wtorek, 3 grudnia, 2024

Lepiej omijać Michigan

MAREK BOBER

Absurdów politycznej poprawności i lewackiej nawałnicy ciąg dalszy. 

Kiedy na przykład 5-letnia córka lub wnuczka wejdzie w Michigan do restauracyjnej toalety i kiedy ojciec lub dziadek zwróci uwagę podążającemu do tejże toalety mężczyźnie, aby tego nie czynił – mogą trafić do więzienia. Tak, to nie jest już śmieszne; to groźne, to jest chore.

Chodzi o przegłosowaną w stanowej Izbie Reprezentantów ustawę HB4474, która pozwala na uznanie za przestępstwo celowe używanie niewłaściwych zaimków (gender pronouns). Czyli mowa i słowa mogą być penalizowane. Niedługo każdy może być oskarżony o przestępstwo i – jeśli zostanie uznany winnym – skazany na grzywnę w wysokości 10 tys. dol. lub skazany na więzienie do pięciu lat.

Ustawa dokładnie wymienia „tożsamość lub ekspresję płciową” oraz „orientację seksualną” w grupach społecznie chronionych. Winną „przestępstwa z nienawiści” będzie osoba, która „złośliwie i celowo” groziła „słowem lub czynem”, aby „zastraszyć” kogoś z powodu jego prawdziwych lub domniemanych cech.

Ustawodawstwo definiuje „zastraszanie” jako „umyślne zachowanie obejmujące powtarzające się lub ciągłe nękanie innej osoby, które spowodowałoby, że rozsądna osoba poczułaby się terroryzowana, przestraszona lub zagrożona, i które faktycznie powoduje, że ofiara czuje się terroryzowana, przestraszona lub zagrożona”.

W projekcie ustawy czytamy: „Tożsamość lub ekspresja płciowa oznacza posiadanie lub bycie postrzeganym jako posiadające tożsamość lub ekspresję związaną z płcią, niezależnie od tego, czy jest ona powiązana z płcią przypisaną danej osobie w chwili urodzenia”. 

Należy zaznaczyć, że ustawa jest bardzo ogólna, gdyż stwierdza, że można być winnym popełnienia „przestępstwa z nienawiści” za to, iż rzekomo poszkodowana osoba jedynie „poczuła się” zastraszona. Komentatorzy zwracają uwagę na niebezpieczeństwa uogólnienia, ponieważ skrajnie lewicowi działacze często oskarżali konserwatystów o przejawianie „nienawistnego” zachowania za wypowiadanie się przeciwko zezwalaniu biologicznym mężczyznom na korzystanie z toalet i szatni dla kobiet lub rywalizację w sporcie kobiecym.

Nie dziwi więc, że znaleźli się szybko krytycy ustawy, powołujący się przede wszystkim na Pierwszą Poprawkę do Konstytucji. Były sędzia federalny i radca prawny w amerykańskim Senacie, emerytowany profesor William Wagner stwierdził dla The Daily Wire: „Nie myślmy błędnie: ci, którzy opowiadają się za tym ustawodawstwem, będą mieli broń zdolną do zniszczenia konserwatywnej ekspresji lub punktów widzenia zakorzenionych w sacrum”.

„Wystarczy spojrzeć – dodaje – na dziesiątki spraw wniesionych przeciwko szkołom, kościołom, firmom i osobom fizycznym w całym naszym kraju – powiedział. – Zwolennicy takich przepisów prawnych używają ich, aby uciszyć i okaleczyć finansowo tych, którzy ośmielają się mieć inny punkt widzenia i sprzeciwiać się ich agendzie”.

Republikanka, stanowa kongreswoman Angela Rigas mówi, że ustawa jest szczególnie wymierzona w konserwatystów, którzy sprzeciwiają się radykalnej ideologizacji płci. – Stan Michigan wyraźnie zezwala teraz na wykorzystywanie kwestii urojeń płciowych „klasy chronionej” – powiedziała Rigas. – Rodzi to wiele problemów, jeśli chodzi o sądy i dalsze wykorzystywanie systemu przeciwko konserwatystom.

W kontrolowanej przez demokratów stanowej Izbie Reprezentantów ustawa przeszła stosunkiem głosów 59 do 50. Rządzony przez demokratów Senat ją zatwierdzi. Demokratyczna gubernator Gretchen Whitmer na pewno podpisze. 

Nawet jeśli wspomniani na początku ojciec lub dziadek, chcąc chronić dziecko, popiszą się znajomością zaimków i właściwie w imię politycznej poprawności ocenią sytuację, czyli uznają, że udający się do toalety mężczyzna jest Gretą Garbo, to nadal będą w niebezpieczeństwie. Bowiem ten biologiczny chłop z krwi i kości może w danym momencie poczuć się na przykład psem Huckleberry. Przecież mu wolno… I co wtedy?

Marek Bober

Budynek Kapitolu w Lansing, MI

Fot.: archiwum

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze