Nasze sprawy – Gwiazda Polarna https://gwiazdapolarna.net Dwutygodnik polonijny Tue, 07 May 2024 18:23:09 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.4.4 Złowrogi ciąg wydarzeń czy wojna na całego? https://gwiazdapolarna.net/zlowrogi-ciag-wydarzen-czy-wojna-na-calego/ https://gwiazdapolarna.net/zlowrogi-ciag-wydarzen-czy-wojna-na-calego/#respond Tue, 07 May 2024 18:23:06 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1623 Robert Strybel

Choć zbliżała się Wielkanoc, akurat w tym właśnie czasie zrobiło się groźnie na wschodnich krańcach Europy. Trwała w najlepsze rosyjska agresja przeciw sąsiedniej Ukrainie, a w tle coraz donośniej odzywały się pomruki wojenne. Jedni twierdzą, że iskrę wzniecił kandydujący na ponowną kadencję prezydencką Donald Trump. Zagroził on krajom zbyt mało funduszy przeznaczającym na obronę, że da Putinowi wolną rękę, żeby zrobił z nimi, co tylko uważa.

Ta zawadiacka wypowiedzieć mogła ośmielić Putina, bo z całą pewnością w Europie wywołała konsternację. Oliwy do ognia dolał lubiący gwiazdorzyć francuski prezydent Emmanuel Macron, którego słowa, że nie można wykluczyć udziału wojsk natowskich na terytorium Ukrainy, błyskawicznie obiegły cały świat. Inni członkowie sojuszu, w tym nietypowy polski duet polityczny, prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk, kategorycznie odrzucili tę koncepcję. Obaj politycy niedawno zgodnie lobbowali w Waszyngtonie za odblokowaniem pomocy militarnej dla Ukrainy w wysokości $60 miliardów. Projekt pomocowy znalazł się impasie w Kongresie USA, a z braku sprzętu wojskowego i amunicji już od pewnego czasu zaczęła się załamywać ukraińska obrona przed niesłabnącą rosyjską agresją.

Mimo że na terenie Polski sympatyzują z przeciwstawnymi obozami politycznymi, na szczęście w kwestii obronności w ogóle a w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej w szczególności Duda i Tusk mówią jednym głosem. W Waszyngtonie zgodnie umówili się, że Duda poleci do Brukseli, by mobilizować poparcie członków Unii dla Ukrainy, a Tusk uda się do Berlina w celu zwołania szczytu Trójkąta Weimarskiego zrzeszającego Niemcy, Francję i Polskę. Następnie Macron zaprosił przedstawicieli 20 krajów NATO i UE do Paryża na szczyt obrońców Ukrainy. 

Między Paryżem a Berlinem tradycyjnie iskrzy rywalizacja. Francja, której doskwiera pozycja młodszego partnera w duecie Berlin-Paryż, chętnie widziałaby powrót wojsk USA do swojego kraju. Mimo że w Europie Zachodniej tylko ona i Zjednoczone Królestwo posiadają arsenał jądrowy, czuje się młodszym partnerem Niemiec. Berlin zaś uważa, że jako największy i najbogatszy kraj Unii zasługuje na rolę przewodnią.

Szczyt Paryski zakończył długie miesiące uszczypliwości między Paryżem i Berlinem. Przy trwającym impasie w Kongresie USA, już na wcześniejszym wyżej wspomnianym szczycie Trójkąta Weimarskiego osiągnięto konsensus w sprawie zwiększonej pomocy Europy dla Ukrainy. Po rozmowach Macron-Scholz-Tusk dla kamer trzej politycy podali sobie ręce, a znany z upajania się własną elokwencją francuski prezydent wygłosił przemowę. Powiedział m.in.: „Dzisiaj zjednoczyliśmy się i jesteśmy zdeterminowani nie pozwolić Rosji pokonać Ukrainy”.

Także w okresie przedwielkanocnym Putin święcił triumf wyborczy, choć wyniki zapewne zostały z góry uzgodnione z doradcami. Oficjalnie ogłoszono, że ponad 87 proc. wyborców oddało na niego swój głos. Na wielkim mega-wiecu na moskiewskim placu Czerwonym Putin podziękował rodakom za zaufanie i zobowiązał się nadal umacniać jedność „Matki Rosji” i „ruskiego miru”. Aby uwiarygodnić z góry przewidziany „spektakularny” wynik, zorganizowano aż trzydniowe wybory także online, a urzędnicy lokalnych okręgów wyborczych chodzili z urnami po domach pod eskortą uzbrojonych żołnierzy.

Zwycięską euforię zmącił jednak ukraiński atak dronowy na rosyjską rafinerię w Kujbyszewie, w której wybuchł pożar. Było to już dziewiąte w tym roku uderzenie w kluczowy kremlowski przemysł naftowy, który zasila jego machinę wojenną. Dużymi odbiorcami rosyjskiej ropy naftowej są Chiny i Indie, co zmniejsza dotkliwość zachodnich sankcji. Przede wszystkim jednak przenoszenie działań wojennych na grunt rosyjski upokarza Putina i podważa jego imperialne ambicje. Rozwścieczony ukraińskim zuchwalstwem dyktator rozpętał na południowego sąsiada największy w tym konflikcie „huragan” pocisków, rakiet i dronów, niszcząc infrastrukturę cywilną, w tym budynki mieszkalne w Kijowie, Charkowie i innych kluczowych miastach.

A jednak wojna! Choć od ponad dwóch lat karano Rosjan za nazywanie tzw. specjalnej operacji wojskowej agresją, inwazją czy wojną, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wreszcie przyznał, że „Rosja znajduje się w stanie wojny”. Według niego powodem tej zmiany jest wspomaganie i dozbrajanie Ukrainy przez „zbiorowy Zachód”. Termin „specjalna operacja” miał słabszy wydźwięk niż wojna i sugerował coś podrzędnego i ograniczonego, choć od początku była to pełnoskalowa iwazja. Czy to tylko zmiana retoryki czy polityki i strategii kremlowskiej ? – dopiero się okaże.

Nieoczekiwaną tragedią był atak na podmoskiewską salę koncertową. Do budynku wtargnęła grupa zamaskowanych mężczyzn i z broni automatycznej otworzyła ogień w stronę widowni. Wybuchła panika, rozległy się krzyki, a zaskoczeni widzowie starali się ukryć lub uciekali w popłochu. Napastnicy zdetonowali też ładunki wybuchowe, które wywołały pożar. Co najmniej 137 osób zginęło a dziesiątki odniosły rany. Moskwa odruchowo obwiniła Ukrainę. Gdy do masakry przyznało się Państwo Islamskie, Putin stwierdził, że tadżyccy terroryści zatrzymani przez władze rosyjskie uciekali w stronę granicy ukraińskiej, co dla niego jest dowodem, iż Kijów ich wspierał i chronił.

Codzienne doniesienia z frontu rosyjsko-ukraińskiego, największe od „zimnej wojny” manewry natowskie, powtarzające się sondaże z procentem ludności danego kraju obawiającym się rosyjskiej inwazji, medialnie nagłaśniane wypowiedzi przedstawicieli różnych zachodnich rządów i sił zbrojnych zapewniających, że „jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz”, nie mówiąc o regularnych pogróżkach Moskwy – podsycają napięcia i nerwowość. Trudno przewidzieć, jak to się wszystko dalej potoczy, ale jedno jest pewne: ciąg dalszy niebawem nastąpi.

Robert Strybel

]]>
https://gwiazdapolarna.net/zlowrogi-ciag-wydarzen-czy-wojna-na-calego/feed/ 0
Dlaczego banki nagle zamykają konta klientów? https://gwiazdapolarna.net/dlaczego-banki-nagle-zamykaja-konta-klientow/ https://gwiazdapolarna.net/dlaczego-banki-nagle-zamykaja-konta-klientow/#respond Mon, 11 Mar 2024 19:11:40 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1555 Ron Lieber i Tara Siegel Bernard

Powody są różne, ale jeśli chodzi o istotę sprawy, wszystko sprowadza się do tego samego. Klienci banków otrzymują pocztą list z informacją, że instytucja zamyka wszystkie ich bieżące i oszczędnościowe rachunki. Ich karty debetowe i kredytowe również są zablokowane. Wyjaśnienie, jeśli w ogóle jakieś się znajduje, zwykle nie zawiera żadnych przydatnych szczegółów. 

A może klienci w ogóle nie dostają żadnego listu. Zamiast tego odkrywają, że ich konta już nie działają, gdy są w sklepie spożywczym, w wypożyczalni samochodów czy w bankomacie. Kiedy w panice dzwonią do swojego banku, przedstawiciele początkowo okazują zaniepokojenie. – Och, nie, bardzo mi przykro – mówią. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby temu zaradzić

Ale później następuje charakterystyczna pauza i zmiana tonacji. – Zgodnie z umową dotyczącą Twojego konta, możemy je zamknąć z dowolnego powodu, w dowolnym momencie – często brzmi komunikat. 

Sytuacje te banki nazywają „wyjściem” lub „zmniejszeniem ryzyka”. To nie jest standardowa procedura dla osób, którym odrzucono zbyt wiele czeków. Zamiast tego uruchomił się ogromny aparat bezpieczeństwa, poczynając od organów regulacyjnych w Waszyngtonie, a kończąc na menadżerach banków ds. bezpieczeństwa i pracowników oddziałów obserwujących klientów. Celem jest zwalczanie oszustw, terroryzmu, prania brudnych pieniędzy, handlu ludźmi i innych przestępstw. 

W tym procesie banki usuwają coraz większą liczbę osób, rodzin i właścicieli małych firm. Często nie mają oni bladego pojęcia, dlaczego ich banki zwróciły się przeciwko nim. 

Ale prawie zawsze pojawiają się sygnały ostrzegawcze – na przykład transakcje, które wydają się nietypowe – powodują one zamknięcie konta. Generowane algorytmicznie ostrzeżenia są codziennie przeglądane przez pracowników banku. 

Banki na ogół nie mówią, jak często zamykają konta klientów w ten sposób i nie śledzą tego, jak często popełniają błędy. Ale dane federalne dostarczają pewnych wskazówek. 

Zgodnie z prawem banki muszą złożyć „raport o podejrzanej działalności”, znany jako SAR, w przypadku wykrycia transakcji lub zachowań, które mogą naruszać prawo, takich jak nieoczekiwanie duże transakcje gotówkowe lub przelewy finansowe z bankami w krajach wysokiego ryzyka. Według Thomson Reuters, w 2022 r. banki złożyły więcej niż 1,8 mln SAR, co oznacza wzrost o 50 proc. w ciągu zaledwie dwóch lat. W 2023 r. liczba ta zbliżyła się do 2 milionów. 

Wiele SAR – chociaż nie zawsze – prowadzi do zamknięcia konta klienta. Prawa federalne nie mają zastosowania, jeśli chodzi o przyczyny zamknięcia konta. Ale badanie New York Times przeprowadzone na ponad 500 przypadkach usunięcia klientów przez ich banki oraz wywiady z kilkunastoma obecnymi i byłymi specjalistami z branży bankowej – ilustruje chaos i zamieszanie, jakie powstają, kiedy banki samodzielnie decydują o usunięciu klientów. 

Ludzie nie są w stanie terminowo płacić swoich rachunków. Banki często potrzebują kilku tygodni na przesłanie sald. Kiedy instytucje blokują ich karty kredytowe, tracą oni zdolność kredytową. W konsekwencji wypowiedzenia umowy z bankiem małe firmy mają często trudności z wypłatą wynagrodzeń i muszą wyjaśniać dostawcom i partnerom, że nagle nie mają konta bankowego. 

Gdyby brak wyjaśnień i odwołanie od takiej decyzji nie wystarczały, klienci, którzy przeszli dalsze procedury, nie wiedzą, czy nie ma jakiegoś oznaczenia w ich dokumentach, który spowoduje powtórzenie takiego zdarzenia w innym banku. Jeśli bank jest w programie SAR, zgodnie z prawem nie może Ci o tym powiedzieć, a rząd federalny ściga tylko niewielką liczbę osób, które banki dokumentują w swoich SAR. 

W rezultacie nie wiesz, o co jesteś podejrzany. – Czujesz się, jakbyś miał na sobie coś odblaskowego – powiedziała Caroline Potter, której konta w Citibank zostały nagle zamknięte w zeszłym roku. 

Banki, stawiając czoła coraz bardziej rozbudowanym regulacjom prawnym i osobom, które kontrolują ich przestrzeganie, okazują odrobinę współczucia. 

