sobota, 23 listopada, 2024

Donald Trump na fali

Na tę chwilę wygląda, że prawybory w Partii Republikańskiej zostały rozstrzygnięte

MAREK BOBER

Po wyborach 2020 r. byli tacy, którzy twierdzili, że skoro establishmenty obu partii – Republikańskiej i Demokratycznej – niewiele się różnią, to Donald Trump powinien utworzyć swoją siłę polityczną, skupioną wokół ruchu MAGA (Make America Great Again). Twierdzili, nie bez podstaw, że tylko powstanie nowej partii politycznej pozwoli zmienić Kongres. Sugerowali, że już start kandydatów tej partii w wyborach „połówkowych” jesienią 2022 r. rozbije w Waszyngtonie duopol partyjny, bowiem będzie można wprowadzić do Senatu kilku a do Izby Reprezentantów nawet kilkunastu ludzi „spoza układu” i odgrywać rolę języczka u wagi.

Tak rzeczywiście mogło być, ale Trump w sumie szybko odżegnał się od tego pomysłu, raz – że Partia Republikańska (GOP) na pewno owe połówkowe wybory by przegrała, dwa – tylko przy jedności GOP można było upatrywać sukcesu. A jego interesowała jedynie prezydentura. Nie poszedł na rozłam w GOP, choć ten rozłam faktycznie istnieje. 

Postawić na nowych ludzi

Wśród republikanów jest bardzo dużo osób chcących pozbyć się Trumpa, a co najmniej zdystansować się; twierdzących, że z nim partia nie ma szans na przyszłe zwycięstwa, gdyż jest on zbytnim obciążeniem – wizerunkowym i politycznym.

Asa Hutchinson, były gubernator Arkansas i kandydat na prezydenta, nie należy do zwolenników byłego prezydenta. Twierdzi, że za sprawą Trumpa GOP stała się partią zgorzkniałą i wszystko się kręci wokół osobistej zemsty byłego prezydenta.

– Martwi mnie, bo ilekroć spojrzysz na to, co chce zrobić jako prezydent, to bardziej mu chodzi o wyrównanie rachunków z wrogami politycznymi niż o przewodzenie naszemu krajowi – mówi.

– Chcę, aby świat zazdrościł Ameryce wolności – aby nasza demokracja była taka, żeby ludzie widzieli, jak jeden przywódca przekazuje władzę drugiemu – kontynuował, odnosząc się do zamieszek na Kapitolu z 6 stycznia.

Wizerunkowe i prawne kłopoty Trumpa zdają się nie przeszkadzać mu nie tyle nawet w prowadzeniu kampanii wyborczej, co pozyskiwaniu politycznego poparcia i pieniędzy. Jeszcze kilka miesięcy temu wyglądało na to, że GOP będzie poszukiwać innego niż Trump lidera i kandydata na prezydenta, stawiając na przykład na gubernatora Florydy, Rona DeSantisa. 

Wybory połówkowe przyniosły republikanom połowiczny sukces: nie udało się odbić Senatu a kontrola Izby Reprezentantów, choć się urzeczywistniła, miała być większa. Winą niektórzy obarczali zaangażowanego w wybory Trumpa, co było akurat nieprawdziwe.

Siła rozpędu

Teraz, kiedy Trumpowi przybywa funduszy a słupki w sondażach są bardzo dobre, pojawia się nowe zjawisko: coraz większa liczba ważnych republikańskich polityków zaoferowała poparcie. Były prezydent objęty jest kilkoma postępowaniami prokuratorskimi, postawiono mu już w Nowym Jorku absurdalne 34 zarzuty karne, a jednak duża liczba ważnych postaci GOP zaczęła go w ostatnich tygodniach popierać. I co ważniejsze, zadając chyba ostateczny cios prezydenckim ambicjom DeSantisa. Trump zdobył poparcie ok. 50 kongresmenów a DeSantis zaledwie trzech, przy czym – co ważne – aż dziewięciu kongresmenów z Florydy widzi w Białym Domu właśnie byłego prezydenta. Jednocześnie Trumpa poparło w ostatnich dniach aż dziewięciu senatorów i ani jeden DeSantisa.

Do grona zwolenników byłego prezydenta dołączył m.in. kongresman z Florydy Michael Waltz, który powiedział: – Pod swoim przywództwem prezydent Trump zabezpieczył naszą południową granicę, stworzył 7 milionów miejsc pracy z rekordowo niskim bezrobociem, sprowadził produkcję z powrotem do USA, uczynił Amerykę niezależną i przystępną energetycznie, pośredniczył w historycznych umowach pokojowych na Bliskim Wschodzie, zniszczył kalifat ISIS, uruchomił Siły Kosmiczne, wyeliminował Soleimaniego, dał weteranom wsparcie i wprowadził środki, aby powstrzymać marsz Chin w kierunku globalnej dominacji

Inny republikanin z Florydy, kongresman Gus Bilirakis, udzielając poparcia, oznajmił: – Podczas sprawowania urzędu prezydent Trump prowadził politykę, która pobudziła wzrost gospodarczy, chroniła nasze bezpieczeństwo narodowe i poprawiła życie milionów Amerykanów. Prezydent Trump jest właściwym przywódcą, aby wykorzystać ten moment, opierając się na wcześniejszych osiągnięciach, odwracając katastrofalną politykę administracji Bidena i przywracając przywództwo Ameryki na świecie.

