Waldemar Biniecki
Stan Polonii amerykańskiej jako największej grupy polskiej diaspory powinien zostać zewaluowany przez obiektywne badanie instytucji naukowej. Analiza ta powinna obejmować stan obecny i kondycję Polonii amerykańskiej oraz próbę wyznaczenia kierunku działania, aby zapobiec postępującej asymilacji polskiej diaspory w USA. Raport na ten temat powinien być opracowany przez ekspertów z obu stron spektrum politycznego. Artykuł ten jest próbą otwarcia debaty na temat Polonii amerykańskiej jako największej grupy polskiej diaspory.
Tło polityczne
Nigdy jeszcze Polonia amerykańska nie przeżywała takiego kryzysu jak w chwili obecnej. Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych dokładnie spolaryzowały polską diasporę. W trakcie trwania kampanii były podejmowane próby angażowania się po obu stronach politycznego spektrum, jednak sztab Trumpa tym razem nie potraktował poważnie wysiłków grupy Polonii opowiadającej się po jego stronie. Sam Biden wyraził się o Polonii w jednym z wywiadów w New York Times twierdząc: „Przestaliśmy pojawiać się w klubie polsko-amerykańskim. Przestaliśmy się pojawiać i wszyscy poszliśmy do was, naprawdę mądrych ludzi”. Przypominam, że w trakcie kampanii prezydenckiej Clinton-Trump ten ostatni spotkał się w Chicago z grupą aktywistów tamtejszej Polonii, zaś sztab Clinton odmówił takiego spotkania. Polonia jednak nie potrafiła wykorzystać dobrej passy za kadencji Trumpa. Żaden Amerykanin polskiego pochodzenia, który ma kontakt z Polonią, nie został nominowany do ciągle zmieniającej się administracji Trumpa. Konkludując: kadencja Donalda Trumpa nie przyniosła Polonii amerykańskiej wiele. Przyniosła korzyści Polsce, ale nie Polonii. Teraz na sytuację polityczną nałożyła się pandemia, co sprawiło ostateczne wyhamowanie jakichkolwiek działań
Ostatnią akcją Polonii amerykańskiej było przeprowadzenie od 1994 roku spektakularnej akcji lobbingowej na rzecz wstąpienia Polski do NATO. Pisał o tym na łamach Kuryera Polskiego prof. Donald Pienkos. Prezes Edward Moskal zebrał wtedy 9 milionów podpisów obywateli amerykańskich i przypieczętował polski akces do NATO. W grudniu 2002 roku prezes Moskal wypowiedział się w kwestii wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, ale miał to być jego ostatni akt polityczny. Powiedział: „Porozumienie wynegocjowane w Kopenhadze nie zabezpiecza należycie polskich interesów i narusza podstawowe zasady Unii Europejskiej o równości praw i obowiązków wszystkich państw. Uważamy, że akces niesie ze sobą daleko idącą utratę suwerenności politycznej. Zagrożony jest polski parlamentaryzm i władza sądownicza. Ustawy i uchwały Sejmu i Senatu pozbawione będą polskiego, narodowego punktu widzenia. Po dołączeniu do Unii, Polacy staną się narodem bez własnego państwa”. Ta wypowiedź wywołała w Polsce falę nienawiści. Ówczesne elity szybko zdyskredytowały lidera Polonii i doprowadzono do ochłodzenia stosunków z Polonią. Układ okrągłostołowy już od 1989 zakładał polityczne ostracyzowanie Polonii, czego wyraz dał premier RP Mazowiecki podczas wizyty w Londynie. Na pytanie, dlaczego się nie spotkał z prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim odpowiedział, że byłoby to poniżające wobec prezydenta Jaruzelskiego. Tak więc rządy od 1989 roku nie nawiązały współpracy politycznej z Polonią, mimo że wtedy posiadała ona aktywne struktury i ciągle miała wpływy na politykę amerykańską. Nadzieje na taką współpracę obudziły się po roku 2015, jednak Polonia od dawna była już systematycznie wygaszana. Polonia domagała się wtedy od Warszawy przeprowadzenia lustracji byłych agentów SB w strukturach Polonii. Nikt jednak nie wiedział, że większość z nich została przewerbowana po 1989 roku i nadal działała destabilizująco na wszelkie polonijne akcje polityczne. Pamiętamy wszyscy próbę ekstradycji podejrzanego w sprawie zabójstwa szefa polskiej policji. Amerykański Departament Sprawiedliwości jednak zdecydowanie odmówił wydania polskiemu ministrowi sprawiedliwości podejrzanego sprawcy.
Flagowe projekty polonijne kiedyś budowane na tradycyjnych wartościach zaczęły się „unowocześniać”. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej zaprzestano programów badawczych nad Polonią amerykańską na rzecz finansowania innych badań przez fundusze Unii Europejskiej. W samych Stanach Zjednoczonych w ramach nowej polityki poprawności politycznej pozbywano się liderów o mocno konserwatywnych korzeniach. Ci z kolei próbowali budować nowe konserwatywne projekty, które nigdy nie osiągnęły profesjonalnego poziomu. Nigdy też nie udało się zbudować solidnej przeciwwagi dla przejętych projektów jednak już o charakterze liberalnym. Polaryzacja Polonii postępuje, a Departament Stanu dyskretnie przygląda się upadkowi Polonii, kiedyś mającej poważną siłę sprawczą wpływu na amerykańską politykę. Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej możemy zauważyć, że zainteresowanie Polonią przez rząd Polski znacznie spadło. Drastycznie zaprzestano prac badawczych nad Polonią, a wiedza o niej jest tak niedostateczna, że polska klasa polityczna niewiele o nas wie. A wiedza przeciętnego Polaka znad Wisły o Polonii jest negatywna i ciągle negatywnie stymulowana przez głupawe filmy, jak i powierzchowne programy armii ludzi w Polsce, którzy „zajmują się Polonią”. Jak wyjaśnił mi pewien liberalny dyplomata z Krakowa, wektory polityki zagranicznej zmieniły się po 2004 roku z zainteresowania diasporami na zastąpienie ich zagadnieniami multikulturalnymi.
