Kościół żywy – Gwiazda Polarna https://gwiazdapolarna.net Dwutygodnik polonijny Tue, 07 May 2024 19:00:45 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.4.4 Miasto św. Agaty https://gwiazdapolarna.net/miasto-sw-agaty/ https://gwiazdapolarna.net/miasto-sw-agaty/#respond Tue, 07 May 2024 19:00:42 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1651 Leszek Wątróbski

Katania, do której leci się z Berlina 2 godziny i 20 minut, to drugie co do wielkości miasto Sycylii, liczące dziś ok. 300 tys. mieszkańców. Położone jest u podnóża Etny. Sąsiedztwo wulkanu nigdy nie było dla miasta bezpieczne. Nic więc dziwnego, że tamtejsi mieszkańcy podczas każdej erupcji Etny czy trzęsień ziemi uciekali się do pomocy św. Agaty, która tam przyszła na świat (ok. 235 r.) i tam poniosła męczeńską śmierć.

Św. Agata urodziła się ok. 235 roku, w rodzinie rzymskich patrycjuszy. Była osobą wierzącą i od najmłodszych lat chciała wyłącznie poświęcić się Bogu. Wyrosła na piękną dziewczynę. Jej uroda zwróciła uwagę namiestnika Sycylii – Kwincjana, który zaproponował jej małżeństwo. Agata jednak mu odmówiła. W efekcie swojej decyzji została aresztowana i oddana pod opiekę rozpustnej kobiecie. I jak opisują kronikarze, urażony odmową namiestnik poddał ją ciężkim torturom, podczas których odcięto jej piersi.

Każdego roku w dniach 3-5 lutego w mieście odbywają się uroczystości ku jej czci, podczas których w procesji przenosi się relikwie świętej pomiędzy miejscami związanymi z jej męczeństwem. A w samej Katanii, poza katedrą, znajdują się jeszcze trzy inne świątynie dedykowane św. Agacie, nazywane „Trittico Agatino”, co można przetłumaczyć jako „Tryptyk Agaty”. Są to: kościół Sant’Agata alla Fornace, Santuario Sant’Agata al Carcere i kościół di Sant’Agata la Vetere. Ta ostatnia świątynia jest pierwszym kościołem w Katanii poświęconym św. Agacie, a św. Agata jest patronką miasta oraz wielu zawodów związanych z ogniem. Wzywana jest również przez kobiety karmiące, a także w przypadku chorób piersi, które straciła w czasie tortur. Turyści licznie odwiedzający Katanię, pijąc kawę, zamawiają małe i bardzo słodkie babeczki – nazywane tam „Minnuzzi ri Sant’Àita” – czyli tłumacząc dosłownie „piersi (lub cycki) świętej Agaty”.

Z portu lotniczego Katania – Fontanarossa (Aeroporto Internazionale Vincenzo Bellini di Catania) dojechać można do centrum miasta, oddalonego o ok. 7 km, autobusem firmy „Alibus” za 4 €, choć cena biletu pojedynczego, ważnego przez 90 minut, wynosi tam tylko 1 €. Nie znając miasta, wysiadłem zgodnie z przewodnikiem internetowym niedaleko głównej ulicy i deptaka Etna.

 Można śmiało powiedzieć, że Katania to miasto uznane za brudne i nieciekawe. Tak nadal wyglądają niestety jego przedmieścia i trudno się z tym nie zgodzić. Samo jednak centrum ma dużo do zaoferowania.

 Najważniejsza ulica miasta – Etna ciągnie się na odległość prawie 3 kilometrów. Wzdłuż niej znajdują się sklepy, butiki i kawiarnie. W swoim obecnym wydaniu ukształtowała się około roku 1693, chwilę po trzęsieniu ziemi.

 Zwiedzanie Katanii rozpocząłem od słynnego targu rybnego (Pescheria Di Catania). Uznałem, że jest to bezwzględnie obowiązkowy punkt miasta. Poszedłem potem dalej – do placu Stesicorp (Piazza Stesicoro), do rzymskiego amfiteatru, antycznej atrakcji z II wieku naszej ery, który w okresie swojej świetności mógł pomieścić jednocześnie prawie 15 tys. ludzi.

Następie był Zamek Castello Svevo di Catania (z XIII wieku), który stał się siedzibą parlamentu Sycylii. Ta wspaniała budowla w stylu romańskim odzwierciedla dziś jej obronny charakter. Ciekawa jest także fontanna ze słoniem (Fontanna dell’Elefante), będąca ważnym symbolem miasta. Jej zwieńczeniem jest krzyż. Legenda głosi, że Helidorus, który miał zostać biskupem Katanii, w obliczu porażki zajął się czarną magią i poniósł za to karę. To on miał wyrzeźbić słonia z kamienia, a sam utrzymywał, że z pomocą czarnej magii potrafi nawet sam przeobrazić się w to zwierzę.

Byłem też w Teatrze Massimo Bellini, nazwanym tak na cześć Vincenzo Belliniego – kompozytora pochodzącego z Katanii. Obok znajduje się także jego muzeum, które warto zobaczyć – polecam je szczególnie wszystkim miłośnikom muzyki poważnej.

Katania to także przemysłowy port morski z wysokimi silosami, które dla zwiedzających nie stanowią, mówiąc prawdę, żadnej atrakcji. Ciekawe są natomiast ozdabiające je gigantyczne murale powstałe przy współpracy z tamtejszą Akademią Sztuk Pięknych, namalowane przez międzynarodowych artystów.

 W pobliżu portu, przy ul. VI Aprile znajduje się dworzec kolejowy Stazione Centrale di Catania będący główną stacją kolejową miasta oraz ważnym punktem komunikacyjnym regionu z połączeniami do pozostałych miast Sycylii.

Katania ma wreszcie własne metro – czyli podziemną kolej miejską. Jest to jedna linia o łącznej długości trasy liczącej prawie 9 km i składającej się z 10 stacji. Tamtejsza kolej podziemna jest najmłodszym i najbardziej na południe wysuniętym metrem w Europie. Jego budowę rozpoczęto w końcu 1986 roku, a faktyczna eksploatacja rozpoczęła się w lipcu 1999 roku. Przetestowałem je osobiście. Jechałem od stacji Giovanni XXIII przy dworcu kolejowym do końcowej w Nesima. Miasto ma plany jego dalszej rozbudowy.

Tekst i zdjęcia: Leszek Wątróbski

zdjęcia:

 01. Katania położona jest u podnóża Etny (fot. Leszek Wątróbski)

 02. Pomnik Św. Agaty (fot. Leszek Wątróbski)

 03. Bazylika archikatedralna pw. św. Agaty (fot. Leszek Wątróbski)

04. Fontanna ze słoniem (Fontanna dell’Elefante) będąca ważnym symbolem miasta (fot. Leszek Wątróbski)

05. Rzymski amfiteatr przy Piazza Stesicoro (fot. Leszek Wątróbski)

 06. Słynny targ rybny (Pescheria di Catania) (fot. Leszek Wątróbski)

 07. Sobotni bazar uliczny w Katanii (fot. Leszek Wątróbski)

 08. Słoń – ważny symbol Katanii (fot. Leszek Wątróbski) 

]]>
https://gwiazdapolarna.net/miasto-sw-agaty/feed/ 0
Ciemna strona Watykanu https://gwiazdapolarna.net/ciemna-strona-watykanu/ https://gwiazdapolarna.net/ciemna-strona-watykanu/#respond Tue, 07 May 2024 18:59:24 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1645 „Benedykt XVI powiedział, że trzecia tajemnica fatimska dotyczy przyszłości i walki wrogów Kościoła, którzy są w jego wnętrzu. I ta walka trwa. Walka z brudem w Kościele” – mówi ksiądz prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk w rozmowie z MagdalenĄ Rigamonti.

MagdalenA Rigamonti: Dlaczego w 2013 r. Benedykt XVI abdykował?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Z powodu oporu wewnątrz Kościoła. I oczywiście z powodu starości. Gdyby nie było wewnętrznego ataku na papieża, do rezygnacji z urzędu doszłoby zdecydowanie później.

– Mówi ksiądz profesor o ciemnej stronie mocy w Kościele katolickim?

– Mówię o tzw. drugiej stronie, bo takiego właśnie sformułowania – druga strona – używał sam Joseph Ratzinger. 5 lutego 2019 r. potwierdził ten fakt papież Franciszek w trakcie konferencji na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z pielgrzymki do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Opór w samym Kościele przeciwko działaniom podejmowanym przez papieża Ratzingera był tak silny, że dalsze sprawowanie urzędu następcy św. Piotra stało się niemożliwe. Miałem wówczas na ten temat cenne informacje z pierwszej ręki: z niemieckiego otoczenia Benedykta XVI oraz z redakcji prestiżowego czasopisma włoskich jezuitów La Civiltà Cattolica, którego każdy numer jest zatwierdzany przed publikacją przez watykański Sekretariat Stanu.

– Ratzinger wytrzymał jako papież osiem lat.

– Wytrzymał, ale już od 2010 r. rezygnacja zaczęła wisieć w powietrzu. Ja osobiście właśnie w roku 2010 zacząłem myśleć o tym, że abdykacja będzie czymś koniecznym. Już wówczas w Kościele panowało piekło rozpętane przez przeciwników linii doktrynalnej, którą reprezentował papież Benedykt XVI.

– Księże profesorze, co to znaczy piekło?

– Upraszczając można powiedzieć, że osią konfliktu było starcie skrzydła konserwatywnego ze skrzydłem liberalnym i vice versa. Oczywiście mamy z tym do czynienia od stuleci. Nie tylko w chrześcijaństwie czy katolicyzmie. Jednak w trakcie pontyfikatu papieża Ratzingera doszło do czołowego zderzenia. Rok 2010 nazywany jest przez wielu watykanistów „rokiem strasznym” i był efektem starć Benedykta XVI z tą tzw. drugą stroną. Te starcia zaczęły się jeszcze, kiedy niemiecki kardynał był prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Na Wielki Piątek 2005 r. Ratzinger przygotował rozważania do Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum.

– Jan Paweł II jeszcze żył.

– Tak, powoli odchodził, już osobiście nie mógł prowadzić nabożeństwa w Wielki Piątek 25 marca. Zmarł kilka dni później. Przy dziewiątej stacji Drogi Krzyżowej Ratzinger mówi bardzo mocne, wręcz przerażające słowa, które w symboliczny, ale i spektakularny sposób pokazują skalę dramatu w Kościele. Że Kościół tonie, że łódź Kościoła nabiera wody z każdej strony.

Proszę poczekać, znajdę dokładny cytat. „Panie, tak często Twój Kościół wydaje się nam tonącym okrętem, łodzią, która ze wszystkich stron nabiera wody. Także na Twoich łanach widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud szaty i oblicza Twego Kościoła. Ale to my sami go zbrukaliśmy! Ile brudu jest w Kościele i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Panie, ratuj!”. 

To są słowa, których nigdy wcześniej nie słyszano wewnątrz Kościoła. Jednak skoro one padły z ust tak wysokiego dostojnika kościelnego, to znaczy, że ten hierarcha, Joseph Ratzinger, miał głęboką świadomość, jak wielki jest kryzys w Kościele i co w związku z nim grozi całej wspólnocie katolickiej na świecie. Pamiętam, że słuchałem tych dramatycznych słów ze łzami w oczach. Miałem już świadomość skali problemów w Kościele w Polsce i na świecie. Poczułem wewnętrzną ulgę, że w końcu została zerwana zmowa milczenia.

– On tymi słowami podsumował pontyfikat Jana Pawła II, powiedział wprost o brudzie w Kościele.

– Też, oczywiście. Mówił o całej epoce od Soboru Watykańskiego II, który obradował w latach 1962-1965. Mówił o kryzysie, który w wielu krajach rozpoczął się właśnie wtedy.

– I trwał w czasie pontyfikatu Jana Pawła II.

– Tak, choć oczywiście, jak się tym czasom przyjrzeć szczegółowo, to były także pewne jaskółki zwiastujące wiosnę, dające nadzieję na wyjście z tego kryzysu, jak chociażby pielgrzymki Jana Pawła II, które w wielu krajach były postrzegane jako nowa wiosna katolicyzmu. Tak było chociażby w Irlandii czy w Stanach Zjednoczonych. Nie mówiąc o Polsce. Do tego należy pamiętać o zaangażowaniu Jana Pawła II w transformację ustrojową w Europie Środkowo-Wschodniej i zburzeniu Muru Berlińskiego.

Jednak kardynał Ratzinger nie mówił wtedy o jaskółkach, tylko o brudzie wewnątrz Kościoła. I po śmierci Jana Pawła II na konklawe zdecydowano, że to ten człowiek, który tak otwarcie o tym brudzie powiedział, zostanie nowym papieżem.