– Chcemy budować długoterminowe relacje z naszymi klientami, dlatego konta są zamykane dopiero po dokładnym zapoznaniu się ze sprawą i rozważeniu faktów – powiedział Jerry Dubrowski, rzecznik JPMorgan Chase, największego banku w kraju z 80 milionami klientów indywidualnych i 6 milionami małych firm. Byli posiadacze kont w banku Chase przesłali prawie 200 tys. skarg do Timesa

– Działamy zgodnie z naszym programem, spójnym z naszymi zobowiązaniami regulacyjnymi – kontynuował Dubrowski. – Wiemy, że może być to frustrujące dla klientów, ale musimy przestrzegać tych zobowiązań

Dodał, że „zdecydowana większość przypadków zamknięcia kont bankowych jest prawidłowa, zgodna z obowiązującymi przepisami, których jesteśmy zobowiązani przestrzegać”, a liczba zamkniętych rachunków stanowi jedynie ułamek ogólnej działalności banku. 

Federalne dane dotyczące rodzajów SAR składanych przez banki pokazują, czego najbardziej się one obawiają. Według Thomson Reuters, w zeszłym roku banki składające SAR oznaczyły kategorie obejmujące: podejrzane czeki, obawy dotyczące źródła środków finansowych oraz „transakcje bez wyraźnego celu ekonomicznego, biznesowego lub zgodnego z prawem”. 

Dla byłych pracowników banku bezduszne dane nie ukazują spustoszenia, jakie banki w ten sposób sieją. – Nie ma w tym żadnego pierwiastka ludzkiego, to tylko liczby na ekranie – powiedział Aaron Ansari, który programował algorytmy sygnalizujące podejrzaną aktywność. – To nie znaczy: „Nie, to samotna matka prowadząca firmę zajmującą się opieką nad dziećmi”. To jest: „Oznaczyłeś te pola jako budzące podejrzenia” – odpadasz

Poniżej znajdują się profile klientów, którzy stracili swoje konta oraz analiza, jakie zachowania klientów mogły skłonić banki do podjęcia takich decyzji. 

Seria niezwykłych depozytów 

Bryan Delaney był właścicielem kilku barów w Nowym Jorku przez dziesięciolecia i wraz ze swoją partnerką biznesową oraz główną menadżer, Jennifer Maslanką, mieli długoletni, wypracowany system obsługi gotówki: trafia ona do banku w piątki i poniedziałki. 

Wraz z rozpowszechnieniem kart kredytowych na przestrzeni lat, wielkość depozytów malała. Aby ułatwić rozliczanie nowych pracowników, którzy rozpoczęli pracę w czasie pandemii, Delaney i Maslanka często zaokrąglali wpłaty do pełnych tysięcy, a resztę gotówki trzymali pod ręką, aby wyrównać kwoty. 

W tym roku Chase zamknął konto baru, a także osobiste konta czekowe i kredytowe Delaneya, jego żony i Maslanki, dając im kilka tygodni na załatwienie pozostałych spraw bankowych. 

Prawo federalne wymaga od deponentów wypełnienia formularza, jeśli wpłacają lub wypłacają więcej niż 10 tys. dolarów w gotówce. Czasami, aby nie ściągać na siebie uwagi władz, posiadacze rachunków tworzą pewne „struktury”, dokonując serii transakcji o wartości nieco poniżej 10 tys. dolarów. Jest to jeden z głównych powodów, dla których banki składają raporty o podejrzanych działaniach. 

Dubrowski, rzecznik JPMorgan Chase, powiedział, że duża liczba depozytów tego baru była rzeczywiście problemem. 

– Musimy znać naszych klientów i monitorować przepływ transakcji w naszym banku” – powiedział. – Obejmuje to przypadki, gdzie widzimy powtarzalne wpłaty gotówkowe, które są tuż poniżej progów raportowania zgodnie z prawem federalnym.

Delaney powiedział, że nie zajmował się tworzeniem żadnych struktur, kiedy wpłacał pieniądze w zaokrąglonych kwotach. Powiedział, że cała gotówka pochodziła z prowadzenia baru, a on zgłosił swoje dochody i zapłacił podatki zgodnie z obowiązującym prawem. 

Wyjaśnienia banku są szczególnie irytujące, biorąc pod uwagę fakt, że on i Maslanka przez całe lata wypełnili wiele formularzy na 10 tys. dolarów.  – Co można zyskać nie wypełniając go? – powiedział. – Jakie ryzyko wiąże się z jego wypełnieniem? Zrobiłem jedno i drugie, jeśli uzasadniały to depozyty

– Ciągle jestem bardzo zdezorientowana – powiedziała Maslanka. – Myślisz, że jestem częścią jakiejś podziemnej mafii i zajmuję się praniem pieniędzy w moim małym barze piwnym? 

Związki z marihuaną 

W przypadku Caroline Potter problem zaczął się od rozmowy telefonicznej. 

– Były to dziwne telefony z bardzo tajemniczego działu obsługi klienta i oni ciągle pytali o nasze zwroty podatków – powiedziała. – Nikt nie widzi moich zwrotów podatków poza IRS i moim CPA

Potter i jej mąż przenieśli się do Idaho w czasie pandemii, sprzedając swój stary dom w Nowym Jorku i kupując nowy. Duże sumy pieniędzy przepłynęły pomiędzy ich różnymi kontami w Citibank – sprzedaż, spłata kredytu hipotecznego, zaliczka na nowe mieszkanie, ale nie było w tym nic, czego bank nie widziałby wcześniej. 

Potem, nagle, Citi zamknął wszystko, łącznie z ich bieżącymi kontami i kartami kredytowymi. Małżonkowie próbowali uzyskać jakieś wyjaśnienia, ale niczego nie udało im się ustalić, co było bardzo frustrujące. 

– Miałam wrażenie, że istnieje jakiś tajny wydział, o którym nikt nie wiedział poza osobami, które tam pracują – powiedziała Potter. 

Ma przeczucie, że Citi nie podobało się, iż dochody jej męża pochodzą z bezpośrednich depozytów od firmy produkującej konopie indyjskie, która niedawno przejęła jego pracodawcę. Czy firma ta znajduje się na jakiejś czarnej liście prowadzonej przez Citi?

Citi odmówił komentarza, mimo że Potter udzieliła bankowi pozwolenia na wypowiadanie się na temat kont pary. 

Międzynarodowe połączenia

Oore Ladipo, pochodzący z Nigerii, pracował jako analityk danych w Morgan Stanley w Nowym Jorku – była to praca kontraktowa – zdobywając jednocześnie tytuł magistra w zakresie metody ilościowej i modelowania. 

Po uzyskaniu dyplomu, Ladipo otrzymał ofertę stałego zatrudnienia, ale nie mógł rozpocząć pracy, dopóki nie otrzymał dokumentów o zatrudnieniu od rządu federalnego. Zajęło to kilka miesięcy, więc jego rodzice – wówczas oboje urzędnicy – przesyłali mu pieniądze z Nigerii, prawdopodobnie około 1,5 tys. dolarów miesięcznie, aby pomóc mu opłacić czynsz w 2018 r. 

Tego lata Chase wysłał mu list, w którym poinformował, że jego konta zostaną zamknięte. – Wiedzieli o moich studiach, pracy, historii rodziny, ale mimo to, po prawie dziesięciu latach, zamknęli moje konto – powiedział. Ladipo, obecnie 30-latek, który był klientem Chase od czasu, kiedy w 2010 r. przeprowadził się do Ohio na studia. 

Ladipo poczuł się zdezorientowany i zdradzony, ale uważał, że najbardziej prawdopodobnym „winowajcą” całej tej sytuacji były połączenia nigeryjskie. 

– W tym scenariuszu nie możesz tak naprawdę negocjować – powiedział. – Nie rozmawia się bezpośrednio z osobą, która jest upoważniona, aby Ci powiedzieć, co poszło nie tak

Połączenia i podejrzane przelewy elektroniczne to kolejny częsty powód, dla którego banki składają SAR. Jednak w przypadku Ladipo przyczyną podejrzeń była trzecia strona – podejrzany o oszustwo, który serfował w jego sieciach transakcji. 

– Musimy znać naszych klientów i monitorować transakcje, które przepływają przez nasz bank – powiedział Dubrowski, który podkreślił, że bank nie oskarża Ladipo o dokonanie jakichkolwiek nadużyć. – Dotyczy to przypadków, w których podejrzewamy, że w transakcjach biorą udział strony trzecie powiązane z potencjalnymi oszustwami

To wyjaśnienie nie zadowoliło Ladipo, który powiedział, że brak konkretów sprawił, iż zaczął się zastanawiać czy nawet jego czek wystawiony na zapłatę czynszu mógł wzbudzić podejrzenia lub czy okoliczności jego życia mogły sprawić, że jego konta wymagają bliższego przyjrzenia się. 

– Nie potrafię stwierdzić czy pochodzenie z innej części świata czyni ze mnie większe ryzyko dla algorytmu, czy też panuje uprzedzenie wobec takich ludzi jak ja w ich procesie decyzyjnym – powiedział. 

Nietypowe wypłaty gotówki

Kiedy Steven Ferker kupił dom w Nowym Jorku pod koniec 2016 r., wypłacał pieniądze z jednego ze swoich rachunków Citi w kwotach od 7 do 12 tys. dolarów, aby zapłacić swojemu wykonawcy, który zażądał płatności gotówką. W 2017 r. korzystał także z karty kredytowej Citi na okres 12 miesięcy bez oprocentowania, aby zakupić wyposażenie do kuchni.

Był zaskoczony, kiedy bank zadzwonił do niego z zapytaniem dlaczego regularnie wypłaca gotówkę. Za każdym razem wyjaśniał sytuację. – Zakładałem, że dzwonią, żeby upewnić się, iż ktoś nie kradnie moich pieniędzy i byłem z tego zadowolony – powiedział. – Ale nigdy się nad tym dłużej nie zastanawiałem, dopóki nie wyrzucili mnie z banku

Citi odmówił komentarza.

Ferker zdawał sobie sprawę z ostrożności banków w stosunku do dużych transakcji przelewanych w zaokrąglonych liczbach, ale on pobierał własne pieniądze i od razu przekazywał je wykonawcy, którego efekty pracy były widoczne. – Gotówka jest prawnym środkiem płatniczym w tym kraju – powiedział. – Rozumiem, że ludzie ukrywają swoje dochody, ale pomyślałem, że mnie ten temat nie dotyczy. To sprawa banku

Historia kryminalna

Nick Seidel, lat 42, pochodzący z Chicago, z którym trzykrotnie bank zrywał współpracę. Chase rzucił go jako pierwszy. Następnie, po 18-miesięcznej współpracy z Fifth Third, on również zamknął jego konta. 

W BMO Harris, Seidel nawiązał kontakt ze swoim osobistym doradcą i opowiedział mu o swoich problemach z bankami oraz swoich podejrzeniach, co może za tym stać: odsiadywał wyrok w więzieniu. 

Doradca zapewnił go, że nie będzie to stanowić problemu, dopóki tak się nie stało: list dotarł mniej więcej 18 miesięcy później. Seidel zabrał go, żeby pokazać go swojemu bankierowi. „Nie ma mowy” – Seidel przypomniał mu, co sam wcześniej powiedział. Urzędnik gdzieś zadzwonił, po czym wpisał coś do swojego komputera. 

– Nie powinienem Ci tego mówić – rzekł. Odwrócił monitor komputera w taki sposób, żeby Seidel mógł to zobaczyć. 

To było jego zdjęcie policyjne sprzed około 10 lat. 

– Nigdy nie miałem żadnych problemów z bankami, żadnych przekroczeń stanu konta, ani żadnych podejrzanych działań – powiedział Seidel. – Najwidoczniej niektóre banki przeprowadzają publiczne przeszukania swoich klientów i rezygnują z nich, jeśli mieli wcześniej kłopoty z prawem. Jest to zawsze frustrujące, nieprzyjemnie i zawstydzające doświadczenie

W 2011 r. Seidel ukradł BMW z 2002 r. sprzedawcy samochodów i posłużył się 20-dolarowym fałszywym banknotem, pośród innych popełnionych przestępstw. Odsiedział pięć lat w więzieniu, gdzie przeszedł terapię poznawczo-behawioralną i zdobył kilka certyfikatów asystenta prawnego. 

Seidel zaoszczędził pieniądze, które zarobił na sporządzaniu dokumentów prawnych dla innych więźniów. Po wyjściu na wolność w grudniu 2015 r. odebrał go przyjaciel i obaj udali się prosto do banku, aby Seidel mógł od nowa rozpocząć swoje życie. 

