wszakże rangę zyskała książka pt. Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów z przedmową gen. Władysława Andersa, której pierwsze wydanie ukazało się w 1948 r. Zarówno film dokumentalny, jak i książka były przygotowane w kilku wersjach językowych (m.in. angielskiej, francuskiej, hiszpańskiej i włoskiej).

Na początku lat pięćdziesiątych sprawą zbrodni katyńskiej zajęli się w końcu Amerykanie. Odeszli już przede wszystkim od negowania sowieckiej odpowiedzialności za mord w Katyniu. W Waszyngtonie odnalazł się nieoczekiwanie raport ppłk. Johna van Vlieta, który jako jeniec wojenny wizytował miejsce zbrodni w 1943 r. i podkreślił w dokumencie, że polscy oficerowie zginęli z rąk sowieckich. W roku 1952 r. zakończył prace Komitet do Spraw Zbadania Zbrodni Katyńskiej, znany bardziej pod nazwą komisja Raya Maddena. Amerykanie przesłuchali w sumie 81 świadków oraz przyjęli zeznania od kolejnych około 200. Ponadto zebrali około 100 pisemnych oświadczeń i relacji oraz zbadali 183 dowody rzeczowe. Najważniejszą grupę świadków stanowili oczywiście Polacy (w tym więźniowie z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska), którzy byli przesłuchiwani m.in. w Chicago, Londynie, Paryżu i we Frankfurcie nad Menem. Członkowie komitetu ustalili, na bazie tej imponującej dokumentacji, że zbrodni dokonali Sowieci na wiosnę 1940 r. Reakcja Związku Sowieckiego na wynik prac komisji Maddena była łatwa do przewidzenia. Kreml celnie skonstatował, że od 1944 r. stoi konsekwentnie na stanowisku, że zbrodni dokonali Niemcy, zaś Amerykanie oraz Anglicy nie zdystansowali się od tego ustalenia, chociaż mieli na to 8 lat. Godne odnotowania jest również to, że w 1952 r. w USA na łamach popularnego czasopisma Reader’s Digest ujrzał światło dzienne artykuł pt. „Who Is of the Katyn Massacre?”. Gen. Władysław Anders podkreślił, komentując wydarzenie, że było to spełnienie zgłaszanych przez polską emigrację już od wielu lat postulatów w zakresie umiędzynarodowienia zagadnienia zbrodni katyńskiej. Z dużym zadowoleniem przyjął również inicjatywę komisji Maddena, która problemem katyńskim postanowiła zainteresować Organizację Narodów Zjednoczonych. 22 kwietnia 1956 r. przez stolicę Wielkiej Brytanii przeszła wielka manifestacja katyńska. Jej liczebność można było oszacować na około 20 tys. osób. Pochód otwierał gen. Władysław Anders z wieńcem od narodu. Za nim maszerowali w milczeniu: „(…) generałowie i żołnierze z bojowymi odznaczeniami na cywilnym ubraniu, polscy górnicy z walijskich kopalni, polscy studenci z Oxfordu, (…) szła Armia Krajowa, spadochroniarze, lotnicy, grenadierzy (…)”. Polacy manifestowali przeciwko wizycie w Londynie sowieckich dygnitarzy Nikity Chruszczowa i Nikołaja Bułganina, którzy konsekwentnie trwali w kłamstwie katyńskim.

W sowietyzowanej Polsce nie doszedł do skutku proces katyński w 1945-1946 r., który przygotowywał zespół prokuratorów pod kierunkiem dr. Romana Martiniego. Komuniści zrozumieli, że nie mają szansy na udowodnienie niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnię z 1940 r. Postanowili więc wyciszyć całą sprawę.  Z kłamstwem katyńskim walczyły natomiast rodziny pomordowanych (np. na radiowej Fali 49, zadając redaktorom kłopotliwe pytania), które za swoje starania były narażone na represje. Za głoszenie prawdy na temat Katynia groziło więzienie. Tylko do 1956 r. nie mniej niż 65 osób było skazanych z tego powodu na kary więzienia. Najwyższy wyrok dla Czesława Maciejewskiego z Jarocina wyniósł 9 lat więzienia.

Rok 1990 był przełomowy w historii kłamstwa katyńskiego. 13 kwietnia 1990 r., który obecnie jest traktowany jako Światowy Dzień Ofiar Katynia, Michaił Gorbaczow przekazał Polsce pakiet z dokumentami, które dowodziły odpowiedzialności NKWD za zbrodnię katyńską. Jednocześnie administracja rosyjska rozpoczęła akcję propagandową pod nazwą Anty-Katyń.

Prof. Tadeusz Wolsza

Prof. Tadeusz Wolsza – historyk i politolog, profesor nauk humanistycznych, pracownik Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. Od 2008 roku prowadzi badania dotyczące Zbrodni Katyńskiej i postaw dziennikarzy w PRL. W dorobku naukowym ma około 200 publikacji (w tym 11 książek), głównie studia i artykuły oraz recenzje dotyczące lat 1939-1989. Jest autorem książek: Katyń to już na zawsze Katy i katowani; W „polskim Londynie” o sowieckiej zbrodni w Katyniu (1940-1956); „To co widziałem, przekracza swą grozą najśmielsze fantazje”. Wojenne i powojenne losy Polaków wizytujących Katyń w 1943 r.; Więzienia stalinowskie w Polsce. System, codzienność, represje

]]>
https://gwiazdapolarna.net/zbrodnia-katynska-chronologia-skala-ofiary-i-nieukarani-zbrodniarze/feed/ 0
Jubileusz 35-lecia szczecińskiej „Świtezi” https://gwiazdapolarna.net/jubileusz-35-lecia-szczecinskiej-switezi/ https://gwiazdapolarna.net/jubileusz-35-lecia-szczecinskiej-switezi/#respond Tue, 07 May 2024 18:19:29 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1610 LESZEK WĄTRÓBSKI

W tym roku jubileusz swego 35-lecia obchodzi Stowarzyszenie Przyjaciół Wilna, Ziemi Wileńskiej, Nowogródzkiej i Polesia „Świteź”, które powstało w roku 1989 z inicjatywy mieszkańców Szczecina emocjonalnie związanych z Kresami. Jego celem było i nadal jest upowszechnianie wiedzy o przeszłości i teraźniejszości Kresów, tworzenie więzi emocjonalnych i kulturowych między jego członkami i Polakami zza wschodniej granicy oraz wzbogacanie kulturowego pejzażu Szczecina.

Początki stowarzyszenia wspomina Danuta Szpetkowska z domu Damulis, jedna z działaczek „Świtezi”: 

– W styczniu 1989 roku pan Czesław Piwar poinformował mnie o zebraniu, które miało odbyć się w sali szkoły podstawowej przy ul. Świerczewskiego (dziś Rayskiego). Poszłam tam. Sala była wypełniona po brzegi. Kresowiacy, których losy rzuciły na Ziemie Odzyskane, ochoczo stawili się na tym spotkaniu. Na naszych oczach rodziło się Stowarzyszenie Przyjaciół Wilna, Ziemi Wileńskiej, Nowogródzkiej i Polesia „Świteź”. 

Na kolejnym zebraniu pojawiłam się w charakterze gościa i przyniosłam ze sobą wianuszek prawdziwych obwarzanków, którymi podzieliliśmy się jak opłatkiem. W tamtych latach obwarzanki te wypiekał piekarz ze Szczecinka według prawdziwej receptury smorgońskiej. Był to więc rarytas, bo dzisiejsze wypieki obwarzankopodobne nie przypominają tamtego smaku. Przyniosłam również Litanię Ostrobramską autorstwa Bohdana Rudnickego, którą podarował mi osobiście. Przekazałam ją następnie w niezliczonej ilości egzemplarzy licznym przyjaciołom, znajomym, jak również w kościołach (m.in. w katedrze szczecińskiej i gorzowskiej, gdzie jest odczytywana podczas nabożeństw 4 marca w dzień św. Kazimierza).

Pierwsze prawdziwe „Kaziuki” na wzór wileńskich postanowiono zorganizować w nieistniejącym już dziś Domu Kultury Stoczni Szczecińskiej „Korab”. Na zebraniu organizacyjnym obecni byli: Tadeusz Wargo, Czesław Piwar, Zygmunt Żuromski, Tadeusz Grabowski, Wojciech Korkuć i inni. Utworzył się wówczas komitet organizacyjny na czele z dr. Tadeuszem Wargo – przewodniczącym „Świtezi”. W jego skład weszli również: Wojciech Lizak, Wacław Falkowski, Halina Górska, Krystyna Zieziula, Danuta Szpetkowska i inni. Funkcję kolejnych prezesów „Świtezi” pełnili: Zygmunt Żuromski, Tadeusz Kawecki, Jolanta Świniarska i Albert Miłaszewski. Od roku 2019 prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Wilna, Ziemi Wileńskiej, Nowogródzkiej i Polesia „Świteź” jest Krystyna Korkuć.

Tradycja corocznego organizowania „Kaziuka” jest kontynuowana. W ramach Tygodnia Kresowego ma zawsze miejsce koncert szczecińskich chórów, okolicznościowa wystawa, jarmark oraz koncert galowy zespołów pieśni i tańca z Wileńszczyzny (w tym roku niestety bez gości z Wileńszczyzny).

O „Świtezi” wspomina również obecna jej prezes Krystyna Korkuć: 

– Dowiedziałam się o niej od zespołu „Sużanianka” z Wileńszczyzny, który podczas pobytu w Szczecinie w roku 1991 niespodziewanie mnie odwiedził, pół roku od mego przyjazdu z Wilna do Szczecina, gdzie zamieszkałam na stałe.

Moją aktywną działalność w Stowarzyszeniu rozpoczęłam trzy lata później, czyli 30 lat temu. Prezesem był wówczas Zygmunt Żuromski. Spotkania odbywały się w „Pocztylionie” w środy, dwa razy w miesiącu. Stowarzyszenie działało wówczas prężnie i aktywnie. Organizowało występy zespołów z Kresów, zapraszało artystów plastyków z Wileńszczyzny, organizując im wystawy autorskie na Zamku, zapraszało dzieci z Wileńszczyzny na wakacje. 

