Robert Strybel
Podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę Polacy czuli się bezpiecznie pod osłoną NATO, gdyż atak na jeden z jego członków to atak na cały sojusz. Nie oznacza to jednak, że działania wojenne w sąsiednim kraju nie obchodzą jego mieszkańców. Mało tego. Puszczając w niepamięć zaszłości historyczne, Polska stała się jednym z czołowych obrońców ukraińskiej suwerenności.
Przywódcy polscy, szczególnie prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki, wyróżnili się szczególną aktywnością na tym polu. Jeździli po Europie, występowali na różnych forach. Łączyli się telefonicznie i rozmawiali w cztery oczy z przywódcami licznych krajów, by zjednać międzynarodowe poparcie dla zagrożonej, a następnie napadniętej Ukrainy. I to im się w dużej mierze udało.
Aby podważyć ukraińską tożsamość narodową, rosyjski dyktator Władimir Putin stwierdził, że Ukraina zawsze była częścią historii Rosji, a stolicą dawnej Rosji był Kijów. Uważa ponadto, że dzisiejszą Ukrainę stworzyli sowieccy bolszewicy, dodając prześmiewczo, że kraj ten powinien nazywać się Republiką Ukraińską imienia Włodzimierza Lenina.
Wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę z trzech stron – z ziemi, powietrza i z morza. Bomby i rakiety trafiały nie tylko w infrastrukturę wojskową, ale także w cele cywilne: bloki mieszkalne, szpitale, szkoły, przedszkola itp. obiekty. Od dawna Putin utrzymywał, że nie zamierza dokonać napaści na Ukrainę, by następnie oznajmić, że to nie inwazja, lecz „specjalna operacja wojskowa”, której celem jest „demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy”. Według jego narracji w 2014 r. do władzy w Kijowie dorwali się ekstremiści, a jego protegowany prezydent Wiktor Janukowycz musiał uciekać z kraju. Obecnie ukrywa się na terenie Rosji.
Nie wiadomo, czy Putin uwierzył we własną propagandę, ale sprawiał wrażenie przekonanego, iż owa „specjalna operacja wojskowa” pójdzie szybko i gładko. Tak się jednak nie stało. Planowany przebieg operacji się wydłużał. Na widok uzbrojonych po zęby sołdatów armia ukraińska nie przestraszyła się i nie złożyła broni, lecz z bohaterską determinacją odpierała najeźdźców. Nieoczekiwany opór widocznie zaskoczył władcę Kremla, a apel, jaki skierował do żołnierzy ukraińskich, wyraźnie zdradzał jego zniecierpliwienie i zdenerwowanie: „Weźcie władzę we własne ręce. Wówczas będzie nam łatwiej się dogadać niż z gangiem narkomanów i neonazistów, którzy wylądowali w Kijowie i wzięli lud ukraiński jako zakładników”.
Zinterpretowano to jako zapowiedź wymiany obecnych władz na marionetkowy reżim prokremlowski. Według Putina prawdziwym arcy-wrogiem Rosji są Stany Zjednoczone, NATO, Unia Europejska i w ogóle Zachód, który „z Ukrainy stworzył wrogą anty-Rosję i pompuje w nią uzbrojenia”. Słowem to Rosja jest zagrożona i musi się bronić! A „ktokolwiek wejdzie nam w drogę lub tym bardziej stworzy zagrożenia dla naszego kraju i narodu, musi wiedzieć, że Rosja natychmiast odpowie, a konsekwencje tego będą takie, jakich w całej waszej historii nie widzieliście!”. Odczytano to jako groźbę nuklearnego odwetu. Jak na ironię, cały obecny konflikt jest wynikiem moskiewskiego wiarołomstwa atomowego. W 1994 r. Ukraina dobrowolnie oddała Rosji swój arsenał jądrowy w zamian za gwarancje jej suwerenności i integralności terytorialnej, pod którymi podpisała się m.in. Rosja.
Prawie cały świat potępił putinowską agresję. Nie mogła tego uczynić Rada Bezpieczeństwa ONZ, ponieważ rezolucję tę zawetował przedstawiciel Federacji Rosyjskiej. Chiny, Indie i Zjednoczone Emiraty Arabskie wstrzymały się od głosu. Najostrzejsze sankcje przeciwko Rosji wytoczyły: USA, UE, Zjednoczone Królestwo, Japonia, Kanada, Tajwan, Australia i Nowa Zelandia. Uderzą one w rosyjskie banki, rafinerie naftowe, import zaawansowanych technologii, części zamiennych i eksport militariów.