Korzystając z wydanej karty identyfikacyjnej przez władze stanowe i czeku z Departamentu Więziennictwa, otworzył konto czekowe w Chase. – To nie było tak, że oni nie wiedzieli – powiedział. Jednak bank później zamknął konto, gdy dowiedział się, że posługiwał się wcześniej fałszywymi pieniędzmi. 

– Wierzymy w dawanie drugiej szansy ludziom po wyrokach, jednocześnie przestrzegając naszych zobowiązań w zakresie ograniczania potencjalnych przestępstw finansowych – powiedział Dubrowski. – Tak więc klienci, którzy mieli wcześniej wyroki skazujące za przestępstwa finansowe, mogą nie być w stanie otworzyć u nas konta przez pewien czas

Fifth Third i BMO Harris odmówiły komentarza w sprawie Seidela, pomimo że wyraził na to zgodę. 

Seidel, który ma kredyt hipoteczny w Fifth Third i został przyjęty na prawnicze studia magisterskie, pracuje jako asystent prawny na podstawie umowy z federalnym organem regulacyjnym. Ciekawostka: pomaga w dochodzeniach w sprawie oszustw, a praca ta wymagała dokładnego sprawdzenia jego przeszłości. 

Ale nadal ma otwarte dwa konta bankowe w ramach planu awaryjnego. 

Pule pożyczek społecznościowych

Banki nie lubią żadnych modeli, które wyglądają jak oszustwo i będą blokować zachowania klientów, które wydają im się podejrzane. 

Jednak klienci banków często nie mają możliwości, aby wytłumaczyć się w danej chwili. Kiedy Rosanna Bynoe, która mieszka z mężem w San Francisco, otworzyła nowe konto w Chase, powiedziała przedstawicielowi banku dokładnie do czego zamierza go używać: do susu. 

Susus to wspólnotowe pule oszczędności i pożyczek; często wybierają oni spośród siebie osobę nadzorującą, która zbiera i dystrybuuje pieniądze. Mama i babcia Bynoe przez całe lata odkładały w ten sposób pieniądze, a Bynoe i jej mąż próbowali w tym uczestniczyć drogą elektroniczną. Co tydzień wysyłali tę samą kwotę za pośrednictwem Zelle, elektronicznej platformy płatniczej, której Chase jest współwłaścicielem, do tej samej osoby, która była kimś w rodzaju kapitana susu. 

Pewnego dnia w 2019 r., Bynoe i jej mąż stracili dostęp do swoich kont bankowych i kart kredytowych. Mąż Bynoe udał się do bankiera oddziału, wyjaśnił mu na czym polega susu i pokazał jak kwota ryczałtowa oszczędności wracała na konto pary każdego roku przez trzy lata. 

To nie pomogło. – To było tak, jakby mówił do maszyny – powiedziała Bynoe. 

Cała sytuacja była zaskakująca i jednocześnie bardzo irytująca – powiedziała. Dlaczego bank ma jej mówić jak często i na jaką kwotę może posługiwać się swoimi pieniędzmi? Dlaczego nie powiedział jej z wyprzedzeniem, że może mieć problem, kiedy deklarowała swoje zamiary?

A biorąc pod uwagę długą historię rasizmu w branży bankowej, czy fakt, że wiele czarnoskórych osób korzysta z susus miało coś wspólnego z zamknięciem jej konta?

– Jaka część naszego profilu informuje Cię, że prowadzimy przestępczą działalność? – powiedziała Bynoe, będąca przedstawicielem rasy mieszanej, powtarzając pytanie, na które bankierzy z oddziału Chase nie odpowiedzieli. – Jeśli problem ten w nieproporcjonalny sposób dotyka osoby ciemnoskóre, należy się temu przyjrzeć

Dubrowski powiedział, że ogólny przepływ pieniędzy nie wydawał się być prawidłowy. – Musimy znać naszych klientów i monitorować transakcje przepływające przez nasz bank, włączając w to przypadki, w których bank dostrzega model aktywności, który można powiązać z oszustwem – powiedział. 

– Nie zamykamy kont ze względu na rasę, pochodzenie etniczne czy narodowość i nie zrobiliśmy tego w tym przypadku – dodał. 

Bynoe zadzwoniła w kwietniu do przedstawiciela banku Chase ds. kart kredytowych, aby dowiedzieć się jak długo będzie trwała blokada. Przedstawiciel powiedział, że na całe życie. Dubrowski powiedział, że nie ma zakazów dożywotnich i że bank podejmuje decyzje indywidualnie w każdym przypadku. 

Bynoe i jej mąż uznali, że działania Chase będą miały dla nich długofalowe negatywne skutki dla ich kondycji finansowej.

Tłum. Anna Tokarska

]]>
https://gwiazdapolarna.net/dlaczego-banki-nagle-zamykaja-konta-klientow/feed/ 0
Pieniądze dla wszystkich https://gwiazdapolarna.net/pieniadze-dla-wszystkich/ https://gwiazdapolarna.net/pieniadze-dla-wszystkich/#respond Fri, 12 Jan 2024 22:34:45 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1541 Przez długi czas Kalifornia uchodziła za raj na ziemi, gdzie beztrosko żyło się pod palmami. Jednak lata rządów demokratów, nieprzemyślane inwestycje, rozdawnictwo pieniędzy podatnika na lewo i prawo, zalew nielegalnych emigrantów – sprowadziły ten stan do poziomu krajów trzeciego świata. A lepiej nie będzie.

Kalifornijscy prawodawcy w już od początku nowego roku staną przed ogromnymi wyzwaniami politycznymi i finansowymi, ponieważ poważnie rozważana jest kwestia odszkodowań dla czarnych potomków niewolników. Gubernator Gavin Newsom i prawodawcy popierają ten absurd, twierdząc, że istnieje wielka historyczna niesprawiedliwość, którą należy naprawić. Nie będzie jednak łatwo. Luka w budżecie stanowym wynosząca 68 mld. dolarów może znacznie utrudnić zadanie wypłacenia ogromnych sum na reparacje. Gubernator Newsom w obliczu zbliżających się wyborów również będzie się starał o poprawę wizerunku w oczach wyborców.

Prace na wypłatami jednak trwają, powstała grupa wykonawcza złożona z czarnych pracowników administracji stanowej. Grupa ta organizowała w całym stanie spotkania, gdzie omawiano najlepsze sposoby walki z rasizmem, którego ich zdaniem od wieków doświadczali czarni Kalifornijczycy. Sporządzono raport zawierający ponad 115 zaleceń politycznych, począwszy od dokonywania bezpośrednich płatności w gotówce na rzecz potomków niewolników po gromadzenie danych na temat dyskryminacji w zakresie mieszkalnictwa. Najwięcej kontrowersji wzbudza jednak koncepcja wypłaty w gotówce setek miliardów dolarów tylko za to, że ktoś jest czarny.

Będzie niezwykle trudno zjednoczyć wszystkich demokratów wokół reparacji, nawet jeśli czarni prawodawcy i biali liberałowie będą ich popierać. Pogląd Kalifornijczyków na temat odszkodowań jest powiązany z płatnościami gotówkowymi dla czarnych mieszkańców, co jest nierealistyczne. Kalifornijczycy uważają, że rasizm jest problemem, ale nie do końca podzielają zdanie, iż trzeba w ramach tego wszystkich czarnoskórych obdarowywać pieniędzmi podatnika. Ankietowani Kalifornijczycy poparli oficjalne przeprosiny ze strony legislatury i gubernatora za łamanie praw człowieka wobec niewolników i ich potomków. I to powinno w zupełności wystarczyć.

Jacek Hilgier

pointpub@sbcglobal.net

]]>
https://gwiazdapolarna.net/pieniadze-dla-wszystkich/feed/ 0
Kiedy zawieje wiatr… https://gwiazdapolarna.net/kiedy-zawieje-wiatr/ https://gwiazdapolarna.net/kiedy-zawieje-wiatr/#respond Fri, 12 Jan 2024 22:28:39 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1528 Nasze codzienne funkcjonowanie – w domu, w pracy, w podróży – nie może zależeć od tego, czy w danym momencie zawieje mocniej wiatr, czy słońce wyjdzie zza chmur, czy wystarczy prądu w akumulatorze. Do takiego stanu rzeczy usiłuje doprowadzić w najbliższych latach obecna administracja w Białym Domu do spółki ze zwolennikami ochrony środowiska spod znaku „zielonej energii”.

Polityka parcia w stronę ekologii prowadzona przez Bidena i demokratów w Kongresie opiera się na fałszywym założeniu, że wytwarzanie energii na bazie naturalnych źródeł może zaspokoić zapotrzebowanie na nią w Stanach Zjednoczonych. To przekonanie oraz zależność od Chin w zakresie dostępu do komponentów niezbędnych do wdrożenia tej polityki szkodzi standardowi życia Amerykanów, a także bezpieczeństwu narodowemu.

Nie chodzi o to, żeby wyrzec się korzystania z energii odnawialnej ze źródeł takich jak wiatr, energia słoneczna, geotermalna i potencjalnie wodór. Te źródła mogą być częścią polityki energetycznej, ale muszą współpracować z wytwarzaniem energii przy stałym obciążeniu podstawowym. Wynika to ze zdolności odnawialnych źródeł energii do wytwarzania jej jedynie w sposób przerywany, a nie 24 godz. na dobę, 7 dni w tygodniu, przez cały rok. Obecnie odnawialne źródła energii nie są w stanie zapewnić zawsze włączonej i dostępnej energii, której potrzebuje kraj. W ramach ekologicznego nowego porządku administracja wymusza wyłączenie niektórych rodzajów wytwarzania energii np. węgla i gazu ziemnego, lub niezwykle utrudnia do nich dostęp.

Zamiast tego stawia się na projekty odnawialne, takie jak energia wiatrowa i słoneczna, wybierając je jako przyszłe podstawowe źródło zasilania. Jest to poważne zagrożenie dla nas wszystkich ze względu na dwa słowa: przerywany i dyspozycyjny. Wiatr i energia słoneczna to źródła o charakterze zależnym, wytwarzające energię, gdy wieje wiatr i świeci słońce. Konwencjonalne źródła energii to te, które są łatwo dostępne i można je zwiększać lub zmniejszać w celu wyprodukowania energii odpowiadającej zapotrzebowaniu. Mówimy tu o węglu, gazie ziemnym, oleju opałowym, elektrowniach atomowych. W świecie rządzonym przez marzycieli energia byłaby wytwarzana w całości z wiatru, słońca lub innych odnawialnych źródeł. Ale musimy być realistami. Nie możemy całkowicie się uzależnić od sił natury, nie mając dostępu do klasycznych zawsze dostępnych źródeł energii.

Jacek Hilgier

pointpub@sbcglobal.net

]]>
https://gwiazdapolarna.net/kiedy-zawieje-wiatr/feed/ 0
Polacy w Alanyi https://gwiazdapolarna.net/polacy-w-alanyi/ https://gwiazdapolarna.net/polacy-w-alanyi/#respond Mon, 11 Dec 2023 21:05:47 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1483 Z Bogusławą Katarzyną Michałowską, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w tureckiej Alanyi, rozmawia LESZEK WĄTRÓBSKI.

LESZEK WĄTRÓBSKI: Mieszka Pani w Alanyi prawie od ćwierć wieku. 

Bogusława Katarzyna Michałowska: W Turcji zamieszkałam w roku 1999. Pracuję w turystyce jako licencjonowany przewodnik oraz rezydent hotelowy. Lubię opowiadać o Turcji i dlatego zostałam przewodnikiem. Ten piękny kraj pierwszy raz odwiedziłam mając 14 lat. Był to wyjazd rodzinny do Stambułu. I właśnie wtedy poczułam tureckie zapachy i zakochałam się w tym kraju na zawsze. A później podróżując po Turcji, do której przyjeżdżaliśmy praktycznie na każde wakacje, odkrywałam jej kolejne uroki. Już wtedy czułam, że zamieszkam tu na stałe. 

– Studia ukończyła Pani w Warszawie. 

– Tak, w Wyższej Szkole Hotelarstwa, Gastronomii i Turystyki. Magisterium zaś obroniłam na warszawskiej AWF. Zamieszkałam w Turcji ze względu na wielką miłość do tego kraju. Uwielbiam po nim podróżować, jego kolory oraz kuchnię.

