Lucyna Kondrat
Jak zapowiedział Klaus Schwab, 4IR umożliwi połączenie naszej fizycznej, cyfrowej i biologicznej tożsamości. Tożsamość to wszystko to, co czyni człowieka wyjątkowym, niepowtarzalnym. I to właśnie najbardziej interesuje Schwaba i globalistów. Z tą różnica, że idzie o znacznie więcej niż o tożsamość osobową, tj. imię, nazwisko, datę i miejsce urodzenia, imiona rodziców i kolor oczu. Teraz chodzi o szeroko pojętą identyfikację za pomocą cyfrowej inwigilacji każdego człowieka. Mówi o tym raport WEF z 2018 r., że wraz z postępem technologii cyfrowych 4IR nasza tożsamość staje się coraz bardziej cyfrowa. Oznacza to, że obejmie ona każde wejście do Internetu, każdą odwiedzaną witrynę, każdy komentarz i udostępnienie w mediach społecznościowych, każdą zarejestrowaną transakcję finansową, miejsce podróży; co ktoś kupuje i sprzedaje, dane dotyczące stanu zdrowia, wyniki badań medycznych, pobyty w restauracjach, pełnione funkcje obywatelskie, głosy oddane w wyborach, rozliczenia podatkowe, ilość zużywanej energii (!), itd. W ten sposób tożsamość cyfrowa staje się rejestrem wszystkich zachowań społecznych i osobistych danego człowieka, które mają być nadzorowane. Zgodnie z raportem WEF z 2018 r. „tożsamość cyfrowa określa, do jakich produktów, usług i informacji możemy uzyskać dostęp lub odwrotnie – co jest dla nas niedostępne”. Innymi słowy, ma powstać system klasowy, w którym tylko niektórzy będą mieć dostęp do pewnych towarów, usług oraz informacji na podstawie danych zarejestrowanych cyfrowo. I to się już dzieje dzięki tzw. paszportom covidowym! Tożsamość cyfrowa to nie nowa aplikacja na smartfonie, ale groźny plan połączenia tożsamości cyfrowej człowieka z jego ciałem fizycznym, czyli tzw. biometryczne ID. Zabiegają o to globaliści związani z WEF, lobbując w Kongresie USA za jego wprowadzeniem.
Zabiegi te potwierdzają sens powstania Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) jako międzynarodowej organizacji dla celów współpracy sektora prywatnego z publicznym. Właśnie ta współpraca z organami państwowymi pozwala globalistom realizować plan resetu świata i wprowadzać 4IR w niepokojącym tempie i z niebezpieczną skutecznością. Big Tech może wprowadzać coraz to nowe technologie na rynek, ale nie może ich narzucać pod karą sankcji. To może tylko państwo. I tak się dzieje – od Chin po USA. Kongres amerykański (Izba) już przeprowadził przesłuchania ekspertów w sprawie tożsamości cyfrowej i przygląda się możliwym rozwiązaniom systemowym oraz standardom uwierzytelniania biometrycznego ID. Jest już nawet gotowa propozycja ustawy pod nazwą Improving Digital Identity Act of 2021. Wszystko to zaledwie w rok od ogłoszenia raportu WEF o współpracy z firmą FIDO Alliance (Szybka Identyfikacja Online) dotyczącego uwierzytelniania bez hasła. Chodzi o standard uwierzytelniania FIDO mający zastąpić dotychczasowe hasła identyfikatorami biometrycznymi użytkownika przez rozpoznawanie jego głosu i twarzy, skanowanie tęczówki i przeciąganie odcisków palców.
Język raportu WEF oraz proponowanej przez Kongres ustawy jest nieprzypadkowo podobny. Wpływ WEF na politykę rządu amerykańskiego widać także w udanej kampanii głównego lobbysty FIDO. Jeremy Grant spodziewa się, że FIDO będzie odgrywać dużą rolę w wysiłkach rządu federalnego w celu przestrzegania niedawno podpisanego rozporządzenia wykonawczego administracji Bidena dotyczącego uniwersalnego MFA (Multifactor Authentifcation – uwierzytelnianie wieloskładnikowe) we wszystkich systemach rządowych! Jeremy Grant nie marnuje czasu podpowiadając rządowi, że „pierwsze, co powinien zrobić, to przegłosować w Kongresie Improving Digital Identity Act of 2021”. Dodatkowo podgrzewa atmosferę twierdząc, że „rząd będzie musiał się spiąć i odegrać większą rolę w rozwiązaniu luk w naszej” – jak to określił – „tkaninie tożsamości cyfrowej”.