Już pierwsze spotkania z członkami „Świtezi” bardzo mnie wzruszyły, bo podczas tych spotkań często wspomnieniami przenosiliśmy się do naszych kresowych stron rodzinnych, skąd przybyliśmy na ziemie zachodnie. Stowarzyszenie „Świteź” było dla mnie i nadal jest wielkim antidotum na tęsknotę za rodzinnym Wilnem, które pożegnałam w roku 1990, ale już teraz, będąc w Wilnie, tęsknię za Szczecinem. Ponad 30 lat to kawał życia. 

Na zebrania naszego stowarzyszenia często zabierałam moją córkę Karolinę Weronikę, urodzoną w Szczecinie, która gdy podrosła, również aktywnie brała udział w imprezach kresowych. Dlatego podczas naszych imprez i spotkań apelowałam do Kresowian, by przekazywali swoim dzieciom i wnukom umiłowanie naszych tradycji, bo to przecież nasza historia i pamięć. W ciągu 35-letniej działalności spotykaliśmy się w różnych siedzibach – we wspomnianym wcześniej „Pocztylionie”, Civitas Christianie przy ul. Mariackiej, Caritasie, w socjalnych pomieszczeniach jednej ze spółdzielni mieszkaniowej czy oddziale Książnicy Pomorskiej. Szczególnie cenię sobie współpracę z Książnicą Pomorską przy organizowaniu spotkań autorskich, wystaw tematycznych czy występów zespołów. Przez lata spotykaliśmy się w naszym lokalu przy ul. Bolesława Śmiałego 5. A od grudnia 2023 roku dzielimy się lokalem z Zachodniopomorskim Związkiem Sybiraków przy ul. Bogusława X 14. 

Największą naszą doroczną imprezą jest Tydzień Kresowy odbywający się na przełomie lutego i marca z okazji imienin św. Kazimierza – patrona Korony Polskiej i Księstwa Litewskiego. Każdy przyzna, ile wzruszeń z tej okazji dostarczają nam spotkania z rodakami z Kresów i zespołami takimi jak: „Wilia”, „Wileńszczyzna”, „Zgoda”, „Kapela Wileńska”, „Ojcowizna”, „Świtezianka” „Wilenka” czy „Lira”, które przywożą rodzimy folklor, pieśni i tańce i śpiewają tak bliską naszemu sercu „podwileńską mowę”.

W ciągu minionych 35 lat istnienia Stowarzyszenia „Świteź” realizowano różne formy działalności – m.in. sesje popularnonaukowe o tematyce kresowej, wieczory literackie, spotkania z wileńskimi twórcami kultury i sztuki, przeprowadzano konkursy dla młodzieży szkolnej, zapraszano wreszcie do Szczecina dzieci i młodzież z Kresów, organizując im różne formy wypoczynku i rozrywki. Stowarzyszenie wspierało też finansowo wybrane szkoły polskie i organizacje na Wileńszczyźnie. A w ramach współpracy z Książnicą Pomorską zorganizowało kilkadziesiąt wystaw poświęconych Kresom i znanym Polakom pochodzącym zza wschodniej granicy. Od wielu też lat „Świteź” uczestniczy w dorocznych spotkaniach Organizacji Pozarządowych „Pod Platanami” na Jasnych Błoniach, gdzie prezentuje swój dorobek i tradycje wileńskie.

Przez ostatnie 10 lat „Świteź” posiadała własny lokal w centrum miasta przy ul. Bolesława Śmiałego 5. Siedziba ta została w czynie społecznym, przy pomocy sponsorów i licznych sympatyków, wyremontowana i urządzona. W niej odbywały się środowe spotkania członków oraz zapraszano często gości. Od ubiegłego roku Stowarzyszenie przeniosło się do nowej siedziby przy ul. Bogusława X 14.

Leszek Wątróbski

zdjęcia: 

01. Danuta Szpetkowska z d. Damulis (fot. Leszek Wątróbski) 

02. Krystyna Korkuć – prezes szczecińskiej „Świtezi” (fot. Leszek Wątróbski) 

03. Świtezianki podczas środowego spotkania w swoim lokalu (fot. Leszek Wątróbski) 

03a. Jesienne ognisko członków „Świtezi” (fot. Leszek Wątróbski) 

03b. Członkowie „Świtezi” przed swoim lokalem w Szczecinie (fot. Leszek Wątróbski) 

03c. Członkowie „Świtezi” i Chóru Wojskowego „Kombatant” z ks. dr. Andrzejem Łysym TCh (fot. Leszek Wątróbski) 

03d. „Wilenka” pośród członków Stowarzyszenia „Świteź” oraz duszpasterzy szczecińskich z bp. seniorem Błażejem Kruszyłowiczem ofm po niedzielnym nabożeństwie (fot. Leszek Wątróbski) 

03e. Koncert galowy „Wilenki” w Teatrze Polskim w Szczecinie. Taniec z palmami (fot. Leszek Wątróbski) 

04. Wystawa w Książnicy Pomorskiej prezentująca najważniejsze wydarzenia z życia Władysława Syrokomli (1823-1862) w 160. rocznicę jego śmierci (fot. Leszek Wątróbski) 

Litania Ostrobramska

Matko Boska Ostrobramska w podwójnej koronie,

Matko Boska Ostrobramska Orłem i Pogonią,

Matko Boska Ostrobramska w warownej kaplicy,

Matko Boska Ostrobramska wileńskiej ulicy,

Matko Boska – śliczna Panno w pozłacanej szacie,

Matko Boska – moja Matko z dziecięcych zdrowasiek,

Matko nasza z codziennego szkolnego pacierza,

Matko Wilnian – ta z hejnału katedralnej wieży,

Matko z wierszy Adamowych, Adamowych filareckich pieśni,

Matko tych, co przy Twej Bramie ginęli we wrześniu,

Matko nasza partyzancka z ryngrafów szlacheckich,

Matko ofiar zawleczonych do łagrów sowieckich,

Matko armii spod Tobruku i tej spod Lenino, 

Tych, co szli przez Ziemię Świętą na Monte Cassino,

Matko Boska Ostrobramska z księżycowym sierpem,

Matko Boska Miłosierna dla tych, którzy cierpią,

Matko w niebie królująca, ku której – stęsknione

Kroczą marszem już ostatnim, ostatnie plutony,

Wyznacz trasę, trudną trasę, ale dobrze znaną, 

Daj nam dojść do Twego nieba poprzez Ostrą Bramę.

Bohdan Rudnicki (1818-1993) – wilnianin, żołnierz AK, poeta, dziennikarz i pisarz, absolwent Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie; osadzony w więzieniu we Wronkach i skazany na karę śmierci; uwolniony w roku 1956; do śmierci żył i działał w Warszawie. 

]]>
https://gwiazdapolarna.net/jubileusz-35-lecia-szczecinskiej-switezi/feed/ 0
25 lat temu Powstał Instytut Pamięci Narodowej https://gwiazdapolarna.net/25-lat-temu-powstal-instytut-pamieci-narodowej/ https://gwiazdapolarna.net/25-lat-temu-powstal-instytut-pamieci-narodowej/#respond Mon, 11 Mar 2024 19:26:45 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1590 Jolanta Hałaczkiewicz

25 lat temu, 19 stycznia 1999 r., na mocy ustawy z 18 grudnia 1998 r., został utworzony Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dziś obecny rząd rozważa możliwość zamknięcia Instytutu, chociażby poprzez ograniczenia budżetu IPN, co w rzeczywistości uniemożliwiłoby prowadzenie badań, czyli po prostu zamknięcia tej instytucji. Dlaczego rodzą się takie pomysły, odpowiedzi możemy domyślać się, analizując historię istnienia tej organizacji, jej cele, jak i osiągnięcia. 

Głównym zadaniem IPN było prowadzenie badań historycznych, mające na celu między innymi gromadzenie i zarządzanie dokumentacją organów bezpieczeństwa państwa polskiego w latach 1944-1990, ściganie zbrodni komunistycznych przeciwko Polakom. Z czasem zasięg badań został rozszerzony na badania zbrodni przeciwko obywatelom polskim w czasie II wojny światowej obejmujące nie tylko zbrodnie popełnione przez komunistów i ZSSR, ale również niemieckie. 

W ramach Instytutu działają: Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Biuro Lustracyjne, Archiwum IPN, Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa, Biuro Poszukiwań i Identyfikacji, Biuro Edukacji Narodowej oraz Biuro Badań Historycznych. 

W czasie jednego z ostatnich wywiadów obecny prezes IPN dr K. Nawrocki powiedział, że „wielu tych, którzy 4 lipca 1980 r. głosowali przeciwko komunistycznej dyktaturze, miało poczucie niesprawiedliwości transformacyjnej, widząc dawnych aparatczyków robiących kariery w polityce, biznesie, mediach. Powstanie IPN było przełomowe, chociażby w tym sensie, że powstała instytucja pomagająca wszystkim pokrzywdzonym przez system komunistyczny”. To oczywiście pomogło wielu, ale wywołało też ogrom niezadowolenia u tych, którzy działali lub korzystali z przywilejów współpracy z komunistami. Można przypuszczać, że tego typu działalność nie zawsze spotyka się z aprobatą i naraża IPN na krytykę. Oczywiście tak też stało się, gdy w 2023 roku Instytut oficjalnie zajął się lustracją osób pełniących nie tylko funkcje polityczne, ale również członków korpusu służby cywilnej oraz urzędników państwowych. 

Rzecz jasna prawda ukryta jest w szczegółach. W 2023 roku prokuratorzy pionu lustracyjnego poddali procesowej ocenie ponad 14 tysięcy oświadczeń lustracyjnych, skierowali do sądów 176 wniosków o wszczęcie postępowań lustracyjnych i zapadło 117 prawomocnych orzeczeń sądowych uznających, że analizowane oświadczenia lustracyjne były niezgodne z prawdą. Jak zatem widać, wbrew głosom niektórych polityków czy publicystów lustracja jest nadal ważna w procesie wspierającym rozliczenia z totalitarną przeszłością i w wielu przypadkach nie pozwala na zakłamania. 

IPN prowadzi szeroką działalność edukacyjną. Szczególnie to jest ważne wśród młodego pokolenia, którego rodzice w latach dziewięćdziesiątych nigdy nie doświadczyli komunizmu. A młode pokolenia oczekują nowych, atrakcyjnych dla nich form nauczania historii, takich jak osobiste spotkanie z historią, kontakt ze świadkami wydarzeń czy odwiedzanie miejsc historycznych, chociażby tych ulokowanych na terenach dawnych niemieckich obozów koncentracyjnych czy komunistycznych katowni. 

