Jolanta Hałaczkiewicz
W czwartek 28 kwietnia odbyło się specjalne zebranie Rady Nadzorczej Orchard Lake Schools (OLS). Na wokandzie jedna sprawa: ustosunkowanie się do głosowania Rady Nadzorczej Seminarium, jakie miało miejsce kilka dni wcześniej i utrzymującej istnienie Seminarium. Przypomnijmy, że od listopada 2021 roku nowy rektor ks. Bernard Witek wraz z grupą ludzi pracował nad planem ratowania Seminarium. Bazując na relacjach członków rady, możemy stwierdzić, że plan był szczegółowy, rozpatrujący kilka możliwych dróg działania, wręcz doskonały! Ten sam plan dostali do wglądu członkowie Rady Nadzorczej OLS. Przyjaciele Seminarium z niecierpliwością oczekiwali uczciwego rozpatrzenia założeń planu i poparcia decyzji Rady Seminaryjnej. Jak do tej pory, pomimo próśb zgłoszonych do OLS, nie ukazał się oficjalny komunikat. Wiemy jednak, dzięki uczciwości i lojalności regentów polskiego pochodzenia, że liczbą głosów 16 do 13 przegłosowano zamknięcie. Nie liczył się plan i poparcie polsko-amerykańskiej społeczności, ani potrzeba kształcenia kapłanów, ani szacunek i respekt dla pokoleń dobroczyńców, którzy zbudowali i utrzymują tę instytucję. Trafiła się okazja przejęcia pełnej władzy nad OLS i dzięki tzw. proxy głosom (głosowanie przez pełnomocnika), które do swojej dyspozycji dostał przewodniczący Rady Nadzorczej St. Mary’s Prep. (Szkoła Średnia Najświętszej Marii Panny), ponoć zagorzały przeciwnik Seminarium, i pozbycia się tej perły polskiej tożsamości z kampusu.
Warto nadmienić, że to dzięki Polskiemu Seminarium powstała między innymi ta niewdzięczna, latami utrzymywana przez nią szkoła. Dlaczego? Stare, mądre powiedzenie mówi, że jak nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Niestety wygląda na to, że właśnie to pieniądze są głównym motorem działania przeciwko Seminarium. Żeby lepiej zrozumieć obecną sytuację, musimy nawiązać do historii tego ośrodka zwanego Orchard Lake Schools. Informacje, które podajemy, są dostępne na stronie internetowej stanu Michigan.
W 1885 roku ks. Józef Dąbrowski otworzył z papieskim błogosławieństwem Polskie Seminarium w Detroit, MI.
W 1909 roku Seminarium przeniesiono do nowo zakupionego miejsca w Orchard Lake, MI.
Po wielu latach działania jako Polskie Seminarium, przy którym powstała szkoła średnia i college, utworzono tzw. Domestic Nonprofit Corporation składającą się z trzech szkół: SSCMS, St. Mary’s Polish High School i St. Mary’s College.
W 1995 roku przegłosowano po raz kolejny zmiany w Articles of Incorporation, w głównym dokumencie charakteryzującym cel, założenia i prawa obowiązujące tę organizację, ale tym razem o kolosalnym znaczeniu. Utworzono Orchard Lake Schools, w skład których weszły trzy niezależnie działające szkoły i usunięto artykuł IX, umożliwiając w ten sposób przyjęcie do Rady Nadzorczej ludzi, którzy nie musieli być polskiego pochodzenia, ani być absolwentami jednej z tych trzech szkół. Dlaczego to zrobiono? I znowu chodziło o pieniądze. Miano nadzieję, że poszerzy się baza dobroczyńców. Kampus był ciągle pod wpływem księży polskiego pochodzenia i żaden z nich nie przewidywał, iż jednego dnia ich zabraknie, a władzę i „opiekę” nad OLS przejmą ludzie świeccy.
W 2006 roku wprowadzono następną zmianę: usunięto St. Marys’ College (Kolegium Najświętszej Marii Panny) z korporacji. Od tego czasu oficjalna nazwa to OLS: S.S.Cyril & Methodius Seminary, Saint Mary’s Preparatory. Jest to bardzo ważne wydarzenie, bo pokazuje, co się stanie, gdy oficjalnie zamknięte zostanie Seminarium. Jedynym właścicielem tego, na co latami pracowali nasi przodkowie, co utrzymywała Polonia, zostanie szkoła średnia, nie mająca nic wspólnego z założycielami tej instytucji.
