Robert Strybel
Rozpad Związku Sowieckiego zakończył zimną wojnę i wyścig zbrojeń, a w pierwszych latach 90. ub. stulecia dość powszechnie uważano, że nastąpiła era globalnego pokoju. Moskwa umówiła się z Kijowem, że Ukraina przekaże jej cały swój eks-sowiecki arsenał broni jądrowej w zamian za uznanie przez Rosję niepodległości Ukrainy oraz integralności jej terytorium. Ale okresowi względnego spokoju położyła kres trwająca już ponad dwa lata druga faza rosyjskiej agresji przeciwko swemu południowemu sąsiadowi. Pierwsza faza rozpoczęła się w 2014 r. od najazdu na Krym „zielonych ludzików” w mundurach bez oznakowań. Już wcześniej kremlowski imperializm zdążył w okresie postsowieckim zabrać Mołdawii część jej terytorium i nazwać to „Mołdawską Republiką Naddniestrzańską”, której prawie żaden kraj nie uznaje. Ponadto w dwóch wojnach Rosja podbiła i wykrwawiła naród czeczeński i zaanektowała dwa regiony Gruzji.
W historii całej Europy rzadkością był 80-letni okres po II wojnie światowej bez poważniejszego konfliktu. Główną tego przyczyną była nieformalna zasada równowagi sił, a właściwie równowaga strachu między Zachodem a blokiem sowieckim. Ale już w 1962 r. świat stanął na krawędzi pożogi jądrowej, kiedy Chruszczow postanowił zainstalować na Kubie rakiety balistyczne uzbrojone w głowice atomowe, wycelowane w oddalone od Kuby o 145 km (ok. 90 mil) terytorium USA. Prawie tyle samo czasu upłynęło od powstania państwa Izrael, z którym nigdy nie mógł się pogodzić świat arabski. I nie widać na horyzoncie żadnych perspektyw, żeby w dającej się przewidzieć przyszłości miałoby się to zmienić.
W ub. roku uwagę świata przykuł kolejny zbrojny incydent, gdy islamska organizacja terrorystyczna Hamas zaatakowała Izrael. Na pierwszy rzut oka Ukraina i Gaza niby nie mają wiele wspólnego, bo inny czas, miejsce i spór oraz inni gracze, a jednak mogą wkrótce okazać się zarzewiem większej całości. Oba konflikty są pilnie obserwowane przez wywiady wojskowe, rządy, politologów, ekonomistów, think-tanki i innych specjalistów na całym świecie.
Niedawno prof. Hal Brands, geopolityk amerykański z Uniwersytetu Teksańskiego stwierdził: „Nie wiemy, czy III wojna światowa wybuchnie. Ale niestety nie jesteśmy pewni czegoś jeszcze: być może już się rozpoczęła”. Taką tezę mogłyby potwierdzić m.in. następujące argumenty:
- Rzadko kiedy konflikt między dwoma krajami dotknął ludzi w najodleglejszych kątach świata.
- Jako wojna zastępcza zaangażowała liczne narody, które politycznie, gospodarczo i/lub militarnie wspierają jedną ze stron konfliktu; inne kraje przyjęły postawę wyczekującą i przyglądają się.
- Miliony ukraińskich uchodźców wojennych uciekających przed putinowską agresją pogłębiają kolejne fale nielegalsów głównie podążających do Europy i USA.
- Putinowska agresja rozregulowała światowy rynek paliw i energii i podziałała destabilizująco na różne aspekty życia na naszej planecie; chyba nie ma kraju, którego gospodarka na tym wszystkim by nie ucierpiała.
- Konflikt ten doprowadził do wysokiej inflacji nie tylko w Europie i zakłócił też łańcuchy dostaw różnorodnych towarów na całym świecie.
- Blokada portów czarnomorskich przez Rosję, jak i zagrożenia dla transportu czerwonomorskiego przez grupy terrorystyczne Houthi w Jemenie znacznie podrożyły koszty żywności i innych towarów.
- Zakłócenie i podrożenie dostaw zboża i innych towarów spożywczych z Ukrainy pogłębił katastrofalny kryzys głodowy w Afryce, na Bliskim Wschodzie i gdzie indziej.
- Przyjaźń polsko-ukraińską poważnie nadwerężył kryzys zbożowy; zamiast iść tranzytem przez Polską, duża część wylądowała na krajowym rynku, powodując masowe protesty polskich rolników oraz wojnę na inwektywy między Warszawą i Kijowem.
- Na całym świecie zachodnie sankcje nałożone na Rosję utrudniają i podrażają dostęp do towarów, których Związek Sowiecki, a następnie Rosja była głównym lub ważnym eksporterem.
- Moskwa znajduje sposoby na omijanie lub ograniczenie dolegliwości niektórych zachodnich sankcji, cicho kolaborując z nowymi partnerami handlowymi także z UE i Ameryki.
- Rosja już przestawiła się na gospodarkę wojenną, co w różnym stopniu także rozważają obecnie kraje Zachodu.
- Wojna w Ukrainie zwiększyła siłę i znaczenie alternatywnego bloku wschodzących gospodarek BRICS, którego kraje członkowskie stanowią 40 proc. ludności Ziemi i wytwarzają ok. 35 proc. światowego PKB (GNP); BRICS obejmuje: Brazylię, Rosję, Indie, Chiny i Afrykę Południową.
Jeśli chodzi o losy samej wojny, od mniej więcej roku trwa pat – żadna ze stron nie zwiększyła swego stanu posiadania od rosyjskiego zwycięstwa w dziewięciomiesięcznej bitwie o Bachmut w maju ub. roku. W tym roku zwycięską bitwę o Andrijiwkę stoczyły siły kremlowskie po niedanej kontrofensywie Ukraińców. Od pewnego czasu Ukraina słabnie. Choć jej bojownikom nie brakuje determinacji i woli walki, ich zapasy broni i amunicji topnieją. Kraje UE i NATO chcą przyjść im w sukurs, ale od werbalnych zapowiedzi i zobowiązań do chwili dostarczenia mijają długie miesiące. Kongres USA nadal blokuje kolejną transzę pomocową na kwotę $60 miliardów.
W 2022 r., już po rosyjskiej inwazji, szef dyplomacji kremlowskiej Sergiej Ławrow, prawa ręka Putina, powiedział, że „tu nie chodzi o Ukrainę, ale o porządek świata”. Nie wiadomo, czy Ławrowowi to się niechcący wypsnęło, czy też myśl tę puścił w obieg z pełną premedytacją. Ciekawe wydaje się to, że podobną opinię wygłosił kanclerz Niemiec Olaf Scholz. „Rosyjska inwazja na Ukrainę wyznacza »Zeitenwende«” (dosłownie: przełom czasów – ale chyba lepiej po polsku zabrzmi „punkt zwrotny”). Do dziś wielu zachodnich przywódców dzieli świat na kraje liberalno-demokratyczne i autorytarne. Natomiast różnym samozwańczym „postępowcom”, m.in. członkom spotykającym się rokrocznie w Davos podczas Światowego Forum Gospodarczego, mocarstwom niezachodnim oraz wielu krajom „trzeciego świata” marzy się nie kapitalizm i wolność słowa, lecz coś w rodzaju utopijnego komunizmu ograniczającego swobody osobiste w imię „poprawności politycznej”. Która koncepcja ostatecznie zwycięży? A może jakaś trzecia, piąta czy jeszcze inna? Tego na razie nie wie nikt.