Powstanie Instytutu miało ogromny wpływ na badania historyczne. Prof. Jerzy Eisler, dyrektor warszawskiego oddziału IPN stwierdził, że jako historyk, a nie wyłącznie pracownik Instytutu, uważa, iż powołanie Instytutu zrewolucjonizowało badania. „Dwadzieścia lat temu nie doszło do ich zdynamizowania czy rozszerzenia, lecz właśnie zrewolucjonizowania. Kiedy zaczynaliśmy pracę, troszeczkę opisano pierwsze dziesięciolecie Polski Ludowej, czyli okres stalinowski, oraz dekadę Solidarności. Środkowa część PRL w roku 2000 była niemal nieopisana. Poświęcono jej może trzydzieści, czterdzieści książek” – wyjaśnia historyk. 

To dzięki IPN historycy otrzymywali dostęp do materiałów, które zgodnie z obowiązującym wtedy prawem powinny być wciąż poza ich zasięgiem. Tymczasem, jak wskazuje prof. Eisler, podstawą działania Instytutu Pamięci Narodowej była pełna dostępność wszystkich materiałów archiwalnych aparatu bezpieczeństwa poza stosunkowo niewielkim zbiorem zastrzeżonym. Niedługo potem ówczesny minister kultury i dziedzictwa narodowego, Kazimierz Michał Ujazdowski, zdecydował, że wszystkie archiwalia dotyczące PZPR również będą dostępne dla historyków. 

Ustawowym zadaniem Instytutu jest ponadto poszukiwanie miejsc spoczynku osób poległych w walkach o niepodległość i zjednoczenie państwa polskiego, w walce z systemem totalitarnym lub wskutek represji totalitarnych i czystek etnicznych w okresie od 1917 do 1990 r. 

Zostało powołanych jedenaście oddziałów Instytutu we wszystkich miastach, w których funkcjonują sądy apelacyjne – w Białymstoku, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Warszawie i we Wrocławiu. W kolejnych siedmiu miastach – w Bydgoszczy, Gorzowie Wielkopolskim, Kielcach, Koszalinie, Olsztynie, Opolu, Radomiu – powołano delegatury IPN. 

Jak długo będziemy mogli korzystać z usług IPN, tego nie możemy przewidzieć. Może kiedyś istnienie tej instytucji nie będzie już potrzebne, ale obecnie jest konieczne. To my piszemy naszą historię i nikomu nie powinniśmy pozwolić na jej wypaczanie i zakłamanie. Prawda historyczna często jest bolesna, ale musi być zaakceptowana, jak długo jest zgodna z faktami i w tym pomaga IPN. Dziękujemy pracownikom Instytutu za dwadzieścia pięć lat pracy i życzymy wielu następnych, owocnych.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/25-lat-temu-powstal-instytut-pamieci-narodowej/feed/ 0
BAL PODRÓŻNIKA Z KRZYSZTOFEM KOLUMBEM https://gwiazdapolarna.net/bal-podroznika-z-krzysztofem-kolumbem/ https://gwiazdapolarna.net/bal-podroznika-z-krzysztofem-kolumbem/#respond Mon, 11 Mar 2024 19:18:26 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1575 Dr Manuel Rosa Gościem Honorowym 26. Balu Podróżnika

Bal Podróżnika to już można powiedzieć poważna instytucja o ogromnym prestiżu wśród Polonii północno-wschodnie części USA. Bal po raz kolejny odbył się w eleganckiej restauracji Royal Manor w Garfield, NJ, w sobotę, 3 lutego 2024 roku. Gościem Honorowym 26. Balu Podróżnika był dr. Manuel Rosa, odkrywca prawdziwej historii o Krzysztofie Kolumbie a gościem specjalnym Rafał Brzozowski, który miał zadbac o to aby jego uczestnicy bawili się wysmienicie. 

Już od momentu wejścia na Bal, goście byli witani i zapraszani do wspólnego zdjęcia przez samego Krzysztofa Kolumba w towarzystwie jego adiutanta kapitana Diego de Arana oraz Dr. Manuela Rosy. A tłem do zdjęcia były trzy ogromne banery, jeden z logami sponsorów balu i dwa przedstawiające historie Krzysztofa Kolumba. 

Bal z Rafałem Brzozowskim 

To był świetny wybór. On nie tylko prowadził bal, ale też kilka razy na nim wystąpił. 

Śpiewał, zachęcał do wspólnego śpiewania i tańczył na parkiecie. Bo Rafał Brzozowski to polski piosenkarz, prezenter telewizyjny, konferansjer i osobowość medialna. Od kilku lat Rafał prowadzi najpopularniejszy show TVP „Jaka to melodia?” oraz „The Voice Senior”. Jest też muzyczną gwiazdą koncertów takich, jak: Letnia Trasa Dwójki i Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. 

W balu wzięło udział 250 osób. W zdecydowanej większości były to osoby, które uczestniczyły w co najmniej kilku lub kilkunastu balach. 

Specjalnym gościem był Jan „Johan” Iwanowski były działacz Solidarności, organizator strajku w stoczni gdańskiej oraz wespół założyciel komitet obrony więźniów politycznych. To dzięki niemu na balu pojawiło się blisko 30 amerykańskich gości a wśród nich kandydaci na różne stanowiska do władz stanowych New Jersey i do Kongresu USA. 

Kim był naprawdę Krzysztof Kolumb?

Jak zawsze ważnym elementem każdego balu jest spotkanie i prezentacja Gościa Honorowego. I tym razem tak było. Dr. Manuel Rosa rozpoczął wykład pod zaskakującym tytułem pt: „Polski król, który spłodził Kolumba”.

Dr Manuel Rosa wiele lat pracował na Duke University w Północnej Karolinie. Uważany jest za największy na świecie autorytet w zakresie wiedzy na temat Krzysztofa Kolumba. Uzyskał stopień doktora historii na Uniwersytecie Azorskim na podstawie rozprawy „Cristoforo Colombo contra Cristobal Colon”. Jego pełne przygód badania rozpoczęły się w 1991 roku, kiedy zdał sobie sprawę, że powszechnie przyjęta biografia tego światowej sławy odkrywcy jest pełna intrygujących luk. Co więcej, zauważył wiele niespójnych twierdzeń w oficjalnie przyjętej historii Kolumba. 

Poświęcił pół życia na studiowanie oryginalnych dokumentów, kronik i listów. Wziął nawet udział w badaniach DNA Kolumba na uniwersytecie w Granadzie. Jego dochodzenie wykazało, że włoski tkacz z Genui, reklamowany jako nawigator, nie był tą samą osobą co szlachetny nawigator z Iberii. Zdobył dowody potwierdzające, iż prawdziwy Krzysztof Kolumb był synem polskiego króla, który – według znanych dotychczas źródeł historycznych – zginął w bitwie pod Warną.

Doktor Rosa wyjaśnił, dlaczego najsłynniejszy żeglarz i odkrywca Ameryki, nie jest wspominany w żadnych dokumentach sprzed 1487 roku. Okazuje się, że zmienił nazwisko w 1484 roku, kiedy przybył do Hiszpanii, aby ukryć swoją prawdziwą tożsamość. Oryginalne imię Kolumba brzmiało Segimundo Henriques. 

Dr. Manuel Rosa przedstawił nam dokumenty, które zmieniają kolej życia króla Władysława III „Warneńczyka” i historię odkrycia Ameryki. Pisze o tym w swojej książce „Columbus. The Untold Story” (Kolumb. Nieopowiedziana historia). Jest to niewątpliwie najlepsza i najbardziej autorytatywna książka, jaką kiedykolwiek napisano o Kolumbie. Autor formułuje wiele niezwykłych twierdzeń i skrupulatnie je potwierdza. Każdy szczegół jest nieodpartym faktem, który sprawia, że po przeczytaniu jednego, chętnie się sięga po następny. Tę książkę czyta się nie tylko jako dzieło historyczne, ale także jako thriller szpiegowski oraz opowieść przygodową.

Amerykańskie wydanie tej książki „Columbus. The Untold Story” zostało uhonorowane nagrodą Independent Press 2017 oraz główną nagrodą „Columbus Award” na 10. Festiwal Mediatravel (Festiwal Cywilizacji i Sztuki Mediów) w Łodzi w 2017 roku. 

Więcej informacji o jego książce i jego działalności można na www.ManuelRosa.net 

Globus Niepodległości dla Manuela Rosy

26. Bal Podróżnika oficjalnie rozpoczęli Jurek Majcherczyk Prezes i Piotr Nawrot V-prezes Polonijnego Klubu Podróżnika. Życzyli wszystkim wspaniałej zabawy i na scenę zaprosili jako pierwszego polskiego konsula Metusza Dębowicza z Konsulatu w Nowym Jorku, który tak powitał gości balu. Następnie na scene został zaproszony Gosć Honorowy Dr. Manuel Rosa. Jurek i Piotr w towarzystwie konsula dokonali najważniejszej ceremoni otwarcia 26 Balu Podróżnika, jakim było wręćzenia Dr. Rosie Globus Niepodległości, który składa się z 2 części– jedna z nich to kręcąca się kula ziemska. Na podstawie globusa jest następujacy napis: 

      GLOBE 

    OF INDEPENDENCE 

Of the Polish American Travelers Club 

          for 

   DR. ANUEL ROSA

An Outstanding independence researcher 

Of the history of the discovery of America

      02/03/ 2024 New York. 

Po raz pierwszy Globus został ufundowany przez Polonijny Klub Podróżnika na 100. rocznicę niepodległości Polski. Jest wyróżnieniem przyznawanym co roku dla wybitnej osobowości za wyjątkowe osiągnięcia w eksploracji globu i sławienie Polski. Pierwszym laureatem był Krzysztof Wielicki, himalaista. Kolejnymi nagrodzonymi byli: Ricardo Kruszewski kajakarz z Argentyny, Adam Nawrot i Sonia Szczesna producenci filmowi z New Jersey i rok temu Marek Kaminski.  

Następnie na scenę zaproszeni zostali przedstawicieli głównych sponsorów balu a byli to: Agnieszka Kulikowska -Polskich Linii Lotniczych LOT, Małgorzata Majcherczyk – szefowa biura Classic Travel, Mariusz Moryl – Dyrektor Marketingu Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej i Piotr Majcherczyk – główny menadżer Bacik Company of NY. Osoby obecne na scenie otrzymały lampki z szampanem. Wszyscy goście wówczas wstali, również z lampkami szampana w rękach i zaśpiewali „Sto lat” dla organizatorów balu, jego sponsorów i oczywiście uczestników.