Mimo początkowego sprzeciwu Niemiec, Włoch, Węgier i Cypru, w końcu osiągnięto konsensus co do odcięcia Rosji od międzybankowego systemu SWIFT, bez którego trudno jej będzie zarabiać na eksporcie ropy naftowej i gazu, dokonywać zakupów zagranicznych i transferować płatności. Oblicza się, że gospodarka rosyjska straci z tego tytułu biliony (po angielsku „trillions”) dolarów. Co do wysyłki na Ukrainę uzbrojenia opór niemieckiego przywódcy złamał polski premier Morawiecki. Wybrał się do Berlina, by – jak powiedział – „wstrząsnąć sumieniem” kanclerza Scholza. Wyśmiał berlińską propozycję wysłania do Kijowa 5000 hełmów wojskowych („to chyba jakiś żart!”). Ostatecznie Niemcy zgodziły się zaopatrzyć Ukraińców w produkowany w Niemczech sprzęt bojowy oraz podnieść do 2 proc. PKB wymagane przez NATO wydatki na obronność.
Polskie Linie lotnicze LOT odwołały swoje samoloty pasażerskie z Rosji, a samolotom rosyjskim zakazano dostępu do polskiej przestrzeni powietrznej. W ślad za Polską poszła Szwecja oraz kraje UE. Polska reprezentacja piłkarska zaś odwołała swoje spotkanie eliminacyjne z Rosją do tegorocznego Mundialu. W ślad za tym, Europejski Związek Piłki Nożnej (UEFA) postanowił skreślić Sankt Petersburg z listy miejsc spotkań Ligi Mistrzów. Wraz z USA i innymi krajami UE i świata, Polska zaopatruje Ukrainę w uzbrojenia i amunicję. Ponadto już w pierwszych sześciu dniach wojny Polska przyjęła blisko ćwierć miliona uchodźców ukraińskich, przede wszystkim kobiety, dzieci i starców. Wszyscy mogą liczyć na pomoc. Swoimi autami wielu Polaków rozwozi po kraju uchodźców, którzy mogą też darmowo podróżować polskimi pociągami. Ośrodki recepcyjne wzdłuż granicy z Ukrainą zapewniają posiłki, noclegi i opiekę lekarską.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podziękował światu za sankcje przeciw Rosji oraz uzbrojenia, ale podkreślił, że wobec takiego wroga to wciąż za mało. Zaapelował do ludzi dobrej woli wszędzie, aby przyjeżdżali, a zostaną uzbrojeni i wyekwipowani do walki z agresorem. Wkrótce potem poinformowano o organizowaniu międzynarodowej legii obrońców Ukrainy. Czy z tego powstanie coś w rodzaju armii generała Hallera? Od początku konfliktu obywatelom ukraińskim, głównie mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat życia, wydawano broń palną. Apelowano też o produkowanie domowym sposobem koktajli Mołotowa.
Wielu Ukraińców uważa, że Zachód robi za mało, by wesprzeć ich walkę o przetrwanie. Ubolewają, że prezydent Biden wykluczył wysłanie wojsk amerykańskich i natowskich na Ukrainę, zasłaniając się kartą NATO. Przy tak nieprzewidywalnym wrogu, jakim jest rosyjski dyktator, Zachód obawia się, że angażowanie wojsk zagranicznych po stronie Ukrainy mogłoby doprowadzić do wybuchu międzynarodowego konfliktu. Tym bardziej że Putin publicznie oznajmił, iż „wobec agresywnych oświadczeń NATO i Zachodu” kazał postawić rosyjskie strategiczne siły nuklearne w stan najwyższego pogotowia.
Jednocześnie obie strony konfliktu zgodziły się na rozmowy swoich delegacji bez warunków wstępnych. Mimo że z terytorium Białorusi na Ukrainę leciały rosyjskie rakiety i startowały bombowce, Zełenski zgodził się, że spotkanie odbędzie się przy granicy ukraińsko-białoruskiej. Tymczasem Ukraina pozwała Putina do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, oskarżając go o cały szereg zbrodni politycznych. Ale Rosja, która swego czasu chciała poddać się jurysdykcji tego sądu, wycofała się z tej procedury po ataku na Gruzję w 2008 r.