piątek, 22 listopada, 2024

Na moralnej mieliźnie

Andrzej Moniuszko

Jeżeli przywódcy demokratyczno-liberalnych elit firmujących lewackie zapędy współczesnych rewolucjonistów zdecydują się napisać swój dokument programowy, to pewnie parafrazując słowa Marksa i Engelsa powiedzą, iż „widmo Rewolucji krąży nad światem”. To Karl i Fryderyk w 1848 roku na łamach Manifestu Komunistycznego ogłosili proletariuszom dobrą nowinę, która jednak zamiast obiecanej wolności, radości i dobrobytu przyniosła uciemiężenie, nędzę i nieszczęścia. W odróżnieniu od współczesnych demagogów nie mieli oni zapewne światowych zapędów, bo według nich widmo komunizmu krążyło nad Europę a nie nad całym globem, jak to wymyślili sobie rewolucjoniści XXI wieku.

Warto też dodać, iż obecna insurekcja nie jest wyrazem buntu uciemiężonych obywateli przeciwko możnowładcom, lecz wręcz przeciwnie – to korporacje i oligarchowie tego świata kierują społecznym i politycznym przewrotem, aby podporządkować sobie maluczkich. I chociaż jego celem jest nowy ład i porządek, to propagatorzy używają tych samych nawoływań i haseł, jakimi byli dręczeni obywatele krajów Europy Wschodniej za czasów radosnego socjalizmu. To, na czym połamali swoje zęby Stalin i jego naśladowcy, teraz zda się przynosić spodziewane rezultaty i widmo „nowego” jest obecne w niemal wszystkie sferach życia politycznego, społecznego, kulturalnego i towarzyskiego. Jak się okazuje, karabiny, więzienia i zsyłki można z powodzeniem zastąpić środkami masowego otumaniania i społecznego ogłupiania, które odpowiednio zasilane i sterowane nie tylko potrafią zrobić wodę z mózgu, ale i przekonają opornych, iż czerwone jest białe. 

Nadrzędnym zamiarem współczesnych rewolucjonistów jest sprawowanie rządu dusz – ideologicznej dominacji nad opinią publiczną, co w praktyce oznacza wpływ na myśli, uczucia, wyobraźnię, postawy i zachowania obywateli. Chociaż pojęcie „dusza” może tutaj wydawać się pojęciem błędnym, zważywszy, iż w istnienie tej ostatniej ideolodzy insurekcji nie wierzą. Chodzi więc zapewne o przejęcie rządu ciał i o potrzeby doczesne oszołomionego lektoratu. To ich zaspokojenie obiecują rozentuzjazmowanym wyborcom sprytni politykierzy. A gdy słowa staną się faktem, powstanie raj na ziemi, w którym obowiązywać będzie zasada „hulaj dusza, piekła nie ma”, gdzie bożkami będą facebookowi idole do spółki z narcystycznymi bohaterami telewizyjnych skandali, transgenderowymi przebierańcami, oligarchami i pozostającymi na ich utrzymaniu zdeprawowanymi politykami.

To w tym raju obowiązywać będą przykazania ludzkie, według których zabijanie nie jest przestępstwem, jeżeli ofiara jest wystarczająco młoda, odpowiednio stara bądź stosownie chora; gdzie kłamstwo jest środkiem do celu a kryteria prawdy definiować będą lokatorzy Białego Domu, dziennikarze CNN i artyści z programu The View. To w tym raju flagi i opaski seksualnych innowatorów zastąpią sztandary i symbole narodowe, bo takie pojęcia jak patriotyzm i ojczyzna to historyczne zbuki. To w tym raju nadchodzące pokolenia będą czerpały wiedzę z nowych podręczników historii, biologii, literatury a nawet fizyki i matematyki, bo jak się okazuje te, które obowiązywały dotychczas, uczyły rasizmu i homofobii. W tym lewackim edenie państwo zapewni obywatelom nie tylko pełne prawa do picia, tycia, seksu, tańców i hulanek, ale i pokryje koszty związane z nimi związane.

Są to oczywiście przesłania i idee sprzeczne z tradycyjnymi wartościami chrześcijańskimi. Od ponad 3 tys. lat, najpierw dla narodu wybranego, a potem także dla wszystkich chrześcijan fundamentem wolnej woli i postępowania moralnego był Dekalog. Jest on wciąż aktualny, choć z pewnością musi być na nowo odczytywany – ale nie zmieniany – w kontekście współczesności. Jego przesłania są bowiem głęboko zakorzenione w tym, co określamy człowieczeństwem. Ci, którzy o przykazaniach nigdy nie słyszeli, nie zabijają dla uciechy, nie kradną dla przyjemności, nie radują się kłamstwem i nieszczęściem pobratymców. Nietrudno też dostrzec, iż gdyby człowiek od zarania przestrzegał zasad Dekalogu, to ludzkość byłaby w o wiele lepszym miejscu aniżeli obecnie. Dlatego też powinien być postrzegany jak swego rodzaju latarnia morska, która wskazuje podróżnym właściwy kierunek rejsu. Nie jest bowiem on zwykłym zbiorem nakazów i zakazów, lecz Bożym drogowskazem wskazującym jak trzeba żyć, aby nie zmarnować bytu, aby osiągnąć szczęście już tu na ziemi i kiedyś w wieczności. Korzystali z jego wskazań również ci, którzy wyobrażenia o życiu wiecznym wkładali między bajki, bo dla nich Dekalog był uniwersalnym kompasem moralnym. Jego przesłania towarzyszyły ludzkości na każdym etapie jej rozwoju; rosły one razem ze społeczeństwami i były świadkami wzlotów i upadków. I dlatego ich wartość wzbogacona doświadczeniami pokoleń jest uniwersalna i nieprzemijająca.

A ziemski raj propagowany przez animatorów nowej rewolucji to rozbłyskujące w oddali migotliwe świecidełka, które swoimi kolorami i błyskotkami próbują zwabić uczestników do wspólnej zabawy; zachęcają do podróży, której kresem jest mielizna i na której można się pewnie ubawić, ale z której nie ma już odwrotu.

Najnowsze