Następnie głos zabrał amerykanski gosć balu; Mr. Bill Spadea – znany polityk i kandydat na gubernatora stanu New Jersey, podkreślił, że Polacy stanowią liczną i ważną grupę mieszkańców w tym stanie. Podziękował za zaproszenie na to wspaniałe wydarzenie. Życzył wszystkim udanego balu i pięknego wieczoru. 

Niespodzianka z historii i wzruszenia!  

Obsługa była wyśmienita. Do stołów młodzi kelnerzy przynieśli dania obiadowe. A do tego wspaniała muzyka prezentowana przez Rafała Brzozowskiego i DJa Kamila. Chciało się bawić, humory dopisywały. W pewnym momencie Rafał zszedł ze sceny, śpiewał i zaczął tańczyć wspólnie z paniami co wywołalo ogromny entuzjazm nie tylko u pań. 

Kiedy opadły emocje, przed sceną pojawił się Krzysztof Kolumb (w roli tej Andrzej Pełczyński) wraz z adiutantem Diego de Arana (inaczej Antoni Litwinowicz). Zaprezentowali krótki spektakl, niczym w teatrze, którego głównym bohaterem był właśnie Kolumb. 

W tej historycznej rozmowie brał udział Dr. Manuel Rosa– autor tego spektaklu, w którym 

chodziło o to, aby pokazać, że Krzysztof Kolumb jest synem polskiego króla Władysława III, który nie zginął w bitwie y pod Warną. Kolumb wypowiedział się w tej inscenizacji, że to miał być ściśle skrywany fakt i do końca miało pozostać tajemnicą, kto jest jego ojcem. 

Po tej chwili historii na scenie pojawiła się Iwetta Szubert, członkini komitetu organizacyjnego balu. Zaprosiła Jurka Majcherczyka, jego żonę Małgorzatę i trzech synów: Pawła, Michała i Piotra.

– Ten bal to świetne wydarzenie, na którym możemy bawić się i poznawać wspaniałych ludzi, których pan zaprasza. Chcę serdecznie Panu Jurkowi podziękować za to, że możemy tu być już po raz 26. Podziękowania należą się również dla pani Małgorzaty. Powiedzmy im wszyscy razem dziękuję i.. duże brawa. Dziękujemy też synom, którzy ich wspierają – powiedziała bardzo emocjonalnie Iwetta Szubert.

– Ja tego wszystkiego nie zrobiłbym bez mojej żony Małgorzaty – stwierdził wzruszony Jurek Majcherczyk. 

Tort na 28.lecie założenia Polonijnego Klubu Podróżnika

Wielką atrakcją był tort. Został on przygotowany z okazji 28. rocznicy powstania Polonijnego Klubu Podróżnika – i taki był na nim napis. Wiele osób zostało poproszonych do wspólnego zdmuchnioęcia świec. Było to bardzo emocjonujące i piękne. 

Zaraz po tym Rafał Brzozowski dał kolejny świetny koncert. Przypomniał piosenki Maryli Rodowicz, Czerwonych Gitar i Skaldów. Kiedy zaczął śpiewać utwór „Zacznij od Bacha”, który skomponował i wykonywał Zbigniew Wodecki, na ekranie pojawił się film. Zobaczyliśmy Rafała Brzozowskiego, który śpiewa ten utwór ze Zbigniewem Wodeckim. Kiedy na ekranie pojawił się film pokazujący Wojciecha Gąsowskiego, który śpiewa „Gdzie się podziały tamte prywatki”, Rafał stał na scenie i śpiewał razem z nim. Tym pięknym utworem pożegnał się z uczestnikami balu.

Goście balu puszczani z …torbami. 

Zgodnie wieloletnią tradycją, wszyscy uczestnicy balu opuszczali Royal Manor… z torbami. Po prostu przy wyjściu otrzymywali torby firmowe BACIK pełne smacznych polskich produktów, kalendarze na rok 2024 wydane przez PSFCU i broszury z informacjami o tym, jak np. korzystać z propozycji PLL LOT, oferty wycieczek z biurem Classic Travel oraz ulotki innych polonijnych biznesów, które wspierały Bal. 

Do grona wymienionych już sponsorów dołączyli tez: Spencer Savings Bank a medilanymi sponsorami byli: Gwiazda Polarna, Nowy Dziennik i Bialy Orzel. 

Już teraz zapraszamy na 27 Bal Podróżnika który planowany jest na 8 lutego 2025 roku. 

Więcej informacji o balu i działalności Polonijnego Klubu Podróżnika można znaleźć na stronie: www.odkrywcy.com lub na stronie FB https://www.facebook.com/PolonijnyKlubPodroznika 

]]>
https://gwiazdapolarna.net/bal-podroznika-z-krzysztofem-kolumbem/feed/ 0
Karol Bunsch, polski pisarz historyczny https://gwiazdapolarna.net/karol-bunsch-polski-pisarz-historyczny/ https://gwiazdapolarna.net/karol-bunsch-polski-pisarz-historyczny/#respond Mon, 11 Mar 2024 19:14:42 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1566 Urodził się w Krakowie, jego ojcem był rzeźbiarz i profesor Państwowej Szkoły Przemysłowej Alojzy Bunsch, matka, Maria Aleksandra z d. Sadłowska, pochodziła ze znanej rodziny lwowskich architektów. Zainteresowania historyczne i archeologiczne ojca, który działał również w Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa oraz postać przyjaciela domu, wybitnego archiwisty i historyka Adama Chmiela, miały wpływ na kształtowanie się osobowości przyszłego pisarza. 

Uczęszczał do Gimnazjum św. Anny w Krakowie (ob. I Liceum Ogólnokształcące im. B. Nowodworskiego). Jeszcze przed maturą, mając 17 lat, zaciągnął się w roku 1915 do Legionów Piłsudskiego, ukrywając przed komisją rekrutacyjną zbyt młody wiek. Jako żołnierz IV Pułku Piechoty III Brygady Legionów przeszedł chrzest bojowy pod Jastkowem. Z powodu choroby i śmierci ojca musiał wystąpić z wojska, wkrótce jednak znalazł się w armii austriackiej, ukończył w roku 1916 szkołę oficerską i trafił na front. Był ranny podczas walk w Karpatach. Po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 wstąpił powtórnie do odtworzonego IV Pułku Piechoty Legionów Wojska Polskiego. Walczył aż do listopada roku 1920, biorąc udział w wojnie polsko-ukraińskiej (1918-19) oraz polsko-bolszewickiej, był ponownie ranny. Służbę w armii zakończył w stopniu porucznika. Został odznaczony Krzyżem Walecznych i Medalem Niepodległości.

Mimo wojny kontynuował edukację. Po zdaniu matury w roku 1916 podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, które ostatecznie ukończył w roku 1920. Dodatkowo studiował jeszcze filozofię i rolnictwo, ale kierunków tych nie skończył. W roku 1922 uzyskał tytuł doktora praw. Pracę rozpoczął w roku 1921 jako aplikant, a po egzaminie był sędzią w Oświęcimiu w latach 1924-26, zatrudnił się także w kancelarii notarialnej w Skalbmierzu (1926-27). Po ślubie w roku 1925 z Zofią Redych, również córką prawnika, znakomitą łuczniczką, z którą łączyła go także fascynacja sportem, wrócił do Krakowa w roku 1926 i po odbyciu aplikacji założył w 1928 własną kancelarię adwokacką. W roku 1932 powierzono mu funkcję prawnika miejskiego (syndyka) Krakowa, którym był do wybuchu wojny. Ponownie sprawował ją w latach 1945-1950.

Oprócz kariery prawniczej wiele uwagi poświęcał zajęciom sportowym, uprawiał gimnastykę wyczynową, był wielokrotnym zwycięzcą zawodów strzeleckich w Bractwie Kurkowym, w KS Wawel i TG „Sokół”. Pełnił m.in. od roku 1934 funkcję ostatniego przed II wojną światową prezesa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Krakowie. Uprawiał turystykę i narciarstwo, był zamiłowanym wędkarzem, ale przede wszystkim myśliwym, bardzo aktywnie udzielał się w krakowskim Towarzystwie Łowieckim. Miał pasje kolekcjonerskie, interesował się numizmatyką i zbierał białą broń.

W roku 1939 został zmobilizowany i uczestniczył w kampanii wrześniowej. Podczas okupacji niemieckiej utrzymywał się, zachowując nadal stanowisko radcy prawnego w krakowskim magistracie. Należał do ZWZ, a następnie do AK.

Na przełomie lat 1941-1942 zaczęły powstawać pierwsze szkice powieści, która miała obrazować początki formowania się polskiej państwowości.

Zaraz po wojnie zadebiutował powieścią Dzikowy skarb (1945), wkrótce potem ukazały się następne książki opowiadające o kluczowych wydarzeniach w początkach państwa polskiego: Ojciec i syn (1946), Imiennik – Śladem pradziada (1949) oraz Imiennik – Miecz i pastorał (1949). W ten sposób rozpoczął pracę nad cyklem Powieści piastowskich, który rozbudowywał i uzupełniał aż do roku 1984. Kontynuował w nich tradycję polskiej powieści historycznej wywodzącą się od J.I. Kraszewskiego, jednak prosty, niezbyt archaizowany język, wartka akcja i wyraziste, mocno zarysowane charaktery postaci zbliżają jego książki do modelu współczesnej angielskiej literatury historyczno-przygodowej. Oparte na rzetelnej, choć reprezentującej ówczesny sposób interpretowania wiedzy historycznej, jego Powieści piastowskie zdobyły od razu wielką popularność dzięki atrakcyjnej fabule i silnej narracji. Odtwarzające w zbeletryzowanej formie fakty historyczne książki te podkreślają rolę silnych osobowości w biegu dziejów i konfliktach politycznych.

W latach 1950-1952 zlikwidował kancelarię adwokacką i zakończył karierę prawniczą, poświęcając się wyłącznie pisarstwu.

W następnych latach ukazywały się kolejno: Zdobycie Kołobrzegu (1952), Wawelskie wzgórze (1953) i Psie Pole (1953), w których szczególnie mocno zostały wyakcentowane zmagania z najeźdźcą niemieckim, np. w powieści Psie pole znajduje się ekspresyjny opis obrony Głogowa. Ugruntowały one wcześniejszą popularność i również miały bardzo wysokie nakłady.