Jest wiele rzetelnych analiz historycznych dotyczących konklawe 2005 r., dzięki którym możemy dzisiaj bardzo dużo powiedzieć, jaki był wówczas stan Kościoła katolickiego. Na tym konklawe w pewnym sensie spotkały się dwa obozy, dwie frakcje. Kluczową postacią tamtego czasu był zmarły w 2012 r. włoski kardynał Carlo Maria Martini, który w drugiej fazie pontyfikatu Jana Pawła II, czyli od początku lat 90. był postrzegany jako nieformalny lider opozycji w stosunku do polskiego papieża i jednocześnie lider obozu katolicyzmu liberalnego. Jak wiemy, kardynał Ratzinger był w tym samym obozie co Jan Paweł II, czyli we frakcji konserwatywnej.

– Martini uważał, że Kościół jest zapóźniony. Co proponował?

– On był przekonany, że Kościół katolicki jest spóźniony w stosunku do czasów nowożytnych o dwieście lat. Uważał, że mniej więcej w epoce oświecenia rozeszły się drogi świata nowożytnego i Kościoła katolickiego i dlatego trzeba to opóźnienie usunąć, wprowadzając Kościół katolicki w XXI wiek. Twierdził, że można to zrobić, modyfikując wiele rzeczy w Kościele na poziomie doktrynalnym, dopasowując do współczesności katolickie rozumienie prawd wiary i moralności.

Ciekawostka, że w ostatnim czasie do słów Martiniego nawiązuje papież Franciszek, przyznając publicznie rację zmarłemu kardynałowi. Zresztą obóz skupiony wokół Martiniego próbował przeforsować swojego kandydata na papieża w 2005 r. Tym kandydatem był właśnie arcybiskup Buenos Aires, czyli kardynał Jorge Mario Bergoglio. Zdaniem wielu historyków i dziennikarzy otrzymał on wówczas około 40 głosów ze 117, a ostatecznie wygrał, jak wiemy, kardynał Ratzinger. Tu trzeba pamiętać, że kiedy kardynał Martini zorientował się, że Bergoglio ma za mało głosów, zachęcił wszystkich ze swojego obozu do głosowania na Ratzingera. Rozumiał, że nie ma na razie zgody na zwrot w Kościele i by zachować jedność, należy jeszcze wesprzeć linię konserwatywną. To świadczy o wielkiej osobowości Martiniego. Co więcej, w trakcie konklawe doceniono wypowiedzi Ratzingera dotyczące oczyszczenia Kościoła z wewnętrznego brudu i skandali.

– Co Ratzinger nazywał brudem w Kościele? Pedofilię, wykorzystywanie seksualne podwładnych?

– To też. Wówczas, w 2005 r., Ratzinger naprawdę był postrzegany jako nadzieja na uporządkowanie w Kościele wielu złych rzeczy. Miał w tym już swoje zasługi – od końca lat 80. optował za tym, żeby zmienić Kodeks Prawa Kanonicznego, zaostrzając przepisy dotyczące pedofilii. Chodziło m.in. o podwyższenie dolnej granicy wieku ofiar i nakaz przesyłania do Rzymu z całego świata dokumentów dotyczących pedofilii klerykalnej. Te zmiany, głównie dzięki Ratzingerowi, wprowadzono w 2001 r. Piszę o tym szczegółowo w moim najnowszym artykule naukowym pt. Odpowiedź Kościoła katolickiego na problem wykorzystywania seksualnego osób nieletnich przez duchownych w latach 1984-2022. Studium zostało opublikowane na łamach czasopisma Teologia i Moralność.

– Rozumiem, że to też miało znaczenie w czasie konklawe w 2005 r.

– Zdecydowanie tak. Dużym wstrząsem dla kardynałów na całym świecie był dramat pedofilii klerykalnej, który wybuchł w USA w 2002 r. Istniało ryzyko, że to piekło rozleje się po całym świecie. Trzeba pamiętać o jeszcze jednej sprawie, a mianowicie o tym, że w 1998 r. Ratzinger rozpoczął formalne postępowanie w Kongregacji Nauki Wiary przeciwko założycielowi zgromadzenia Legionistów Chrystusa Marcialowi Macielowi Degollado.

Degollado to pedofil, biseksualista, narkoman, przestępca seksualny, zaprzyjaźniony z wieloma potężnymi ludźmi w Watykanie.

– Również z księdzem Stanisławem Dziwiszem. 

– Formalny akt oskarżenia przeciwko Degollado został przygotowany w Kongregacji Nauki Wiary 18 lutego 1999 r. Niestety, po upływie kilku miesięcy ofiary otrzymały oficjalne pismo, podpisane 24 grudnia 1999 r., o zawieszeniu postępowania.

– Do przerwania postępowania przeciwko Degollado przyczynił się ksiądz Stanisław Dziwisz?

– Nie mam takiej wiedzy. Uważam, że powinniśmy poznać precyzyjną odpowiedź na to pytanie.

– Księże profesorze, kto to zablokował?

– Druga strona. Andere Seite.

– Dlaczego ksiądz mówi po niemiecku?

– Ponieważ po raz pierwszy to pojęcie jako cytowana wypowiedź Ratzingera pojawiło się w prasie niemieckiej. Artykuł opisywał dyskusję między Ratzingerem a kardynałem Christophem Schönbornem, arcybiskupem Wiednia, w sprawie dramatycznej sprawy kardynała Hansa Hermanna Groëra, arcybiskupa wiedeńskiego odsuniętego ze stanowiska w roku 1995. Dziennikarze śledczy badający przestępstwa seksualne Groëra szacują, iż kardynał z Wiednia mógł wykorzystać „ponad dwa tys. chłopców i młodych mężczyzn”. Jednak do jego śmierci w 2003 r. Watykan nigdy nie potępił publicznie jego zachowań. Ratzinger w rozmowie z Schönbornem mówił, że to dlatego, że wygrała ta andere Seite, że ta druga strona była silniejsza. To też pokazuje potężne napięcie, jakie panowało w Watykanie i w latach 90. i na początku lat dwutysięcznych, kiedy to liderem obozu stojącego na stanowisku konieczności oczyszczenia Kościoła stał kardynał Ratzinger.

– W 2005 r. ta andere Seite przegrała, skoro Ratzinger został papieżem.

– Na chwilę przegrała. Kiedy Ratzinger zostaje papieżem, to jedną z jego pierwszych decyzji jest ponowne otwarcie postępowania procesowego przeciwko założycielowi Legionistów Chrystusa. Jednak moim zdaniem w tym czasie Ratzinger zdawał sobie także sprawę z tego, że było już za późno na głęboką reformę wewnętrzną Kościoła jako instytucji. Miał świadomość potęgi struktur grzechu.

– Decyduje się jednak przyjąć decyzję konklawe i zostać papieżem.

– I ma konkretny pomysł na pontyfikat. Określa dwa filary swojej misji: z jednej strony oczyszczanie Kościoła z różnego rodzaju nadużyć i skandali, z drugiej – wzmocnienie spójności doktrynalnej katolicyzmu, żeby przygotować wierzących na trudne czasy, które nadchodzą. Zajmuje się tzw. depozytem wiary. Zależy mu na tym, żeby ten depozyt mógł przetrwać czas zamieszania, sekularyzacji, ciemności i grzechu. I żeby skarb wiary katolickiej mógł się w przyszłości odrodzić w różnych regionach świata, przejść przez tę ciemną noc niekończących się skandali. Czytam teksty Ratzingera od trzydziestu pięciu lat, analizuję jego pontyfikat…

– I nie uważa ksiądz, że depozyt wiary w strukturze grzechu znoszą się nawzajem, nie przystają do siebie?

– Tak, częściowo to sprzeczność. Ale na wojnie nie ma łatwych decyzji. Podam jeden dramatyczny przykład. Chodzi o pierwszy istotny dokument zatwierdzony do publikacji przez Ratzingera już jako papieża Benedykta XVI. 31 sierpnia 2005 r., cztery miesiące po wyborze, 265. następca św. Piotra podejmuje decyzję, jakiej żaden inny papież nie podjął przez 2000 lat istnienia Kościoła – zatwierdza dokument zakazujący przyjmowania do seminariów i udzielania święceń kapłańskich osobom, które „praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną kulturę gejowską”.

Oficjalny tytuł tego dokumentu brzmi następująco: Instrukcja dotycząca kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń. I ten dokument, który był już gotowy w wersji roboczej w połowie lat 90. wywołał wielką burzę w Kościele. Został zdecydowanie odrzucony w wielu krajach świata. Papież spotkał się z wielkim oporem. W 2018 r. mówiłem o tym szeroko w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.

– Dlaczego wcześniej Jan Paweł II takiego dokumentu nie podpisał?

– Nie wiem. To jest jedno z najważniejszych pytań dotyczących pontyfikatu Jana Pawła II. Trzeba pytać, jakie racje przeważyły, że Jan Paweł II nie zlecił publikacji tego dokumentu. Benedykt zrobił to od razu, na początku pontyfikatu. Ta decyzja wywołała ostrą krytykę w kręgach kościelnych w wielu krajach. Kiedy 4 listopada 2005 r. ten dokument opublikowano, wiele episkopatów i zgromadzeń zakonnych otwarcie się sprzeciwiło, powiedziało, że nie będzie go wcielać w życie.

– Bo wiele zakonów, zgromadzeń to po prostu były kluby gejowskie. 

– Efekt publikacji dokumentu był taki, że na samym początku pontyfikatu Benedykta XVI doszło do potężnego zwarcia dwóch nurtów w Kościele. Trzeba tu zaznaczyć, że w wielu krajach ten dokument po prostu został wyrzucony do kosza, a całkiem spora grupa liderów kościelnych uważała tę decyzję Benedykta XVI za poważny błąd. Wydaje się, że od tego momentu Joseph Ratzinger miał już tylko pod górę.

– Od początku lat 80. był w Watykanie, musiał wiedzieć o relacjach homoseksualnych w Stolicy Apostolskiej, musiał wiedzieć o przestępstwach seksualnych.

– Zdecydowanie tak. Od połowy lat 80. XX wieku z niektórych krajów płynęły do Watykanu informacje dotyczące nadużyć seksualnych, również o charakterze homoseksualnym ludzi Kościoła. Szczególnie ze Stanów Zjednoczonych, Irlandii, Australii, Kanady. Pierwszy raport dotyczący nadużyć seksualnych pochodzi z 1985 r. z diecezji Lafayette w Stanach Zjednoczonych. To tam już w 1984 r. po raz pierwszy w dziejach Kościoła został nagłośniony medialnie wielki problem pedofilii klerykalnej. Do Watykanu trafiły wówczas dokumenty na ten temat. Od tamtego czasu do Watykanu przysyłano bardzo wiele dokumentów na temat przestępstw seksualnych ludzi Kościoła. Z tych raportów wynikało, że znakomita większość przypadków nadużyć seksualnych biskupów i księży wobec nieletnich poniżej 18. roku życia miała charakter homoseksualny.

Spór o dokument z 2005 r. bardzo osłabił pontyfikat Benedykta XVI. Po tym konflikcie w pewnym sensie zaczęła się równia pochyła, która prowadziła do najgorszego 2010 r., a trzy lata później do abdykacji.

W 2006 r. papież Benedykt wygłosił mowę w Ratyzbonie, w której mówił o chrześcijaństwie jako religii rozumnej i o tym, że idea islamskiej świętej wojny to jest sprzeciwianie się Bogu. Po tych słowach została zorganizowana ogólnoświatowa nagonka na papieża Benedykta i nie było sił, także wewnątrz Kościoła, które chciałyby go bronić. I tak naprawdę nie chodziło o islam, o tę wypowiedź, tylko o to, żeby osłabić papieża, żeby go zdyskredytować, żeby móc podważać jego decyzje. Przerażające jest to, jak niewiele uczyniono dla obrony papieża wewnątrz Kościoła. Od Ratyzbony wyraźnie widać, że papież jest coraz bardziej samotny. Cztery lata później, 13 maja 2010 r. papież Benedykt XVI wygłasza najbardziej dramatyczne słowa swojego pontyfikatu. Mówi je w czasie pielgrzymki do Fatimy. Kiedy o nich myślę, ciarki mnie przechodzą… Także teraz…

– To jest ten annus horribilis, czyli okropny rok dla Benedykta XVI.

– Zdecydowanie tak. Papież mówi o trzeciej tajemnicy fatimskiej. Według Jana Pawła II miała się ona już całkowicie wypełnić w XX wieku, miała być symbolem ostatecznej walki dobra ze złem, apokaliptycznego starcia ateistycznych systemów totalitarnych z chrześcijaństwem. Jej znaczenie oficjalnie zostało sformułowane 13 maja 2000 r. podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Fatimy.

– Czyli wydawało się, że jest już po wszystkim, że nie ma co się bać tajemnicy fatimskiej.

– Tak, że mamy sprawę zamkniętą. Pamięta pani tę tęczę, która pojawiła się nad Auschwitz, kiedy Benedykt XVI odwiedza to miejsce w 2006 r.? Tęcza w znaczeniu biblijnym to znak pokoju, pojednania i przymierza Boga z ludźmi. Dla mnie to było symboliczne zamknięcie XX wieku jako stulecia zła, mordowania milionów ludzi w niemieckich obozach i rosyjskich gułagach. Ja sam byłem przekonany, że trzecia tajemnica fatimska to orędzie, które już się wypełniło. A tymczasem w maju 2010 r. papież Benedykt XVI mówi, że trzecia tajemnica fatimska dotyczy także przyszłości i walki wrogów Kościoła, którzy są w jego wnętrzu. To są słowa absolutnie przerażające. Dźwięczą mi w uszach od kilkunastu lat. Są ciągle obecne w moim umyśle.

