WALDEMAR BINIECKI
Teza postawiona w tytule krąży po sejmowych korytarzach już od dawna. Ujawnił ją już rok temu Jan Parys w jednym ze swoich wywiadów na temat słabości polskiej dyplomacji. Temat ten jest obecny w polskiej debacie politycznej, która toczy się głównie w internecie.
Polska dyplomacja – co dokładnie widać, mieszkając za granicą – jest głęboko uwikłana w wojnę polsko-polską z olbrzymią stratą dla wizerunku Polski za granicą. Zamiast sprawnej naoliwionej maszyny, która po 1989 roku powinna już przejść odpowiednią reformę, resort jest podzielony w ten sposób, że niemożliwe jest prowadzenie jakichkolwiek skoordynowanych działań.
„Służba dyplomatyczna ma być zreformowana, a polityka ma zostać oddzielona od pracy urzędniczej. Z przepisów znikną też rozwiązania, które obowiązywały za PRL” – tak przedstawił w Sejmie projekt ustawy o służbie zagranicznej poseł Radosław Fogiel z PiS, który był jej sprawozdawcą w styczniu 2021 r. Ustawa weszła w życie po podpisaniu ją przez Prezydenta RP 13 czerwca 2022. No i właśnie nawet pobieżna analiza ostatnich wydarzeń geopolitycznych nie wzbudza optymizmu.
Jak działa nasza dyplomacja, widać na każdym kroku. W relacjach z naszymi sąsiadami jest fatalnie, w relacjach z Unią Europejską jest chyba jeszcze gorzej, a relacje z naszym strategicznym partnerem za oceanem skupiają się głównie na wykonywaniu przez nas poleceń. Stosunki polskiej emigracji z polską dyplomacją polegają na promowaniu cepeliowego wizerunku Polaków za granicami. Stosunki Polonii z polską dyplomacją wspaniale ilustrują różnego rodzaju selfie, na których z trudnością mieszczą się ega owych dyplomatów. Niewiele nauczyliśmy się w Polsce o fiasku współpracy sanacyjnej dyplomacji z Polonią amerykańską, kiedy ta odmówiła wspierania reżimowej polityki zagranicznej sanacji.
Dziś, mimo demokratycznie wybranych przedstawicieli, sposób traktowania Polonii niewiele różni się od tego z II Rzeczypospolitej. Nadal, jak powiedziała polska dziennikarka z Kolorado Eliza Sarnacka-Mahoney: „Na przekór faktom nieustannie przedstawia się Polonię jako grupkę niedouczonych prostaczków z Podhala czy Podlasia, co skutkuje wypaczoną i destrukcyjną dla obu stron ignorancją polskiego społeczeństwa w temacie prawdziwego oblicza i potencjału Polonii. Powstrzymuje bowiem publiczną debatę na temat form współpracy z Polonią i negatywnie naznacza tych, którzy starają się o Polonii mówić inaczej”.
Zbliżają się wybory, a duża część Polonii jest pozbawiona możliwości głosowania korespondencyjnego. Ważne jest wpisanie 1/3 części polskiego narodu do konstytucji i zwrócenie Polonii pełni praw wyborczych, czyli głosowania korespondencyjnego oraz stworzenia w Polsce specjalnego okręgu wyborczego dla Polonii i Polaków zza granicy, w którym mogłaby ona wybierać swoich przedstawicieli do Sejmu i Senatu. Jeśli państwo polskie chce na poważnie ułożyć swoją współpracę z Polonią, to jest to właściwy kierunek dla udziału Polonii w życiu politycznym i społecznym Polski. Przykłady z innych krajów pokazują korzyści, jakie może odnieść państwo z właściwych relacji ze swoją diasporą. Kompromitująca deklaracja rzecznika MSZ Pana Jasiny: „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego” doskonale ilustruje potrzebę otwartej debaty na temat polskiej dyplomacji. Może dyplomacją nie wygrywa się wyborów, ale wygrywa się szacunek do Polski innych narodów. Póki co tu za oceanem: „Jestem Polakiem i mam polskie obowiązki”.