W latach 1955-1967 opublikował kolejne tomy trylogii o Aleksandrze Wielkim, Olimpias (1955), Parmenion (1967) i Aleksander (1967). Cechujące się niemal filmową konstrukcją narracji fabularnej, na której tle pokazane są ożywiane namiętnościami główne postacie, powieści te spotkały się także z dużym zainteresowaniem, nie osiągnęły jednak ogromnego powodzenia cyklu piastowskiego. Autor przedstawił w nich jeszcze wyraźniej niż z innych książkach wizję historii nie jako procesu, lecz dzieła wybitnych jednostek.

Podjęcie tematów związanych ze starożytnością i odkryciami archeologicznymi zaowocowało jednocześnie reportażami z podróży do Egiptu pod wspólnym tytułem Wyprawa pod Psametychem, opublikowanymi w tygodniku Dookoła Świata w roku 1957.

W następnych częściach cyklu piastowskiego powiększał i rozszerzał panoramę panowania Piastów do czasów Władysława Łokietka. Były to powieści: Wywołańcy (1958), Rok tysięczny (1961, wydane razem z opowiadaniem Obrona Niemczy, Przełom (1964), Powrotna droga (1971), Przekleństwo (1973), Bracia (1976) i Bezkrólewie (1979). Ostatnią książką z tej serii była napisana w 1984 powieść Odnowiciel, dopełniająca chronologicznie tomy opublikowane jeszcze w latach 40-ych.

Poza cykl Powieści Piastowskich wychodziły: O Zawiszy Czarnym opowieść (1958) oraz Warna 1444 (1971), których akcja rozgrywa się w czasach Jagiellonów. W roku 1971 ukazał się także tomik zatytułowany Myśli, zawierający zbiór aforyzmów.

Zajmował się ponadto przekładami z literatury niemieckiej i angielskiej, przetłumaczył m.in.: Stulecie detektywów (1971, wraz z W. Kragen) oraz Stulecie chirurgów (1977) Jürgena Thorwalda, Moje życie Isadory Duncan (1974) i Trzecią Rzeszę w krzyżowym ogniu pytań W.M. Kempnera (1975).

W roku 1986 ukazały się Nowele zebrane. Obok wątków historycznych książka zawiera opowiadania, które można podzielić na trzy grupy tematyczne związane z życiem autora: wojska i wojny, sądu oraz myślistwa.

Pod koniec życia zajął się również pisaniem wspomnień doprowadzonych do okresu okupacji hitlerowskiej, które jednak nie zostały wydane.

Za działalność pisarską otrzymał nagrodę literacką m. Krakowa (1971) oraz nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Sztuki w dziedzinie literatury (1973). Dwukrotnie nadano mu Złoty Krzyż Zasługi (1938 i 1956), a w roku 1974 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Zmarł w roku 1987. Został pochowany na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie.

Uchwałą Rady Miasta nazwano w roku 2002 jego imieniem jedną z ulic w Krakowie.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/karol-bunsch-polski-pisarz-historyczny/feed/ 0
Śmierć Stanisława Augusta https://gwiazdapolarna.net/smierc-stanislawa-augusta/ https://gwiazdapolarna.net/smierc-stanislawa-augusta/#respond Mon, 11 Mar 2024 19:13:29 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1562 Piotr Skowroński

W Narodowym Muzeum Sztuki im. M.K. Čiurlionisa w Kownie znajduje się obraz pędzla Marcellego Bacciarellego przedstawiający zgon Stanisława Augusta w petersburskim Pałacu Marmurowym. Bacciarelli, związany z królem od pierwszych lat jego panowania, nie znajdował się jednak przy łożu króla w ostatnich chwilach jego życia.

Obraz jest malarską wizją wydarzeń z 12 lutego 1798 r. i pożegnalnym wkładem Bacciarellego w kształtowanie wizerunku ostatniego króla Rzeczypospolitej. Na pierwszym planie obrazu widzimy ostatniego kaznodzieję Stanisława Augusta – księdza Tadeusza Jurewicza oraz imperatora rosyjskiego Pawła, generał gubernatora Litwy Nikołaja Repnina oraz wielkie książęta Konstantego i Aleksandra. Nad postacią Stanisława Augusta pochyla się jego lekarz Jan Bekler, a dookoła zgromadzeni są dworzanie: kasztelan wiski Wilczewski, pułkownik Michał Cichocki, marszałek wielki koronny Michał Jerzy Mniszech, adiutanci królewscy Arnold Byszewski i Michał Kirkor, marszałek dworu Tadeusz Witski, szambelanowie Stanisław Trembecki i Mikołaj Wolski, kamerjunkier Jabłoński oraz Ksawery Kawecki. Dzieło to, podobnie jak wielkoformatowe malowidła historyczne w Sali Rycerskiej Zamku Królewskiego, miało przekazać pamięć o ważnym wydarzeniu z dziejów narodu polskiego – śmierci ostatniego władcy państwa polsko-litewskiego.

Stanisław August zmarł w wieku 66 lat. Miał za sobą doświadczenie 31 lat panowania, podczas których, mimo usilnych prób zreformowania Rzeczypospolitej, nie udało mu się uchronić państwa od upadku. Po III rozbiorze stał się de facto więźniem rosyjskim. Dopóki żyła Katarzyna II, król był zmuszony do przebywania w Grodnie pod opieką Nikołaja Repnina (słynącego z cholerycznych zachowań rosyjskiego dyplomaty, który w pierwszych latach panowania Stanisława Augusta był ambasadorem Rosji w Warszawie). Okres ten bez ogródek nazywał król „piekłem grodzieńskim”. Właśnie w Grodnie, 25 listopada 1795 r., został zmuszony do podpisaniu aktu abdykacji. Aktu, w którym Repnin zmusił go do potępienia insurekcji kościuszkowskiej i zrzeczenia się korony rzekomo „wolnie i z własnej woli”. Był to dzień imienin imperatorowej rosyjskiej i dokładnie 31. rocznica koronacji Stanisława Augusta.

Po śmierci Katarzyny Wielkiej (17 listopada 1796 r.) król bez ziemi został zaproszony do Petersburga przez kolejnego władcę rosyjskiego, syna Katarzyny – Pawła. Ze Stanisławem Augustem ledwo się znali. Wcześniej widzieli się jedynie we wrześniu 1781 r., kiedy to Paweł incognito udawał się w podróż po Europie. Król przyjął go wtedy w Wiśniowcu, rezydencji swojej siostry Ludwiki Zamoyskiej. Ich kolejne spotkanie przebiegło już jednak w zupełnie innych okolicznościach: Paweł został władcą jednej z największych potęg ówczesnego świata, Stanisław August był tytułowany królem już jedynie grzecznościowo. Imperator jednak wykazywał się uprzejmością wobec byłego króla Polski. Gestem dobrej woli imperatora było uwolnienie polskich więźniów z Tadeuszem Kościuszką na czele oraz obietnica szybkiego rozwiązania kwestii długów króla (ta jednak sprawa ciągnęła się aż do śmierci Stanisława Augusta). W uroczystościach koronacji imperatora w Moskwie Stanisław August uczestniczył w specjalnie dla niego wybudowanej loży tuż obok loży cesarskiej.

Ostatni rok swojego życia król spędził w Petersburgu. Wraz z dworem zamieszkał w Pałacu Marmurowym. Był to jeden z najpiękniejszych pałaców miasta, wybudowany przez Katarzynę II dla jej faworyta – Grigorija Orłowa. Budynek został zaprojektowany przez wybitnego włoskiego architekta Antonia Rinaldiego, któremu imperatorowa zaleciła, aby nie przejmował się kosztami budowy. Orłow nie doczekał ukończenia rezydencji, a pałac po jego śmierci zaczął ulegać zniszczeniu. Stanisław August musiał więc zainwestować niemałe pieniądze w dostosowaniu go do własnych potrzeb i potrzeb towarzyszących mu dworzan.

Od tego czasu obowiązkiem króla stało się uczestnictwo w uroczystościach na dworze imperatora. Stosunek Pawła do króla był ambiwalentny. Choć przez większość czasu okazywał sympatię rywalowi swojej matki, to dowiedziawszy się niekiedy o działalności pewnych Polaków przeciwko dworowi rosyjskiemu, czynił z tego zarzuty Stanisławowi Augustowi i naruszaniem etykiety dworskiej dążył do jego upokorzenia. 

Wytchnienie od uciążliwości dworskiego ceremoniału oraz nieustannych problemów finansowych dawała polskiemu monarsze możliwość obcowania ze znajdującą się w Petersburgu sztuką. Poznał wówczas Élisabeth Vigée-Lebrun, która namalowała dwa portrety Stanisława Augusta (na jednym z nich król został przedstawiony w stroju Henryka IV z twarzą o wiele bardziej pogodną niż na późnych portretach pędzla Bacciarellego). Vigée-Lebrun opisuje w swoich pamiętnikach, że na krótki czas przed śmiercią króla została zaproszona na kolację do Pałacu Marmurowego, podczas której zobaczyła, że lewe oko króla jest wyjątkowo mętne. Wierząca w swoje wróżbiarskie zdolności malarka zdradziła swoim współbiesiadnikom, że kres życia króla już jest bliski.

Stanisław August zmarł w Petersburgu 12 lutego 1798 r., otoczony przez swój dwór i zaszczycony wcześniejszą wizytą imperatora i wielkich książąt. Doktor Bekler opisał przyczyny zgonu monarchy w liście do Bacciarellego: „Poczciwy nasz pan umarł po prostu na apopleksyję nerwową, jaka się wywiązać musiała z pracy nader żmudnej i nieprzyjemnej, dążącej do oczyszczenia się z kłopotów zrządzonych niegodziwemi projektami, któremi umiano zawichrzyć wszystkie układy o długi i dochody. (…) Na nieszczęście każdy dzień pocztowy dawał nową przyczynę choroby tak dalece, że po odczytaniu ostatniej ekspedycyi z Warszawy przez kilka chwil siedział jak martwy w krześle i ziścił, com mu przepowiadał jeszcze w Grodnie. Ani klimat, ani nic innego nie jest przyczyną śmierci królewskiej”. 