– Świadczą też o wielkiej bezradności papieża Benedykta, o tym, że tkwił w potrzasku, w pułapce?

– Częściowo tak. Ratzinger w sensie duchowym, intelektualnym to genialny umysł, głęboka wiara, niezwykła humanistyczna wrażliwość, synteza tego, co najmądrzejsze i najpiękniejsze w religii Jezusa z Nazaretu. Jest oczywiste, że Ratzinger w dużym stopniu patrzył na świat przez pryzmat Niemiec i Europy, kultury europejskiej. Większość swoich uwag czy analiz adresował do świata zachodniego. Widział dramat coraz bardziej dominującego ateizmu, galopującej sekularyzacji. Jego diagnozy są przenikliwe, mocne, często uważane za zbyt pesymistyczne, ale trafne. Już w latach 60. mówił o koncepcji małej trzódki chrześcijańskiej, która będzie musiała walczyć o przetrwanie w świecie zachodnim zdominowanym przez ateizm.

– Kiedy trafił do Watykanu, to zrozumiał, że to tam jest jądro ciemności.

– Zrozumiał, że do dramatu ateizmu czy sekularyzacji dochodzi jeszcze to jądro ciemności, deprawacja centralnej władzy kościelnej. Niestety, przez lata i media i część przedstawicieli Kościoła robili z Josepha Ratzingera takiego czarnego luda, potwora, strasznego człowieka, pancernego kardynała. A to był człowiek wielkiej wiary i mądrości.

– Według księdza profesora już w 2010 r. zdecydował o swojej abdykacji?

– Wydaje mi się, że zaczął o tym poważnie myśleć. To właśnie 2010 rok był dla niego kluczowy. Papież w pewnym sensie utracił możliwość skutecznego kierowania instytucją, której był szefem. Warto w tym miejscu dodać, że w 2010 r. w książce Światłość świata Ratzinger nawiązał w następujących słowach do przełomowego dokumentu opublikowanego pięć lat wcześniej: „Homoseksualizm jest nie do pogodzenia z powołaniem kapłańskim. Wtedy bowiem także celibat traci sens jako wyrzeczenie. Byłoby wielkim niebezpieczeństwem, gdyby celibat stawał się powodem wchodzenia w stan kapłański ludzi, którzy i tak nie chcą się ożenić, gdyż w końcu ich stosunek do mężczyzny i kobiety jest zniekształcony, zakłócony. (…) Dobór kandydatów na księży musi być dlatego bardzo staranny. Musi panować tu najwyższa uwaga, aby nie doszło do pomyłki i w końcu bezżenność kapłanów nie była utożsamiona z tendencjami do homoseksualizmu”.

– Abdykacja nastąpiła 11 lutego 2013 r. Abdykacja i oddanie pola walki.

– Nie do końca. Wydaje się, że Benedykt XVI miał bardzo precyzyjny plan. Uważał, że po abdykacji będzie możliwy wybór następcy jako kontynuatora jego dzieła. Takim kandydatem z perspektywy Ratzingera był włoski kardynał Angelo Scola, związany z konserwatywnym ruchem kościelnym „Wspólnota i Wyzwolenie” (wł. Comunione e Liberazione). Od 2002 r. był patriarchą Wenecji. Niespodziewanie w 2011 r. Benedykt XVI mianował go arcybiskupem Mediolanu, największej i najbardziej prestiżowej diecezji we Włoszech. Wielu watykanistów interpretowało tę nominację jako wskazanie przez Ratzingera swojego potencjalnego następcy na stolicy Piotrowej w Rzymie. Przed abdykacją Benedykt XVI zdecydował, że przed konklawe odbędą się dodatkowe spotkania kardynałów, których głównym celem będzie określenie przyczyn kryzysu Kościoła i wskazanie drogi jego uzdrowienia. Dało to możliwość kardynałom z całego świata przedyskutowania realnych problemów, w tym problemu nadużyć seksualnych. Wielu komentatorów twierdzi, że to właśnie już w trakcie tych debat wskazano arcybiskupa Buenos Aires jako najlepszego kandydata do przeprowadzenia radykalnych reform w Watykanie i w całym Kościele.

– Księże profesorze, ten 2013 rok to nie był dla księdza moment zwątpienia w swoją walkę o oczyszczenie Kościoła?

– Znaj proporcje, mocium panie…

– Oczywiście.

– Spokojnie i ze zrozumieniem przyjąłem abdykację jako naturalny proces zwieńczenia etapu walki, którą podjął Joseph Ratzinger. Natomiast to nie był dla mnie żaden wstrząs czy zwrot. W tym kontekście kompletnie nie rozumiałem rozdzierania szat w większości środowisk katolickich w Polsce. Irytowało mnie to. Niestety, znakomita większość katolików w naszym kraju nie rozumiała wówczas specyfiki wojny w Kościele. Abdykacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że wewnętrzny spór wśród katolików na świecie tak naprawdę dopiero się rozpoczyna.

– Gdzie jest teraz ta andere Seite?

– W dużej, białej skrzyni… 23 marca 2013 r. papież Franciszek odwiedził swego poprzednika Benedykta XVI, przebywającego w Castel Gandolfo. Na zdjęciach z tego spotkania widać dwóch siedzących i rozmawiających ze sobą papieży, a między nimi na stole stoi duża biała skrzynia, pudło. Były w niej tajne dokumenty, jakie Ratzinger postanowił przekazać osobiście papieżowi Franciszkowi. Papież emeryt zabrał je z Watykanu do Castel Gandolfo. Wśród nich były m.in. raporty specjalnej komisji śledczej, powołanej 24 kwietnia 2012 r. w celu wyjaśnienia watykańskich intryg, skandali i kradzieży papieskich dokumentów. Według części komentatorów w raporcie, sporządzonym przez emerytowanych dostojników Kurii Rzymskiej, kardynałów: Juliana Herranza, Jozefa Tomko i Salvatore De Giorgi, może znajdować się klucz do wyjaśnienia wszystkich okoliczności abdykacji papieża.

– Z tego, co ksiądz mówi, wynika jednak, że Benedykt odszedł jako wielki pokonany.

– Nie, jako wielki bojownik o prawdę. W 1987 r. przeczytałem jego Raport o stanie wiary. Następnie poznawałem kolejne publikacje i wypowiedzi Ratzingera. W 1996 r. ogromne wrażenie zrobiła na mnie książka Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki na przełomie tysiącleci. W latach 90. w Rzymie mówiłem do moich znajomych z wielu krajów świata, że gdy czytam lub słucham Ratzingera, to jestem dumny z bycia katolikiem. W czasach, które nadchodzą, będziemy bardzo potrzebować jego odwagi, mądrości, głębi duchowej i wiary opartej na rozumie. I jeszcze raz powtórzę, że jeśli nawet w sensie ludzkim Ratzinger jako papież częściowo przegrał, bo nie udało mu się zreformować Kościoła tak, jakby chciał, to w wymiarze duchowym i intelektualnym jest wielkim zwycięzcą moralnym, ponieważ nikt nie uczynił dla oczyszczenia Kościoła więcej niż on. Pamiętajmy, że z pedofilią w Kościele zaczął walczyć jako pierwszy, już w 1988 r., 36 lat temu.

Magdalena Rigamonti

Ks. Andrzej Kobyliński – filozof, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor uczelni, kierownik Katedry Etyki w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. W latach 1993-1998 studiował na Wydziale Filozofii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/ciemna-strona-watykanu/feed/ 0
„Zmartwychwstanie Pana jest naszą nadzieją” https://gwiazdapolarna.net/zmartwychwstanie-pana-jest-nasza-nadzieja/ https://gwiazdapolarna.net/zmartwychwstanie-pana-jest-nasza-nadzieja/#respond Tue, 07 May 2024 18:15:53 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1604 (…) Paschalne życzenie, które św. Augustyn sformułował w słowach: „Resurrectio Domini, spes nostra – zmartwychwstanie Pana jest naszą nadzieją” (Augustyn, Mowa 261, 1). W tym stwierdzeniu wielki Biskup tłumaczył swoim wiernym, że Jezus zmartwychwstał abyśmy, choć naszym przeznaczeniem jest śmierć, nie ulegali rozpaczy, myśląc, że wraz ze śmiercią życie ostatecznie kończy się; Chrystus zmartwychwstał, aby dać nam nadzieję.

Faktycznie jednym z pytań, które najbardziej nurtują człowieka, jest właśnie to: co jest po śmierci? Wielkanocna uroczystość pozwala nam odpowiedzieć na tę kwestię, że śmierć nie ma ostatniego słowa, bo w końcu tryumfuje Życie. A ta nasza pewność zasadza się nie na zwyczajnym, ludzkim rozumowaniu, ale na historycznym fakcie wiary: Jezus Chrystus, ukrzyżowany i złożony w grobie, zmartwychwstał w swoim chwalebnym ciele. Jezus zmartwychwstał, abyśmy i my, wierząc w Niego, mogli mieć życie wieczne. Ta wieść stanowi serce ewangelicznego przesłania. Z mocą głosi to św. Paweł: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara”. I dodaje: „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor 15, 14.19). Od poranka zmartwychwstania nowa wiosna nadziei przychodzi na świat; od tego dnia rozpoczyna się nasze zmartwychwstanie, gdyż Pascha nie jest jednym momentem w historii, ale początkiem nowego stanu: Jezus zmartwychwstał nie po to, aby pamięć o Nim pozostała żywa w sercach uczniów, ale dlatego, żeby On sam żył w nas i byśmy w Nim już teraz mogli kosztować radości życia wiecznego.

Zmartwychwstanie zatem nie jest teorią, ale historyczną rzeczywistością objawioną przez Człowieka Jezusa Chrystusa, przez Jego „paschę”, Jego „przejście”, które dało początek „nowemu życiu” pomiędzy ziemią a Niebem (por. Hbr 10, 20). Nie jest to mit, ani sen, nie jest to wizja, ani utopia, nie jest to bajka, ale niepowtarzalne i jedyne wydarzenie: Jezus z Nazaretu, Syn Maryi, który w piątek o zachodzie został zdjęty z krzyża i złożony w grobie, zwycięski opuścił grób. Rzeczywiście o poranku pierwszego dnia po szabacie Piotr i Jan znaleźli grób pusty. Magdalena i inne kobiety spotkały Jezusa zmartwychwstałego; rozpoznali Go również dwaj uczniowie z Emaus, gdy łamał chleb; wieczorem Zmartwychwstały ukazał się Apostołom w Wieczerniku, a potem wielu innym uczniom w Galilei.

Przesłanie o zmartwychwstaniu Pana rozświetla ciemne regiony świata, w którym żyjemy. Myślę tu szczególnie o materializmie i nihilizmie, o tej wizji świata, która nie jest w stanie wykroczyć poza to, co doświadczalne eksperymentalnie i niepocieszona kieruje się ku nicości, która miałaby być ostateczną przystanią istnienia ludzkiego. Faktycznie, jeżeli Chrystus by nie zmartwychwstał, „pustka” miałaby przewagę. Jeśli wyeliminujemy Chrystusa i Jego zmartwychwstanie, nie ma wyjścia dla człowieka, a każda jego nadzieja pozostaje iluzją. Ale właśnie dziś rozbrzmiewa z mocą przesłanie o zmartwychwstaniu Pana i jest ono odpowiedzią na aktualne pytanie sceptyków, przytoczone również w Księdze Koheleta: „Czy jest coś, o czym by się rzekło: »Patrz to coś nowego«?” (Koh 1, 10). Tak, odpowiadamy: w paschalny poranek wszystko zostało odnowione. Mors et vita duello conflixere mirando: dux vitae mortuus regnat vivus – Śmierć zwarła się z życiem i w boju, o dziwy, choć poległ Wódz życia, króluje dziś żywy. Oto nowina! Nowina, która przemienia egzystencję każdego, kto ją przyjmuje, jak to miało miejsce w życiu świętych. Tak, jak to było na przykład ze św. Pawłem.

Wielokrotnie, w kontekście Roku św. Pawła, mieliśmy możliwość medytować nad doświadczeniem, jakie przeżył ten wielki Apostoł. Szaweł z Tarsu, zawzięty prześladowca chrześcijan, spotkał na drodze do Damaszku zmartwychwstałego Chrystusa i został przez Niego „zdobyty”. Znamy dalszy ciąg. Dokonało się w Pawle to, co później opisze w Liście do Koryntian: „Jeżeli (…) ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto [wszystko] stało się nowe” (2 Kor 5, 17). Wpatrujmy się w postać tego wielkiego ewangelizatora, który z pełnym odwagi entuzjazmem apostolskim niósł Ewangelię do tylu ludów ówczesnego świata. Jego nauczanie i przykład niech będą dla nas zachętą do poszukiwania Pana Jezusa. Niech dodają nam odwagi, abyśmy pokładali w Nim ufność, bo teraz już poczucie pustki, które usiłuje zatruwać ludzkość, zostało przezwyciężone przez światło i nadzieję, jakie emanują ze zmartwychwstania. Teraz już stały się prawdą słowa Psalmu: „Sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje” (139[138], 12). Już nie pustka obejmuje wszystko, ale pełna miłości obecność Boga. Co więcej, nawet królestwo śmierci zostało wyzwolone, bo aż do „piekieł” dotarło Słowo życia, niesione tchnieniem Ducha (w. 8).