– Polacy osiedlali się w Alanyi falami…

– Nie znamy dokładnej liczby Polaków zamieszkujących nasze miasto i okolice. Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk. Pierwsza fala to lata 2001-2003. Polacy, którzy tu wtedy przybyli, pochodzili głównie z dużych miast – m.in. z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. Drugą falę, która tu się zjawiła w latach 2010-2015, tworzyli rodacy z dużych i małych miast oraz wiosek. To były głównie dziewczyny, które poznały Turków. Można więc śmiało powiedzieć, że była to emigracja sercowa. W ostatnich pięciu latach, a szczególnie od czasów pandemii, rozpoczęły się dwie kolejne fale. Pierwsza to fala młodych dziewczyn, które zaangażowały się sercowo, i druga to ludzie, którzy kupili tu mieszkania. 

– Wasze Stowarzyszenie powstało w roku 2009. 

– To był trochę mój pomysł. Pierwsza fala, która tu się pojawiła, wspominała często Polskę. Byli to ludzie młodzi liczący trochę ponad 20 lat. I wszyscy marzyliśmy wówczas o potrzebie wspólnych spotykań. Brakowało nam tylko lokalu, w którym będziemy mogli wypić herbatę czy kawę i powspominać rodzinę, znajomych i swoją ojczyznę. 

Nawiązałam kontakty z tutejszym urzędem miasta, do którego często mnie zapraszano jako tłumacza spotkań z ich polskimi miastami partnerskimi – takimi jak: Nowy Sącz, Turek, Wodzisław Śląski i Wronki. Wtedy i tam właśnie powstał pomysł założenia polskiego stowarzyszenia. Namawiał mnie do tego jeden z pracowników urzędu, a w przyszłości nasz członek – pan Nurkan Şaşmaz. Nie bardzo wiedziałam, od czego zacząć zakładanie polskiego stowarzyszenia. Doszło jednak szybko do nawiązania współpracy ze starostwem, bo to ono w Turcji zajmuje się mniejszościami narodowymi. Musiałam zebrać 16 osób, aby nas zarejestrować. Takie były wymagania ówczesnych władz. Ta liczba okazała się dużym problemem. Zaczęłam więc dodatkowe poszukiwania wśród znajomych. I w końcu nam się udało. To był nasz pierwszy sukces. 

– Jakie cele stawia przed sobą wasze stowarzyszenie? 

– Najważniejsze to poszukiwanie rozwiązań problemów natury socjalnej, politycznej, ekonomicznej, zawodowej, prawnej i kulturalnej mieszkających na terenie Republiki Tureckiej Polaków. Ważna jest dla nas także pomoc w adaptacji do środowiska, w którym mieszkają nasi członkowie, oraz pomoc w nawiązywaniu kontaktów obywateli Rzeczypospolitej Polskiej i Republiki Tureckiej. I wreszcie poszerzanie ogólnej wiedzy, przyjaźni i nawiązywanie współpracy. 

– Jak to praktycznie robicie? 

– Poprzez nawiązywanie stosunków i współpracy z urzędami, instytucjami i towarzystwami państwowymi i międzynarodowymi, osobami prywatnymi i prawnymi. Dużą pomoc we wprowadzaniu w życie naszych celów odgrywają media. W ich obecności, na konferencjach prasowych, prezentujemy tureckiej opinii nasz polski i stowarzyszeniowy dorobek. Współpracujemy wreszcie ze znajdującymi się w Polsce i w Turcji uniwersytetami, instytutami, fundacjami, związkami, jednostkami, federacjami, konfederacjami, partiami politycznymi, stowarzyszeniami zawodowymi i innymi organizacjami. Wspólnie też organizujemy z nimi konferencje, panele dyskusyjne, sympozja, konkursy naukowe i artystyczne, festiwale, targi, wystawy, wycieczki, międzynarodowe zjazdy, targi, loterie itp. 

– Ilu członków liczy obecnie wasze stowarzyszenie? 

– Dziś mamy w stowarzyszeniu ponad 60 członków i około 100 sympatyków, którzy nie mogą być członkami, bo nie mają jeszcze karty pobytu w Turcji. Są też osoby, które kupiły tu w ostatnich latach mieszkania. I są to rodziny czysto polskie. Większość jednak osób w naszym stowarzyszeniu stanowią rodziny mieszane polsko-tureckie. Nasi członkowie to w dużym stopniu ludzie wykształceni. Są wśród nich m.in. filolodzy, socjolodzy, psycholodzy czy absolwenci uczelni turystycznych. Nie wszyscy oni pracują jednak w swoim zawodzie. Alanyi jest miastem turystycznym i dlatego zdecydowana większość naszych mieszkańców pracuje w tym zawodzie, także i naszych członków. 

– Z kim współpracujecie na co dzień? 

– Naszym głównym partnerem jest polska ambasada w Ankarze. W czasie np. czteroletniej kadencji konsula Stanisława Kargula nasze dzieci jeździły na kolonie letnie do Polski. Był u nas także w tym czasie m.in. teatr „Trzcina” z Tomaszowa Mazowieckiego działający przy Stowarzyszeniu Inicjatyw Kulturalnych „Trzcina” ze spektaklem Poza czasem oraz wielu innych artystów. Ambasada pomaga nam w planowaniu naszych imprez. I tak w tym roku jubileuszowym – 100. rocznicy podpisania traktatu przyjaźni polsko-tureckiej w Lozannie (23.VII.1923) zorganizowaliśmy ciekawą wystawę. Znalazły się na niej obrazy namalowane przez turecką malarkę Ilaydę Dişbudak przedstawiające znane postaci z Turcji i Polski. Na tę wystawę zaprosiliśmy przedstawicieli Urzędu Miasta Alanyi: burmistrza, starostę oraz Rady Obcokrajowców zrzeszającej mniejszości naszego miasta. Podobnie zresztą dzieje się na wszystkich innych naszych wystawach czy spotkaniach i nigdy nam nie odmawiają. Ponadto pomagają nam nasi lokalni sponsorzy. Jednym z nich jest znajomy właściciel restauracji, który trzy miesiące płaci czynsz za nasz lokal. Mieliśmy ponadto przez lata, aż do pandemii, finansową pomoc od polskiego konsula honorowego. Warto byłoby ją wznowić, albo znaleźć nowego w Alanyi. 

Mogę śmiało powiedzieć, że działo się u nas zawsze dużo, choć Polaków nie jest tylu co Niemców. Działalność ich kilkutysięcznej diaspory i jej aktywność śmiało możemy z nami porównać. I dziś, dzięki naszej działalności każdy mieszkaniec miasta wie, co to jest Polska i gdzie się znajduje. 

– Dużą pomoc w promocji polskiej kultury stanowią liczne imprezy, które organizujecie.

– Nasze imprezy organizujemy nie tylko dla nas samych, ale też i dla innych mieszkańców miasta. W nazwie naszego stowarzyszenia jest kultura i przyjaźń. Chcemy więc nawiązywać przyjazne stosunki z mieszkańcami tego tureckiego miasta. I dlatego m.in. zorganizowaliśmy dla nas i dla nich „Dzień Polski”. Impreza się udała. Wszyscy byli nią zachwyceni, także zaproszeni włodarze miasta. Dla tureckich gości ugotowaliśmy narodowe potrawy, m.in. pierogi, kluski śląskie i bigos. Z ambasady dostaliśmy mnóstwo gadżetów, które mogliśmy rozdawać uczestnikom „Dnia Polskiego”. Tańczyliśmy m.in. poloneza dla Turków. Byli wręcz zachwyceni. Tańczyły go razem dziewczyny Polki i mężczyźni Turcy – studenci tutejszego uniwersytetu. 

– Nie zapominacie również o dzieciach. 

– Koncentrujemy się na nauce języka polskiego. Chcemy ustrzec nasze dzieci, uczęszczające na co dzień do szkół tureckich, od zapomnienia języka ojczystego rodziców. Nie wystarcza bowiem, że w domu mama mówi do nich po polsku. Razem z nauką języka nasze dzieci uczą się także wielu innych spraw. Dużym plusem jest fakt posiadania na miejscu, tu w Alanyi, nauczycielki z Polski. Do tej pory mieliśmy finansowe wsparcie ambasady. Ale w ubiegłym roku to się zmieniło. Zaczęliśmy więc starania o pomoc w utrzymaniu naszej szkoły w polskich organizacjach, takich jak Pomoc Polakom na Wschodzie czy Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”. Składaliśmy wnioski na pomoc finansową dla naszej szkolnej placówki. Tak więc na przyszły 2024 rok, przy dużej tu inflacji, wiemy, że nasz czynsz za lokal zostanie podniesiony dwukrotnie. I wiemy też, że tej różnicy polska ambasada w Ankarze nam nie dopłaci. Liczymy na sponsorów i ludzi dobrej woli. Każdy może nam przekazać jakiś datek na konto (ALANYA POLONYALILAR KULTUR VE DOSLUK DERNEĞI; TR 71 0004 6004 5888 8000 0417 28) i wspomagając nas zostać sympatykiem naszego stowarzyszenia. Taka pomoc będzie najlepszym wsparciem dla naszych dzieci i młodzieży szkolnej. 

– Zajęcia dla waszych dzieci prowadzone są od kwietnia roku 2013. 

– …w siedzibie Polskiego Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w Alanyi. Jest to pierwsza tego typu zorganizowana inicjatywa w Turcji. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że żyjące w Alanyi dzieci mogą mieć regularny kontakt z językiem polskim, ale i realizują program szkolny. Od września 2013 opiekę nad naszą polonijną gromadką przejęła polonistka Katarzyna Dzieża wydelegowana do pracy z Polonią w Turcji przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą (ORPEG). Do szkółki mogą być przyjmowane dzieci obywateli polskich stale lub czasowo zamieszkujących za granicą oraz dzieci osób pochodzenia polskiego niebędących obywatelami polskimi. Od samego też początku działalności Stowarzyszenia jednym z najważniejszych celów było zapewnienie dzieciom z małżeństw polskich i polsko-tureckich kontaktu z językiem polskim. Cel ten realizowaliśmy, organizując między innymi akcję „Polonia czyta dzieciom” i spotykając się regularnie w polskim gronie. Dużą pomocą dla naszych członków stanowią zbiory książek. Nasza biblioteka powstała dzięki spontanicznej akcji „Książka dla Polaka”. Otrzymaliśmy duże wsparcie ze strony zarówno organizacji, jak i osób prywatnych. Nasze zbiory wciąż się powiększają, obecnie wynoszą niemal 1000 pozycji zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci – beletrystyka, albumy, podręczniki, reportaże, bajki, itp. Mamy w zbiorach także anglojęzyczne książki o Polsce! 

– A jak sprawdzają się małżeństwa mieszane polsko-tureckie? 

– Małżeństwa mieszane stanowią ponad 90 proc. naszych członków. Tylko nowa, ostatnia fala to są małżeństwa polsko-polskie. Związki, które są zawierane pomiędzy Polkami a Turkami, są sprawą prywatną naszych członków. Nigdy nie słyszałam żadnych tragicznych historii związanych z problemami na tle religijnym – przyjmując, że Polki to katoliczki, a Turcy to muzułmanie. Może to wynikać z faktu, że turecki islam jest bardzo tolerancyjny. Tureccy mężowie uczestniczą we wszystkich naszych świętach państwowych i kościelnych. I tak np. w czasie obchodów Świąt Wielkanocnych wszystkie nasze dziewczyny i panie przychodzą na spotkania ze swoimi tureckimi mężami. A ich dzieci są wychowywane w różnych wyznaniach, ale nie bardzo w to wnikamy. W małżeństwach mieszanych obchodzone są tak samo uroczyście święta muzułmańskie, jak i katolickie. Są wśród naszych członków osoby, które przeszły na islam. Decyzje w sprawach religii i polityki należą wyłącznie do każdego indywidualnie. Szukamy elementów wspólnych, które nas łączą, a nie tych, które mogą dzielić. Uważamy, że takie pozytywne podejście daje więcej dobrego i buduje nasze więzi na przyszłość. Mieszkając poza granicami Polski, bardziej dba się o narodową tradycję, kulturę czy zachowanie spokoju. Jesteśmy przecież świadomi, że mieszkamy wśród ludzi wyznających inną religię i często inne wartości, do których musimy się dopasować. A nie narzucać im naszej. Dzięki temu też, że mamy tu polskie stowarzyszenie, mogliśmy zaprosić do nas polskiego księdza Dariusza Białkowskiego, który przyjeżdża do Alanyi z Izmiru raz na miesiąc i odprawia nabożeństwo w tutejszym kościele. I dużo ludzi uczestniczy w tych nabożeństwach. 

– Jakie plany mają Państwo jeszcze na ten rok? 