Dzień śmierci króla opisała również Józefina Potocka: „Byłam naocznym świadkiem okropnego widoku. Król tknięty apopleksyją, pasując się ze śmiercią przez całą dobę, żyć przestał! Będąc obecną wszystkiemu, ponieważ tego dnia nie wychodziłam prawie z jego pokoju, widziałam, jak robiono co tylko się dało, by go zachować przy życiu. Już od pewnego czasu przeczuwał on bliskość śmierci i sposobił się do niej w duchu chrześcijańskim. Śmierć nie zmieniła go nic a nic na twarzy tchnącej wewnętrznym spokojem. Wszyscy go tu żałują. Lubo nienawiść do królewskiej rodziny wpajano mi od dzieciństwa, lubo zbieg innych okoliczności długo oddalał mię od niego; jednakowoż wzruszona jego położeniem wzięłam sobie za powinność często odwiedzać go, co mi dało sposobność poznania go lepiej. Pan ten, zawierz mojemu słowu, miał najlepsze serce, lecz chętka zobowiązywania sobie wszystkich i świadczenie dobrodziejstw narobiła mu więcej złego. Pełen dowcipu i nauki, jeżeli popełnił jaki błąd to jedynie z łatwowierności, dając się oszukiwać ludziom złej wiary. Szczeremi łzami opłakałam go i zapewne żal był po nim powszechny, albowiem niepodobna przypuszczać, aby śmierć nieszczęśliwego w czyjemkolwiek sercu zostawić mogła jad nienawiści”.

Wraz ze śmiercią króla imperator powołał komisję, która miała przygotować pogrzeb. Nazajutrz po zgonie ciało króla zabalsamowano i ubrano w mundur polskiej kawalerii narodowej. Przez dziewięć dni spoczywało ono w sypialni króla, gdzie metropolita mohylewski Stanisław Siestrzeńcewicz-Bohusz wraz z dworem modlił się za duszę monarchy. W tym samym czasie w Sali Wielkiej Pałacu Marmurowego urządzono kaplicę dla wystawienia zwłok. 22 lutego zostały one wystawione na castrum doloris. Uczestniczący w tej uroczystości imperator nałożył koronę na skroń Stanisława Augusta, a następnie skropił ciało monarchy wodą święconą. Ten sam gest uczynili potem wielcy książęta, przy wtórze psalmów śpiewanych przez duchownych. Od tego dnia na dworze rozpoczęła się czterotygodniowa żałoba.

5 marca długi pochód polskich i rosyjskich dworzan odprowadził ciało Stanisława Augusta do kościoła pw. Świętej Katarzyny. Karawanowi towarzyszył imperator, który jechał na koniu „z obnażoną i spuszczoną szpadą”. Królewska trumna spoczęła wówczas na katafalku zaprojektowanym przez wybitnego architekta Vincenza Brennę, pracującego dawniej także dla polskiej arystokracji. Trzy dni później trumna przy huku salw armatnich i podniosłej muzyce została złożona w kościelnej krypcie. Uroczystościom żałobnym Stanisława Augusta towarzyszyło Requiem Es-moll, skomponowane przez Józefa Kozłowskiego.

Od tego czasu szczątki Stanisława Augusta przenoszone były dwukrotnie. W 1938 r. z powodu decyzji władz radzieckich o rozebraniu kościoła św. Katarzyny, ciało króla zostało przeniesione do Wołczyna – miejscowości, w której Stanisław August przyszedł na świat. W wyniku powstania państwa białoruskiego po II wojnie światowej Wołczyn znalazł się poza granicami Polski. Symboliczne prochy króla sprowadzono do Warszawy ze zniszczonej wołczyńskiej kaplicy w 1990 r. Uroczysty pogrzeb w katedrze św. Jana odbył się 14 lutego 1995 r.

Piotr Skowroński

Ośrodek Badań nad Epoką Stanisławowską, Instytut Historii PAN

]]>
https://gwiazdapolarna.net/smierc-stanislawa-augusta/feed/ 0
Capstrzyk Powstańczy z okazji 160. rocznicy bitwy pod Hutą Szczeceńską https://gwiazdapolarna.net/capstrzyk-powstanczy-z-okazji-160-rocznicy-bitwy-pod-huta-szczecenska/ https://gwiazdapolarna.net/capstrzyk-powstanczy-z-okazji-160-rocznicy-bitwy-pod-huta-szczecenska/#respond Fri, 12 Jan 2024 22:35:16 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1543 Leszek Wątróbski

Mieszkańcy gminy Daleszyce (województwo świętokrzyskie) uczcili pamięć powstańców styczniowych, którzy w okolicznych lasach wsi Huta Szczeceńska (obecnie Huta Szklana), pod dowództwem majora Karola Kality ps. „Rębajło”, pokonali wojska carskie.

Daleszyce położone są kilkadziesiąt kilometrów na południowy wschód od Kielc. Miejscowość ta to jedna z nielicznych, w pobliżu których miało miejsce spektakularne zwycięstwo jednej z bitew powstania styczniowego. 

– Dlaczego spektakularne? – pytam Romualda Sadowskiego z komendantury Klubu Historycznego Rok1863.pl. 

– Chodzi tu o stosunek naszego powstańczego wojska do oddziałów carskich: około 200 naszych powstańców do 600 Rosjan. Dodam jeszcze, że polskimi powstańcami dowodził mjr Karol Kalita de Brenzenheim pseudonim „Rębajło” (1830-1919). Jego rodzina pochodząca z Inflant osiedliła się w Galicji po III rozbiorze. 

W czasie wspomnianej bitwy mjr Kalita uciekł się do fortelu. Wciągając bowiem piechotę rosyjską na leśną polanę, symulował atak batalionu kosynierów, których miał tak naprawdę tylko 10. Głośną zaś komendą: „Batalion kosynierów do ataku!” sugerował, że jest ich setka. 

Zwycięstwo nad Rosjanami było możliwe, ponieważ ich piechota panicznie bała się polskich kosynierów – formacji, która w bezpośrednim starciu nie dawała żadnych szans przeciwnikowi. Zasięg ich kos wynosił ponad 3 metry. W żaden więc sposób przeciwnik, dysponujący szablą czy karabinem z bagnetem, nie był w stanie normalnie walczyć. 

Do bitwy pod Hutą Szczeceńską doszło 9 grudnia 1863 roku około godz. 14.00. Rosjanie dostali wtedy ogromnego łupnia. Zginęło ich ok 60. Zostali pochowani w jednej wspólnej mogile, do dziś nie wiadomo, gdzie. W raportach wspomina się, że przez kolejne trzy dni rosyjscy uciekinierzy byli zbierani po okolicznych lasach. 

Dziś Huta Szczeceńska to wyludniona i niezamieszkała miejscowość z polaną w środku lasu. Teoretycznie można się więc pokusić o poszukiwania tej wspólnej mogiły. 

Stowarzyszenie Klub Historyczny1863.pl. – organizator tegorocznego, VI już, Capstrzyku Powstańczego (Murawin-Szczecno-Ujny), powołane zostało do życia w roku 2016. Dziś skupia osoby i organizacje, dla których historia Polski stanowi pasję i którzy poświęcają się krzewieniu wiedzy i patriotyzmu. Klub prowadzi różne działania, choćby akcja „Dla Litwy.pl”, której celem było zgromadzenie polskich książek i dostarczenie ich do polskich szkół na Litwie. Dzięki zaangażowaniu wielu osób udało się zebrać kilka ton książek.

– Zanim zainteresowałem się powstaniem styczniowym – kontynuuje Romuald Sadowski – zdarzało mi się kupować różne rzeczy i pamiątki – stare i nowe, ale związane głównie z powstaniami (np. insurekcją kościuszkowską, powstaniem listopadowym czy wiosną ludów) – z naciskiem jednak na powstanie styczniowe. Zawsze też uważałem wszystkie polskie ruchy narodowowyzwoleńcze za kolejne kroki, które doprowadziły nas w roku 1918 do odzyskania niepodległości.

Zainteresowanie historią zawdzięczam harcerstwu, do którego należę od najmłodszych lat. Harcerstwo to swoista szkoła życia, zwłaszcza za czasów komuny, kiedy było ostoją patriotyzmu i prawdziwą szkołą życia. 

Brałem też udział w wielu wspaniałych wydarzeniach – m.in. w roku 1984 w Warszawie w obchodach 40. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego czy rok później – w obchodach 50. rocznicy śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego, w Krakowie.

Mieszkam obecnie w dworku po moich pradziadach. Moja wiedza o tym miejscu była znikoma. Wcześniej myślałem, że tu się nic wielkiego nie działo. Tak było do czasu, kiedy natknąłem się na informację, że tu właśnie – w tej mojej małej wiosce, rozgrywały się potyczki i bitwy powstania styczniowego, a powstańcy byli zakamuflowani na czas zimy. Mało tego. Tu był punkt zborny dla przyszłych powstańców gen. Mariana Langiewicza – dyktatora powstania styczniowego.

Z mojej perspektywy, jako organizatora tegorocznego Capstrzyku Powstańczego, istotna jest bliskość do tego historycznego miejsca. Tu przecież w Ujnach powstanie się rozpoczęło. Tu padały pierwsze strzały. 

Nasze spotkanie na VI Capstrzyku Powstańczym miało charakter widowiska z dużą dynamiką. Nie było ono przewidziane na długo trwającą imprezę. Miały natomiast dziać się pewne rzeczy – oficjalne i widowiskowe, zakończone ciepłym poczęstunkiem. 

Kulminacją był apel pamięci oraz odegranie przez trębacza sygnału i znanego wszystkim utworu „Cisza”. Nasz capstrzyk był też podsumowaniem jubileuszowego roku rekonstrukcyjnego – 160. rocznicy bitwy pod Hutą Szczeceńską. Do licznych sukcesów związanych z tą imprezą zaliczyć też mogę zaangażowanie w prace przygotowawcze lokalnej społeczności: koła gospodyń wiejskich i strażaków. 

Capstrzyk rozpoczął się o godz. 16.00 pod obeliskiem upamiętniającym bitwę pod Hutą Szczeceńską i jej dowódcę mjr. Karola Kalitę. Tam było powitanie gości, przemówienia, składanie kwiatów oraz salwy z karabinów. Następnie uczestnicy capstrzyku udali się z pochodniami pod Dąb Powstańców, pod którym według legendy pochowanych zostało czterech z nich, walczących z Rosjanami (21 wrześnie 1863). Był to oddział powstańczy Alfreda Bogusza vel Mazurkiewicza. Od maja roku 2020, decyzją miejscowych władz, dąb ten objęty został ochroną. Posiada też status „pomnika przyrody”. Drzewo to osiągnęło wysokość 32 metrów, a obwód jego pnia mierzony na wysokości 1,3 m od ziemi wynosi obecnie 520 cm. 