Dzięki lobbystom i tworzeniu atmosfery zagrożenia oraz rzekomej konieczności szybkiego działania WEF skutecznie wpływa na realizację swych globalistycznych planów oraz unika solidnej kontroli promowanych rozwiązań przez organy władzy i społeczeństwo (zdrada misji zawodowej głównych mediów). „Kiedy nie mamy właściwie ustawionego systemu identyfikacji tożsamościowej – twierdzi Grant – udostępniamy słabe punkty tego systemu kryminalistom i innym wrogom organizującym cyber-ataki”. I podpowiada rządowi Stanów Zjednoczonych, że „może zaradzić swym niedociągnięciom inwestując w tworzenie infrastruktury tożsamości pod nazwą Digital First”. Gotowy plan WEF potrzebuje teraz rządu USA do wprowadzenia go jako obowiązujący w całym kraju. Dotychczasowe papierowe i plastikowe dokumenty tożsamości mają być zastąpione przez cyfrowe. Żeby tak się stało, potrzebne jest przegłosowanie ustawy pt. Improving Digital Identity Act of 2021. Stąd nacisk lobbystów WEF i FIDO Alliance na Kongres. Już na etapie przesłuchań widać było, jak sprawnie przebiega współpraca sektora prywatnego z państwowym. Dominowała narracja WEF.
Głosem odbiegającym od propagandy WEF była ekspertyza Elizabeth Renieris, szefowej IBM Technology Ethics Lab przy Uniwersytecie Notre Dame. Naświetliła Kongresowi błędy, jakie popełniły kraje, które już wprowadziły krajowy system tożsamości cyfrowej. „W żadnym wypadku nie powinniśmy myśleć o tożsamości cyfrowej jako o obowiązkowym, opartym na biometrii systemie tożsamości narodowej ani jako o sposobie na wprowadzanie systemu kredytu społecznego! Musimy unikać budowania systemów oraz infrastruktury tożsamości cyfrowej w sposób, który jeszcze bardziej rozszerza i umacnia państwo nadzoru, jak to jest w Indiach czy ChRL” (E. Renieris). Systemy te wykluczają całkowicie z życia ludzi, którzy nie mogą zdobyć cyfrowego ID, np. na skutek kary za „złe poglądy lub zachowanie”, czyli niski kredyt społeczny. W Chinach już ponad 30 mln ludzi (!) ma zakaz opuszczania kraju, podróżowania pociągiem lub samolotem, posiadania ubezpieczenia, wynajmowania domu, chodzenia do restauracji lub zaciągania pożyczek bankowych, co jest wynikiem powiązania cyfrowego ID z systemem kredytu społecznego. Wykroczenie w jednej sprawie skutkuje różnymi restrykcjami w całym kraju!
W ramach Wielkiego Resetu globaliści z WEF chcą, aby wszyscy ludzie na świecie byli powiązani z systemem cyfrowej tożsamości. Rodzi to ogromne zagrożenie dla naszej wolności i prawa do prywatności oraz stwarza możliwość manipulacji i nieograniczonej kontroli ludzi, łącznie z blokadą szykowanej waluty cyfrowej, jako kary za niepoprawne politycznie poglądy lub zachowanie. Rozwiązanie promowane przez planistów Wielkiego Resetu to środek do celu, w którym każde zachowanie każdego z nas ma być rejestrowane w czasie rzeczywistym i wprowadzane do naszej cyfrowej tożsamości. Chodzi o połączenie tożsamości cyfrowej z naszym ciałem fizycznym. Umożliwia to cyber-technologia 4 IR określana jako IoB, czyli Internet Ciał (ang. IoB – Internet of Bodies).