– Polscy obywatele, członkowie naszego stowarzyszenia, uczestniczyli w niedawnych wyborach 15 października. Dostaliśmy z ambasady RP w Ankarze informację, że nasz punkt wyborczy będzie się mieścił w oddalonej od nas o 130 km Antali. Dla osób, które wyraziły chęć głosowania, załatwiliśmy busa. Przygotowujemy się też do grudniowego kiermaszu. Wcześniej nazywał się „Kiermaszem bożonarodzeniowym”, a dziś nazywa się „Kiermaszem noworocznym”. Nie zmieniła się natomiast jego organizacja i zasady. Setki i tysiące Turków przychodzą, aby zobaczyć naszą imprezę oraz okolicznościowe choinki i polskie regionalne potrawy. Kiermasz organizowany jest w centrum, na tyłach urzędu miasta, naszymi wspólnymi siłami. 

– Inne ważne sprawy, o które Pani nie zapytałem, a uważa je za godne odnotowania? 

– Generalnie nasza Polonia jest bardzo zróżnicowana. Natomiast, jak to wśród naszego polskiego społeczeństwa bywa w czasie zagrożenia, potrafimy się wszyscy zjednoczyć i działać razem. Tak było np. w czasie ostatniego trzęsienia ziemi w południowo-wschodniej Turcji w lutym br. I wtedy nasze stowarzyszenie i ludzie indywidualnie, tyle ile każdy mógł, pomagaliśmy poszkodowanym. Z Polonią jest różnie, podobnie jak ze wszystkimi innymi ludźmi. Mam wrażenie, że nasza Polonia jest bardzo zorganizowana. I że potrafi, mimo różnych charakterów czy poglądów indywidualnych, też działać wspólnie. 

– Czego można Państwu jako Polskiemu Stowarzyszeniu Kultury i Przyjaźni w Alanyi życzyć? 

– Wytrwałości w działalności, znalezienia takich sponsorów, którzy wspomogą nas w założeniu Domu Polskiego dla przyszłych pokoleń, dalszych działań na rzecz rozwoju stowarzyszenia w dziedzinie kultury i nauki, wielu członków, dbania o język polski wśród dzieci z rodzin mieszanych.

Rozmawiał: Leszek Wątróbski

zdjęcia: 

01. Prezes – Bogusława Katarzyna Michałowska (fot. Leszek Wątróbski) 

02b. Tablica ogłoszeń w lokalu Stowarzyszenia (fot. Leszek Wątróbski) 

03. Polki ze Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w Alanyi (fot. Leszek Wątróbski) 

03a. Członkowie Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w Alanyi (fot. archiwum) 

04. Przed kościołem w Alanyi (fot. archiwum) 

05. Tablica miast współpracujących z Alanyią (fot. Leszek Wątróbski) 

06. Polonia na ulicach Alanyi (fot. archiwum) 

*Alanya to najbardziej znana miejscowość na Tureckiej Riwierze. To dawne miasto piratów, położone ok. 110 km na wschód od Antalyi. Transfer z lotniska trwa ok. 2 godzin. Od północy Alanya ograniczona jest przez zbocza gór Taurus, na południu wcina się w Morze Śródziemne, także miasto rozrosło się wzdłuż wybrzeża, na odcinku kilkudziesięciu km. Centralnym punktem przyciągającym przybyszów z całego świata jest port, wokół którego skupiają się ciekawe miejsca warte odwiedzenia. Miasto ma bogatą historię, w której swoją rolę odegrali Rzymianie, Grecy, Turcy Seldżucy. W kartach historii zapisali się również piraci, którzy mieli tu swoją bazę wypadową. Alanya to przede wszystkim potężna skała dumnie wystająca z morza. Jedynie wieże minaretów przypominają, iż jest to kraina Orientu. Oprócz szerokiego wachlarza możliwości relaksu i aktywnego odpoczynku Alanya oferuje doskonale zachowane zabytki. O dawnej świetności miasta świadczą pamiątki z czasów seldżuckich (XIII w.). Doskonałym przykładem jest górująca nad miastem twierdza seldżucka położona na skalnym wzgórzu. Czerwona Wieża wchodząca w skład systemu obronnego Alanyi. Dużą atrakcją dla turystów są tutejsze jaskinie. Płynąc łodzią wzdłuż wybrzeża można zobaczyć m.in.: Grotę Panien, Grotę

**Ze strony polskiej podpisał ją Jan Modzelewski, poseł akredytowany w Szwajcarii a ze strony tureckiej Mustafa İsmet İnönü, minister spraw zagranicznych Turcji. Traktat ten stał się podstawą wznowienia stosunków dyplomatycznych nawiązanych sześć wieków wcześniej w roku 1414. Zakochanych, Grotę Piratów czy Jaskinię Fosforyzującą. Natomiast na lądzie do najbardziej znanych należy jaskinia Damlatas. Dziś Alanya przyciąga głównie swoimi piaszczysto-żwirowymi plażami. Najpiękniejsza z nich – Kleopatra Beach – oferuje bardzo dobre warunki do kąpieli i sportów wodnych. Region Alanyi słynie z ogromnej liczby turystów z całego świata. W centrum znajdziecie Państwo sklepy, bazary, restauracje, kawiarnie, bary, night cluby, dyskoteki itd.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/polacy-w-alanyi/feed/ 0
Czy w Gazie wybuchnie III wojna światowa? https://gwiazdapolarna.net/czy-w-gazie-wybuchnie-iii-wojna-swiatowa/ https://gwiazdapolarna.net/czy-w-gazie-wybuchnie-iii-wojna-swiatowa/#respond Mon, 11 Dec 2023 21:05:15 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1481 Jacek K. Matysiak

Słowa z czasem zmieniają znaczenie, ulegają modyfikacji, narody doznające hekatomby prześladowań w nowych warunkach przyjmują czasem rolę swoich oprawców. Do krwawej wojny, czy też „specjalnej operacji wojskowej”, na Ukrainie dochodzi nowa specjalna operacja na maleńkim terytorium palestyńskiej Gazy w odwecie za barbarzyński atak Hamasu na izraelskie terytoria. W wyniku operacji Hamasu 7 października zginęło ok. 1,4 tys. obywateli izraelskich, a ok. 230 zostało porwanych. Ofiarami izraelskiej odpowiedzi (głównie bombardowań) jest ok. 8 tys. Palestyńczyków. Wielu analityków zadaje sobie pytanie, jak mogło dojść do sforsowania tak najeżonej elektroniką i przeszkodami granicy między enklawą 2,3-milionowej palestyńskiej Gazy a Izraelem. Jeszcze bardziej dziwi brak szybkiej odpowiedzi ze strony izraelskiej armii. Rodzą się różnorodne teorie.

Na wojnie zwykle pierwszą ofiarą jest prawda wypchnięta przez propagandę. Zastanawia, co tak naprawdę chciał osiągnąć Hamas – czy tylko widział się w roli zapalnika, spustu, który dokonując masakry na Żydach sprowadzi ich gniew, ale i w wyniku izraelskiego krwawego odwetu obudzi i zmobilizuje się cały islamski świat? W samym Izraelu nacjonalista Netanjahu chce dalszej ekspansji i wyparcia Palestyńczyków z Palestyny. Rząd Bibi Netanjahu jest w ostrym konflikcie z silnymi lewicowymi partiami opozycyjnymi, na ulicach demonstracje, konflikt wdarł się nawet do armii. W wyniku ataku z 7 października Izraelczycy zareagowali zgodnie z zasadą: zagrożenie, wszystkie ręce na pokład, czyli dla Bibi jest to swoista ucieczka do przodu. Izraelski minister obrony określił Palestyńczyków mianem „ludzkich zwierząt”.

Bombardowania licznych celów w tak zagęszczonym terenie, a następnie zmasowanie sił zbrojnych do inwazji Gazy ilustruje zastosowanie zbiorowej odpowiedzialności wobec niemającej szans ludności cywilnej. Polacy pamiętają to z krwawej niemieckiej okupacji, Żydzi pewnie też. Taka taktyka przyniesie śmierć tysiącom cywilów i dzieci, w konsekwencji rodzi następne pokolenie bohaterów mścicieli doznanych krzywd – czy to tak trudno przewidzieć? Czy nie będą to zbrodnie wojenne przeciwko ludności cywilnej? Przecież terroryści Hamasu, którzy dopuścili się rzezi Izraelczyków, w większości już nie żyją.

Jeśli spojrzymy z dystansu na rozwój sytuacji międzynarodowej, to widzimy słabnącego dotychczasowego hegemona Amerykę i rosnącą rolę Chin, oraz niecierpliwą próbę odbudowy rosyjskiego imperium. Rysuje się próba testowania siły dotychczasowego hegemona i stopniowe uwikłanie go w kosztowne militarne przedsięwzięcia wynikające z przyjętych przez niego licznych sojuszniczych zobowiązań. Nowe wzrastające potęgi widzą Amerykę jako zimowe słońce – świeci, ale nie grzeje. Niebawem niestety przekonamy się, jak jest naprawdę. Każdy z uczestników tych światowych zmagań ma swoje interesy, na odpowiednim poziomie dla swojej rangi. Największą ofiarą tej wojny może być Ukraina. Prezydent Biden zażądał dla niej $61 mld na wydatki wojenne i $14 mld dla Izraela (corocznie otrzymuje $4 mld), ale Kongres nie chce finansować „in blanco” wojny na Ukrainie.

Izrael wypowiadając Hamasowi wojnę, zmobilizował ok. 8 proc. zatrudnionych w izraelskiej gospodarce ludzi. Ok. 200 tys. z 7 mln Izraelczyków (cała populacja wynosi ponad 9 mln) zostało przemieszczonych w bezpieczniejsze rejony. Upadły dochody z turystyki, część Żydów uciekła z Izraela. Zmobilizowana armia w większości nadaje się jedynie do służby policyjnej.

Izrael chciałby wykorzystać swoje silne i wpływowe lobby w Waszyngtonie do wciągnięcia USA do wojny na Bliskim Wschodzie, tym razem z Iranem, co rusz słyszymy kolejne głosy o konieczności zaatakowania Teheranu. Pretekstem jest podejrzenie, że Iran może już nielegalnie mieć broń atomową, którą przecież nielegalnie ma też Izrael. Ponadto Iran kontroluje potężną militarną szyicką organizację Hezbollah w rozchwianym Libanie, z którą Izrael praktycznie przegrał wojnę w 2006 r., kiedy to nie był w stanie posunąć się 4 km i zająć miasteczka Bint Jbeil. Miał nawet kłopoty, aby w pełni zająć oddaloną o 2 km od granicy z Libanem wioskę Maroun El-Ras. W porównaniu z Hamasem Hezbollah uchodzi za dobrze uzbrojoną i wyszkoloną siłę zbrojną, która jednak w pełni nie włączyła się w wybuchły konflikt. 

Problem jest właśnie w tym, że Izrael otoczony jest morzem państw arabskich, których życzliwość jest finansowana (podobnie jak 20 proc. funduszy obrony Izraela) przez amerykańskiego podatnika. Świat zareagował na walki w Izraelu w dwojaki sposób, w państwach europejskich o znacznej napływowej imigracji islamskiej (Anglia, Francja, Niemcy etc.) mają miejsce liczne, głośne demonstracje domagające się przerwania konfliktu i barbarzyńskich bombardowań gęsto zaludnionej Gazy. Podobnie jest w USA, gdzie w protestach często bierze udział lewica (w tym żydowska) i studenci. Gazę przedstawia się jako otwarty największy obóz koncentracyjny na świecie z kontrolowanymi i poniżanymi bezpaństwowymi ludźmi, przypominający żydowskie getta w okupowanej Europie.

Ktoś powiedział, że Żydzi z poważnym opóźnieniem dorobili się własnego państwa i z poważnym opóźnieniem też wkroczyli w okres kolonizacji swoich sąsiadów. W 1947 r. 181 rezolucja ONZ tworzyła warunki do powstania dwóch państw w Palestynie, żydowskiego i palestyńskiego. Jeśli prześledzimy kolejne wydarzenia, kolejne wojny na mapie terytorium Palestyny, w rezultacie których ok. 800 tys. Palestyńczyków zostało zepchniętych, pozbawionych swoich domów (Nakba, czyli katastrofa, porównywana do żydowskiego Shoah), to możemy sobie wyobrazić nieszczęście kolonizowanej przez izraelskich osadników ludności. Duża część palestyńskich uchodźców mieszka na Zachodnim Brzegu, reszta w Gazie i w swoistych gettach, obozach uchodźców, szczególnie w Jordanii. Ci, którzy nie dali się wypędzić, stanowią ok. 20 proc. populacji Izraela.