Choć jest prawdą, że śmierć nie ma już władzy nad człowiekiem i nad światem, to jednak pozostaje jeszcze wiele, zbyt wiele, znaków jej dawnego panowania. Choć przez Paschę Chrystus wyrwał korzenie zła, to jednak potrzebuje ludzi, którzy w każdym czasie i w każdym miejscu pomogą Mu utwierdzać Jego zwycięstwo za pomocą Jego broni: broni sprawiedliwości i prawdy, miłosierdzia, przebaczenia i miłości. To przesłanie pragnąłem zanieść na kontynent afrykański przy okazji niedawnej podróży apostolskiej do Kamerunu i Angoli, gdzie zostałem przyjęty z wielkim entuzjazmem i gotowością do słuchania. Afryka bowiem niezmiernie cierpi z powodu niekończących się, okrutnych konfliktów, często zapomnianych, które rozdzierają i wykrwawiają różne narody, i z powodu rosnącej liczby jej synów i córek, którzy stają się ofiarami głodu, nędzy i choroby. To samo przesłanie powtórzę z mocą w Ziemi Świętej, gdzie z radością udam się za kilka tygodni. Trudne, ale niezbędne pojednanie, które jest zadatkiem przyszłości budowanej na wspólnym bezpieczeństwie i pokojowym współistnieniu, nie będzie mogło się zrealizować, inaczej, niż dzięki ponawianym, wytrwałym i szczerym wysiłkom, mającym na celu zakończenie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Z Ziemi Świętej spojrzenie rozciąga się na kraje sąsiadujące, na Bliski Wschód, na cały świat. W okresie globalnego braku żywności, zamętu w dziedzinie finansów, starej i nowej biedy, niepokojących zmian klimatycznych, przemocy i ubóstwa, które zmuszają wielu do opuszczenia własnej ziemi w poszukiwaniu pewniejszych możliwości przeżycia, wobec wciąż groźnego terroryzmu, narastającego lęku przed niepewną przyszłością, pilnie trzeba odkrywać perspektywy, które mogą dać nadzieję. Niech nikt nie wycofuje się z tej pokojowej walki, jaka rozpoczęła się wraz z Paschą Chrystusa, który – powtarzam – poszukuje mężczyzn i kobiet, zdolnych pomóc Mu utwierdzać Jego zwycięstwo za pomocą Jego broni – sprawiedliwości i prawdy, miłosierdzia, przebaczenia i miłości.

Resurrectio Domini, spes nostra! Zmartwychwstanie Chrystusa jest naszą nadzieją! Dzisiaj Kościół głosi z radością właśnie to: przekazuje nadzieję, którą Bóg uczynił mocną i niepokonaną wskrzeszając z martwych Jezusa Chrystusa; przekazuje nadzieję, którą nosi w sercu i pragnie dzielić z innymi, w każdym miejscu, zwłaszcza tam, gdzie chrześcijanie cierpią prześladowanie z powodu ich wiary i zaangażowania na rzecz sprawiedliwości i pokoju; przywołuje nadzieję, która zdolna jest pobudzać do dobra, zwłaszcza, gdy ono kosztuje. Dziś Kościół wyśpiewuje „dzień, który Pan uczynił” i wzywa do radości. Dziś Kościół modli się, przyzywa Maryję, Gwiazdę Nadziei, aby prowadziła ludzkość do pewnego portu zbawienia, którym jest serce Chrystusa, paschalnej Ofiary, Baranka, który odkupił świat, Niewinnego, który „pojednał nas grzesznych z Ojcem”. Ku Niemu, zwycięskiemu Królowi, ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu, wznosimy z radością nasze Alleluja!

Homilia Ojca Świętego Benedykta XVI wygłoszona w Niedzielę Wielkanocną 12 kwietnia 2009 r.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/zmartwychwstanie-pana-jest-nasza-nadzieja/feed/ 0
Zmarł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski https://gwiazdapolarna.net/zmarl-ks-tadeusz-isakowicz-zaleski/ https://gwiazdapolarna.net/zmarl-ks-tadeusz-isakowicz-zaleski/#respond Mon, 11 Mar 2024 19:11:06 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1553 Zmarł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duchowny obrządku łacińskiego i ormiańskiego, w PRL działacz opozycji antykomunistycznej i kapelan Solidarności, prezes Fundacji im. Brata Alberta, historyk, publicysta, zwolennik lustracji duchownych i rzecznik upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Miał 67 lat.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski od początku 2023 r. walczył z nowotworem. Jego stan zdrowia pogorszył się w Boże Narodzenie i duchowny trafił do szpitala, gdzie zmarł 9 stycznia br.

Tadeusz Isakowicz-Zaleski urodził się 7 września 1956 r. w Krakowie, w rodzinie ormiańskiej. W 1975 r. wstąpił do seminarium duchownego. Ukończył je po przymusowej dwuletniej przerwie na odbycie służby wojskowej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1983 r.

W czasie studiów związał się z demokratyczną opozycją, m.in. ze Studenckim Komitetem Solidarności, a następnie z podziemną Solidarnością. W 1985 r. został dotkliwie pobity przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, co zostało udokumentowane w filmie Macieja Gawlikowskiego Zastraszyć księdza.

Był kapelanem strajku w Hucie im. Lenina w 1988 r. w Nowej Hucie.

W 1987 r. był jednym z założycieli Fundacji im. Brata Alberta, pomagającej osobom z niepełnosprawnością intelektualną.

W 2007 r. napisał głośną książkę Księża wobec bezpieki. Na przykładzie archidiecezji krakowskiej, poświęconą problematyce inwigilacji duchowieństwa katolickiego przez peerelowską Służbę Bezpieczeństwa.

W 2021 r. Tomasz Terlikowski przeprowadził z ks. Isakowiczem-Zaleskim wywiad rzekę, w którym duchowny w sposób bardzo bezpośredni mówił m.in. o problemie homoseksualizmu części duchownych w Polsce i o skutkach niedokończonej lustracji w polskim Kościele.

Kiedy w 2023 r. w Gazecie Wyborczej ukazał się tekst prezentujący doniesienia holenderskiego korespondenta Ekke Overbeeka, zawarte w książce Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział, którego autor zarzucił kard. Adamowi Sapieże molestowanie seksualne kleryków, ks. Isakowicz-Zaleski stanął w obronie hierarchy.

Wyjaśnił, że autor bazował na zeznaniach tajnego współpracownika UB ks. Anatola Boczka, z którego aktami w archiwach IPN zapoznał się w latach 2005-2006 przy okazji kwerendy do książki Księża wobec bezpieki.

– Ks. Boczek był tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Luty”. Sam Urząd Bezpieczeństwa opisał go jako człowieka całkowicie zdegenerowanego i skonfliktowanego z władzą kościelną – mówił PAP w marcu 2023 r.

Przedmiotem jego szczególnego zainteresowania było ludobójstwo dokonane przez rząd turecki w 1915 r. na Ormianach i ludobójstwo dokonane przez OUN-UPA w czasie II wojny światowej na Kresach Wschodnich. W 2008 r. napisał książkę Przemilczane ludobójstwo na Kresach.

Kiedy w lipcu 2023 r. Konferencja Episkopatu Polski zorganizowała w Warszawie obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, podczas których przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki i arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Światosław Szewczuk podpisali wspólne oświadczenie „Przebaczenie i pojednanie”, ks. Isakowicz-Zaleski nie przyjął zaproszenia na kościelne obchody. Wspólnie z rodzinami ofiar ludobójstwa wziął udział w proteście przed katedrą pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela, domagając się „godnego upamiętnienia ofiar do episkopatów w Polsce i Ukrainie”.

Ks. Isakowicz-Zaleski był również rzecznikiem osób, które w dzieciństwie doświadczyły wykorzystywania seksualnego ze strony osób duchownych. W wywiadach wielokrotnie powtarzał, że jedynym sposobem na oddanie sprawiedliwości ofiarom jest powołanie w Polsce komisji, której zadaniem będzie wyjaśnianie przypadków pedofilii wśród duchowieństwa, złożonej z niezależnych, świeckich ekspertów.

– Dla mnie wzorem jest przykład episkopatu Francji, który sam wyszedł z inicjatywą powołania niezależnej komisji, na której czele stanął prawnik Jean-Marc Sauvé. On sam dobrał sobie współpracowników. Były to osoby świeckie, nie tylko katolicy, także przedstawiciele innych wyznań i osoby niewierzące, które otrzymały komplet dokumentów od episkopatu i przeorały wszystkie sprawy, cofając się o 70 lat – powiedział PAP w 2021 r.

Był poetą. W 2006 r. wydał kilka tomów poetyckich, m.in. Wiersze.

W 2006 r. za działalność opozycyjną prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Iwona Żurek, Rafał Grzyb/PAP

]]>
https://gwiazdapolarna.net/zmarl-ks-tadeusz-isakowicz-zaleski/feed/ 0
Święta noc https://gwiazdapolarna.net/swieta-noc/ https://gwiazdapolarna.net/swieta-noc/#respond Sun, 17 Dec 2023 18:34:32 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1507 Marian Izdebnik

Minęło ponad dwa tysiące lat, od kiedy nad stajnią w małym miasteczku Betlejem zajaśniała gwiazda zwiastująca wielkie dla ziemi wydarzenie. W tej dotąd nic nie znaczącej mieścinie narodziło się bowiem Dziecię, które zmienić miało bieg świata i wywrzeć przemożny wpływ w przyszłych dziejach ludzkości.

Stwórca dla osiągnięcia swoich celów często posługuje się ludźmi prostymi, mało znaczącymi w swoich środowiskach. Wiemy, że Matka Chrystusa była zwykłą kobietą z Nazaretu, Józef zaś, opiekun Syna Bożego, rzemieślnikiem – stolarzem. I ten biedny dom ciężko pracującego człowieka wybrał Bóg dla swojego Jedynego Syna, którego posłał do nas z orędziem miłości.

 Betlejem jest miejscem jakże ważnym dla religii i historii Izraela: tu prawdopodobnie urodził się Dawid, pasterz owiec i nadworny grajek namaszczony na króla, ojciec rodu Dawidytów, którego potomkiem był Józef, opiekun Jezusa. Nie mniej ważne jest to miejsce dla chrześcijan: to tutaj „nie było miejsca w gospodzie” dla brzemiennej Maryi. Swoje Dziecię porodziła w stajence, ułożyła w żłobie i okryła sianem. Tak przyszedł na świat Król Królów, któremu nie było równego na ziemi.

Czy to nie lekcja wielkiej pokory? Czy to zdarzenie nie jest pełne wielkiej symboliki? Syn Boży przychodzi na świat w stajni. A przecież mogło to się stać we wspaniałej komnacie Herodowego pałacu, w miejscu kapiącym od złota… Inne były jednak zamiary Stwórcy…

Tam, w Betlejem, przed ponad dwoma tysiącami lat, zrodziła się dla ludzkości Wielka Nadzieja. Bóg stał się Człowiekiem i przyszedł na świat do ludzi, aby przynieść im zapowiedź wiecznego życia i szczęśliwości, jak również wielkie orędzie miłości. Bo to On przecież powiedział: „miłujcie nieprzyjaciół waszych”. On też wskazał drogę wiodącą do Domu Ojca. On głosił nową moralność i podejście do życia.

Ale tam, w Betlejem, Józef może nie zdawał sobie jeszcze w pełni sprawy z wydarzenia, w którym uczestniczy, natomiast Matka Chrystusowa wiedziała, nosiła bowiem w pamięci chwilę Zwiastowania Anioła, a nawiedzając swoją krewną Elżbietę wymówiła znamienne słowa, że zwać ją będą błogosławioną przez wszelkie narody. Na pewno rozumiała chwilę wielką, ale Józef, patrząc na to drobne Dzieciątko chyba jeszcze w pełni nie wiedział, że wita Mocarza nad Mocarzy, który będzie miał przeogromny wpływ na bieg historii.

Na pewno nie myśleli o tym wszystkim, przejęci troską o Nowo Narodzonego, chociaż przybycie pasterzy i Mędrców ze Wschodu przekonało ich, że są bohaterami niezwykłego wydarzenia.

Minęło wiele setek lat od tego Wielkiego Momentu. Dzisiaj w świątyniach na wszystkich kontynentach uroczyście upamiętnia się te znamienne chwile Wielkiej Nocy. Idea Chrystusa podbiła świat, a symbol Jego męki jest godłem wiary miliardów ludzi.