IoB to „ekosystem składający się z bezprecedensowej liczby czujników przyłączonych, wszczepionych, połkniętych lub wchłoniętych w ludzkie ciało w celu monitorowania, analizowania i modyfikowania ciała i zachowań człowieka”. Umożliwia to podłączenie zainstalowanych czujników do Internetu. Dzięki IoB rejestrowane może być każde zachowanie społeczne danego człowieka oraz wszystko to, co robi prywatnie. Czujniki wykrywają, kiedy ktoś idzie do toalety, gdzie śpi, jaką ma temperaturę, kiedy przypadają dni płodne danej kobiety, jakie ma ciśnienie krwi, poziom tlenu, etc. Komu może zależeć na gromadzeniu takich detali z życia osobistego ludzi i w jakim celu? Komu potrzebne są elektroniczne tatuaże, okulary podłączone do Internetu albo samozawiązujące się inteligentne sznurowadła? Po co pieluszki podłączone do Bluetooth oraz smoczki samoregulujące temperaturę? Odpowiedzi na te pytanie dostarcza Chińska Republika Ludowa, która stworzyła orwellowskie państwo policyjne, aczkolwiek nie bez udziału bezrefleksyjnych cyber-entuzjastów. W Szwecji jest sporo młodych ludzi, którzy zwabieni pokusą komfortu dali sobie wszyć podskórne czipy, by nie musieć się męczyć noszeniem karty kredytowej do sklepu. W Polsce są profesorowie PAN, którzy reklamują czipy jako coś de facto nieuniknionego i zapewniającego „komfort i lepsze zdrowie, minimalizując poważne zagrożenia z nimi związane. Państwo policyjne jest celem globalistów demontujących nasz świat w ramach Wielkiego Resetu i wprowadzających 4IR przy wykorzystaniu restrykcji narzuconych milionom ludzi z okazji Covida. Mając tożsamość cyfrową każdy obywatel byłby pod stałym nadzorem rządzących (coraz częściej korporacji), które wiedziałyby natychmiast, co kto robi i kiedy, np. kiedy ktoś zostałby na dworze dłużej niż wolno; kiedy ktoś poszedłby w miejsce zakazane, np. do lasu, albo kiedy ktoś otworzyłby swój sklep pomimo lockdownu albo kiedy komuś osunęłaby się maska z twarzy we własnym domu (sąsiedzi-donosiciele nie są niezawodni), a władze nakazały ją nosić po same oczy; kiedy 51. katolik wszedłby do kościoła w niedzielę, a pozwolenie było tylko dla 50, etc. Co gorzej, gdy ludzie wiedzą, że są obserwowani, dostosowują swe zachowania tak, by nie podpaść. Ułatwiają robotę inżynierom społecznym stając się wykonawcami cudzego planu.
Internet Ciał jest częścią systemu zwanego Internetem Rzeczy (ang. IoT). Celem Czwartej Rewolucji Przemysłowej jest całkowite włączenie do sieci naszych umysłów, ciał oraz rzeczy, stąd Internet Rzeczy. Odnosi się on do miliardów rzeczy i urządzeń na całym świecie, które są podłączane do Internetu i wszystkie zbierają i udostępniają dane. Termin IoT odnosi się głównie do urządzeń, które normalnie nie mają podłączenia do Internetu. Podłączenie tych wszystkich rzeczy i dodanie do nich czujników uzdalnia je do przekazywania danych w czasie rzeczywistym bez udziału człowieka. Podłączać można wszystko, od tabletki po samolot, zarówno dla celów konsumenckich, jak i przemysłowych. Tabletka będąca częścią IoT może wysyłać sygnały do kogoś, by ją zażył. Termostat, żarówka w domu lub latarnie uliczne, które można włączyć za pomocą aplikacji na smartfonie, to przykłady IoT. W przemyśle koncepcja jest podobna tyle, że idzie tu o wykorzystanie kombinacji czujników sieci bezprzewodowej, big data, sztucznej inteligencji (AI) i analiz do pomiaru i optymalizacji procesu przemysłowych oraz łańcuchów dostaw.