Od 2007 r. rząd izraelski ustanowił całkowitą kontrolę obozu koncentracyjnego zwanego Gazą, decydując o przemieszczaniu się jego mieszkańców i dostarczanych do obozu produktów i materiałów. Ponad połowę mieszkańców Gazy stanowią dzieci. Jak pamiętamy, głównym reprezentantem Palestyńczyków była Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP), na której czele stał Jaser Arafat, a dziś prezydentem państwa palestyńskiego jest 87-letni Mahmoud Abbas. Abbas ukończył studia prawnicze w Damaszku, później studiował na Uniwersytecie Patricka Lumumby w Moskwie, przedmiotem jego pracy doktorskiej (1984 r.) była „Druga strona: tajny związek między nazizmem a syjonizmem”. Tak Arafat, jak i Abbas należeli do uprawiającej terroryzm palestyńskiej organizacji Fatah. Siedziba rządu Autonomii Palestyńskiej Abbasa mieści się na Zachodnim Brzegu. Trzeba dodać, że nie ma „miłości” między nią a Hamasem rządzącym Gazą.

Przypomnijmy, że głośny dziś Hamas był sponsorowany przez izraelski Mossad na terenie Gazy jako przeciwwaga dla narodowego sekularnego rządu Abbasa. Hamas (Harakat al-Muqawama al-Islamiyya; Islamic Resistance Movement) oficjalnie powołany przez szejka Ahmeda Yassina w 1987 r., jest bardziej islamski, a mniej nacjonalistyczny. Emerytowany oficer CIA Philip Giraldi uważa, że istnieje tajny kontakt między wywiadem Hamasu, Mossadu i CIA, a masakra 1,4 tys. Żydów była fałszywą flagą, której celem jest wypchnięcie Palestyńczyków z obszaru Gazy. Wskazuje też na to, że Izrael musiał wiedzieć o nadchodzącej akcji Hamasu od swoich tajnych agentów w Gazie i z elektronicznego nasłuchu, którym najeżona jest „granica” z Gazą. Również o nadchodzącym uderzeniu ostrzegł Izrael egipski wywiad. Zwraca też uwagę, że de facto Izrael jest członkiem NATO od 2004 r. (ma specjalny status) i ma dostęp do informacji wywiadowczych tej organizacji.

Przypomnijmy, że niesławny podstarzały światowy intrygant Soros (przeciwnik rodaka syjonisty Netanjahu) wspiera organizacje od 2016 r. (przez fundację Otwarte Społeczeństwo), które stoją za ostatnimi propalestyńskimi protestami w USA na sumę $15 mln. Według New York Post $13,7 mln trafiło do The Tides Center, która popiera organizacje solidaryzujące się z Hamasem. Soros finansuje również żydowską grupę Jewish Voice for Peace ($650 mln.) oraz grupę If Not Now ($400 mln). Dodajmy, że Soros przekazał w czerwcu kontrolę nad swoim $25-mld imperium „Otwarte Społeczeństwo” swemu synowi Alexowi, który jest dumny ze swoich lewicowych poglądów.

Ewentualna izraelska pacyfikacja Gazy może doprowadzić do kolejnego przesilenia, wzrostu cen ropy (teraz ok. $85 za baryłkę) do powyżej $100, czyli do wzrostu inflacji (teraz w USA 3,7 proc.) i możliwej recesji.

Tak Hamas, jak i szyicki Palestyński Islamski Dżihad (mniejsza organizacja bojowa z Gazy wspierana przez Iran) wysłał swoich przedstawicieli do Libanu na spotkanie z sekretarzem generalnym szyickiego Hezbollahu (Hassan Nasrallah), trwają rozmowy o jednolitym antyizraelskim froncie. Delegacja Hamasu z liderem Abu Marzoukiem udała się do Moskwy, gdzie dołączył do nich wiceminister spraw zagranicznych Iranu Ali Bagheri, gdzie spotkali się z zastępcami ministra Ławrowa, Siergiejem Rybakowem i Michaiłem Galuzinem. Omówiono stan bezpieczeństwa w cieśninie Ormuz, przez którą przepływa 20 proc. światowej ropy (ok. 17 mln baryłek dziennie) i 18 proc. światowego skroplonego gazu (LNG). 

Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan oskarżył Izrael o popełnienie zbrodni wojennych i zagroził wypowiedzeniem Izraelowi wojny w razie frontalnego ataku i czystek etnicznych w Gazie. Erdogan nazwał bojowników Hamasu bojownikami wolności i oskarżył Izrael o nielegalną okupację Palestyny. W Ameryce wygląda to zupełnie inaczej. Biden odwiedził Netanjahu, wysłał w rejon Izraela dwa lotniskowce. Nowy wreszcie wybrany republikański spiker Kongresu Mike Johnson jest ewangelikiem, konserwatywnym chrześcijaninem i nie kryje swojego pełnego poparcia dla Izraela, jednocześnie kwestionując pomoc dla walczącej Ukrainy.

Być może niewinnie przelana krew Żydów i Palestyńczyków ma swój powód zupełnie gdzie indziej. Otóż brytyjska kompania British Gas (BG Group) jeszcze w 2000 r. odkryła ogromne pokłady naturalnego gazu zlokalizowane właśnie u wybrzeży Gazy (30 km na zachód od Gazy). Przez lata trwały tajne izraelsko-egipskie rozmowy (przy aprobacie prezydenta Autonomii Palestyńskiej Abbasa) na temat rozpoczęcia eksploatacji tych złóż w 2024 r. Jak widać, zawsze w polityce bardzo ważne są pieniądze, a pożądający je politycy nie lubią konkurencji…

Jacek K. Matysiak

]]>
https://gwiazdapolarna.net/czy-w-gazie-wybuchnie-iii-wojna-swiatowa/feed/ 0
Po co nam Polonia? https://gwiazdapolarna.net/po-co-nam-polonia/ https://gwiazdapolarna.net/po-co-nam-polonia/#respond Mon, 11 Dec 2023 21:03:50 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1479 WALDEMAR BINIECKI

W głosowaniu w polskich wyborach parlamentarnych łącznie głosy oddało 569.392 Polaków za granicami Polski. Za granicą oficjalnie wygrała Koalicja Obywatelska. Z wyjątkiem dwóch krajów –Stanów Zjednoczonych i Kanady, gdzie wygrał PiS. 

Z czego wynikała tak wysoka frekwencja za granicą? Jak mówi Państwowa Komisja Wyborcza: ogółem do głosowania w wyborach parlamentarnych poza granicami Polski zarejestrowanych było ponad 636.099 osób, 4 lata temu liczba ta wynosiła tylko 314 tys. Skąd więc ten skok frekwencji? Jak donoszą media liberalno-lewicowe, za granicą przeprowadzono skuteczną kampanię pt. „Jak głosować za granicą”, organizowano spotkania i nasilono aktywność w mediach społecznościowych. Po wyborach w polskiej prasie nawet nie podano ostatecznego zestawienia wyników ani nie dokonano żadnej poważnej analizy, kto głosował i jaki był cel zaangażowania Polonii w te wybory. Liczyło się tylko zwycięstwo. 

Connectography: Mapping the Future of Global Civilization („Konektografia: Wytyczanie przyszłości światowej cywilizacji”) to tytuł książki wydanej w 2016 roku. Jest to książka Parag Khanna dla tych, którzy chcą zrozumieć zasady i trendy tworzenia globalnych sieci połączeń w XXI wieku. W świecie, który szybko się zmienia w odpowiedzi na działanie globalnych sił, budowanie pozycji kraju w systemie łańcuchów dostaw powinno być kluczowym priorytetem każdego rządu. W Polsce elity intelektualne zamiast tworzyć sieć łączenia Polaków, aby budować silne państwo, upowszechniają wyszukiwanie podziałów. Stan ten trwa od początków II Rzeczypospolitej. Najpierw była Sanacja, która dzieliła Polaków, potem komuniści, potem post-okrągłostołowe rządy, które postanowiły nie dopuścić do władzy kręgów niepodległościowych i polskiej emigracji. Jednak najbardziej dzielącą polską wspólnotę narodową jest wojna polsko-polska, która blokuje rozwój Polski, zagraża polskiej racji stanu i polskiej suwerenności. 

Proces odtwarzania polskich elit trwa, ale ma tylko jednostronny kierunek. Dla elit warszawskich polskie elity żyjące poza granicami Polski są tylko konkurencją. Od 1989 trwa proces odbijania się od różnych ministerialnych drzwi wszystkich tych, którzy przez wiele generacji odnosili sukcesy poza granicami Polski i teraz czasami za darmo chcieliby oddać część swoich pomysłów Polsce, aby ta mogła się rozwijać. Dzisiaj blogi wielu polskich publicystów są finansowane przez osoby mieszkające poza granicami Polski. Jest to wyraźny sygnał, że Polonia chciałaby wspierać rozwój Polski. Nigdy jednak żaden z tych publicystów nie zająknął się nawet przez 5 minut, aby poświęcić Polonii swój antenowy czas. 

Podczas mojej niedawnej wizyty w Polsce odwiedziłem wiele księgarni, zadając miłym paniom to samo proste pytanie: „Czy macie jakieś książki o Polonii?”. Odpowiedź była zawsze taka sama: „Od 25 lat nie wydrukowano w Polsce żadnej popularno-naukowej książki na temat Polonii”. Pisał o tym już w 1993 roku Jan Nowak-Jeziorański: „historycy w Polsce traktują rolę Polonii bardziej niż marginesowo”. Podaje przykład książki pod redakcją Aleksandra Gieysztora Historia Polski, gdzie na 720 stron tylko jedną zajmuje Polonia. A rola i historia Polonii chociażby w odzyskaniu przez Polskę niepodległości jest ogromna. Nie mam nawet książki o Polonii, do której mógłbym Państwa zachęcić. Najlepsza z nich jest wydana po angielsku przez prof. Donalda Pienkosia pt. For Your Freedom Through Ours: Polish American Efforts on Poland’s Behalf, 1863-1991 („Za waszą wolność przez naszą: wysiłek amerykańskich Polaków w imieniu Polski”). 

]]>
https://gwiazdapolarna.net/po-co-nam-polonia/feed/ 0
Zanim pożyczysz komuś pieniądze https://gwiazdapolarna.net/zanim-pozyczysz-komus-pieniadze/ https://gwiazdapolarna.net/zanim-pozyczysz-komus-pieniadze/#respond Mon, 11 Dec 2023 21:03:26 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1477 Elżbieta Baumgartner

Mówi się, że rodzina musi sobie pomagać, a prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Z różnych powodów czasami stajemy wobec konieczności pożyczenia pieniędzy naszym bliskim. I tu pojawiają się trudności. Krępujemy się odmówić, uważamy za niestosowne postawienie konkretnych warunków pożyczki czy spisanie umowy. Gdy bliska osoba zalega ze spłatą, nie śmiemy się upominać. I tak powstają w rodzinie niesnaski. Pomówmy, jak ich uniknąć.

Naucz się odmawiać

Czasami odmowa udzielenia pożyczki może być najsłuszniejszą decyzją. Wielu młodych ludzi chce mieć za dużo i za szybko. Osiemnastolatek nie powinien mieć nowego samochodu, niech pojeździ najpierw używanym. Nowożeńcy nie muszą wprowadzić się natychmiast do własnego domu. Małe, wynajęte mieszkanie na początek wystarczy. Młodzi ludzie bardziej docenią dobra materialne, jeżeli na nie poczekają i sami na nie zapracują. 

Jeżeli bank odmówił siostrzeńcowi kredytu, tym bardziej odmówić powinieneś i ty. Banki są od pożyczania pieniędzy, a jeżeli odmówią, znaczy, że mają po temu dobry powód. Młody człowiek powinien nauczyć się rozsądnie zarządzać pieniędzmi, starannie budować historię kredytową. Jeżeli rodzina natychmiast spełnia jego zachcianki, to odpowiedzialności nie nauczy się nigdy.

Co jest ważniejsze: pieniądze czy związek rodzinny

Zanim zdecydujesz się pomóc komuś finansowo, zastanów się, co jest dla ciebie ważniejsze: ta osoba czy pieniądze. Pomyśl też, na jaką stratę cię stać. Jeżeli związek z tą osobą jest dla ciebie ważniejszy (pożyczasz córce czy synowi), to zmień sposób myślenia: załóż, że udzielasz darowizny, a nie pożyczki. Córce będzie ciężko powiązać koniec z końcem (z góry o tym wiedziałeś), więc nie upominasz się o spłaty, z biegiem czasu wspaniałomyślnie umorzysz dług i utrzymasz harmonię w rodzinie.