Choć pole bitwy republikańskich prawyborów jeszcze się ubija, Trump w uśrednionych ogólnokrajowych sondażach prowadzi. Ok. 50 proc. wyborców zamierza na niego głosować, na DeSantisa zaledwie 25 proc.

Trump: o to mi chodzi

Były prezydent prze do przodu, zaczął mówić więcej o przyszłości niż przeszłości, wystąpił choćby na Narodowej Konwencji Republikanów w Nashville, zapoznając zebranych ze swoją wizją drugiej prezydentury i jaka powinna być Partia Republikańska w najbliższych latach, jeśli ma ona odnieść sukces. Ma to być partia z hasłem „America First” i partia ludzi pracujących, można nawet powiedzieć – partia robotników, pracowników fizycznych. To pod jego przywództwem, jak mówił, GOP przestała być partią „ociężałą”, partią noszących muszki neokonserwatystwów i fiskalnych konserwatystów. Teraz jest partią myślącą na przyszłość i siłą kulturową, mającą oddolne poparcie rodziców i odwagę do konfrontacji ze skrajnie lewicowymi przeciwnikami – bez kłaniania się im w pas.

Akurat w tym wystąpieniu odszedł od wyborów sprzed trzech lat i skupił się na tym, jak zapoczątkować nową erę dominacji republikanów w całym kraju. Niezbędne jest, jak mówił, utrzymanie jedności partii, unikanie sprzeczek, nawet najdrobniejszych – tylko w ten sposób można zyskać na sile. Kiedy na poważnie wszedł do polityki w 2016 r., partia była w kłopotach i mogła utracić na zawsze zaufanie narodu.

Były prezydent chwalił wygranie wyborów w miastach, powiatach i stanach, które udało się odbić z rąk demokratów, a także uzyskać dwucyfrowe zwycięstwo na Florydzie, która kiedyś była stanem wahadłowym a teraz zrobiła się wyraźnie republikańska. – Musimy dokończyć to, co zaczęliśmy – powiedział. – Musimy doprowadzić tę ewolucję do końca.

Zajął się także polityką zagraniczną, podkreślając potrzebę stawiania interesów Ameryki na pierwszym miejscu: – Zamiast bronić obcych krajów, obcych granic i zagranicznych interesów, republikanie są teraz partią, która broni naszego kraju, naszych granic i naszych interesów – walcząc o naszych pracowników, nasze rodziny i nasze patriotyczne, amerykańskie wartości. Przede wszystkim stawiamy najpierw na Amerykę.

Oczywiście był czas na krytykę administracji Joe Bidena i ataku administracji federalnej na amerykańskie wartości, przede wszystkim ataku na obywateli. Do tego zaliczył Trump postawienie mu zarzutów karnych przez prokuratora okręgowego z Nowego Jorku Alvina Bragga za rzekome przestępstwa związane z dokumentacją biznesową. Zaliczył również śledztwo prowadzone przez prokurator stanową Letitię James z Nowego Jorku w sprawie jego działalności biznesowej, która ostatnio poddała go 7-godzinnemu przesłuchaniu. A także zarzuty federalnego Departamentu Sprawiedliwości, że utrudniał śledztwo w sprawie rzekomo tajnych dokumentów, które miał ukryć w swojej rezydencji Mar-a-Lago.

– Nie mamy już demokracji. Nie mamy już wolnej prasy. Ale w końcu oni nie idą po mnie, oni idą po ciebie – a ja tylko przeszkadzam – powiedział.

Co jeszcze proponuje Trump? Odejście od „nowego zielonego ładu”, odbudowę sił zbrojnych USA, zabezpieczenie granic, przerwanie niekończących się wojen jak ta na Ukrainie, zabezpieczenie dyplomatycznych porozumień pokojowych, takich jak historyczne Abraham Accords oraz strategiczne postępowanie z Chinami. 

Mówił też o groźbie upadku petrodolara, gdyż „załamuje się” amerykańska gospodarka i maleją globalne wpływy USA. – Nasza waluta się załamuje i wkrótce nie będzie już światowym standardem, co będzie naszą największą porażką od 200 lat – oświadczył. Z nim u steru państwa, jak zaznaczył, tak się nie stanie, a on uniemożliwi przeciwnikom połączenie sił w celu obalenia USA.

W sferze ideologicznej zapowiedział, że weźmie się za „krytyczną teorię rasy” i obetnie fundusze dla szkół, które starają się jej uczyć. Obiecał chronić sport kobiecy, do którego chcą przeniknąć mężczyźni-transwestyci. Obiecał również „podpisać prawo zakazujące okaleczania seksualnego dzieci we wszystkich 50 stanach”.

Na koniec przyznał, że zamierza „pobić” Partię Demokratyczną i odesłać ją w „polityczne zapomnienie”.

O kandydacie Partii Republikańskiej rozstrzygną w prawyborach zwykli ludzie a nie działacze partyjni, jednak ofensywa w minionych tygodniach tych ostatnich daje wyraźnie do myślenia, że – chyba – kandydat jest już wybrany. W dodatku, że impulsem są również sondaże wyborcze, w których Trump wyprzedza Joe Bidena.

Marek Bober

Zdjecie

Donald Trump w ostatnim czasie wyraźnie wyprzedza w sondażach Rona DeSantisa. Ten ostatni w maju ma ogłosić, że będzie startował w wyborach

fot. Donald Trump/Facebook

Najnowsze