Dla konsumentów indywidualnych wielką atrakcją są obecnie tzw. inteligentne domy, dla których wyroby IoT produkują takie firmy jak Amazon, Google czy Apple. Dość powszechnie znane są już głośniki „Amazon’s Echo”, inteligentne wtyczki, odkurzacze, żarówki, kamery i wyśmiewane skądinąd inteligentne lodówki. Przestaną być wyśmiewane, kiedy zaczną donosić na właściciela do Child Protective Services, że nie ma mleka w lodówce, ale prawdziwe mięso i piwo. Ważną częścią przemysłu IoT jest sfera gadżetów bezpieczeństwa. Sęk w tym, że instalowane w nich czujniki zbierają także niezwykle wrażliwe dane, np. co ktoś mówi i robi we własnym domu. Gadżety zabezpieczające przed włamaniem, kradzieżą, etc. nie zabezpieczają sfery prywatnej użytkownika w kwestii szyfrowania danych w czasie przesyłu i spoczynku. Inteligentne odkurzacze nie tylko rozpoznają kontury podłogi i dywany do wyczyszczenia bez kolizji z meblami, ale sporządzają dokładną e-mapę czyjegoś mieszkania/domu i przesyłają dalej, także do chińskich producentów. Wady inteligentnych urządzeń domowych, np. lodówek, zmywarek i piekarników, ułatwiają dostęp niezliczonym hakerom. Luki w zabezpieczeniach inteligentnych zegarków dla dzieci pozwalają hakerom śledzić lokalizację użytkownika, podsłuchiwać rozmowy, a nawet komunikować się z nim! W miarę obniżania się kosztów produkcji tych inteligentnych przedmiotów i ich masowej sprzedaży, narastać będą problemy bezpieczeństwa i trudności ich rozwiązania. W instytucjach, szerokich usługach i w przemyśle są podobne problemy tyle, że na znacznie większą skalę. I stale rosną. Ponieważ IoT łączy świat fizyczny z cyfrowym, zhakowanie systemu może mieć katastrofalne skutki w świecie rzeczywistym. Włamanie się do czujników temperatury w elektrowni może skłonić operatorów do fatalnej decyzji. Podobnie włamanie do autonomicznego pojazdu (tj. bez kierowcy) może skończyć się katastrofą. I co powstrzyma globalnych nadzorców w stworzonym przez nich świecie 4IR przed hakowaniem ludzi?
Nie zdajemy sobie sprawy. jak szybko rośnie liczba inteligentnych miast podłączanych do IoT. Od Las Vegas przez Berlin i Sydney po Dubrovnik cybertechnologia wchodzi do miejskich systemów zarządzania. Wymaga to instalowania mnóstwa kamer i czujników na e-platformach do zbierania i analizowania danych na temat środowiska, wody, ruchu, parkingów, kontrolowania tłumów, tranzytu, oświetlenia, gospodarki odpadami, bezpieczeństwa, etc. Wszędzie rośnie liczba instalowanych kamer i czujników do zbierania i przesyłania detalicznych informacji. I rośnie problem bezpieczeństwa oraz kontrolowania systemu, który staje się coraz trudniejszy do kontrolowania z perspektywy wolności osobistych i prawa do prywatności gwarantowanych przez konstytucje. Że tak nie zawsze jest, przekonują się np. ludzie aresztowani i przesłuchiwani na podstawie fałszywej identyfikacji twarzy namierzonej w większej grupie ludzi. A technologia pozwala dziś na identyfikację twarzy zasłoniętej maską! W świecie Big Brothera nigdy nie wiadomo, kto i kiedy może się posłużyć tajnymi niby danymi gromadzonymi przez władze dzięki systemom cybertechnologii.