W okresie świąt Bożego Narodzenia warto zastanowić się nad tym, jak wykorzystał świat posłannictwo Chrystusowe, jak zrozumiał Jego naukę? Wydawać się dzisiaj może, że ludzie bardzo często nie pamiętają o słowach Mistrza z Nazaretu. On bowiem głosił miłość. Ileż to krwawych wojen prowadzono od chwili Jego śmierci na krzyżu… Ile rozlano krwi, do jakich wielkich tragedii ludobójstwa doprowadzili ludzie na przestrzeni wieków. A On przecież pouczał swoich wyznawców o tym, jak między sobą mieli się miłować.

Wielokrotnie ludzie wypaczali Jego słowa. Naginali Jego naukę do własnych, małych celów. W imię Chrystusa, który głosił miłość, palono ludzi na stosach, prowadzono zaborcze wojny, torturowano, zadawano cierpienia, niszczono całe narody. A przecież On nigdy tego nie zalecał, przeciwnie, nakazywał pokorę, miłość i dobroć.

A i dzisiaj, w imię „unowocześnienia” usiłuje się „złagodzić” Jego zalecenia, jak godnie przeżyć życie. Jakże daleko odeszliśmy od wiary pierwszych chrześcijan, którzy zawsze żyli w gotowości ponownego spotkania Zbawcy. Oni wiedzieli, co jest dobre, a co złe. Dzisiaj można dostrzec, że chrześcijaństwo wydaje się być zmęczone. Zapominamy o tym, co przekazał nam w swojej Ewangelii św. Mateusz: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. (…) O dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec”.

Te słowa warto przypomnieć tym wszystkim, którzy dążą do unowocześnienia Kościoła i domagają się złagodzenia nakazów stawianych wiernym. Chrystus jednak jasno powiedział nam, czego Bóg wymaga od człowieka. Nikt nie ma prawa zmieniać i wypaczać nauki Zbawiciela. 

I tu rodzi się pytanie: jak mogą ludzie walczący o aborcję, prokreację in vitro czy związki jednopłciowe nazywać się chrześcijanami? Dlaczego ludzie deklarujący swoją przynależność do Kościoła Chrystusa stają się bojownikami zabijania dzieci poczętych i powoływania do życia istot z probówki? Przecież Bóg jest dawcą wszelkiego życia i On to nakazał prokreację i korzystanie z dobrodziejstw świata, który miał być człowiekowi poddany.

Człowiek nie może łagodzić i opacznie tłumaczyć wymogów stawianych mu przez Stwórcę. Chrystus potwierdził to wszystko, co nakazał Bóg ludziom w swoich przykazaniach. Nikt nie ma prawa zmieniać i wypaczać Bożego prawa. A sama aborcja jest zaprzeczeniem miłości i zabójstwem, czyli tym, co obraża Boga. Nie mogą temu zaprzeczyć najbardziej pokrętne tłumaczenia i łagodzenie znaczenia tego śmiertelnego grzechu ludzkości.

Jedynie drogą, którą wskazał nam Jezus Chrystus, dojdziemy do Boga i wiecznego życia w Domu, który przygotował nam przed Czasem. Na pewno niełatwo nią iść. Ale jest to jedyna droga, której nie można pokonać idąc na przełaj. Życie trzeba przeżyć tak, jak to nam potwierdził swoim krzyżem Zwiastun Dobrej Nadziei.

Rocznica przyjścia na świat Zbawiciela powinna zatem być chwilą refleksji i zadumy nad własnym życiem i światem. Czy postępujemy rzeczywiście tak, jak nakazuje nam prawo Dziesięciu Przykazań, przekazane narodowi wybranemu, i nauczanie Jezusa Chrystusa, a stanowiące jedno? Czy rzeczywiście postępujemy tak, jak nam nakazuje Prawo Boże? Czy stanowi ono istotę naszego postępowania? Czy wypełniamy zalecania Chrystusa? Czy staramy się brać udział w Jego wielkim Misterium Miłości?

Odpowiedź na to pytanie musimy sobie dać sami, nikt tego za nas nie zrobi. Popatrzmy na nasze codzienne życie, oceńmy nasz stosunek do bliźnich, zastanówmy się nad tym, co pragniemy osiągnąć. Pomyślmy wreszcie, czy w XXI wieku, w czasie olbrzymich osiągnięć nauki i wieku olbrzymich zbrodni z ludobójstwem na czele, niesprawiedliwymi, zaborczymi wojnami, kryzysem nauczania Stolicy Apostolskiej, jesteśmy jeszcze godni określać się mianem chrześcijan czy dzieci Bożych?

Istnieje zawsze możliwość naprawienia zła – Bóg wie bowiem, jak ułomną istotą jest człowiek. Są więc możliwości odwrócenia się od tego wszystkiego, co jest niezgodne z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Musimy przecież zrozumieć, że na tym kruchym świecie jesteśmy tylko gośćmi, ale tu właśnie mamy zapracować na nagrodę, którą ma być żywot wieczny. Chrystus obiecał nam inne życie, lepsze i bardziej szczęśliwe. Aby je osiągnąć, musimy nie tylko dać wiarę Jego słowom, ale się do nich dostosować.

Możemy to zrobić zaraz, poczynając od własnego domu. Małymi krokami można z czasem pokonać wielkie przestrzenie, jeśli tylko idzie się wytrwale. Udajmy się zatem wszyscy w tym kierunku, który wskazał nam przed wiekami Syn Boży, Jezus Zbawiciel, Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg Prawdziwy z Boga Prawdziwego, współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało.

Marian Izdebnik

]]>
https://gwiazdapolarna.net/swieta-noc/feed/ 0
45 rocznica wyboru kard. Karola Wojtyły https://gwiazdapolarna.net/45-rocznica-wyboru-kard-karola-wojtyly/ https://gwiazdapolarna.net/45-rocznica-wyboru-kard-karola-wojtyly/#respond Mon, 11 Dec 2023 20:31:42 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1467 16 października minęła 45. rocznica wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową

Magdalena Gronek 

 16 października minęło 45 lat od chwili wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Jan Paweł II był pierwszym papieżem z Polski i pierwszym po 455 latach następcą św. Piotra niebędącym Włochem oraz najmłodszym zwierzchnikiem Kościoła katolickiego od 1864 r. 

Karol Wojtyła urodził się 18 maja 1920 r. w Wadowicach koło Krakowa jako drugi syn i najmłodsze z trojga dzieci emerytowanego porucznika Karola Wojtyły i Emilii z Kaczorowskich. Ochrzczony został miesiąc później w miejscowej parafii. 

Święcenia kapłańskie Karol Wojtyła otrzymał w 1946 r. W 1958 r. został biskupem i sufraganem archidiecezji krakowskiej, w czerwcu 1967 r. – kardynałem. 

Podczas Soboru Watykańskiego II, który obradował od 11 października 1962 r. do 8 grudnia 1965 r., uczestniczył we wszystkich czterech sesjach, m.in. jako członek komisji opracowującej i redagującej tzw. schemat XIII, czyli tekst konstytucji O obecności Kościoła w świecie współczesnym, konstytucji„O Kościele, deklaracji O wolności religijnej oraz dekretu O apostolstwie świeckim

Z nominacji papieża Pawła VI Karol Wojtyła został członkiem Komisji Soborowej dla Apostolstwa Świeckiego. Na nadzwyczajnym zgromadzeniu Synodu Biskupów w październiku 1969 r. przedstawił projekt dokumentu „II Nadzwyczajny Synod Biskupów o sobie”, określanego powszechnie jako dokument Wojtyły. 

16 października 1978 r. został wybrany przez konklawe na papieża, przybierając imię Jan Paweł II. Był to symboliczny znak kontynuacji przerwanego nagłą śmiercią 33-dniowego pontyfikatu Jana Pawła I. 

Jednym ze społecznych i teologicznych fundamentów pontyfikatu papieża z Polski było wezwanie „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. Słowa te wypowiedział 22 października 1978 r. na placu św. Piotra podczas mszy inaugurującej jego pontyfikat. 

Jego pontyfikat trwał ponad 26 lat i był drugim co do długości w dziejach Kościoła. W tym czasie zwołał 9 konsystorzy, mianował ok. 240 kardynałów, w tym 5 Polaków, i 2,5 tys. biskupów; wyświęcił ponad 2 tys. księży; beatyfikował 1338 osób, a 482 kanonizował. 

Napisał 14 encyklik, w których w nowy sposób ukazywał wiarę Kościoła i jego ludzkie nauczanie, 14 adhortacji apostolskich, 11 konstytucji apostolskich, 45 listów apostolskich i 31 Motu Proprio (list papieski o charakterze dekretu). 

Wizję ludzkiej płciowości i relacji między męskością i kobiecością, zwaną teologią ciała, którą watykanista George Weigel określił „teologiczną bombą z opóźnionym zapłonem” przedstawił podczas katechez środowych, wygłaszanych co tydzień od roku 1979 do 1984 r. 

Rodzinie poświęcony był pierwszy synod jego pontyfikatu, który odbył się w Rzymie między 26 września a 25 października 1980 r. Jego owocem była adhortacja apostolska Familiaris consortio, w której potwierdził nauczanie Soboru Watykańskiego II i swojego poprzednika, papieża Pawła VI, wyrażone przede wszystkim w encyklice Humanae vitae, o dwojakim celu współżycia małżeńskiego: budowaniu jedności małżonków i prokreacji. 

Podkreślił w dokumencie, że „Kościół jest świadomy tego, że małżeństwo i rodzina stanowią jedno z najcenniejszych dóbr ludzkości”, dlatego „pragnie nieść swoją naukę i zaofiarować pomoc”. 

Oceniając sytuację rodziny we współczesnym świecie, wskazał na zjawiska pozytywne, jak „zwrócenie większej uwagi na jakość stosunków międzyosobowych w małżeństwie, na podnoszenie godności kobiety, na odpowiedzialne rodzicielstwo i na wychowanie dzieci”. Z drugiej strony zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa, wśród których wskazał „błędne pojmowanie w teorii i praktyce niezależności małżonków we wzajemnych odniesieniach (…); stale wzrastającą liczbę rozwodów, plagę przerywania ciąży, coraz częstsze uciekanie się do sterylizacji i faktyczne utrwalanie się mentalności przeciwnej poczęciu nowego życia”. 

W ogłoszonej 25 marca 1995 r. encyklice Evangelium Vitae Jan Paweł II podkreślił, że życie ludzkie pochodzi od Boga, jest Jego darem, obrazem i odbiciem. „Bóg jest jedynym Panem tego życia: człowiek nie może nim rozporządzać” – pisał. 

Wskazał na konieczność „budzenia w sumieniach, w rodzinach, w Kościele i społeczeństwie świeckim wrażliwości na sens i wartość ludzkiego życia w każdym momencie i w każdej kondycji”. Tym samym jako niemoralne określił dopuszczanie się aborcji, czyli zabójstwa człowieka od momentu poczęcia aż do narodzin, eutanazji oraz wykorzystywanie embrionów i płodów ludzkich jako przedmiotu eksperymentów. 

Niespełna trzy lata po wyborze na papieża – 13 maja 1981 r. – na początku audiencji generalnej, gdy objeżdżał plac św. Piotra w Rzymie otwartym samochodem, został postrzelony przez Mehmeta Alego Agcę. 

Rok po zamachu papież udał się do Fatimy w swą 11. podróż apostolską, która była wyrazem jego wdzięczności za ocalone życie. Jako wotum w sanktuarium w Fatimie pozostawił kulę, którą wystrzelił do niego zamachowiec. Została ona umieszczona w koronie zdobiącej figurę Matki Boskiej Fatimskiej. Natomiast przestrzelony pas sutanny przekazał na Jasną Górę. Jest on dzisiaj ważną relikwią dla pielgrzymów. 

W 83. rocznicę objawień fatimskich, 13 maja 2000 r., papież wyniósł do chwały ołtarzy dwoje dzieci – Franciszka i Hiacyntę – świadków wydarzeń z 1917 r. W homilii podziękował Matce Bożej za orędzie fatimskie oraz za opiekę, jaką otoczyła go 13 maja 1981 r., w dniu zamachu na jego życie na placu św. Piotra. 

W czasie pontyfikatu Jana Pawła II doszło m.in. do upadku systemu komunistycznego w Europie Środkowej i Wschodniej. 

W przemówieniu do Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1995 r. powiedział, że „dopiero wówczas, gdy narody środkowej i wschodniej Europy odzyskały wolność, nadzieja na pokój, który powinien był nadejść wraz z końcem II wojny światowej, zaczęła nabierać realnych kształtów dla wielu ofiar tamtego konfliktu”. Podkreślił, że „żadne państwo ani inny naród czy organizacja międzynarodowa nie ma prawa utrzymywać, że dany naród nie zasługuje na istnienie”. 

Papież wielokrotnie mówił o podmiotowości narodu. W przemówieniu wygłoszonym 2 czerwca 1980 roku w UNESCO w Paryżu podkreślił, że „naród istnieje »z kultury« i »dla kultury«, dlatego właśnie jest ona tym wielkim wychowawcą ludzi do tego, aby bardziej »być« we wspólnocie, która ma dłuższą historię niż każdy człowiek i własna rodzina”. 