Jeżeli natomiast zwrot pożyczki jest dla ciebie ważny, bo albo nie chcesz tracić pieniędzy, albo chcesz dziecko nauczyć odpowiedzialności, to załatw sprawę formalnie.

Omów warunki

Pożyczka jest w świetle prawa umową (kontraktem), według której pożyczkodawca (wierzyciel) zobowiązuje się przenieść na własność pożyczkobiorcy, czyli dłużnika, pewną kwotę pieniędzy, a pożyczkobiorca zobowiązuje się zwrócić tę kwotę na określonych warunkach i w określonym terminie. 

Uzgodnij warunki pożyczki i formę jej spłaty. Dłużnik powinien zwracać pieniądze czekami albo przelewem, zgodnie z umową. Czeki są dla niego dowodem na terminową spłatę rat. 

Spisz umowę

Spisz umowę pożyczkową (promissory note), która precyzuje warunki spłaty: procent i termin. W razie dużych kwot należy to zrobić formalnie, przez prawnika. 

Umowę warto spisać zawsze i to z dokładnymi jej postanowieniami, nawet jeżeli strony umowy mają do siebie zaufanie. Forma pisemna jest bowiem zabezpieczeniem na wypadek sporu – to na jej podstawie będzie można udowodnić w sądzie zaciągnięcie pożyczki. Umowy tej w USA nie musisz nigdzie rejestrować.

Gdy na procent

Masz pełne prawo dać pożyczkę na procent, nawet najbliższej rodzinie. Możesz ustalić karne odsetki i opłaty za zwłokę spłat. Pamiętaj, że otrzymane odsetki powinieneś wpisać na swoim rozliczeniu podatkowym jako przychód i zapłacić od nich podatek dochodowy. Pożyczkobiorca natomiast nie może odpisać sobie tych odsetek od dochodu. Wyjątkiem jest pożyczka na zakup domu albo pożyczka biznesowa, od których odsetki są tax-deductible.

Gdy bez procentu

Najczęściej w rodzinie pożyczamy pieniądze bez procentu. Wolno nam. W większości przypadków bezprocentowe pożyczki do IRS zgłaszane być nie muszą. Sytuacja komplikuje się w przypadku dużych kwot przekraczających 100 tys. dol. i wtedy lepiej odsetki ustalić i porozmawiać z księgowym.

Gdyby IRS dowiedział się, że udzieliłeś komuś bezprocentowej dużej pożyczki, może podliczyć ci odsetki, jakich nie dostałeś i obciążyć cię podatkiem od nieistniejącego dochodu. Odsetki te nazywają się przypisanymi (imputed interest) i wynoszą tyle, ile Applicable Federal Rate (AFR). AFR zależy od poziomu stóp procentowych w danym miesiącu oraz od terminu pożyczki. Applicable Federal Rates można znaleźć na internetowej witrynie IRS pod adresem https://apps.irs.gov/app/picklist/list/federalRates.html. 

Gdy zaniżysz procent

IRS spodziewa się, by warunki pożyczek rodzinnych były podobne do pożyczek komercyjnych. Jeżeli ustalisz odsetki zbyt niskie, IRS policzy je na poziome bieżącej Applicable Federal Rate (AFR) i obciąży cię podatkiem od przychodu, którego nie otrzymałeś. 

Na przykład, w kwietniu 2022 roku krótkoterminowa AFR (do 3 lat) wynosi 1,26 proc., średnioterminowa (od ponad 3 do 9 lat) 1,86 proc., a długoterminowa (ponad 9 lat) – 2,25 proc.

Jeżeli pożyczasz komuś pieniądze na zakup domu, to porozmawiaj z księgowym lub poczytaj o wymogach podatkowych w https://www.nationalfamilymortgage.co. 

W Polsce inaczej

W Polsce udzielenie pożyczki przekraczającej 1000 złotych podlega podatkowi od czynności cywilnoprawnych (PCC) w wysokości pół procent od wysokości pożyczonej kwoty. Przed 2018 rokiem stawka wynosiła 2 proc. Z tego obowiązku rozliczenia z fiskusem została zwolniona najbliższa rodzina zaliczana do I grupy podatkowej, czyli małżonek, zstępni (dzieci, wnuki itd.), wstępni (rodzice, dziadkowie itd.), pasierb, zięć, synowa, rodzeństwo, ojczym, macocha, ale nie synowa, zięć czy teściowie. W przypadku jednak, gdy pożyczona kwota przekracza 9637 zł, skorzystanie ze zwolnienia wymaga spełnienia określonych warunków formalnych. Po pierwsze, należy złożyć deklarację PCC-3 w sprawie podatku od czynności cywilnoprawnych właściwemu organowi podatkowemu w terminie 14 dni od daty dokonania czynności. Po drugie, trzeba posiadać udokumentowanie otrzymania pożyczki w formie przelewu bankowego lub wpłaty gotówkowej na poczcie.

Pożyczki pomiędzy osobami zaliczonymi do I grupy podatkowej do kwoty 9637 zł są zwolnione z opodatkowania. W takim wypadku nie trzeba składać deklaracji PCC-3. Pożyczkobiorca nie ma również obowiązku dokumentowania w urzędzie skarbowym jej otrzymania na rachunek bankowy, rachunek prowadzony przez SKOK lub przekazem pocztowym.

Na zakończenie

Alternatywą udzielenia prywatnej pożyczki może być poręczenie komuś pożyczki w banku. Pamiętaj, poręczyciel (co-signer) jest odpowiedzialny za zwrot należności na równi z pożyczkobiorcą. Skoro bank odmawia komuś udzielenia pożyczki, ma powody. Gdy twój krewny opóźni się ze spłatą raty, bank zapuka do ciebie. 

Wniosek: pożyczenie pieniędzy rodzinie czy przyjaciołom nie zawsze bywa dobrym pomysłem. Zanim to zrobisz, dobrze się zastanów.

Elżbieta Baumgartner jest autorką wielu poradników, m.in. Podręcznik ochrony majątkowej, Otwieram biznes, Ochrona zdrowia w USA, Jak chować pieniądze przed fiskusem. Są one dostępne w polonijnych księgarniach oraz bezpośrednio u wydawcy, Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.poradniksukces.com.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/zanim-pozyczysz-komus-pieniadze/feed/ 0
Jaka Polska i czyja? https://gwiazdapolarna.net/jaka-polska-i-czyja/ https://gwiazdapolarna.net/jaka-polska-i-czyja/#respond Thu, 21 Sep 2023 15:35:26 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1428 Robert Strybel

Na wstępie warto pamiętać, że kampania wyborcza sprzed 18 lat miała wyłonić rząd koalicyjny Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i Prawa i Sprawiedliwości braci Kaczyńskich. PO-PiS, sojusz dwóch powstałych w 2001 r. nowych i ideowo zbliżonych partii konserwatywnych, zaczął się kruszyć latem 2005 r., na kilka miesięcy przed wyborami. Wówczas Tusk rozpisał swoim ludziom role, a atak na PiS przydzielił Bronisławowi Komorowskiemu, który wcześniej porzucił współtworzone przez siebie Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe i przystąpił do silniejszej i korzystniejszej dla kariery politycznej Platformy. 

Wówczas w całym kraju kierowców witały duże bilbordy zuchwale zapowiadające prezydenta z Kaszub (Tuska) i premiera z Krakowa (Jana Marię Rokitę). Łatwo można sobie wyobrazić, jak się musiał wściec bezwzględnie i chorobliwie ambitny oraz pewny siebie Tusk, kiedy wybory parlamentarne wygrał PiS, a w miesiąc później Lech Kaczyński go pokonał w rywalizacji prezydenckiej. Zamiast dojść do wniosku, że błędem było rzucenie się na koalicjanta PiS w trakcie kampanii wyborczej, upokorzenie spowodowane podwójną porażką wyborczą przerodziło się w potęgujący się anty-PiS, z którym mamy do czynienia do dziś. Bez wątpienia w dużej mierze uczyniło to z Polski jeden z najbardziej politycznie spolaryzowanych krajów Europy. 

Najeżdżanie na PiS i Kaczyńskiego stało się warunkowym odruchem Platformy. Na jednym z niedawnych wieców wyborczych ktoś zapytał Tuska, dlaczego zamiast programu jego partia ma obsesję na punkcie PiSożerstwa. Szybki refleks wytrawnego polityka bronił taktyki anty-PiS jako najlepszego sposobu mobilizowania elektoratu do odsunięcia od władzy partii Kaczyńskiego. Wkrótce potem jednak na platformerskim zgromadzeniu w Olsztynie Tusk wreszcie odsłonił program wyborczy Koalicji Obywatelska (jak obecnie nazywa się Platforma).

Pod chwytliwym tytułem „Sto konkretów na sto dni” program ten powstał pod wyraźnym wpływem PiS, począwszy od samej nazwy. Od początku kampanii PiS zarzucał KO, że nie ma konkretnego programu a Kaczyński już przedstawił własny zestaw „konkretów”. Tusk skopiował ten termin i przedstawił ich aż sto. Jednym z nich jest podniesienie z 30 do 60 tys. zł (prawie $14 tys.) rocznego zarobku wolnego od podatku dochodowego. Zakrawa to na hipokryzję, zważywszy, że Tusk potępił PiS za rozrzutne rozdawnictwo populistyczne, gdy rząd PiS w 2022 r. podniósł kwotę wolną od podatku z 8000 do do 30 tys. zł.

Inne prorodzinne „konkrety” KO są nietypowe dla formacji neo-liberalnych i w celu zwabienia wyborców zostały zapożyczone z „populistycznego” arsenału PiS. Do nich zaliczyć można m.in. następujące:

  • emerytura do 5 tys. zł będzie zwolniona z podatku dochodowego; 
  • PiS wprowadził tani dwuprocentowy kredyt na zakup pierwszego mieszkania, więc KO go przebija, obniżając go do 0 procent;
  • ceny biletów na transport publiczny (autobusy, tramwaje, metro) mają być niższe;
  • podniesiony zostanie zasiłek pogrzebowy i wprowadzi się specjalny dodatek dla wdów i wdowców;
  • w szkołach podstawowych ponownie pojawią się bezpłatne gabinety dentystyczne;
  • osoby niepełnosprawne będą mogły pracować i nadal otrzymywać rentę, a kobiety niepracujące zawodowo otrzymają prawo do urlopu.

Ale oprócz typowych dla PiS świadczeń socjalnych Tusk dorzucił garść własnych, odzwierciedlających przechył na lewo obecnej Platformy. Dotyczy to szeroko pojętej dziedziny spraw płciowo-reprodukcyjnych czyli „międzynoża”, w którym szczególne lubują się partie liberalno-lewicowe. Państwo będzie finansować produkcję dzieci „z próbówek” (in vitro), każda kobieta ma mieć prawo do bezpłatnego znieczulenia przed porodem, a aborcja na żądanie będzie dozwolona do 12. miesiąca ciąży. Mają zostać wprowadzone związki partnerskie chyba także dla par homoseksualnych, choć oficjalna lista tego nie precyzuje. Prawdopodobnie Tusk przezornie nie chce odstraszyć bardziej konserwatywnych wyborców.

Inne typowo platformerskie inicjatywy to rozdział Kościoła od państwa, co zapewne spodoba się wszelkiej maści katożercom, antyklerykałom i ateistom, choć nie ma jak tego legalnie przeprowadzić. Konstytucja nie używa pojęcia „rozdział”, lecz mówi o współpracy państwa i Kościoła. Zmiana ustawy zasadniczej wymaga poparcia dwóch trzecich posłów, co w polskich warunkach graniczyłoby z cudem. Platforma chce także zlikwidować Fundusz Kościelny, który finansuje m.in. remonty zabytkowych świątyń, jak i świadczenia zdrowotne i emerytalne dla duchowieństwa oraz wspomaga działalność charytatywną, oświatową i wychowawczą Kościoła katolickiego i innych wyznań. Wymiar antykościelny ma też zamiar wprowadzenia niedzielnego handlu, chociaż w ubóstwianych przez Tuska Niemczech sklepy i centra handlowe są zamknięte w niedzielę.