Od kilkunastu lat opracowywane są nowe metody wysyłania i odbierania informacji za pośrednictwem DNA, znane jako kodowanie kreskowe DNA, wykorzystywane do śledzenia łańcuchów dostaw, m.in. żywności. Zarodniki drobnoustrojów hodowane w laboratoriach są programowane za pomocą unikalnych kodów kreskowych DNA umożliwiających każdemu użytkownikowi oznaczać i śledzić wszystko w łańcuchu dostaw, łącznie z ludźmi. Kody te nie tylko pozwalają na śledzenie wszystkiego, ale też gromadzenie i precyzyjne odzyskiwanie danych. W połączeniu z innymi technologiami mogą stać się niebezpiecznie skutecznymi narzędziami do śledzenia wszelkich kontaktów. Jest tylko kwestią czasu, że zarodniki hodowane w labach przedostaną się do ludzkiego ciała przez żywność, zabiegi medyczne lub kontakt fizyczny z powierzchnią z zarodnikami. Jedna z metod stosowanych w przygotowywaniu zarodników dla przemysłu spożywczego i rolnego wykorzystuje nitki DNA z wodorostów. Umożliwiają one tworzenie i stosowanie unikalnych, jadalnych i bezsmakowych kodów kreskowych DNA bezpośrednio na żywności (przez opryskiwanie), a nie na opakowaniu. Niektóre firmy bio-tech chciałyby, aby produkowano żywność z kodami DNA przeznaczoną także dla ludzi, widząc w tym nowe możliwości analizy ludzkich tkanek i odpadów, gromadzenia danych i kontroli łańcucha, np. w przypadku zatrutej żywności. Firmy te są zainteresowane stosowaniem kodów DNA również w innych dziedzinach, np. w rolnictwie, minerałach, farmacji i sprzedaży detalicznej. Ponieważ biotechnologia kodów kreskowych DNA rozwija się i rozszerza swój zakres, rośnie problem regulacji etyczno-prawnych. Można je tak ustawić, żeby dawały władzę korporacjom, a ograniczały niezależnych rolników. Aktualnie największe połacie ziemi uprawnej w całych USA należą do jednej osoby – Billa Gatesa! Gdyby wybuchła groźna epidemia przenoszona przez żywność, władze mogłyby zadecydować, że tylko żywność od zaufanych dostawców i to z konkretnymi kodami kreskowymi DNA byłaby dozwolona na rynku. Inną formą „regulacji” żywności mógłby być obowiązek nakładany na niezależnych producentów płacenia podatku od kodów DNA. Odpowiednia cena mogłaby wielu z nich wyeliminować z rynku w niedługim czasie. Warto pamiętać, że trwająca 15 miesięcy blokada Covidowa doprowadziła do likwidacji 40 proc. małych firm (!), podczas gdy wielkie korporacje zarobiły ponad miliard dolarów.
Likwidacja klasy średniej jest w planach Wielkiego Resetu. Klaus Schwab opublikował niegdyś przepowiednie dla świata na rok 2030. Wśród nich była zapowiedź, że mięso przestanie być stałym pożywieniem, a stanie się okazjonalnym przysmakiem. Ponoć dla dobra ziemi i zdrowia zwykłych ludzi. Jest jeszcze inny aspekt sprawy: pęd korporacji do nieustającego obniżania kosztów dystrybucji, szczególnie żywności. Cybertechnologia pozwala na bardziej ekonomiczną kontrolę łańcuchów dostaw. Jak się okazuje, mięso jest trudniej konsekwentnie śledzić w łańcuchach dostaw. Białko wyprodukowane w laboratorium jest łatwiejsze. W książce Czwarta Rewolucja Przemysłowa Schwab pisze, że „biologia syntetyczna zapewni nam możliwość dostosowywania organizmów na zamówienie przez »pisanie« DNA. Postęp ten będzie miał głęboki i natychmiastowy wpływ na medycynę, rolnictwo i produkcję biopaliw. Liczba potencjalnych zastosowań jest praktycznie nieskończona – od możliwości modyfikowania zwierząt, by je hodować na tańszej diecie i lepiej dostosowanej do lokalnych warunków pogodowych”.
Jeśli zwierzęta mogą być modyfikowane genetycznie, by dało się je hodować na tańszej diecie i oznaczać kodami kreskowymi DNA celem ich śledzenia, to kto zabroni globalistom robić to samo z ludźmi? Co się dzieje z ludźmi po spożyciu żywności z bio-kodami DNA? Czy jakaś część kodu kreskowego zostaje w ciele ludzkim na zawsze? Kto zabroni globalistom wprowadzenia kodów DNA do policyjnego systemu kontrolowania tłumów podczas protestów społecznych albo innych zgromadzeń? Wystarczyłoby rozpylić zarodniki drobnoustrojów na ludzi, a następnie je odzyskać z ciała poszczególnych osób, by stwierdzić, kto brał udział w demonstracji, gdzie był po drodze, etc. (buty też przenoszą zarodniki). W stanie wojennym w PRL ZOMO oblewało demonstrantów wodą barwioną na niebiesko, która pozostawała widoczna na ciele przez parę dni, ułatwiając UB aresztowanie przeciwników policyjnego państwa.
