Andrzej Moniuszko
Współcześnie sylwester kojarzy się z nocą z 31 grudnia na 1 stycznia, kiedy szampańską zabawą żegnamy odchodzący rok i witamy nowy. Oznacza to, że Ziemia obiegła całą drogę po orbicie Słońca i znalazła się w tym samym położeniu co rok wcześniej, a nam „stuknął” jeszcze jeden rok słoneczny, nazywany inaczej kalendarzowym. Sposób, w jaki obecnie świętujemy noc sylwestrową, łączy w sobie elementy różnych zwyczajów naszych przodków. W większości kultur przeddzień Nowego Roku był powiązany z rytmem natury i odradzaniem się przyrody, będąc przyczynkiem nie tylko do swoistego rozliczenia rządzących (sic!), ale także symbolizował duchowe odrodzenie człowieka. Chociaż data Nowego Roku nie jest taka sama w każdej kulturze, zawsze był to i jest czas na świętowanie i zwyczaje, aby zapewnić powodzenie w nadchodzącym roku.
W starożytnym Egipcie kolejny rok zwiastował wylew Nilu, który następował pod koniec września, gdy na niebie pojawiała się czczona przez jego mieszkańców gwiazda Syriusz. Święto nazywano Wepet Renpet, co oznacza „otwarcie roku”, a obchody przepełnione specjalnymi rytuałami i zabawami trwały aż miesiąc.
Babilończycy obchodzili święto Nowego Roku na początku miesiąca nisannu (marzec–kwiecień) wraz z pojawieniem się pory deszczowej. Budząca się do życia natura symbolizowała odradzanie się ludzi. W imię tej odnowy i w zgodzie z porzekadłem, że „ryba psuje się od głowy” król Babilonii musiał przejść rytuał upokorzenia. Kapłan bił władcę w twarz, co miało odkupić jego winy; na trzy dni odbierano mu też władzę monarszą, aby miał czas na rozmyślanie nad swoimi występkami. Po trzech dniach bezkrólewia uznawano, że wszelkie winy przywódcy zostały zmazane, a on sam, po zorganizowaniu hucznych przyjęć dla poddanych, powracał na swój urząd. Metoda oczyszczania możnowładców nie zdałaby oczywiście egzaminu we współczesnych czasach, kiedy to sprawujący władzę nie popełniają żadnych błędów, a niepowodzenia są skutkiem działania przeciwników politycznych i opozycji.
Jeszcze inaczej wyglądał przełom roku w kulturze celtyckiej. Dla Galów przełom października i listopada był okresem szczególnym. Oznaczał nie tylko koniec roku kalendarzowego, lecz również zakończenie żniw i czas sprowadzania bydła z pastwisk i prowadzenie uboju. W wigilię Nowego Roku obchodzono również święto zmarłych, Samhain, które było celtyckim sylwestrem i najważniejszym świętem dla Celtów. Obchody trwały dziewięć dni, podczas których czcili oni duchy swoich zmarłych przodków. Celtowie wierzyli, że dusza tych, którzy w ten dzień nie będą mieli towarzystwa, będzie potępiona. To właśnie od święta Samhain wywodzi się tradycja związana z Halloween.
Chociaż pierwotnie Nowy Rok w starożytnym Rzymie witano 1 marca, to za początki inaugurowania go dniem 1 stycznia odpowiedzialni są również… starożytni Rzymianie. Zmianę zawdzięczamy cesarzowi Juliuszowi Cezarowi: w 46. roku przed Chrystusem opracował on kalendarz zwany juliańskim, który dokładniej odzwierciedlał pory roku niż poprzednie terminarze i urzędowo zadekretował obowiązek obchodzenia 1 stycznia jako początek roku. Rzymianie nazwali pierwszy miesiąc roku od Janusa, boga początków oraz strażnika drzwi i wejść, który był przedstawiany z dwiema twarzami skierowanymi w przeciwstawnych kierunkach, co pozwalało mu patrzeć do przodu i do tyłu. Z jego imieniem związana jest nie tylko nazwa styczeń (January), lecz również tradycja postanowień noworocznych, bo mógł on przecież spoglądać nie tylko na przeszłe wydarzenia, ale i patrzeć w przyszłość.
Pozostałości rzymskiego kalendarza widzimy jeszcze dzisiaj np. w języku angielskim, który zapożyczył nazwy września, października, listopada i grudnia od łacińskich liczebników septem, octo, novem, decem (7, 8, 9, 10).
Kalendarz juliański nie pokrywał się jednak dokładnie z rokiem słonecznym, co stwarzało problemy z porami roku i ruchomością świąt kościelnych. W 1582 roku na mocy bulli papieskiej Inter gravissimas Grzegorza XIII wprowadził tzw. kalendarz gregoriański, który obowiązuje do dzisiaj i który jest dokładniejszy względem czasu astronomicznego. 1 stycznia jest inauguracją każdego kolejnego roku w kalendarzu gregoriańskim, a Nowy Rok jako osobne święto po raz pierwszy został w nim oznaczony w 1630 roku.
