Tytuł nie dotyczy problemów warszawskiego metra, a stacja o takiej nazwie w rzeczywistości istnieje. Metro funkcjonuje tam prawidłowo, zgodnie z harmonogramem. Warunki podróżowania są odpowiednie, jest bezpiecznie, nikt nie narzeka, nikogo się nie boi. Diametralnie różna sytuacja panuje w Nowym Jorku. Miasto rządzone przez demokratycznego burmistrza i prokuratora generalnego boryka się z lawinowym wzrostem przestępczości.
Za każdym razem, gdy dochodziło do brutalnej napaści na osoby korzystające z transportu publicznego, lokalni urzędnicy głowili się, co z tym fantem zrobić. Odpowiedzią na problem jest zmilitaryzowana komunikacja miejska. Jednak tak drastyczna decyzja gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul na wzrost przestępczości prawdopodobnie albo pogorszy problem, albo stworzy zupełnie nowe problemy.
Sprowadzone do miasta jednostki Gwardii Narodowej pomagają głównie w przypadku klęsk żywiołowych. Większość tego personelu to nie policjanci, nie znają koniecznych procedur, prawa konstytucyjnego i powiązanych z nim ustaw dotyczących swobód obywatelskich. Rozmieszczenie uzbrojonego personelu Gwardii Narodowej w nowojorskim metrze może doprowadzić do tragedii, której łatwo uniknąć. Zamiast tego, trzeba ze stanowych funduszy dofinansować miejską policję, niech ona ma warunki i możliwość zaprowadzenia porządku i bezpieczeństwa.
Jednostki amerykańskiej Gwardii Narodowej są częścią polityki wojskowej przyjętej po wojnie w Wietnamie, kiedy zakończono obowiązkowy pobór do wojska i powstały w kraju wyłącznie ochotnicze siły zbrojne. Gwardia zapewnia znaczą część siły bojowej – jednostek pancernych, piechoty, artylerii i inżynierii – potrzebnych do wzmocnienia regularnych jednostek w przypadku wojny. Jej członkowie są szkoleni przede wszystkim do walki, zabijania i wygrywania w konfliktach zbrojnych. Czy umiejętności te i takie nastawienie potrzebne są, by zapewnić bezpieczeństwo w wagonach metra? Czy nastąpił gwałtowny wzrost napadów w systemie komunikacji miejskiej? Tak. Ale czy metro stało się strefą wojny wymagającą militarnej reakcji? Raczej nie. Napadów jest więcej, nikt do końca nie może czuć się bezpiecznie, na dodatek miasto zalała fala imigrantów. Wszystko to jednak nie uzasadnia rozmieszczenia blisko tysiąca żołnierzy przeszkolonych do prowadzenia wojny na polu bitwy.
Gubernator Hochul najwyraźniej postanowiła wziąć przykład z Donalda Trumpa, który zachęcał do wykorzystania jednostek Gwardii Narodowej, by zabezpieczyć południową granicę państwa i powstrzymać nielegalny napływ imigrantów. Tam takie jednostki zdadzą egzamin. Natomiast na stacjach metra uzbrojeni po zęby żołnierze przeszukujący damskie torebki wyglądają co najmniej dziwnie i jest to działanie wyłącznie na pokaz. Nic sobie z tego nie robią bandyci, którzy swoje pałki czy noże mogą spokojnie ukryć w kieszeni kurtki i wejść na stację. Zatrudnienie Gwardii Narodowej to taktyczna zagrywka demokratów, by odwrócić uwagę mieszkańców od skutków łagodnego traktowania przestępców przez prokuratorów. Bandyci i złodzieje powinni siedzieć w więzieniach, a nie być wypuszczani na wolność i terroryzować miasto.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net