Andrzej Moniuszko
Według słownikowej definicji język to „zespół środków (…) służących ludziom do porozumiewania się. (…) Tekst językowy jest projekcją rzeczywistości pozajęzykowej, dokonaną z punktu widzenia tego, kto tekst produkuje. Rozumieć jakiś język, to zdawać sobie sprawę ze sposobu przyporządkowania elementów tekstu elementom rzeczywistości”.
Ta zależność pomiędzy otaczającym nas światem i jego słowną interpretacją była i jest źródłem różnorakich manipulacji, w których oczywiście prym wiodą ludzie świata polityki. Wychodzą oni z prostego założenia, iż skoro rzeczywistość ma swoje odzwierciedlenie w słownej interpretacji, to wcale nie trzeba jej zmieniać; można tylko jej opis sfałszować i dopasować do swoich potrzeb czy też zachcianek.
Ten nowy wizerunek, w którego malowaniu wyspecjalizowały się systemy totalitarne, określany jest jako tzw. nowomowa. Termin ten został wymyślony przez George’a Orwella, który nazwał nowomową zmyślony, sztuczny język używany w totalitarnej Oceanii (powieść Rok 1984). Nowomowa charakteryzuje się tendencją do eliminacji jak największej liczby „zbędnych” lub negatywnie (z punktu widzenia władzy) nacechowanych wyrazów i zastąpienie ich wydumanymi określeniami. I tak np. w celu pozbycia się wyrazu zły (ang. bad) zastąpiono go określeniem bezdobry (ang. ungood).
Posługując się tą metodą, ideolodzy spod ciemnej, czerwonej gwiazdy wprowadzali nowy, skorumpowany system wartości, narzucali swoim obywatelom określony sposób myślenia i dzielili społeczeństwo na nas i ich, w myśl zasady „dziel i rządź”. W ten sposób białe nazywane nałogowo czerwonym z czasem stawało się różowym, malinowym i karminowym, i koralowym. Proces był żmudny i wymagał cierpliwości, ale przy pomocy usłużnych środków masowego ogłupiania i siłowego przymusu przynosił spodziewane rezultaty.
To z okresu radosnego socjalizmu pochodzą hasła takie jak: „Pracująca młodzież – przyszłość Ojczyzny”, „Komunizm – cel historii”, „120 procent normy dla dobra narodu” czy też bardziej trywialne zawołania: „Rolniku, daj krowie. Krowa da tobie”, „Matko nie żałuj dziecku cukru – cukier wzmacnia kości”, „W podróży tylko kanapki z masłem roślinnym”.
Oprócz haseł zwolennicy nowego porządku próbowali do języka codziennego przemycić nowe nazwy. Pojawiły się takie słowne dziwolągi językowe jak: trójkąt męski (slipki), upiór dzienny (liczba sztuk odzieży wypranych w ciągu jednego dnia przez pralnię), podgardle dziecięce (śliniak). Urzędnicy państwowi używali pedałowca biurowego zamiast kosza na śmieci, a mężczyźni, aby wyglądać modnie i elegancko, ubierali zwis męski ozdobny, czyli krawat. Powiewem nowoczesności straszyła migawka pozycjowskaźna znana współcześnie jako kursor.
Wprawdzie dzisiaj owe hasła, slogany i nazwy wywoływać mogą śmiech, ale w latach PRL-u wzbudzały gniew i rodziły zażenowanie i to nie tylko w kręgach językoznawców. I chociaż wszyscy wiedzą, jak propagatorzy nowomowy skończyli, tym niemniej ciągle znajdują oni swoich naśladowców, którzy wierzą, że są lepsi od swoich poprzedników i im na pewno się powiedzie. Aby usłyszeć/obejrzeć hasłowe wypociny ideologicznych liberalno-demokratycznych prowodyrów, wystarczy obejrzeć transparenty z maksymami na paradach i manifestacjach organizowanych np. przez LGBT w Polsce. Pseudo intelektem naszprycowane hasło „Bób, hummus, włoszczyzna” jest kpiną z wartości, z którymi społeczeństwo polskie utożsamiało się od wieków, górnolotne „Miłość przeciw nienawiści” brzmi całkiem udanie, gdyby obok niego nie wymachiwano transparentami „J…ć PiS”.
Przykładami językowego amoku są nowe określenia i pojęcia, które pojawiły się w lewicowo-liberalnym słowniku. Aborcja to nic innego jak opieka zdrowotna nad kobietą, antykoncepcja to kontrola ciała, a zwolennicy aborcyjnego zabijania to rycerze „swobodnego wyboru”; zwolnienie przestępcy z więzienia to danie mu drugiej, trzeciej, czwartej etc. szansy, karmienie piersią jest karmieniem klatką, a zniesienie barier na granicy południowej to powitanie obcych. Autorzy współczesnej nowomowy cierpią awersję też do tradycyjnych określeń płci i zalecają ich zastąpienie nowymi szkaradami językowymi – kobieta to człowiek, którzy rodzi (dzieci a nie kamienie w domyśle) lub też człowiek z macicą. Sławetne mickiewiczowskie „Kobieto – puchu marny!” w LGBT-owskiej wersji brzmieć będzie „Człowieku z macicą – puchu marny!”.
Wchodzą też do obiegu nowe określenia nazywane femitywami i neutratywami. Aby uniknąć skojarzeń tytułu lub stanowiska danej osoby z rodzajem męskim lub żeńskim, pojawiły się takie maszkary językowe jak „ministra”, czyli osoba, która nosi tekę ministerialną, ale nie jest ani panem ani panią minister, „profesora”, czyli ani pani, ani pan profesor i zupełnie niedawno „poślica”. Z tym ostatnim pewnie będzie zapewne trochę zamieszania, bo zbliżona nazwa oślica według słownika Doroszewskiego jest samicą osła, co implikuje płeć żeńską. Ale może poślice mają inaczej.
Jakby tego było mało, to niedawno na listach wyborczych PO pojawili się kandydaci, którzy w rubryce zawód wpisali „aktywiszcze” (ani aktywista, ani aktywistka) i rzecznicze prasowe (ani rzecznik, ani rzeczniczka). Ten ideologiczny konstrukt językowy został wymyślony na rzecz nowej, chorej ideologii lewicowej lansowanej przez Tuskiszcze i Platformiszcze. Nie po czynach, lecz po „szcze” ich poznacie, rzec by się chciało.
Wszystkie te językowe wygibańce mają na celu poprawienie samopoczucia transgenderowym oszołomom, którzy czują się wyizolowani i wyobcowani, bo nie odnajdują siebie w tradycyjnych określeniach „kobieta” i „mężczyzna”.
Nietrudno zauważyć, iż autorzy tych pokrak językowych mają znacznie mniej kłopotów z przekazywaniem swoich refleksji aniżeli mistrz słowa Juliusz Słowacki. Poeta zdawał sobie sprawę z tego, że precyzyjne i poprawne przelewanie własnych myśli na papier nie jest łatwą sztuką i pisał: „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Poeta zapewne nie przypuszczał, iż jego rodacy nie będą mieli kłopotów z fleksją, składnią, frazeologią i leksyką, a pojęcie języka giętkiego zastąpią językowym przeginaniem pały. Albo pałyszcza, aby być w zgodzie z nową ideologią.
Andrzej Moniuszko