Radykalni lewicowi politycy z ramienia Partii Demokratycznej za punkt honoru stawiają sobie walkę z domniemanymi zagrożeniami, na jakie narażone jest amerykańskie społeczeństwo. Obok zmian klimatycznych i ciągle jeszcze trwającej pandemii, na czoło tych zagrożeń wysuwa się systemowy rasizm, który zdaniem tych polityków od lat gnębi Amerykę. Metody walki i propozycje są różne i na tyle radykalne, że czasem nawet minione dyktatury nie mogłyby się ich powstydzić.
Przykładem może być niedawna decyzja demokratycznej burmistrz Chicago Lori Lightfoot, która jest Murzynką i homoseksualistką. Oświadczyła ona, że nie będzie na konferencjach prasowych udzielać wywiadów białym dziennikarzom, którzy wręcz będą mieli zakaz wstępu na jej konferencje i do biura prasowego urzędu miasta. Zdaniem pani burmistrz jest to wyraz jej sprzeciwu wobec małej liczby reporterów z mniejszości w mieście, gdzie co druga osoba nie jest biała. Nierówności w lokalnych mediach są według niej przytłaczające – to biali i głównie mężczyźni. Burmistrz grzmi dalej – to wstyd, że w 2021 roku korpus prasowy przy ratuszu jest w przeważającej części biały, podczas gdy ponad połowa miasta identyfikuje się jako czarni, Latynosi, Azjaci czy rdzenni Amerykanie. „Nasze lokalne media powinny odzwierciedlać różnorodność kultur, które jej tworzą” – twierdzi.
„Przytłaczająca” biel oraz dominacja mężczyzn w mediach przeszkadzały jej już od początku jej kampanii i wiecznie była skłócona z większością dziennikarzy. Wykorzystując bardzo nośny pretekst rasowy, postanowiła w ten sposób pokazać, kto ma władzę. Decyzja wywołała oczywiście ożywione dyskusje, kontrowersje i sprzeciw w amerykańskich mediach. Burmistrz najwyraźniej posunęła się zbyt daleko w swym ideologicznym zacietrzewieniu. Jako włodarz miasta utrzymywana z publicznych funduszy reprezentuje wszystkich mieszkańców, bez względu na rasę, kolor skóry, religię czy światopogląd. Niedopuszczalne jest odmawianie wywiadu tylko z powodu czyjegoś koloru skóry, gdyż to właśnie może wywołać nienawiść rasową, jest wręcz przejawem skrajnego rasizmu. A swoją drogą, wśród białych również znajdują się mniejszości – narodowe – takie jak szczególnie liczna w Chicago Polonia. Słowa burmistrz i jej decyzja uderzają również w nią.
Wyciągając na plan pierwszy walkę z „białym” i „męskim” korpusem prasowym Chicago, burmistrz zapomniała wyraźnie, co dzieje się na co dzień w jej własnym mieście. Chicago jest jednym z najniebezpieczniejszych miast w Ameryce. Gwałtownie rośnie w nim liczba zabójstw, strzelanin i przemocy z użyciem broni. Każdego weekendu dochodzi w mieście do co najmniej kilkudziesięciu strzelanin. Od początku roku zginęły tysiące osób. Dzieje się to głównie w dzielnicach zamieszkanych przez czarnych. Tajemnicą poliszynela jest to, że do południowych rejonów miasta, gdzie głównie mieszkają Murzyni, biali z obawy o utratę życia nie powinni w ogóle wjeżdżać. Informacje o tym zamieszczane są nawet w oficjalnych przewodnikach turystycznych.
Dotyczące tego zjawiska trudne pytania zadają codziennie Pani burmistrz dziennikarze. I to wydaje się głównym powodem jej decyzji.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net