W VI Capstrzyku Powstańczym uczestniczyło 18 grup rekonstrukcyjnych i pasjonatów prawie z całej Polski – w tym z najdalej oddalonych regionów kraju – jak np. Fundacja Kresowa „Szlakiem Narbutta” ze Szczecina czy instruktorzy z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych z Drawska (zachodniopomorskie) oraz z Litwy, z której przyjechali „Wolni Strzelcy Kowieńscy”. Tegoroczny VI Capstrzyk Powstańczy, z udziałem Litwinów, miał charakter więc międzynarodowy.

Capstrzyk był współorganizowany przez Urząd Miasta i Gminy w Daleszycach, Nadleśnictwo Daleszyce, Klub Historyczny Rok1863.pl, władze sołectwa Szczecno, KGW Szczecno oraz OSP Szczecno.

Leszek Wątróbski

Zdjęcia:

1. VI Capstrzyk Powstańczy 

2. Romuald Sadowski z Komendantury Klubu Historycznego Rok1863.pl. (fot. Leszek Wątróbski)

3. Capstrzyk rozpoczął się o godz. 16.00 przed obeliskiem upamiętniającym bitwę pod Hutą Szczeceńską (fot. Leszek Wątróbski) 

4. Poczty sztandarowe; pierwszy z prawej to Litwini z Kowna (Karybos Pavedldo Klubas 1794 z prezesem Vaidotasem Valavičiusem) (fot. Leszek Wątróbski) 

5. Grupa rekonstruktorów historycznych „Wolni strzelcy” z Pątnowa Wieluńskiego, Partii Powstańczej Józefa Oxińskiego z Czastar, wojskowi z Centrum Szkolenia Bojowego w Drawsku i prezes Fundacji „Szlakiem Narbutta” ze Szczecina (fot. Leszek Wątróbski) 

6. Uczestnicy capstrzyku udali się z pochodniami pod Dąb Powstańców (fot. Leszek Wątróbski)

7. Wieczorem po zakończeniu imprezy (fot. archiwum)

]]>
https://gwiazdapolarna.net/capstrzyk-powstanczy-z-okazji-160-rocznicy-bitwy-pod-huta-szczecenska/feed/ 0
Medale dla zasłużonych https://gwiazdapolarna.net/medale-dla-zasluzonych/ https://gwiazdapolarna.net/medale-dla-zasluzonych/#respond Fri, 12 Jan 2024 22:33:06 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1537 Andrzej Baraniak

W 39. rocznicę męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej w Chicago odbyła się uroczystość wręczenia weteranom II wojny światowej w uznaniu ich zasług położonych na polu walki z okupantem niemieckim i krzewienia postaw patriotycznych Medali Pro Bono Poloniae. Grupa osób zaangażowanych w dzieło podtrzymywania i kultywowania tradycji niepodległościowej oraz narodowej uhonorowana została Medalami Pro Patria. Medale przyznał i wręczył szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, minister Jan Kasprzyk. 

Medalami Pro Bono Poloniae zostali honorowani  powstańcy warszawscy: por. Stanisław Olgierd Stawski i kapitan Tadeusz Gubała. Medalami Pro Patria zostali odznaczeni: proboszcz parafii pw. św. Jacka, ks. Stanisław Jankowski i ks. Andrzej Maślejak, proboszcz parafii pw. Bożego Miłosierdzia w Lombard, Marian Brokos, Agata Mikołajczyk, koordynatorzy Przystanku Historia IPN w Chicago: Bernadetta Manturo, Helena Sołtys i Marek Adamczyk, działacze Stowarzyszenia Historycznego „Solidarność” Bogdan Strumiński, Ernest Świerk, Marcin Wyrzykowski i Tomasz Wyrzykowski, Dariusz Olszewski z Solidarności Walczącej, komendant Placówki 90 SWAP Andrzej Janczak i wicekomendant Tomasz Dąbrowski oraz Grzegorz Dąbrowski, były komendant Stowarzyszenia Historycznego Armii Polskiej w barwach 12 Pułku Ułanów Podolskich, honorowy prezes Związku Klubów Polskich Jan Kopeć, Jan Witkowski ze Stowarzyszenia Przyjaciół Ułanów Polskich im. Tadeusza Kościuszki oraz Daniel Pogorzelski, historyk i radiowiec, komisarz Wydziału Gospodarki Wodnej miasta Chicago.

Tegoroczne obchody 105. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zorganizowane przez Konsulat Generalny RP odbyły się 9 listopada w Copernicus Center. Nadanymi przez szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Józefa Kasprzyka Medalami Pro Patria odznaczeni zostali: Anna Wójtowicz, córka śp. Wojciecha Seweryna, autora Pomnika Katyńskiego na cmentarzu św. Wojciecha w Niles, Łucja Mirowska-Kopeć, prezeska Związku Klubów Polskich, ks. Andrzej Totzke, dyrektor Misji Świętej Trójcy w Chicago, Andrzej Zapalski, weteran, członek chicagowskiego oddziału Koła Byłych Żołnierzy Armii Krajowej oraz Matthew Gryczana, działacz polonijny i społecznik. Decyzją Biskupa Polowego Wojska Polskiego Wiesława Lechowicza Medalem Błogosławionego Ks. Jerzego Popiełuszki odznaczona została Anna Wójtowicz.

10 grudnia w kościele pod wezwaniem Trójcy Świętej odbyły się polonijne obchody 42. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego zorganizowane przez działaczy Koła „Solidarność” w Chicago. Drugim elementem rocznicowych obchodów było wręczenie przez konsula generalnego Pawła Zyzaka Medali Pro Patria nadanych przez szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, ministra Jana Kasprzyka, 18 osobom ze stanu duchownego, środowiska dziennikarskiego, harcerskiego, Koła „Solidarność”, Narodowych Sił Zbrojnych „Nowe Pokolenie”, Towarzystwa Historycznego Armii Polskiej w barwach 12 Pułku Ułanów Podolskich, 10 Pułku Dragonów oraz Klubu Motocyklowego „Rajd Katyński” za zasługi w dziele podtrzymywania i kultywowania tradycji niepodległościowych i narodowych oraz walkę w okresie zniewolenia komunistycznego. 

Medale otrzymali: red. Marek Bober, Arkadiusz Cimoch, druhna Beata Chodorowska-Niebrugge, ks. Piotr Gnoiński, Jacek Kawczyński, Zbigniew Kwapisz, Piotr Misiara, Bogdan Partyka, Grzegorz Piotrowski, Aleksander Piotrowski, Rowicki Marek, Rowicki Daniel, Piotr Sawczuk, Łukasz Sikora, Marcin Stępień, Krzysztof Wojciechowski, Cezary Zawadziński i Związek Narodowych Sił Zbrojnych Koło w Chicago.

Tekst i zdjęcia: 

Andrzej Baraniak

]]>
https://gwiazdapolarna.net/medale-dla-zasluzonych/feed/ 0
Józef Mackiewicz – specjalista od spraw niewygodnych https://gwiazdapolarna.net/jozef-mackiewicz-specjalista-od-spraw-niewygodnych/ https://gwiazdapolarna.net/jozef-mackiewicz-specjalista-od-spraw-niewygodnych/#respond Fri, 12 Jan 2024 22:26:57 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1522 Maria Legieć

Jego życiorys jest bogaty i skomplikowany, tak jak epoka, w której przypadło mu żyć – w czasach dwóch wojen światowych, ogromnych przeobrażeń politycznych i społecznych. Józef Mackiewicz urodził się 1 kwietnia 1902 w Petersburgu, w polskiej rodzinie szlacheckiej herbu Boża Wola o tradycjach patriotycznych, której majątek został skonfiskowany za udział w powstaniu stoczniowym. Jako siedemnastoletni gimnazjalista zgłosił się na ochotnika na wojnę z bolszewikami. Mając 36 lat przeszedł na prawosławie w proteście przeciwko likwidowaniu cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie. Od jesieni 1939 do wiosny 1940 redagował w Wilnie antysowieckie czasopismo Gazeta Codzienna. Potem, gdy Wilno było „niemieckie”, był opublikował kilka artykułów w niemieckim Gońcu Codziennym, co stało się przyczyną oskarżenia go przez władze Armii Krajowej o kolaborację z okupantem. W maju 1943, roku po odkryciu przez Niemców w Katyniu grobów oficerów polskich zamordowanych przez Sowietów, Mackiewicz wraz z ponad pięćdziesięcioma Polakami udał się do Katynia jako świadek ekshumacji polskich oficerów – na zaproszenie niemieckie i za zgodą polskich władz podziemnych. Potem był świadkiem ekshumacji polskiej inteligencji, Żydów i Cyganów w Ponarach. 3 czerwca 1943 roku w Gońcu Codziennym, gazecie założonej przez Niemców w Wilnie, ukazał się wywiad z Mackiewiczem. Nosił tytuł „Widziałem na własne oczy”. 

Od roku 1944 rozpoczęła się tułaczka pisarza. W lipcu wyjechał z Warszawy, by przez Mediolan, Rzym, Londyn, w roku 1955 przedostać się do Monachium, gdzie wraz z żoną, poetką i dziennikarką Barbarą Toporską, pozostał do końca życia. Józef Mackiewicz zmarł 31 stycznia 1985 roku. Jego żona odeszła kilka miesięcy później – 20 czerwca. Prochy ich obojga spoczywają w Londynie.