Jan Paweł II był również pomysłodawcą Światowych Dni Młodzieży. Pierwsze międzynarodowe spotkanie młodych odbyło się 29-31 marca 1985 r. w Rzymie pod hasłem: „Abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was”. Od tego czasu, co dwa lub trzy lata, młodzi z całego świata spotykają się z Ojcem Świętym w wybranym miejscu – zaś co roku ze swoim biskupem na obchodach diecezjalnych. 

Jako papież 13 kwietnia 1986 r. Jan Paweł II przekroczył próg synagogi, a 23 marca 2000 r. stanął przed Ścianą Płaczu w Jerozolimie. 

Podróż do Ziemi Świętej dniach 20-26 marca 2000 r., w przeciwieństwie do większości pozostałych, nie nosiła nazwy „wizyta apostolska”. W oficjalnym programie nazwano ją „Jubileuszową Pielgrzymką do Ziemi Świętej”. „Wizyta ma przede wszystkim charakter osobistej pielgrzymki do miejsc biblijnych i korzeni wiary” – powiedział wówczas rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls. 

Jan Paweł II nazywany jest także papieżem Bożego Miłosierdzia. 18 kwietnia 1993 r. beatyfikował s. Faustynę Kowalską, Apostołkę Bożego Miłosierdzia, a 17 sierpnia 2002 r., podczas pielgrzymki do Polski w krakowskich Łagiewnikach dokonał aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Podkreślił wówczas, że tylko „w miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście”. 

Zmarł w wieku 84 lat w wigilię Niedzieli Bożego Miłosierdzia 2 kwietnia 2005 r. o godz. 21.37 w Watykanie. Miał 84 lata. Podczas uroczystości pogrzebowych, 8 kwietnia 2005 r., wierni wołali „Santo subito!” (Święty natychmiast). 

Papież Benedykt XVI zgodził się na otwarcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II miesiąc po jego śmierci, uchylając tym samym wymóg 5-letniego okresu oczekiwania. 

Szacuje się, że na uroczystości beatyfikacji papieża Polaka – 1 maja 2011 r. – przybyło ponad milion osób ze wszystkich kontynentów; wśród nich około 300 tysięcy Polaków. Ci, którzy nie zmieścili się na placu przed bazyliką w Watykanie, obserwowali uroczystości w innych punktach Rzymu. 

„Jego przesłanie brzmiało: człowiek jest drogą Kościoła, a Chrystus jest drogą człowieka” – wskazywał papież Ratzinger. Wyraził przekonanie, że jego poprzednik „na nowo ukierunkował chrześcijaństwo ku przyszłości, Bożej przyszłości, wykraczającej poza historię, lecz również w niej zakorzenionej”. 

W czasie beatyfikacji Benedykt XVI powiedział, że Karol Wojtyła zasiadł na Stolicy Piotrowej „przynosząc ze sobą głęboką refleksję nad konfrontacją pomiędzy marksizmem i chrześcijaństwem, skupioną na człowieku”. 

„Jego przesłanie brzmiało: człowiek jest drogą Kościoła, a Chrystus jest drogą człowieka” – wskazywał papież Ratzinger. Wyraził przekonanie, że jego poprzednik „na nowo ukierunkował chrześcijaństwo ku przyszłości, Bożej przyszłości, wykraczającej poza historię, lecz również w niej zakorzenionej”. 

„Ten ładunek nadziei, który w pewien sposób został zawłaszczony przez marksizm oraz ideologię postępu, słusznie oddał on chrześcijaństwu” – zauważył. 

Trzy lata po beatyfikacji, 27 kwietnia 2014 r. Jan Paweł II został ogłoszony świętym przez Franciszka, w obecności emerytowanego papieża Benedykta XVI. 

Wspomnienie liturgiczne św. Jana Pawła II Kościół powszechny obchodzi 22 października. 

W Polsce i w środowiskach polonijnych na całym świecie, w okolicach wyboru kard. Karola Wojtyły na stolicę Piotrową, obchodzony jest także Dzień Papieski organizowany przez Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia (FDNT), która powstała jako pokłosie VII pielgrzymki papieża do ojczyzny, która odbyła się w dniach 5-17 czerwca 1999 r. 

W tym roku Dzień Papieski obchodzony był 15 października pod hasłem „Św. Jan Paweł II – cywilizacja życia”. Słowa te nawiązują do encykliki św. Jana Pawła II – Evangelium vitae („Ewangelia życia”) o wartości i nienaruszalności ludzkiego życia. 

Magdalena Gronek (PAP) 

]]>
https://gwiazdapolarna.net/45-rocznica-wyboru-kard-karola-wojtyly/feed/ 0
Rocznica śmierci św. Ojca Pio – wspomnienie kapłana i mistyka https://gwiazdapolarna.net/rocznica-smierci-sw-ojca-pio-wspomnienie-kaplana-i-mistyka/ https://gwiazdapolarna.net/rocznica-smierci-sw-ojca-pio-wspomnienie-kaplana-i-mistyka/#respond Mon, 11 Dec 2023 20:21:55 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1438 Święty ojciec Pio z Pietrelciny to jeden z najbardziej ukochanych i szanowanych świętych w historii Kościoła. W tym szczególnym dniu wierni wspominają całe jego życie, które jest dowodem głębokiej wiary, miłości do Boga i oddania.

23 września w Kościele katolickim przypada liturgiczne wspomnienie św. ojca Pio z Pietrelciny – kapucyna stygmatyka, mistyka i jednego z najpopularniejszych świętych XX wieku. Duchowny zmarł 23 września 1968 roku w klasztorze San Giovanni Rotondo, we Włoszech. Kapłanowi również dziś przypisuje się wiele cudów, nawróceń i uzdrowień. Obdarzony był darem bilokacji – obecności w dwóch miejscach na raz. To on przepowiedział młodemu Karolowi Wojtyle, że zostanie papieżem. Jego dewizą życia była miłość do Boga w drugim człowieku. 

Imię na cześć świętego papieża Piusa V

6 stycznia 1903 roku, w wieku 15 lat, Francesco Forgione rozpoczął nowicjat w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów w Morcone. 22 stycznia złożył śluby zakonne, otrzymał habit franciszkański oraz przyjął imię brata Pio, na cześć świętego Piusa V, patrona Pietrelciny, przed którego relikwiami modlił się w pobliskim kościele.

Służba w wojsku

Po kilku latach kapłaństwa ojciec Pio został powołany do wojska, do służby medycznej. Często jednak chorował i musiał wracać do domu na rekonwalescencję. W 1916 roku został zwolniony ze służby ze względu na zły stan zdrowia. Pod koniec lipca 1916 r. przybył do San Giovanni Rotondo, gdzie pozostał aż do śmierci.

Przepowiednia o papieżu Janie Pawle II

Znana jest opowieść o tym, że ojciec Pio przepowiedział młodemu Karolowi Wojtyle papieską przyszłość. W wieku 28 lat polski duchowny udał się do San Giovanni Rotondo, aby się wyspowiadać. Młody kapłan uczestniczył też w mszy świętej odprawianej przez włoskiego zakonnika. Podczas wymiany kilku zdań kapucyn miał przepowiedzieć Wojtyle, że zostanie głową Kościoła katolickiego.

Dar bilokacji

Według zeznań żołnierzy walczących na froncie II wojny światowej, zakonnik w brązowym habicie często ukazywał się na niebie, nakazując samolotom odlecieć i zakazując bombardowania. Żadna bomba nie spadła na strefę San Giovanni Rotondo. W tym samym czasie widziano zakonnika w San Giovanni Rotondo oraz Urugwaju, gdzie udzielił ostatniego namaszczenia kapłanowi.

3400 litrów krwi w ciągu 50 lat

Ojciec Pio otrzymał stygmaty w piątek, 20 września 1918 roku. Po mszy świętej udał się na chór zakonny, aby tam odprawić dziękczynienie przed krucyfiksem. Gdy kontemplował Jezusa Ukrzyżowanego, na jego ciele pojawiły się stygmaty na dłoniach, stopach oraz w boku – w miejscach ran Jezusa, które zadano Mu podczas ukrzyżowania. Jak przekazali lekarze, którzy wielokrotnie badali zakonnika, z tych ran w ciągu 50 lat wypłynęło 3,4 tys. litrów krwi. Po śmierci ojca Pio stygmaty zniknęły bez śladu.

Niesamowite wizje i niestrudzona walka z szatanem

Włoski zakonnik bardzo często miewał wizje oraz objawienia. Opowiadał o spotkaniach z Jezusem, Maryją oraz Aniołem Stróżem. Niektóre doświadczenia opisywał w listach do ojca Augustyna – duchowego powiernika. Najbardziej przejmująca jest wizja dotycząca apokalipsy, która miała miejsce w grudniu 1902 roku. Widział Jezusa zapowiadającego koniec świata i liczne wojny, które dotkną świat. Kapucyn mówił, że apokaliptyczne wydarzenia mają trwać 3 dni i 3 noce. Ojciec Pio wielokrotnie był dręczony przez szatana i toczył z nim walki. Zakonnik uwalniał również ludzi od dręczeń szatańskich.

Uzdrowienia i cuda

Włoskiemu kapucynowi przypisuje się wiele cudów i licznych uzdrowień. Jednym z nich jest uzdrowienie Gemmy de Giorgi, która obecnie mieszka w Riberze we Włoszech. Dziewczyna od urodzenia była niewidoma, nie miała źrenic. Lekarze nie dawali jej szans na wyzdrowienie. Babcia Gemmy gorliwie modliła się za wstawiennictwem ojca Pio o przywrócenie wzroku wnuczki. Kobieta napisała nawet list do zakonnika z prośbą o modlitwę. Ojciec Pio zapewnił o swojej pamięci i zaprosił w odwiedziny. Babcia z wnuczką pojechały do San Giovanni Rotondo. Wyspowiadały się, a Gemma z rąk zakonnika przyjęła Komunię świętą. Kapucyn uczynił znak krzyża na oczach dziewczynki. Wracając pociągiem do domu, Gemma odzyskała wzrok. 

Za przyczyną ojca Pio dokonało się także nawrócenie masońskiego dziennikarza – Alberto del Fante. Mężczyzna na łamach prasy ośmieszał zakonnika. Po pewnym czasie poważnie zachorował jego siostrzeniec – Enrico. Chłopiec zmagał się z gruźlicą kości i płuc. Krewni z rodziny Alberto pojechali do ojca Pio. Kapucyn zapewnił ich, że chłopczyk wyzdrowieje. Alberto, nie dając wiary w zapewnienia zakonnika, stwierdził, że jeśli Enrico wyzdrowieje, to on pojedzie z pielgrzymką do San Giovanni Rotondo. Enrico odzyskał zdrowie, a mężczyzna dotrzymał obietnicy. W San Giovanni Rotondo odbył długą spowiedź u ojca Pio i się nawrócił.

Ostatnia msza święta ojca Pio

Ojciec Pio odprawił swoją ostatnią mszę świętą 22 września 1968 roku. Obchodził wówczas 50. rocznicę otrzymania stygmatów. – Będę się modlił za was na wieki – miał powiedzieć na zakończenie.

Włoski zakonnik zmarł 23 września 1968 roku. W jego pogrzebie uczestniczyło 100 tys. osób. Beatyfikacji dokonał papież Jan Paweł II 2 maja 1999 roku, trzy lata później odbyła się jego kanonizacja – 16 czerwca 2002 roku. 

Dom Ulgi w Cierpieniu

Założony z inicjatywy ojca Pio szpital, zgodnie z jego słowami, miał być ulgą nie tylko dla ciała, lecz także dla duszy. Inicjatywa wybudowania kliniki w San Giovanni Rotondo powstała w 1922 roku. Z każdym kolejnym rokiem placówka zapełniała się pacjentami i ich świadectwami cudownego uzdrowienia dzięki modlitwie wstawienniczej ojca Pio. Dziś jest prężnie działającą polikliniką oraz centrum badań nad leczeniem nowotworów.

Relikwia św. ojca Pio

Ekshumacji ciała ojca Pio dokonano w 2008 roku. Doczesne szczątki włoskiego zakonnika zostały wystawione na widok publiczny. W ciągu kilku miesięcy nawiedziło je blisko 9 mln ludzi. 25 maja 2010 r., z okazji 123. rocznicy urodzin świętego do Pietrelciny przywieziono niezwykłą relikwię – kość gnykową (mała kość znajdująca się z przodu szyi), która w sposób naturalny oddzieliła się od ciała Ojca Pio podczas przeprowadzonej ekshumacji.

(Family News Service)

]]>
https://gwiazdapolarna.net/rocznica-smierci-sw-ojca-pio-wspomnienie-kaplana-i-mistyka/feed/ 0
Polskie drogi do świętości (3) https://gwiazdapolarna.net/polskie-drogi-do-swietosci-3/ https://gwiazdapolarna.net/polskie-drogi-do-swietosci-3/#respond Thu, 21 Sep 2023 15:27:34 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1410 Rodzina Ulmów

MARIA LEGIEĆ 

We wszystkich słowach płynących od Boga, na których opiera się nauka Kościoła katolickiego, można znaleźć uzasadnienie świętości tej Rodziny. W Psalmie Responsoryjnym zostało powiedziane: „Cenna przed Panem śmierć jego wyznawców”. W Pierwszym Liście świętego Jana Apostoła znajdujemy: „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci”. Ewangelia według świętego Jana (J 15,12-16) mówi zaś: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. A w filarze stworzonym przez Apostołów, na którym opiera się nasza wiara – w „Credo” – wyznajemy: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. 