Gdy prawie rok temu, pod wpływem błędnie (prawdopodobnie specjalnie) podanych informacji, postanowiono zamknąć Seminarium, nad instytucją zawisła chmura gradowa związana z oskarżeniami byłych pracowników przeciw ks. Królowi, od 2017 roku kanclerzowi OLS i niektórym osobom sprawującym faktycznie władzę w OLS. Jak czytamy w pozwie sądowym, osoby odpowiedzialne nie zareagowały odpowiednio na skargi byłych pracowników. Dziwne to może się wydawać, bo w Radzie Regentów jest wielu prawników. Po raz pierwszy od wielu lat Polonia zareagowała. Rozpoczęły się naciski na Radę Nadzorczą Seminarium i regentów polskiego pochodzenia, żeby nie zamykać Seminarium. Od początku większa część aktywistów rozumiała, że to jest ostateczna walka o utrzymanie prawa do własności tego, co nazywamy OLS (Zakłady Naukowe w Orchard Lake). „Nie” dla Seminarium oznacza „nie” dla polskości OLS. Odbyło się kilka spotkań, na których obecni regenci polskiego pochodzenia pokazywali nam, że drogą do zachowania Seminarium jest zebranie pieniędzy, bo poza brakiem powołań Seminarium nagle nie ma środków finansowych. Mówiono, że lepiej ratować Polską Misję, która jest częścią OLS, ale tak naprawdę nie ma statusu prawnego współwłaściciela ziemi i budynków należących do OLS. Dziś jest, bo dzięki fundacji, ponoć dla której powstała, przynosi stały dochód OLS, a jutro, gdy zabraknie pieniędzy, może wylecieć na bruk razem z naszymi zbiorami, którymi się opiekuje. Jednocześnie nikt z zarządu OLS nie chciał wykazać odrobiny dobrej woli i rozmawiać szczerze, pokazując czarno na białym, co stało się z funduszami Seminarium, gdzie poszły pieniądze ofiarodawców. Wydawało się bardzo podejrzane, że Polonia chętna do współpracy jest tylko traktowana jak skarbonka. Instynktownie wyczuwało się obłudę i jakąś nieuczciwość ze strony obecnego zarządu Rady Regentów OLS. Z perspektywy czasu popełniliśmy błąd, polegając na osobach, które z jednej strony reprezentują nas, czyli Polonię, pełnią ważne i honorowe funkcje w Polonii, a z drugiej strony są członkami Rady Regentów.
Co nam pozostaje? Po pierwsze, nauczka nieufania nikomu, kto nie szanuje nas jako równorzędnych partnerów. Jeżeli ktoś korzysta z naszej kasy, mam na myśli 137 lat utrzymywania Seminarium i szkół wokół niego utworzonych, a nie chce rozliczyć się z nami, to znaczy, że co najmniej ma coś do ukrycia. Taka organizacja jak OLS nie utrzyma się bez naszych pieniędzy. Nigdy więcej złamanego centa dla OLS i jakiejkolwiek organizacji, która pośrednio czy bezpośrednio je wspomaga!
Po drugie, wybierajmy takich reprezentantów, którzy szczerze działają w naszym interesie, są lojalni i oddani naszym wspólnym polonijnym interesom. Kwestionujmy i pokazujmy tych, których działanie przynosi nam szkodę. Łatwo jest nas użyć, grając na naszych patriotycznych uczuciach, katolickich powinnościach, jednym słowem słabostkach narodowych.
Po trzecie, zacznijmy rozliczać się z tymi, którzy szkodzą naszym interesom. Wykorzystajmy prawo amerykańskie, dochodząc prawdy. To Pan Wołodyjowski, chyba cytując radę swojej matki powiedział, „nie będą się ciebie bali, to będą się z ciebie śmiali”. Tylko wtedy, gdy załamiemy się i poddamy, oddając cały nasz dorobek w ręce ludzi przypadkowych, przegramy! To, że są bardziej agresywni, nic nie znaczy. Zbierzmy wspólnie siły. Oddajmy sprawę do sądu!
Nie jesteśmy gotowi podarować naszej ojcowizny tym, którzy naszym zdaniem bezprawnie wyciągają po nią rękę! Zjednoczmy swoje siły, zbierzmy informacje. Na początek chcielibyśmy wiedzieć o dobroczyńcach, spadkach, darowiznach, jakie poszły na Seminarium. Coś musi być w tym, że nikt z OLS nie chce z Polonią podzielić się tymi informacjami, utrzymując je w głębokiej tajemnicy. Prosimy przesyłać swoje uwagi i informacje na polskielobby@gmail.com. Tak długo, jak my pragniemy i czujemy się w obowiązku, nic nie jest jeszcze stracone!
Połączmy swoje siły. Niech polonijne organizacje pokażą, że coś znaczą! Walka o Seminarium nie jest tylko walką o seminarium, ale o naszą narodową tożsamość, duchowość i ogromny wielomilionowy majątek zebrany często przez biednych emigrantów. Jeżeli pozwolimy na to, dziś zagarną nam OLS, a jutro przyjdzie czas na inne polonijne perły!