W zreformowanym kalendarium gregoriańskim ostatni dzień roku był świętem liturgicznym poświęconym papieżowi Sylwestrowi I, który był biskupem Rzymu w latach 314-335. On to dzięki wsparciu finansowemu cesarza Konstantyna Wielkiego zbudował i konsekrował bazylikę św. Jana na Lateranie i bazylikę św. Piotra na Watykanie. Przypisuje mu się również nawrócenie na chrześcijaństwo nie tylko Konstantyna Wielkiego, lecz również jego matki Heleny.
Z papieżem i tradycją hucznego świętowania ostatniego dnia roku związana jest legenda głosząca, że w 317 roku wspomniany papież Sylwester I uwięził w lochach Watykanu smoka Lewiatana, który według przepowiedni wieszczki Sybilli w nocy z 999 na 1000 rok miał zniszczyć wszystkie cywilizacje. Zgodnie z przepowiednią w rzeczonym 999 roku papieżem był również Sylwester, więc koniec naszej planety wydawał się nieuchronny…. Gdy nadszedł czas, kiedy przepowiednia miała się spełnić, ludzie wpadli w panikę. Dobrze po północy ktoś w końcu pewnie jako pierwszy krzyknął radośnie, że jednak koniec świata nie nastąpił. Efekt domina był natychmiastowy i już za moment ludzie wylegli na ulicę krzycząc, śpiewając i radując się. Rozpoczęła się zabawa, którą powtarzamy co rok, nazywając ją imieniem dwóch papieży, będących częścią tej opowieści – sylwester.
Nie tylko starożytni dali się omamić paniką i niepokojem na przełomie tysiąclecia. Przypomnijmy, jak to w 1999 roku telewizja i środki masowego przekazu straszyły, że zbliża się koniec świata, który miał spowodować zamęt wywołany awarią systemów komputerowych. Jak widać, chociaż technologia i nauka ciągle się rozwijają, to jednak natura ludzka pozostaje niezmieniona.
Samo święto pożegnania starego i powitania nowego roku narodziło się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Najpierw w dużych miastach, wśród bogatych ludzi, potem, w XX wieku, stopniowo również w uboższych warstwach społeczeństwa. Na początku XX wieku pojawiły się lokalne zwyczaje świętowania nocy sylwestrowych.
Sylwester w Stanach Zjednoczonych jest znany z najsłynniejszego i największego powitania Nowego Roku na Times Square w Nowym Jorku. Tradycja zabaw w tym miejscu została zapoczątkowana w 1904 roku, przez właściciela New York Timesa Alfreda Ochsa, kiedy to fajerwerkami uczczono oficjalne otwarcie nowego budynku mieszczącego redakcję tej gazety.
W trzy lata później zrodziła się dzisiejsza tradycja spuszczania ze specjalnego masztu o północy na Times Square wielkiej świetlistej kuli. Jej powstanie łączy się ze starym marynarskim zwyczajem, zgodnie z którym w samo południe wrzucano do wody tzw. time ball, aby marynarze mogli uregulować swoje zegarki do lokalnego czasu.
Oryginalna bryła z Time Square była wykonana z drewna, żelaza i 100 żarówek: ważyła około 700 funtów i miała średnicę półtora metra. Jak dotychczas, w noworocznych nowojorskich świętowaniach zostało użytych siedem różnych wersji, a najnowsza – ze światłami LED i kryształowymi panelami – waży 12.000 funtów.
Najsłynniejszym i zarazem najpopularniejszym miejscem witania Nowego Roku w Brazylii jest plaża Copacabana w Rio de Janeiro; po karnawale jest to drugie wydarzenie turystyczne, na którym co roku zbiera się od 1,5 do 2,5 miliona osób, aby wspólnie się bawić. W kraju tym panuje też przekonanie, że biały strój w ostatnią noc roku zapewni szczęście. Ale żeby było zdrowiej, w Sao Paolo organizowany jest Maraton św. Sylwestra (port. Corrida de Sao Silvestre) – ochotnicy zmagają się na trasie ok. 15 km.
W Meksyku zgodnie z tradycją każda osoba, która o północy wyjdzie na zewnątrz z walizką, może spodziewać się, że następne 12 miesięcy obfitować będzie w liczne przygody i wyjazdy. Co ciekawe, dla ułatwienia bagażu nie trzeba wypełniać rzeczami i wystarczy spacer z pustą walizką.
Mieszkańcy Panamy w sylwestrową noc palą wykonane z papieru kukły, które mają zabrać ze sobą zmartwienia mijającego roku. Coraz częściej figurkom zakłada się maski przedstawiające postaci znane ze świata polityki i show-biznesu, których Panamczycy chcieliby rzadziej oglądać w przyszłym roku.
W Korei Południowej najpopularniejszym sposobem świętowania jest wybranie się w podróż do Jeongdongjin na półwyspie, gdzie słońce jest widziane codziennie najwcześniej; Australijczycy zaś masowo podróżują do Sydney, aby obejrzeć największy na świecie pokaz sztucznych ogni. W porcie w Sydney zbiera się wtedy 1,5 miliona osób.
