czwartek, 21 listopada, 2024

Jesse Owens – klasa mistrzowska

Anna Tokarska

Ten amerykański, czarnoskóry, wybitny lekkoatleta wspiął się na szczyty kariery sportowej dzięki wielkiemu talentowi i ciężkiej pracy. Medale, nagrody, kolejne rekordy, które pobijał, spadały na niego jak deszcz. Ukoronowaniem jego wspaniałej kariery sportowej był występ na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 r., gdzie zagrał na nosie samemu Hitlerowi. Na oczach Fuehrera ośmieszył rasistowską propagandę nazistów o wyższości rasy białej, zdobywając cztery złote medale olimpijskie w koronnych dyscyplinach lekkiej atletyki. 

Olimpiada ta miała w założeniach Hitlera ukazać tryumf białej rasy. Dlatego planowano wykluczyć zawodników żydowskich i czarnoskórych. Pod groźbą bojkotu olimpiady przez pozostałe państwa ostatecznie naziści wycofali się z tego pomysłu, ale nie przypuszczali, że ich szaleńcza ideologia zostanie tak spektakularnie ośmieszona na oczach świata.

Duch sportowca Jesse’go Owensa poszybował nad przepaścią hitlerowskich Niemiec i ten czarnoskóry znakomity lekkoatleta udowodnił światu, że jest bezkonkurencyjny. Trudno o większy wyczyn w dziedzinie sportu. Zresztą jego niebywałe osiągnięcie daleko wykracza poza wymiar czysto sportowy. Było to wielkie zwycięstwo moralne tego niezwykle silnego człowieka, który zdołał unieść ciężar sytuacji i wytrzymać ogromną presję otoczenia.

Na Stadionie Olimpijskim w Berlinie zderzyły się bowiem dwa światy; z jednej strony miał to być pokaz siły nazistowskich Niemiec, rządzonych od stycznia 1933 r. przez NSDAP z Hitlerem na czele, z drugiej zaś pojawił się czarnoskóry sportowiec w randze mistrza, który przyjechał do Berlina, aby rywalizować z innymi zawodnikami w duchu olimpijskich wartości fair play. 

Jesse Owens znalazł się w samym oku cyklonu. Na trybunie honorowej stadionu zasiadał sam kanclerz Rzeszy, Adolf Hitler, wraz ze swoimi poplecznikami. Spektakl sportu i propagandy faszystowskiej przygotowano z wielkim pietyzmem, wykorzystując najnowsze osiągnięcia techniki tamtego okresu. 

Po raz pierwszy w historii zapoczątkowano w Berlinie tradycję zapalania znicza olimpijskiego od ognia z Grecji. Wszystko zorganizowano z wielkim rozmachem, a całość miała uwiecznić w obiektywie znakomita reżyserka i dokumentalistka Leni Riefenstahl. Szkoda, że ta niezwykle uzdolniona młoda kobieta oddała swój wielki talent na służbę ideologii faszystowskiej.

Hitler i jego minister ds. propagandy Goebbels chcieli wykorzystać olimpiadę do ukazania światu słuszności swojej ideologii rasistowskiej o wyższości rasy aryjskiej. Na przeszkodzie temu wyreżyserowanemu spektaklowi i tryumfowi rasy panów stanął genialny sportowiec zza oceanu – czarnoskóry Jesse Owens. Zdeklasował on rywali w najważniejszych konkurencjach królowej sportu: biegu na 100 i 200 metrów, skoku w dal i sztafecie 4×100 metrów. W sprincie na 100 metrów, wynikiem 10,2 sekundy, ustanowił nowy rekord olimpijski i świata. W sztafecie sportowcy amerykańscy także ustanowili rekord świata. 

Warto podkreślić, że mimo ogromnej propagandy rasistowskiej publiczność na stadionie doceniła geniusz Jesse’go Owensa. Natomiast Hitler na widok tryumfu czarnoskórego sportowca opuścił stadion.

Owens nie przyjechał do stolicy III Rzeszy jako nikomu nieznany sportowiec. Miał już swoje wybitne osiągnięcia. Rok przed olimpiadą, podczas zawodów w Stanach Zjednoczonych w Ann Arbor, ustanowił kilka rekordów świata w niecałą godzinę. 

Jednak w dzieciństwie nic nie zapowiadało jego późniejszych sukcesów. Przyszedł na świat w Alabamie w 1913 r. jako jedno z dziesięciorga dzieci. Jego rodzice byli dzierżawcami ziemi, żyło im się ciężko. Jesse musiał ciężko pracować przy zbieraniu bawełny. Do tego często chorował na zapalenie płuc i oskrzeli. 

A jednak drzemał w nim wielki talent, który odkrył nauczyciel wychowania fizycznego. Jesse piął się szybko po szczeblach kariery sportowej. Ciężkie treningi przynosiły efekty. Dzięki sukcesom sportowym zaczęło o niego zabiegać wiele uniwersytetów. Jesse wybrał Uniwersytet Stanowy w Ohio, choć w tamtym okresie panowała tam wciąż dyskryminacja rasowa. Nie otrzymał także stypendium sportowego, musiał więc godzić naukę z pracą. Na uniwersytecie poznał trenera Larry’ego Snydera, który poprowadził dalej karierę tego młodego zawodnika. 

Rasistowska presja, pod jaką znalazł się Jesse w czasie olimpiady w Berlinie, nie była dla niego czymś nowym. Doświadczał już dyskryminacji rasowej w swoim kraju. Także po powrocie z Berlina spotkały go dalsze upokorzenia, nawet ze strony samego prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta, który nie przesłał mu nawet gratulacji za pośrednictwem telegramu. 

Doświadczał także dyskryminacji rasowej w życiu codziennym, kiedy jako czarnoskóry nie mógł usiąść z przodu autobusu i musiał wsiadać tylnymi drzwiami. Nikt też nie chciał zaoferować mu pracy po zakończeniu kariery sportowej, dlatego imał się bardzo prozaicznych zajęć, aby utrzymać siebie i rodzinę. Jego sytuacja poprawiła się dopiero, gdy został członkiem Komisji Lekkiej Atletyki w Illinois. Za czasów prezydentury Dwighta Eisenhowera został doradcą ds. sportu. Stał się ambasadorem wartości olimpijskich i działaczem na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów. Doczekał się we własnym kraju należnego mu uznania i szacunku.

Ciekawostką jest fakt, że aleję prowadzącą do Stadionu Olimpijskiego w Berlinie nazwano jego imieniem. 

Anna Tokarska

Najnowsze