Kody kreskowe DNA to wielki skok ku świetlanej przyszłości 4IR. Oczywiście żadna technologia nie jest sama z siebie dobra lub zła. Może być pożyteczna dla ludzi i zwierząt albo groźna, w zależności od jej zastosowania; od tego czy społeczeństwo świadomie akceptuje lub ogranicza jej stosowanie w danej sferze życia i czy jest zapewniona rozumna i skuteczna regulacja prawno-etyczna.
Najniebezpieczniejszą częścią Czwartej Rewolucji Przemysłowej jest transhumanizm – filozofia ulepszania ludzi przez różne technologie włączane do ciała. Przykładem podawanym z zachwytem przez Schwaba jest technologia pozwalająca na wdzieranie się do ludzkich umysłów, czytania myśli i wpływania na nasze zachowania. Wszystko za sprawą mikroczipów wszczepianych do mózgów. Schwab przewiduje, że będzie to „zachęta dla organów ścigania do wdrożenia specjalnych programów pozwalających na rozpoznanie skłonności do przestępstw”. Wraz z poprawą zdolności w tym obszarze wzrastać będzie pokusa organów ścigania i sądów do „korzystania z technik określania prawdopodobieństwa działalności przestępczej, oceny winy lub nawet odzyskiwania wspomnień bezpośrednio z mózgu”! Co więcej, „nawet przekroczenie granicy państwowej może któregoś dnia wiązać się ze szczegółowym skanowaniem mózgu w celu określenia stopnia zagrożenia ze strony jednostki”! Technologie czwartej rewolucji „nie poprzestaną na staniu się częścią składową otaczającego nas świata zewnętrznego, ale staną się częścią nas”. Wbrew propagandzie głównych mediów relegujących takie plany do teorii spiskowych, Schwab otwarcie popiera wszczepialne aktywne mikroczipy przekraczające barierę skórną ludzkiego ciała. Niemiecki globalista chwali nadejście wszczepionych urządzeń, które pomogą komunikować myśli normalnie wyrażane werbalnie za pomocą „wbudowanego smartfona” oraz potencjalnie niezwerbalizowane myśli i nastroje przez odczytywanie fal mózgowych i innych sygnałów”. Inaczej mówiąc, planowana przez globalistów czwarta rewolucja ma wprowadzić transhumanistyczną jednostkę jako fuzję fizyczno-biologiczno-cyfrową w miejsce osoby ludzkiej, której każdy ruch będzie śledzony i każda myśl odczytywana przez wszczepione mikroczipy.
The Welcome Trust – najbogatsza na świecie fundacja zajmująca się badaniami medycznymi – podjęła bliską współpracę z byłymi dyrektorami DARPA, tj. agencji badawczo-rozwojowej Pentagonu ds. najnowszych technologii, celem stworzenia programu cybernetycznego umożliwiającego ścisłą inwigilację ludzi, w tym dzieci od 3. miesiąca życia! The Welcome Trust ma również głębokie powiązania ze zwolennikami eugeniki w Wielkiej Brytanii, zaś powszechna kampania na rzecz covidowych szczepień pokazała, że jej wpływy ustępują na tym polu tylko Billowi Gatesowi. The Welcome Trust wspólnie z korporacjami Big Tech z Doliny Krzemowej dąży do osiągnięcia do roku 2030 przełomowych rozwiązań naukowych i technologicznych w zakresie tzw. „globalnych wyzwań zdrowotnych”. Programy, nad którymi obecnie pracują, są ukierunkowane na zbudowanie niezwykle inwazyjnych technologii medycznych – w tym otwarcie transhumanistycznych – łącznie z programem skupionym na wykorzystaniu sztucznej inteligencji (AI), czujników mobilnych i noszonych na/w ciele technologii mapowania mózgu dzieci nawet poniżej 3. roku życia. Zarządzający tymi fundacjami i programami ludzie są powiązani z WEF, a niektórzy z nich otwarcie promują idee sekwencjonowania genów dzieci przy urodzeniu jako obowiązującą normę! Uzasadniają to potrzebą stworzenia lepszej opieki zdrowotnej, tj. przejścia z dotychczasowej reaktywnej na zapobiegawczą. Idzie im o włączenie w ciągu kilku lat nowatorskiej niebezpiecznej technologii do głównego nurtu nauk medycznych. Promowana jako technologia pozwalająca na monitoring funkcji mózgu u dzieci celem poprawienia ich funkcji kognitywnych jest ona jednocześnie kluczem do całkowitego nadzoru niemowląt i małych dzieci oraz do zmieniania ich mózgów postrzeganych przez twórców tych programów jako algorytmy. Ich badania obejmują tworzenie syntetycznych modeli mózgu jako „modeli” do kształtowania mózgów zwierząt i dzieci w ramach „interwencji terapeutycznych”.