W Iraku Nowy Rok świętują głównie chrześcijanie. Irakijczycy mają zwyczaj okazywania radości, strzelając w sylwestra na wiwat z karabinów maszynowych. Każdy iracki mężczyzna może posiadać w swym domu jeden taki karabin z dwoma magazynkami amunicji.
W Chinach sylwester to święto ruchome, podobnie jak w Polsce Wielkanoc, dodatkowo obchodzone jest dwukrotnie. Oprócz świętowania w charakterze podobnym do tego, jakiemu oddają się w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia mieszkańcy pozostałej części świata, święto chińskiego Nowego Roku 2022 rozpocznie się we wtorek 1 lutego. Nazywane jest ono Świętem Wiosny, a jego obchody trwają piętnaście dni. Panuje przekonanie, że w tym czasie domy odwiedza bóg kuchni, nagradzając szczęściem dobre gospodynie, a złym płatając figle. Zgodnie z tradycją przez pierwsze 3 dni podaje się tradycyjne potrawy, z których każda ma określoną rolę. Pierogi mają przynieść pomyślność w interesach, dobrobyt i zdrowie, ryż z sałatą – narodziny, ryby – pomyślność, kaczka – szczęście i harmonię w miłości. Trzeba mieć tylko nadzieję, iż polskie specjały noszące podobne nazwy przynoszą nam takie same korzyści jak Azjatom.
A jak świętujemy na Starym Kontynencie? Greckie gospodynie przygotowują ciasto zwane Vasilopita, w którym przed pieczeniem ukrywa się monetę. O północy w noc sylwestrową na gotowym wypieku robi się nożem znak krzyża i dzieli się go między domowników, od najstarszego do najmłodszego. Osoba, która znajdzie monetę w swoim kawałku, będzie miała szczęście przez cały rok.
Pozostając przy temacie wypieków… W krajach skandynawskich piecze się „kransekake” – piętrowe „ciasto” składające się z krążków migdałowych ciastek, kruchych z zewnątrz, lekko ciągnących i miękkich w środku. Duńczycy wprawdzie w środek wypieku nic nie wkładają, ale za to w noc sylwestrową tłuką talerze… pod drzwiami swoich sąsiadów. A im więcej stłuczonych naczyń przy czyimś domu, tym lepiej, bo świadczą one o dużym gronie oddanych staremu zwyczajowi przyjaciół. Tradycja nie wspomina jednak, czy tłuczenie naczyń wpływa relaksująco na skandynawską płeć piękną… Niektórym Duńczykom widocznie bicia naczyń jest za mało i o północy zeskakują z krzeseł, by „skocznie” wejść w Nowy Rok.
Włosi lubią świętować Nowy Rok przede wszystkim na hucznych ulicznych zabawach. Stolicą włoskiego karnawału jest Viareggio. Po ulicach przejeżdżają ogromne platformy przedstawiające najczęściej znane osobistości, a uczestnicy zabaw rzucają ogromne ilości serpentyn. A tak zupełnie prywatnie, to warto wiedzieć, iż Włosi a przede wszystkim Włoszki wierzą, że założenie czerwonej bielizny ma ułatwić znalezienie w nadchodzącym roku męża.
Pozostając przy temacie bielizny dodajmy, iż w Wenezueli ubranie czerwonej bielizny ma również ułatwić znalezienie w nadchodzącym roku bratniej duszy, podczas gdy w Ekwadorze taką samą rolę spełnia żółte dessous. Wspomniane nacje zostawiają, jak widać, męską połowę społeczeństwa na pastwę losu i na gusta nosicielek kolorowej bielizny. Polski zwyczaj jest bardziej pragmatyczny i uniwersalny, bo aby zapewnić sobie powodzenie u płci przeciwnej, należało założyć w sylwestra nową bieliznę (koniecznie z metką). Nie da się ukryć, że jest to bardziej porada niż przesąd, bo ciężko zabłysnąć w oczach ukochanej czy ukochanego dziurawymi gaciami.
Trzymając się przesądów może spróbujemy sobie przypomnieć, kto jako pierwszy odwiedził nas w Nowym 2022 Roku. Jeśli próg przestąpiła kobieta, to zwiastuje to kłótnie i kłopoty przez 12 nadchodzących miesięcy. Jest to stara przepowiednia, za którą redakcja GP nie ponosi żadnej odpowiedzialności. A dla pragmatyków, którzy nie dowierzają telewizyjnym prognozom pogody, proponujemy prześledzenie nieba i pogody w ciągu pierwszych dwunastu dni stycznia, co pomoże przewidzieć aurę w kolejnych miesiącach roku.
A na sam koniec, korzystając z okazji, składamy naszym Czytelnikom najszczersze życzenia z okazji Nowego 2022 Roku – dalekich podróży, bliskich kontaktów, dystansu do otaczającej nas rzeczywistości, uśmiechu, wielu przyjaciół, spotkania samych wspaniałych ludzi i zrealizowania marzeń, planów i postanowień.
Andrzej Moniuszko