Starania w celu wyniesienia Rodziny Ulmów na ołtarze rozpoczęły się w roku 2003. Inicjatorem był ksiądz Stanisław Leja, proboszcz parafii św. Doroty w Markowej. (Ksiądz Leja na wniosek Kapituły Akcji Katolickiej powołanej przez Radę Gminy w Markowej otrzymał w marcu 2008 tytuł „Markowianina roku 2008” wraz ze statuetką Sług Bożych Rodziny Ulmów). Procedura uznania Rodziny Ulmów jako „kandydujących”do beatyfikacji była długa. 23 lutego 2003 Stolica Apostolska wyraziła zgodę na rozpoczęcie tego procesu (tzw. nihil obstat). Wtedy w archidiecezji przemyskiej odbył się proces rogatoryjny w celu zebrania zeznań świadków oraz dokumentacji dotyczącej męczeństwa rodziny Ulmów, który zakończył się 25 kwietnia 2008, a na szczeblu diecezjalnym 24 maja 2011. 10 maja 2014 Stolica Apostolska wydała dekret o ważności procesu diecezjalnego. 17 grudnia 2022 ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej (Adam Kwiatkowski, od 2022) powiadomił o potwierdzeniu ważności w dniu 16 grudnia przez Franciszka stronę polską. 

Akt beatyfikacyjny odbędzie się w Markowej 10 września 2023 roku. – To bardzo dobry dzień dla Polski, dla naszej historii – powiedział ambasador, zaś prezydent Andrzej Duda, komentując decyzję Ojca Świętego, napisał na Twitterze: „Ich bohaterstwo jest symbolem, a pamięć o Nich będzie trwać”.

Józef i Wiktoria Ulmowie byli mieszkańcami 4,5-tysięcznej wsi Markowa w przedwojennym województwie lwowskim, a dzisiejszym województwie podkarpackim. Markowa to dawna kolonia niemiecka o nazwie Markenhow. Pierwsza wzmianka o tej miejscowości pochodzi z roku 1384 i została zapisana w dokumencie legata papieskiego Demetriusa.

Podczas okupacji niemieckiej, zapewne pod koniec 1942 r., mimo biedy i zagrożenia życia Ulmowie dali schronienie ośmiorgu Żydom: Saulowi Goldmanowi i jego czterem synom (w Łańcucie nazywano ich Szallami), a ponadto dwóm córkom oraz wnuczce Chaima Goldmana z Markowej – Lei (Layce) Didner z córką o nieznanym imieniu i Geni (Gołdzie) Grünfeld. O fakcie ukrywania Żydów przez rodzinę Ulmów doniósł Niemcom prawdopodobnie Włodzimierz Leś – granatowy policjant z Łańcuta; świadkowie mówią, że miał „porachunki” z jednym z Żydów.

Rankiem 24 marca 1944 roku przed ich dom przybyło pięciu niemieckich żandarmów oraz kilku granatowych policjantów. Dowodził nimi por. Eilert Dieken. Najpierw zamordowano Żydów, potem Józefa i Wiktorię (będącą w siódmym miesiącu ciąży). Następnie Dieken podjął decyzję o zabiciu dzieci. Około dwudziestu ukrywanych w Markowej Żydów przeżyło.

Rozkaz wymordowania całej rodziny – przede wszystkim dzieci – padł rankiem 24 marca z ust porucznika żandarmerii niemieckiej, wyżej wymienionego Eilerta Diekena. Jak powiedział Polskiemu Radiu wiceprezes IPN i krewny Rodziny Ulmów Mateusz Szpytma – zbrodniarz ten dożył sędziwych lat w Niemczech. Po wojnie wrócił w rodzinne strony, zamieszkał w Esens nad Morzem Północnym w Dolnej Saksonii, był otoczony szacunkiem rodziny i sąsiadów, został „stróżem prawa” i kontynuował służbę jako inspektor policji zachodnioniemieckiej. Zmarł nie niepokojony w 1960 roku. Nigdy nie stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Prywatne archiwum zbrodniarza pozyskał Instytut Pileckiego w Berlinie. Znajdują się w nim urzędowe dokumenty, zdjęcia, notatki i odznaczenia Diekena. Co ciekawe, Dieken nie należał ani do NSDAP, ani do SS. Formalnie nie był więc „nazistą”, tylko „zwyczajnym Niemcem”. 

Na miejscu zbrodni przed domem Ulmów zjawiło się też kilku tzw. granatowych policjantów z Łańcuta (funkcjonariuszy utworzonej przez Niemców formacji Polnische Polizei im Generalgouvernement, w której służyli Polacy). Od jednego z nich – Włodzimierza Lesia – wszystko się zaczęło. On oddał pierwsze strzały. Leś – jak wynika z relacji komendanta Batalionów Chłopskich Stanisława Kojdera „Hela” – ukradł kurtkę zamordowanego Józefa Ulmy. Pół roku później już nie żył – zginął z rąk polskiego podziemia. Podczas egzekucji jeden z żandarmów, Josef Kokott (Niemiec), najwyraźniej dobrze bawiący się przy masakrze Polaków krzyknął: – Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów! Do przyglądania się egzekucji Niemcy zmusili kilku Polaków. Mieli być oni świadkami „kary”, jaka spotyka tych, którzy pomagają Żydom, nie stosując się do niemieckiego prawa. Gdy było już po wszystkim, oprawcy urządzili alkoholową libację. Potem okradli zwłoki i… po prostu odjechali. – Tego mi było potrzeba – rzucił Kokott, przywłaszczając sobie kosztowności znalezione przy zwłokach Goldy Goldman.

Zamordowanych pochowano przy domu, w obecności oprawców, którzy ostatecznie zgodzili się, by katolików i żydów zakopać w oddzielnych dołach. Mimo surowego niemieckiego zakazu, po kilku dniach Ulmów odkopano, umieszczono w trumnach i pochowano przy domu, w którym mieszkali. Na cmentarz przeniesiono ich dopiero 17 stycznia 1945 roku, po zakończeniu niemieckiej okupacji tych ziem. Natomiast w lutym 1945 roku ekshumowano ciała Goldmanów, Grünfeld i Didnerów i przeniesiono na cmentarz ofiar wojny w Jagielle-Niechciałkach, niespełna 30 km od Markowej.

Uroczystość beatyfikacji Rodziny Ulmów, która odbędzie się 10 września br., jest starannie przemyślana i zorganizowana. Na początku zostanie odczytana przypowieść z Ewangelii św. Łukasza o miłosiernym Samarytaninie. Wraz z kard. Marcello Semeraro Mszę św. w Markowej koncelebrować będzie blisko 700 księży i ponad 60 biskupów z Polski i zagranicy. Obecny będzie też m.in. naczelny rabin Polski Michael Joseph Schudrich. Kardynał Marcello Semerano, watykański prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, odczyta uroczystą formułę uznającą poszczególnych członków Rodziny Ulmów za błogosławionych Kościoła katolickiego.

Swój udział w tej uroczystej Mszy św. potwierdził już także m.in. bp Jan Ozga, ordynariusz diecezji Doumé – Abong Mbang w Kamerunie oraz bp Wiesław Śpiewak CR, biskup diecezji Hamilton na Bermudach.

W Markowej spodziewani są Prezydent i Premier RP. Zaproszenie skierowano także do prezydentów i premierów państw europejskich oraz do episkopatów państw sąsiadujących z Polską. Spodziewany jest udział około 20 tys. wiernych. Część uczestników – mieszkańców miejscowości położonych w okolicach Markowej – przybędzie na uroczystość w pieszych pielgrzymkach.

Podczas Mszy św. wystąpi 700-osobowy chór i 550-osobowa orkiestra. Liczący w sumie prawie 1300 osób zespół powstał z połączenia licznych chórów, scholi i orkiestr działających na terenie archidiecezji, które odpowiedziały na apel kurii o przygotowanie beatyfikacyjnej oprawy muzycznej. Gotowa jest już specjalna pieśń pt. „Błogosławiona Rodzino Ulmów”. Muzykę do niej skomponował ks. dr hab. Mieczysław Gniady – dyrygent Archidiecezjalnego Chóru „Magnificat” z Przemyśla, a słowa napisała chórzystka Monika Maziarz. Obraz beatyfikacyjny, który zostanie odsłonięty podczas uroczystości, przedstawia całą rodzinę z Markowej, a jego autorem jest Oleg Czyżowski.

Podczas Mszy św. odczytany zostanie fragment z Drugiej Księgi Machabejskiej mówiący o męczeństwie matki i jej siedmiu synów (2 Mch, 7,1, 20-23; 27b-29). Następnie zabrzmią fragmenty Psalmu 116 z refrenem: „Cenna przed Panem śmierć jego wyznawców”. Po niej odczytany zostanie fragment z Listu do Kolosan (Kol 3, 12-17), w którym św. Paweł zachęca do miłosierdzia, dobroci, pokory, cichości i cierpliwości. Uczestnicy liturgii usłyszą następnie przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10, 30-37).

Liturgii towarzyszyć będzie relikwiarz zawierający szczątki wszystkich członków rodziny Ulmów. Podobny relikwiarz zostanie przekazany papieżowi w ramach pielgrzymki dziękczynnej do Watykanu.

Tego samego dnia, czyli 10 września, planowana jest uroczystość na cmentarzu wojennym w Jagielle-Niechciałkach, gdzie pochowano ośmioro Żydów, którzy byli ukrywani przez Józefa i Wiktorię Ulmów i wraz z nimi zginęli 24 marca 1944 roku. W modlitewnej ceremonii upamiętniającej zamordowanych Żydów wezmą udział m.in. rabin Michael Schudrich i abp Adam Szal.

Do przemyskiej kurii wpływają już liczne prośby i zapytania dotyczące relikwii rodziny z Markowej. „Napływają one z całego świata, m.in. z krajów Ameryki Południowej oraz z Filipin” – przekazała Małgorzata Sztolf, wicedyrektor biura uroczystości beatyfikacyjnej. Wiele próśb przychodzi z różnych parafii polonijnych m.in. ze Stanów Zjednoczonych czy Austrii, zwłaszcza z tych, gdzie prężnie działa duszpasterstwo rodzin.

Tą drogą do świętości szła Rodzina Ulmów – Wiktoria i Józef oraz pięcioro ich dzieci: Stasia, Basia, Władzio, Franuś, Antoś, Marysia i szóste, pod sercem matki – już od wielu lat, aż przychodzi teraz moment, gdy zostaną przyłączeni do Panteonu świętych naszego narodu.

Ich pamięć będzie trwać! Świadczą o tym następujące wydarzenia (chronologicznie) :

W Izraelu: Yad Vashem unhonorował w 1995 r. Rodzinę Ulmów medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. 

W Polsce: 24 marca 2004 odsłonięto w Markowej pomnik Im poświęcony, na którym widnieje napis: „Ratując życie innych, złożyli w ofierze własne. Zginęli w Markowej 23 III 1944 z rąk niemieckiej żandarmerii. Niech Ich ofiara będzie wezwaniem do szacunku i okazywania miłości każdemu człowiekowi! Byli synami i córkami tej ziemi. Pozostają w naszym sercu”.

Od 23 marca 2006 Szkoła Podstawowa w Markowej nosi imię Sług Bożych rodziny Ulmów. Przy głównym wejściu do szkoły wmurowano tablicę pamiątkową o następującej treści: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (J 15, 13)”.

W roku 2010 Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył Rodzinę Ulmów Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

24 marca 2010 w Warszawie Instytut Pamięci Narodowej zaprezentował specjalną wystawę „Samarytanie z Markowej. Ulmowie – Polacy zamordowani przez Niemców za pomoc Żydom” im poświęconą.

15 marca 2012 Narodowy Bank Polski wprowadził do obiegu okolicznościowe monety „Polacy ratujący Żydów – rodzina Ulmów, Kowalskich, Baranków”: srebrną o nominale 20 zł z ich podobizną w nakładzie 40 000 sztuk oraz złotą o nominale 2 zł z podobizną Wiktorii Ulmy z dzieckiem na ręku w nakładzie 800 000 sztuk.

W 2013 w Markowej rozpoczęto budowę Muzeum Polaków Ratujących Żydów, którego patronami uczyniono Rodzinę Ulmów, otwarto je 17 marca 2016. Inicjatorem powstania placówki był dr Mateusz Szpytma – obecnie wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej. W Muzeum tym można zobaczyć egzemplarz Nowego Testamentu należący niegdyś do rodziny Ulmów. Jest on otwarty na stronie przypowieści o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10, 30-37), a przy jej tytule widać poczyniony ołówkiem (przez Józefa lub Wiktorię) dopisek: „tak”.

Uchwałą Rady Miasta Łańcuta z dnia 17 grudnia 2013 jedna z ulic w tym mieście otrzymała imię Rodziny Ulmów. Również w Ostrołęce jedna z ulic nosi ich imię – tak jak też od 2017 jedno z rond w Rzeszowie.

