Każdy zgodzi się z tym, że delfiny to najsympatyczniejsze ssaki morskie. Jednak nawet tak przyjazne ludziom i pokojowe stworzenia za sprawą ludzi typu Putina mogą zostać wykorzystane do niecnych celów.
Eksperci w zakresie okrętów podwodnych, śledzący zdjęcia satelitarne wybrzeży Ukrainy, stwierdzili, że Rosjanie umieścili dwie zagrody dla delfinów przy wejściu do bazy w Sewastopolu. Z analizy wynika, że zostały tam przeniesione w lutym, mniej więcej w czasie, gdy rozpoczynała się wojna w Ukrainie.
Sewastopol to najważniejsza baza rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Czarnym. Jest silnie chroniona przed atakiem z powietrza, znajduje się też poza zasięgiem ukraińskich rakiet, ale teoretycznie mogłaby być podglądana i zaatakowana przez nurków z ukraińskich sił specjalnych.
Wszystko na to wskazuje, że Rosjanie zatrudnili delfiny właśnie w celu ochrony przed podwodnym sabotażem. Te morskie ssaki są mistrzami w sztuce znajdowania i lokalizowania podwodnych obiektów. Są też bardzo inteligentne, można je wytrenować i nauczyć współpracować z ludźmi.
Delfiny i białe wieloryby, zwane białuchami, i foki były trenowane do zadań militarnych od dawna, zarówno przez Amerykanów, jak i Rosjan z ZSRR. Eksperymentalne programy zaczęły się już w czasach zimnej wojny. Amerykańska marynarka wojenna do dziś ma ośrodek szkoleniowy w San Diego, gdzie morskie ssaki uczy się m.in. poszukiwania i oznaczania min, a także odzyskiwania zagubionych eksperymentalnych torped.
Pod koniec lat 80. XX w. Amerykanie wysłali sześć specjalnie wyszkolonych delfinów do Bahrajnu, gdzie eskortowały okręty i szukały min na wodnych szlakach.
Rosjanie mieli dwa ośrodki stworzone do tego celu, jeden na Dalekiej Północy, a drugi właśnie koło Sewastopola. Ten ostatni przejęli Ukraińcy i program szkoleń delfinów do celów militarnych został wstrzymany. Po aneksji Krymu Rosjanie go wznowili. Delfiny wróciły więc do służby i teraz w ramach nowych zadań bojowych mają śledzić właśnie Ukraińców.
Ale nie tylko tam Rosjanie zatrudniają delfiny do swych militarnych celów. Zagrody dla nich znajdują się w jednym z syryjskich portów, skąd wypuszczane są na Morze Śródziemne. Również w północnej Norwegii miejscowi rybacy dostrzegli wieloryba, który kręcił się wokół statków i nosił dziwne uprzęże. Najprawdopodobniej był to uciekinier z ośrodka szkoleniowego rosyjskiej marynarki wojennej.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net