Donald „Nicht nur für Deutschland” Tusk uzyskał taki przydomek, kiedy publicznie piał wdzięczne peany na cześć swojej szefowej, kanclerz Angeli Merkel, mówiąc, że przysłużyła się nie tylko Niemcom, ale całej Europie. W końcu uczyniła zeń przewodniczącego Rady Europejskiej. Nic dziwnego więc, że wśród wyborczych „konkretów” znalazł się jego apel o „zakończenie zimnej wojny z Niemcami”. Zapowiada to inny punkt apelujący o „weryfikację” (jeszcze nie likwidację) projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Znając modus operandi Platformy, owa weryfikacja najprawdopodobniej dojdzie do wniosku, że koszt projektu przerasta możliwości budżetu państwa. Prawdziwą przyczyną będzie nierobienie konkurencji podobnemu portowi lotniczemu w Berlinie. Platforma także sprzeciwia się budowie pilskiego portu kontenerowego w Świnoujściu, aby nie zabierać biznesu Hamburgowi.

W latach 2008-2009 leciał w Polsce serial obyczajowy o życiu 30-latków w dużym mieście pod tytułem Teraz albo nigdy. To hasło jak ulał pasuje do przedwyborczych zmagań obu dużych bloków politycznych. Jeśli wygra Zjednoczona Prawica (ZP) – PiS oraz Suwerenna Polska, Republikanie i Kukiz-15 – będzie miała możliwość dalszej rozbudowy sił zbrojnych, odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie, budowy w centralnej Polsce pomiędzy Warszawą i Łodzią wyżej wymienionego Centralnego Portu Komunikacyjnego. Rządząca od ośmiu lat prawica zamierza rozwinąć różne projekty infrastrukturalne (drogi, autostrady, mosty, sieć kolejową), oświatowe i kulturalne. Imponujący dorobek obozu rządowego w ciągu minionych ośmiu lat osiągnięto jakby pod górkę, gdyż totalsi niemal każdą inicjatywę atakowali, bojkotowali lub sabotowali.

Z kolei zwycięstwo KO oznacza, że projekty niedokończone przez rządzących prawdopodobnie zostaną wstrzymane. Anty-PiS nie skończy się z wyborami, gdyż trzeba będzie niejedno odkręcić, rozwiązać czy odwołać, aby wprowadzić własne porządki i własnych ludzi. Platformersi chcą rozliczyć PiS z różnych prawdziwych czy rzekomych przekrętów, skandali czy niedociągnięć i pomścić porażki i upokorzenia, jakich przez osiem lat doznali, będąc w opozycji. Tusk odniesie wielkie zwycięstwo osobiste, jeśli UE wreszcie uwolni grube miliardy wstrzymywane po to, by ukarać rządzoną przez prawicę Polskę. Ale dla Platformy to też „teraz albo nigdy”. Zdaniem niektórych obserwatorów KO nie wytrzyma trzeciej kolejnej kadencji poza „korytem” i może się rozpaść na mniejsze ugrupowania albo nawet zniknąć w ogóle. 

Wyborcy, także polonijni głosujący w Ameryce, w efekcie mają do wyboru dwie różne Polski. Jedna będzie ideowo postępowa, nowoczesna, zeświecczona, kosmopolityczna i hołdująca globalizmowi. Taka Polska sprzyjać będzie wielkomiejskim elitom kosztem reszty kraju. Będzie też coraz bardziej integrować się z Unią Europejską, bezkrytycznie ulegać jej wyrokom i zaleceniom oraz dążyć do zastąpienia złotówki wspólną walutą euro (€). Ponadto będzie utrzymywała specjalne relacje z Berlinem, rozluźniając zarazem stosunki z Waszyngtonem. Druga Polska wręcz przeciwnie – akcentować będzie suwerenność i uznawać UE jako dobrowolny związek narodowych ojczyzn i jak najdłużej zostanie przy złotówce. Ważny będzie naród, wiara chrześcijańska, rodzina i tradycja. Polska jest jedna, więc powinna dążyć do równomiernego rozwoju całego kraju. Dobre stosunki będzie utrzymywać z wieloma krajami, ale szczególne będą ją łączyć z USA. Jak będzie naprawdę, dowiemy się w dniach następujących po 15 października i nieco później. Nie wszystko bowiem da się definitywnie ustalić i uporządkować w ramach jednego tygodnia powyborczego.

]]>
https://gwiazdapolarna.net/jaka-polska-i-czyja/feed/ 0
Polonijne remanenty https://gwiazdapolarna.net/polonijne-remanenty/ https://gwiazdapolarna.net/polonijne-remanenty/#respond Sat, 26 Aug 2023 10:08:25 +0000 https://gwiazdapolarna.net/?p=1396 Sukces, czyli demolka w kościele

MAREK BOBER

Zadęto w fanfary, aby oznajmić, że Polonia w Chicago jest silna, wpływowa i skuteczna, że należy się z nią liczyć. Zadęto mocno, aby oznajmić Bogu i światu, że tzw. zorganizowana Polonia jest tworem poważnym. A stało się jak zawsze – to tylko wydmuszka.

Ale po kolei. Przed laty miłościwie nam panujący arcybiskup Chicago, teraz już kardynał, Błażej Cupich, wymyślił, że katolicy jako tacy i Kościół jako taki muszą wzmocnić wiarę, gdyż jest pod tym względem źle. Aby ta wiara była mocniejsza i twarda jak skała, tęczowy arcybiskup wydał rozkaz, że należy z ponad 300 kościołów katolickich, jakie są w archidiecezji, zlikwidować 120, a dokładnie – jedne zamknąć na kłódkę, inne czasami połączyć i co się da sprzedać jak leci. Jak na tęczowego arcybiskupa przystało, wszystko skodyfikował w programie, który ładnie nazwał „Renew my Church” i rozporządzenie weszło w życie. Powieka mu nie drgnęła. 

I tak na przykład zamknięto ponad 100-letnią parafię św. Tekli. Choć sama świątynia dziełem wielkiej architektury nie była, to miała swoją ciekawą historię, w tym polonijną; dobrze funkcjonowała szkoła katolicka, a i mieściła się przy niej szkoła polonijna im. gen. Władysława Andersa. I parafia miała sporo dolarów na koncie, nawet bardzo sporo. Wcale nie upadała. No, ale miała też duży parking, parę ładnych i obszernych budynków oraz dobre położenie. W imię wzmacniania wiary parafię zamknięto. Budynki i obszerny plac kupił jakiś przedziwny kościół – First Romanian Baptist Church. Tylko że lata lecą i pieniędzy z tej sprzedaży nie widać. Ale w końcu kiedyś to się sprzeda, będą apartamenty albo sklep.

Próbowano dobrać się do bardzo silnej parafii św. Konstancji, także ze szkołą katolicką i szkołą polonijną. Likwidacja była ryzykowana, bo szum się zrobił, połączoną więc ją z jeszcze jedną, dając wiernym jakiś przedziwny twór. Nieposłusznym wiernym gęby zamknięto.

Najgłośniej zrobiło się w 2016 r., kiedy miłosierny arcybiskup upatrzył sobie ponad 100-letni kościół św. Wojciecha w dzielnicy Pilsen. Upatrzył sobie i postanowił zamknąć. Wybudowali go nasi rodacy i wystawili godnie, na bogato – to rzeczywiście perła architektury i łza się w oku kręci, że komuś do durnego łba przyszło, aby taką świątynię likwidować. W dzielnicy nie ma już za dużo Polaków, przeważają Latynosi, Meksykanie głównie. Zrobił się meksykańsko-polski ferment, i słusznie. W środowisku polonijnym sprawę nagłośniła pani Julia Sawicka, która jak na osobę urodzoną w Ameryce nic z polskości nie straciła. Powstał jeden komitet obrony kościoła, potem drugi, włączyły się w akcję jakieś grupki i grupy. Włączył się nawet sam nadprezes Polonii, czyli Frank Spula, który ogłosił zbiórkę pieniędzy na obronę kościoła i chyba nadal zbiera, bo nie wiadomo do tej pory, ile zebrał a jak zebrał, to co z efektami zbierania zrobił. 

Do 2019 r. sporadycznie odprawiano w kościele polskie msze, frekwencja była niezła, jako że była to dla niektórych okazja do zdjęcia. Pojawiali się tzw. liderzy polonijni, były więc zdjęcia i oczywiście ważne i superważne przemówienia. Archidiecezja próbowała kościół sprzedać, nawet wprowadziła się do niej jakaś „afroamerykańska” szkoła muzyczna, ale jak się okazało, że nie mają kasy, to ich wyrzucili. Ale co sobie pograli w zdekonsekrowanych już murach, to sobie pograli. 

Arcybiskup Błażej, który po drodze z tęczowym trendem został w Watykanie mianowany kardynałem, zdania nie zmienił. Ludzie mogą protestować, pisać sobie do papieża, mogą argumentować, że to zabytek i w ogóle lamentować, iż dzieje się szkoda, ale zamknąć trzeba i basta. 

Działać zaczął lokalny radny, latynoskiego pochodzenia, ale jakoś tak działał, że dużo zapowiadał, ale te zapowiedzi nie pokrywały się z czynami. Na przykład mówił, że tak zmieni plany zabudowy, czyli po polonijnemu zoning, że nie będzie można w tym miejscu wybudować choćby apartamentów i że chętny na zakup się w ten sposób nie znajdzie. No dobrze, zapowiadał, ale tak po prawdzie wniosek, mimo upływu lat, nigdy nie stanął na radzie miasta. 

Teraz nastało ogólnopolonijne podniecenie, bowiem radnemu udało się przedstawić przed odpowiednią komisją miejską wniosek o przyznanie kościołowi i jego otoczeniu statusu zabytku. Na specjalne posiedzenie tejże komisji apeli o gremialne przybycie było wiele. Stawili się tzw. liderzy polonijni, niektórzy nawet przemówili, stawili się picerzy, czyli tacy, którzy udają, że są ważni, były zdjęcia, wywiady radiowe i tak dalej. Było i jest ogólne zadowolenie, że jesteśmy, walczymy i nie pozwolimy, bo my zwarci i gotowi. Nikt już nie pytał, dlaczego takiego wniosku nie złożono siedem lat temu albo pięć lat temu. 

Co tak po prawdzie osiągnięto? Nic! Oprócz samozadowolenia Polonii, tzw. liderów tudzież krzykaczy i owych polonijnych picerów, więc oprócz zachwytów, że jesteśmy w mieście mocni i arcybiskup może nam podskoczyć – nic nie osiągnięto. 

Kościół i parafialne budynki rzeczywiście zostały wpisane na tymczasową listę zabytków, znalazł się bodajże w punkcie drugim na 7-punktowej skali. Za ileś lat może tym zabytkiem będzie. Albo i nie będzie. A na dzisiaj oznacza to tyle, że murów nie można ruszyć, ale wszystko inne jak najbardziej. 

No i co z tych murów, droga Polonio? Trwa w najlepsze rozbiórka i demolka tego, co najcenniejsze. Wymontowano witraże, wywożone są figury i obrazy, czekać tylko, aby 30-tonowy ołtarz z pięknego marmuru został potraktowany młotami, bo przecież w całości do vana się nie zmieści. Ktoś gdzieś to wywozi, a może rozkrada, wszystko w obstawie ochroniarzy. Ponoć jeden czy drugi proboszcz zaoferował się, że przygarnie jakiś witraż czy obraz, ponoć to, ponoć tamto… Na oczach zadowolonej z siebie Polonii następuje niszczenie i rozkradanie prawdziwej perły architektonicznej i tylko prosić Boga niech to się wszystko zawali, bo może lepiej tak będzie. 

Polonijni tzw. przywódcy udają, że coś robią, a biskup pomocniczy Andrzej, przepraszam – Andrew Wypych zajmuje się przesyłaniem ludziom na Facebooku życzeń i nawet słowem nie piśnie, że za jego biskupowania zamknięto mu pod nosem (a pewnie i za zezwoleniem) co najmniej kilka najcenniejszych polskich świątyń, najcenniejszego materialnego dorobku polskiego wychodźstwa. Nawet słowem nie piśnie on, ale i inni polonijni duchowni, że na ich oczach i za ich przyzwoleniem dokonuje się najtragiczniejsza zbrodnia na polskich świątyniach w Chicago.

Nie łudźmy się, kościoła św. Wojciecha już nie ma i nie będzie. Będzie tam może sklep, galeria, może przedszkole. Może być tak, że wprowadzi się jeszcze „afroamerykańska” szkoła muzyczna. Takie są skutki bezsilności Polonii. Takie są skutki wciskania kitu, że Polonia jest silna i zjednoczona.

Marek Bober

Zdjęcia:

W kościele św. Wojciecha w Chicago ekipy wywózkowe pracują na całego

fot. WD

]]>
https://gwiazdapolarna.net/polonijne-remanenty/feed/ 0