Od 6 sierpnia 2016 w Markowej działa Fundacja im. Rodziny Ulmów „SOAR”, mająca na celu upamiętnienie ich bohaterstwa i odwagi, a także innych Polaków ratujących Żydów.

Z inicjatywy prezydenta RP Andrzeja Dudy od 2018 dzień 24 marca – data zbrodni – został ustanowiony jako Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.

24 marca 2019 Poczta Polska wprowadziła do obiegu znaczek pocztowy o nominale 3,30 zł z wizerunkiem rodziny Ulmów w nakładzie 160 000 sztuk w serii Polacy ratujący Żydów (wraz z kopertą FDC).

3 marca 2023 Sejm RP dokonał wyboru patronów roku 2024. Wśród ośmiu kandydatów znalazła się rodzina Ulmów. 

Polska kinematografia upamiętniła również nowych Błogosławionych. Powstało kilka filmów dokumentalnych, m.in.: Cena życia (2004, reż. Andrzej Baczyński”, Ulmowie. Świadectwo sprawiedliwych (2014, reż. Dariusz Walczak), Historia jednej zbrodni (2023, reż. Mariusz Pilis).

Maria Legieć

]]>
https://gwiazdapolarna.net/polskie-drogi-do-swietosci-3/feed/ 0
Polskie drogi do świętości https://gwiazdapolarna.net/polskie-drogi-do-swietosci/ https://gwiazdapolarna.net/polskie-drogi-do-swietosci/#respond Sat, 26 Aug 2023 10:08:56 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1398 „Daj mi duszę, resztę zabierz”

Ks. Antoni Baraniak: Żołnierz Niezłomny Kościoła 

MARIA LEGIEĆ

Antoni Baraniak (ur. 1 stycznia 1904 r. w Sebastianowie, zm. 13 sierpnia 1977 r. w Poznaniu) – polski biskup rzymskokatolicki, salezjanin. Osobisty sekretarz prymasa Polski kard. Hlonda i kierownik sekretariatu kard. Wyszyńskiego. 

W 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę (2018) ks. abp Antoni Baraniak postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy został pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego.

W roku 2017 (40. rocznica jego śmierci) Sejm RP przyjął uchwałę w sprawie upamiętnienia abp. Antoniego Baraniaka, nazwanego „żołnierzem niezłomnym Kościoła”.

Zaś podczas wyboru w bieżącym, 2023 roku patronów na rok 2024 i mianowania nim arcybiskupa Baraniaka, tak o nim powiedział Prezydent RP: „Był wybitnym pasterzem w okresie budowania Kościoła poznańskiego jako metropolita poznański, ale myślę, że jego święto to 1 marca każdego roku, Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Arcybiskup Baraniak należy do panteonu Niezłomnych, z którymi razem w mokotowskim więzieniu cierpiał i którym dawał także wtedy siłę, co potwierdzają wspomnienia współuwięzionych”.

Życie duchowne rozpoczął w 1917 r. nauką w szkole średniej jako wychowanek salezjański, po maturze w 1924 r. rozpoczął studia filozoficzne w Krakowie, następnie ukończył studia teologiczne na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Święceń prezbiteriackich udzielił mu Adam Stefan Sapieha, zaś od września 1933 r. został ks. Baraniak powołany na stanowisko sekretarza prymasa Polski Augusta Hlonda. W latach wojny przebywał razem z kard. Hlondem w Rzymie, w lipcu 1945 r. razem z nim wrócił do Polski. Po śmierci kard. Hlonda został sekretarzem i kapelanem prymasa Stefana Wyszyńskiego.

W nocy z 25 na 26 września 1953 r. został aresztowany razem z prymasem Wyszyńskim. Osadzono go w areszcie śledczym na Mokotowie. W tych kazamatach na Rakowieckiej zamordowano również gen. Augusta Fieldorfa „Nila” i torturowano, a potem zastrzelono Witolda Pileckiego. Tam przez 3 lata poddawany był abp Baraniak brutalnemu śledztwu przez oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa. Był on dla komunistów symbolem polskości, wiernym synem Kościoła katolickiego, który należało zwalczyć, żeby Polskę rzucić na kolana przed „najlepszym z systemów”. Z dokumentów wynika, że Antoni Baraniak był co najmniej 145 razy przesłuchiwany, niekiedy po kilkanaście godzin, zrywano mu paznokcie, przetrzymywano przez wiele dni bez ubrania w lodowatej, pełnej fekaliów celi, faszerowano lekami, zatruwano zastrzykami. Mimo okrutnych tortur nie dał się złamać i nie obciążył Prymasa, na czym zależało komunistycznym służbom. Uzyskanie takich zeznań umożliwiłoby wytoczenie Stefanowi Wyszyńskiemu procesu o zdradę państwa i działalność kontrrewolucyjną. 

Po latach abp Baraniak tak oto opisał to miejsce kaźni: „Zaprowadzono mnie do pustej betonowej celi, w której była prycza, taboret, dzban wody z miednicą i kibel. Groźnie skrzypiał potężny klucz w żelaznych drzwiach i wreszcie nastała cisza. Przez zakratowane okno i matowe szybki z góry zaglądał ponury poranek 26 września 1953 r.”. 

Po 1989 r. nikt nie rozliczył sprawców tego okrucieństwa.

Jednak ubeckie tortury nie załamały tego Żołnierza Niezłomnego. Mimo ogromnego cierpienia (145 przesłuchań, zwłaszcza w nocy, ponad 30 ubeków zajmowało się nim przez 27 miesięcy) – pozostał wierny Kościołowi i Ojczyźnie, nie zdradził prymasa Wyszyńskiego.

Zwolniony 30 października 1956 r., ponownie podjął obowiązki kierownika sekretariatu. W roku 1957 został mianowany przez papieża Piusa XII arcybiskupem metropolitą poznańskim, uczestniczył we wszystkich czterech sesjach soboru watykańskiego II. Mimo sprzeciwu władz państwowych w 1966 r. zorganizował w Poznaniu obchody Milenium Chrztu Polski. 

Hołd Niezłomnemu Żołnierzowi Kościoła oddał kard. Stefan Wyszyński, przemawiając nad grobem Zmarłego 18. sierpnia 1977 r.: „Biskup Baraniak uwięziony (…) był dla mnie niejako osłoną. Na niego bowiem spadły główne oskarżenia i zarzuty, podczas gdy mnie w moim odosobnieniu przez trzy lata oszczędzano (…) Domyślałem się, że mój względny spokój w więzieniu zawdzięczam jemu, bo on wziął na siebie jak gdyby ciężar całej odpowiedzialności prymasa Polski. To stworzyło między nami niezwykle silną więź. Wyraża się ona z mojej strony w głębokim szacunku dla tego człowieka, a zarazem w serdecznej wdzięczności wobec Boga, że dał mu tak wielką moc, iż mogłem się na nim spokojnie oprzeć”.

Arcybiskup Gądecki podkreślił, że: „Wierni zawsze patrzyli na niego jako na męczennika, jako na człowieka godnego największej wiary, a jednocześnie bardzo utalentowanego salezjanina, oddanego całkowicie dzieciom i młodzieży. Może on stanowić wspaniały wzór do kształtowania charakteru i sumienia”, zaś Andrzej Duda dodał: „Duchowny wyszedł stamtąd żywy, bo oddawał się całkowicie opiece Matce Najświętszej i Panu Jezusowi. Wiara go uratowała!”.

Proces beatyfikacyjny ks. abp. Antoniego Baraniaka rozpoczął się w roku 2017. Ogłoszenie o tym nastąpiło w miejscu szczególnym, w Belwederze, co jeszcze bardziej podkreślało rolę kandydata na ołtarze w powojennej historii Polski.

Procedura takiego wydarzenia jest następująca: proces może rozpocząć się najwcześniej 5 lat po śmierci kandydata i jest prowadzony przez Trybunał Beatyfikacyjny, na którego czele stoi postulator. Początkowo polega na zebraniu dokumentacji na szczeblu lokalnym, w diecezji, do której należał kandydat. Następnie wniosek o beatyfikację przekazywany jest Stolicy Apostolskiej, gdzie rozpatruje go specjalna komisja. Kluczowymi momentami procesu są stwierdzenie heroiczności cnót oraz kanoniczne uznanie cudu, który dokonał się za wstawiennictwem kandydata. Wyjątkiem są procesy męczenników, gdzie do beatyfikacji cud nie jest wymagany.

Czy nie ma powodów uznania tego Niezłomnego Kapłana za męczennika w imieniu wiary Chrystusowej i polskości? 

O jego życiu opowiadają filmy dokumentalne Jolanty Hajdasz: Zapomniane męczeństwo (2012), Żołnierz Niezłomny Kościoła (2016) i Powrót (2018). W 2023 r. Poczta Polska wyemitowała znaczek pocztowy z jego wizerunkiem o nominale 3,90 zł.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/polskie-drogi-do-swietosci/feed/ 0
Orędzie wielkanocne Benedykta XVI https://gwiazdapolarna.net/oredzie-wielkanocne-benedykta-xvi/ https://gwiazdapolarna.net/oredzie-wielkanocne-benedykta-xvi/#respond Wed, 19 Apr 2023 14:15:16 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1225 „In resurrectione tua, Christe, caeli et terra laetentur – Ze zmartwychwstania Twego, Chryste, niech niebo i ziemia się radują” (Liturgia Godzin)

Drodzy bracia i siostry z Rzymu i całego świata!

Poranek wielkanocny przyniósł nam radosną wiadomość – starożytną a ciągle nową: Chrystus zmartwychwstał! Odgłos tego wydarzenia, jaki wyszedł z Jerozolimy dwadzieścia wieków temu, nadal rozbrzmiewa w Kościele, który niesie w sercu żywą drżącą wiarę Maryi, Matki Jezusa, wiarę Magdaleny i innych kobiet, które jako pierwsze ujrzały pusty grób, wiarę Piotra i innych apostołów.

Aż do dzisiaj – także w naszych czasach supertechnologicznych środków przekazu – wiara chrześcijan opiera się na orędziu, na świadectwie tych sióstr i tych braci, którzy zobaczyli najpierw odsunięty kamień i pusty grób, później tajemniczych zwiastunów, którzy poświadczyli, że Jezus, Ukrzyżowany, zmartwychwstał, a następnie On sam, Nauczyciel i Pan, żywy i dotykalny, ukazał się Marii Magdalenie, dwóm uczniom i w końcu wszystkim jedenastu, zgromadzonym w Wieczerniku (por. Mk 16, 9-14).

Zmartwychwstanie Chrystusa nie jest owocem spekulacji czy jakiegoś doświadczenia mistycznego: jest to wydarzenie, które z pewnością wykracza poza historię, ale które dokonuje się w dokładnej chwili dziejowej i pozostawia w niej niezmywalną pieczęć. Światło, które oślepiło straże, czuwające przy grobie Jezusa, przeniknęło czas i przestrzeń. Jest to światło odmienne, boskie, które rozerwało ciemności śmierci i wprowadziło na świat blask Boga, blask Prawdy i Dobra. Tak jak promienie słońca na wiosnę sprawiają, że wyrastają i otwierają się pąki na gałęziach drzew, podobnie promieniowanie, bijące od Zmartwychwstania Chrystusa nadaje siłę i znaczenie wszelkiej nadziei ludzkiej, wszelkiemu oczekiwaniu, pragnieniu i planowi. Dlatego cały wszechświat raduje się dziś, włączony w wiosnę ludzkości, która staje się wyrazicielką niemego hymnu chwały stworzenia.

Wielkanocne Alleluja, które rozlega się w Kościele pielgrzymującym na świecie, wyraża milczące uniesienie wszechświata, a zwłaszcza gorące pragnienie każdej duszy ludzkiej, szczerze otwartej na Boga, co więcej – wdzięcznej za Jego nieskończoną dobroć, piękno i prawdę. „Ze zmartwychwstania Twego, Chryste, radują się niebo i ziemia”. Na to wezwanie do głoszenia chwały, które wznosi się dziś z serca Kościoła, „niebiosa” odpowiadają w całej pełni: zastępy aniołów, świętych i błogosławionych włączają się jednogłośnie w naszą wielką radość. W Niebie wszystko jest pokojem i radością. Ale nie jest tak niestety na ziemi! Tutaj, na tym naszym świecie wielkanocne alleluja pozostaje jeszcze w sprzeczności z płaczem i krzykami, pochodzącymi z wielu bolesnych sytuacji: biedy, głodu, chorób, wojen, przemocy. A jednak właśnie dlatego Chrystus umarł i zmartwychwstał! Umarł także z powodu naszych dzisiejszych grzechów i zmartwychwstał również, aby odkupić naszą dzisiejszą historię. Dlatego to moje orędzie pragnie dotrzeć do wszystkich, jak orędzie prorocze, przede wszystkim do narodów i wspólnot, które cierpią czas męki, aby Chrystus Zmartwychwstały otworzył im drogę wolności, sprawiedliwości i pokoju.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/oredzie-wielkanocne-benedykta-xvi/feed/ 0