Spis jego publikacji jest tak ogromny, że wymienię tylko niektóre: Prawda w oczy nie kole (najpewniej 1943 r.), Optymizm nie zastąpi nam Polski (1944), Azerbejdżan (pod pseudonimem Jusup Jancza; 1946), najważniejsze dzieło: Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów z przedmową gen. Władysława Andersa (1948), Katyń – Ungesühntes Verbrechen (1949), Zwycięstwo prowokacji (1962), Pod każdym niebem (zbiór opowiadań; 1964), Lewa wolna (powieść, 1965), Nie trzeba głośno mówić (powieść; 1969), W cieniu krzyża (1972), Droga Pani (książka ta zawiera teksty Józefa Mackiewicza oraz jego żony, Barbary Toporskiej, tak jak on zakazanej, przemilczanej pisarki; 1984), Fakty, przyroda i ludzie (1984), Ściągaczki z szuflady Pana Boga (wybór opowiadań, 1989), Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary (1997), Bulbin z Jednosielca. Opowiadania i artykuły z lat 1922-1936. (2001), Okna zatkane szmatami. Opowiadania i artykuły z lat 1937-1938 (2002). W roku 2003 ukazał się spis reportaży Mackiewicza z lat 1939-1949 pt. Nudis verbis. Ostatnio, w roku 2022, Dom Spotkań z Historią wydał zbiór Wielka Niewiadoma. Listy do i od różnych osób

W Stanach Zjednoczonych Adam M. Bąk i Edward Dusza wydali tłumaczenie jego książki W cieniu krzyża („In the shadow of the cross”), a później Towarzystwo Krzewienia Nadziei (Wiktor Węgrzyn, Edward Dusza i Jacek Kawczyński) opublikowało w wielotysięcznym nakładzie broszurę Miejmy nadzieję, którą przemycali do Polski prałaci z Zakładów Naukowych w Orchard Lake: ks. Zdzisław Peszkowski i dr Roman Nir. Tekst tej broszury opublikowała również Gwiazda Polarna. Inne pisma polonijne, między innymi dzienniki w Nowym Jorku i Chicago, wstrzymały się od druku.

Już ten powierzchowny wykaz tytułów daje obraz wszechstronności zainteresowań, nietuzinkowości tematów i ogromnej płodności twórczej Józefa Mackiewicza. W warstwie faktograficznej, o którą szczególnie dbał, przedstawiał życie mieszkańców pogranicza polsko-litewsko-białoruskiego na tle przełomowych wydarzeń historycznych i odwoływał się do tradycji wielonarodowej I Rzeczypospolitej. Od strony artystycznej były to teksty łączące fakty z fikcją literacką, zawierające znakomite opisy przyrody i mistrzowskie przedstawienie psychologicznych motywów działania bohaterów powieści. Stworzył oryginalny model powieści fabularno-dokumentalnej, epicko przedstawiający obraz rzeczywistości. Za te walory literackie w roku 1971 prezydent RP na Uchodźstwie August Zaleski odznaczył Józefa Mackiewicza Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta, a trzy lata później Wydział Słowiańskich Języków i Literatur Uniwersytetu w Kansas wysunął jego kandydaturę do literackiej Nagrody Nobla. Kandydatura zyskała poparcie grona rosyjskich uczonych i działaczy emigracyjnych.

W Polsce, w czasach PRL twórczość Józefa Mackiewicza była zakazana i niemal niedostępna. O jego publicystyce politycznej, o wielkości jego twórczości można się było w tamtym czasie dowiedzieć tylko… z wykładów wspaniałego znawcy literatur współczesnych – profesor Ireny Sławińskiej (pierwsza kobieta profesor uniwersytecki po II wojnie, przeszła z Uniwersytetu Batoreana Vilnensis na Katolicki Uniwersytet Lubelski, pamięta ją każdy studiujący tam filologię polską, jak autorka tego artykułu). 

Ale na niskiej znajomości twórczości Józefa Mackiewicza wśród szerszej publiczności zaważyła jeszcze jedna kwestia. Był on pisarzem bezkompromisowym, co powodowało, że nie ulegał modom ani naciskom. W swoich poglądach był niezmienny. A były to poglądy z zakresu polityki, kultury, oceny postaw osób i zdarzeń. W jego powieściach, pisanych z rozmachem godnym Tołstoja, nie da się znaleźć bogoojczyźnianego sentymentalizmu lub banału. Mackiewicz szukał z uporem prawdy, był przekonany, że: „tylko prawda jest ciekawa”. Niczego nie powielał, nie upiększał, nie krzepił serc, wręcz przeciwnie – rozdrapywał rany, burzył mity. 

Twórczość Józefa Mackiewicza zyskała wielu miłośników. Nawet Czesław Miłosz, który w zasadzie nie był wielbicielem tego pisarza – wypowiedział się o nim w paryskiej Kulturze (1955), recenzując powieść Drogi donikąd w ten sposób: „Proszę uszanować Wilnianina! (…) W tej powieści [Drodze donikąd – przyp. M.L.] autor wykazuje zdumiewający dar operowania realiami z codziennego życia małych ludzi. Żaden z prozaików rezydujących w Polsce nie potrafi tak jak on tworzyć postaci kilkoma pociągnięciami pióra, i to bez psychologizmów, prawie bez opisu, pokazując gest, westchnienie, splunięcie”.

Józef Mackiewicz był ortodoksyjnym antykomunistą. Komunizm to było dla niego „zło absolutne”. Jego mottem są słowa: „przeciw komunie nawet z diabłem” oraz: „z komunistami nie można rozmawiać, ich trzeba zabijać”. Dlatego był przekonany, że dla walki z tym złem powinno się poświęcić narodowe uczucia i patriotyczne sentymenty. Krytykował wszystkich i wszystko, co jego zdaniem było próbą znalezienia kompromisu z tą zbrodniczą ideologią. Nie omijał nawet autorytetów i instytucji oraz ich opinii, np. posoborowej polityki Watykanu (Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy), papieża Jana Pawła II i prymasa Stefana Wyszyńskiego czy Solidarności, zarzucając im stawianie na „pogodzenie świata z międzynarodowym komunizmem”. Można mieć pewność, że patrzył na komunizm oczyma świadka największych zbrodni XX wieku: był jak już wiemy, na miejscu zbrodni w lesie katyńskim, gdy w maju 1943 za zgodą władz podziemnych wykorzystał zaproszenie Niemców do Katynia na ekshumację oficerów polskich zamordowanych przez Sowietów. Widok ten nosił w sobie przez resztę swojego życia. 

Niestety stało się tak, że publicystyka polityczna doprowadziła do całkowitego wyeliminowania Mackiewicza z polskiego życia emigracyjnego. Za granicą przemilczany, w Polsce powojennej zakazany – typowy los człowieka, pisarza, myśliciela, którego poglądy są zbyt odważne, zbyt niekonwencjonalne. Sam pisarz tak się o sobie wyraził: „Nienawidzę nacjonalizmu i szowinizmu. (…) Każdą ciasnotę poglądów czy to narodowych, czy partyjnych uważam za raka na ciele ludzkości. (…) Czy to będzie »Deutschland ueber alles«, czy »Polska ueber alles« – jest dla mnie jednako wstrętne”. 

Dobrze więc się stało, że Sejm II RP przywrócił pamięć tego wielkiego pisarza, wielkiego Polaka, uznając uniwersalne wartości jego prozy literackiej, jego całego, bogatego dorobku, wytrwale wspierającego idee niepodległości Polski, wolności i przyjaznego współistnienia ludów Europy Środkowo-Wschodniej. Uczynił Józefa Mackiewicza symbolem oporu przeciwko komunizmowi.

W dniach 20-21 stycznia 2017 roku na Litwie odbyła się konferencja przybliżająca postać Józefa Mackiewicza. Motto konferencji: „Józef Mackiewicz będzie nam przyświecał jako człowiek, który zawsze stawał po stronie prawdy, przeciwko kłamstwu”. Bo „tylko prawda jest ciekawa”, jak mówił Mackiewicz. 

Polska delegacja złożona z parlamentarzystów rozpoczęła wizytę od odwiedzenia domu Józefa Mackiewicza w podwileńskim Czarnym Borze, w którym pisarz mieszkał przed II wojną światową. Odsłonięto tam kamień pamiątkowy przed domem, w którym mieszkał. Przy wsparciu finansowym Senatu RP i Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie dom ten został odrestaurowany. Następnie złożono wieńce pod znajdującym się nieopodal pamiątkowym głazem. W Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbyły się dyskusje polskich i litewskich historyków poświęcone postaci słynnego pisarza. Pod tablicą na domu, w którym w latach 1907-1921 mieszkali bracia Józef Mackiewicz i Stanisław Cat Mackiewicz złożono wieńce i kwiaty.

Podczas konferencji prelegenci z Polski i Litwy o Józefie Mackiewiczu mówili jako o pisarzu, myślicielu politycznym, jako o antykomuniście i antynacjonaliście, a także jako o przyrodniku. Wskazywano, że myśli i idee Józefa Mackiewicza dzisiaj są bardzo aktualne, chociaż on sam „jest postacią przemilczaną”, a „warto go odkrywać na nowo nie tylko na Litwie, ale też w Polsce”. 

W języku litewskim wydane zostały dwie książki Józefa Mackiewicza.

Mackiewicz wraca na Litwę

Powrót Józefa Mackiewicza na Litwę jest symboliczny, bo jego prochy nadal pozostają w Londynie. Na wspomnianej wyżej konferencji pojawił się pomysł wystąpienia z polsko-litewską inicjatywą sprowadzenia do Wilna prochów Józefa Mackiewicza i jego żony Barbary Toporskiej, gdyż ostatnią wolą pisarza było spoczęcie w Wilnie, kiedy już miasto wyzwoli się spod komunizmu. Ten warunek został już spełniony! 

„Mackiewicziana” – żywe ślady w Polsce 

– Pierwsza dama Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2005-2010, żona prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – Lecha Kaczyńskiego, Maria Helena Kaczyńska była z domu Mackiewicz.  

– Od 2002 roku przyznawana jest w Warszawie nagroda literacka imienia Józefa Mackiewicza, opatrzona ulubioną dewizą pisarza: „Jedynie prawda jest ciekawa”. Dwa lata wcześniej Towarzystwo Krzewienia Nadziei (Wiktor Węgrzyn, Edward Dusza i Jacek Kawczyński) utworzyło Komitet Nagrody im. Józefa Mackiewicza, nagrodzeni zostali m.in. ks. dr Roman Nir i pisarka Mirosława Kruszewska.

– W roku 1996 w Telewizji Polskiej po raz pierwszy wyemitowano film dokumentalny Jedynie prawda jest ciekawa, poświęcony Józefowi Mackiewiczowi (reż. Robert Kaczmarek, scenariusz Włodzimierz Bolecki).

– W roku 2007 powstał film Errata do biografii – Józef Mackiewicz w reżyserii Grzegorza Brauna – jeden z cyklu filmów dokumentalnych odsłaniających nieznane, przemilczane bądź zafałszowane fakty z biografii polskich pisarzy.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/jozef-mackiewicz-specjalista-od-spraw-niewygodnych/feed/ 0