Ci badacze-szaleńcy chcą eksperymentować na mózgach niemowląt i małych dzieci, bo dla nich to są zbiory danych, które można dowolnie przykrawać i modelować dzięki sztucznej inteligencji! Ich obsesją jest stworzenie utopijnego świata bez chorób. Byłby to świat całkowicie nieludzki, wymieszany z cyborgami. Ich technologie zapoczątkowałyby nową erę w medycynie opartej w dużej mierze na terapiach edycji genów umożliwiając masową inwigilację zachowań ludzkich, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych, od niemowlaków po seniorów.
Jeśli te badania nie zostaną skutecznie zatrzymane przez prawo i odpowiedzialne społeczeństwa, globalni szaleńcy doprowadzą ludzkość do punktu, z którego nie będzie odwrotu. Zasady cywilizacyjne, które przyniosły wspaniały rozwój naszego świata, także naukowy, są dziś atakowane i zastępowane obcymi. Cywilizacja łacińska zasadza się na obiektywnej prawdzie i etyce różnicującej dobro od zła, a nauki nie używa jako narzędzia do kontrolowania innych, ale do poznawania świata i pozytywnego rozwoju. Dla naszej cywilizacji nauka to również poznanie ograniczeń istniejących w naturze, których przekraczać ani łamać nie wolno. To, że coś jest naukowo możliwe nie znaczy, że jest dobre lub konieczne. Nie jesteśmy bogami mogącymi niszczyć i tworzyć na nowo.
Świat 4IR to świat usieciowionych niewolników bez zdolności do autorefleksji, wyzutych z więzi rodzinnych i społecznych, odciętych od narodowej przynależności, bez miejsca pracy i swobody podróżowania; odartych z duchowego wymiaru, wydziedziczonych z tradycyjnych wartości i autonomicznego Kościoła. Świat niewolników zredukowanych do zaspokajania popędów pod stałym elektronicznym nadzorem elit finansowych, Big Tech i Big Farma. Jeśli temu szaleństwu masowo się nie przeciwstawimy, to możemy nawet utracić zdolność oddychania bez aplikacji na smartfonie albo czipa pod skórą. Rośnie liczba ludzi już dziś egzystujących głównie w wirtualnej rzeczywistości. Widać ich m.in. w restauracjach, zajętych bardziej smartfonem niż rozmową z ludźmi siedzącymi z nimi przy jednym stole. Nie widzą też nic absurdalnego w zaleceniu kelnera, by kamerą w smartfonie wyświetlili sobie menu i wybrali potrawy. Bezrefleksyjnie podcinają gałąź, na której siedzą razem z kelnerami. W niedalekiej przyszłości ich posady zostaną zlikwidowane na rzecz robotów i bezgotówkowego obrotu z datą ważności.
Bez użycia broni i środków bezpośredniego przymusu, dokonuje się uprowadzenie Cywilizacji Łacińskiej niczym samolotu z pasażerami na pokładzie. Zamiast żywej więzi z Bogiem i z rodziną mamy łączność w sieci. Cyber-atrakcje i oszałamiające tempo nabywania rzeczy pochłonęły nas tak skutecznie, że zapomnieliśmy po co jesteśmy i dokąd zmierzamy. Przestaliśmy patrzeć co się dzieje za oknem, czy droga znajoma i czy nadal zmierzamy do obranego celu. I do głowy nam nie przychodzi, by sprawdzić kto siedzi w kabinie pilota pomimo tylu turbulencji po drodze. Od tego, czy zdążymy się ocknąć i zobaczyć, co się stało w międzyczasie, zależy nasze wszystko.
Zależy to, czy zdążymy obronić świat, który jeszcze pamiętamy i kochamy – czy też wylądujemy w przerażającym obozie, z którego nie będzie powrotu!
Lucyna Kondrat