Typologia działaczy polonijnych
Kto próbuje budować jakiekolwiek projekty ponadpartyjne, jest od razu okrzyknięty „ruską onucą”. Jest to także na rękę większości starych liderów, którzy nie widzą potrzeby otwierania się na młodszą generację. Wśród konserwatywnej części działaczy dalej dominuje „spiskowa teoria dziejów” i szukanie ruskich agentów wszędzie, gdzie się tylko da, a także zwykłe podkładanie nogi młodszym, ambitniejszym działaczom, które prowadzi ich do zniechęcenia się i zaprzestania działalności. „Wszystkowiedzący, nieśmiertelni i niezatapialni” – to najczęstsza kategoria działaczy. Piastują oni bowiem swoje pozycje od niepamiętnych czasów. Zwykle ich wiedza nie uwzględnia technologii i praw marketingu. Nie mają wizji wybiegającej w przyszłość. Po prostu trwają. Uwielbiają się fotografować z vipami z Polski i są łasi na ich obietnice. Można łatwo wyprowadzić tezę: że to oni wbijają gwóźdź do trumny Polonii. Oni nie muszą nic robić. Wystarczy, że wiedzą, kiedy i gdzie się pojawić i z kim sobie zrobić zdjęcie. To dzięki nim upadają takie projekty jak ośrodek w Orchard Lake. Przez dekady rady nadzorcze złożone z takich działaczy „sprawują pieczę” nad wielkim majątkiem Polonii, a są też tacy, którzy tylko czekają na sprzyjającą okazję, aby pod stołem sprzedać jakąś nieruchomość i się wzbogacić. „Liski chytruski” to kategoria najbardziej przebiegła. Ci z kolei piastują ważne, odpowiedzialne pozycje, ale ich priorytety nie oscylują wokół tego, co jest dobre dla Polonii i dla Polski, tylko wokół prostej zasady: co ja będę z tego miał i jaki kapitał polityczny mogę na tym zbić?
Reszta, to największa grupa, jest totalnie zagubiona i szuka jakiegokolwiek lidera, byle mieć wrażenie poczucia przynależności do jakiejś polonijnej grupy i spełnienia się w działaniu na rzecz ojczyzny. Model tego typu działaczy musi ulec jak najszybszej zmianie, gdyż to on ma wpływ na postępującą asymilację Polonii.
Stara Polonia vs. Polacy znad Wisły
Dla wyjaśnienia terminu „stara Polonia” to Amerykanie polskiego pochodzenia, którzy zatracili umiejętność posługiwania się językiem polskim, dla których poziom akulturacji, czyli funkcjonowania w obu kulturach, jest bardzo ograniczony. Ci uważają, że język polski nie jest im do niczego potrzebny, a wszyscy pełniący jakiekolwiek funkcje czy pozycje powinni mówić bez akcentu w języku angielskim. To oni są przeciwnikami dwujęzyczności, warunku przetrwania polskiej tożsamości na obczyźnie. Zdarza się, że dyrektorami ośrodków, które mają w nazwie „polskie centrum”, pozostają osoby, które nie mówią po polsku, ani niewiele wiedzą o Polsce, bądź z Polską nigdy nie miały do czynienia. W większości polską kulturę identyfikują z polką – tańcem zmieszanym z elementami kultury ludowej czeskiej i niemieckiej, polskimi potrawami typu kiszka i z dumą podkreślają, że są w 45, 80, a nawet w 100 proc. Polakami, co w Polakach znad Wisły ciągle wywołuje dylemat: a my? kim my jesteśmy? Większość Amerykanów polskiego pochodzenia traktuje Polaków z Polski niezależnie od ich wykształcenia „z góry”, dokładnie tak jak traktowano ich prostych dziadów bez wykształcenia lądujących na Ellis Island, czyli miejscu, do którego fizycznie przybywali polscy emigranci. Nikomu z nich nie przyjdzie nawet do głowy fakt, że wszystkie flagowe projekty Polonii w USA były tworzone przez polskich emigrantów najczęściej mówiących po angielsku z mocnym polskim akcentem. To oni byli najbardziej kulturotwórczy w ramach polskiej diaspory. Aby przekazywać wiedzę o polskiej tożsamości Polonii w Argentynie, Australii, Rosji i krajach europejskich, język angielski nie jest dominującym językiem komunikacji. Tym językiem jest wciąż język polski i dobrze pojmowana dwujęzyczność w zależności od kraju zamieszkania danej grupy polskiej diaspory.
Podziały w Polonii
Polonia amerykańska jest głęboko podzielona. Najważniejszym podziałem są poglądy polityczne liberałowie-demokraci versus konserwatyści-republikanie. Trudno posługiwać się liczbami, ale te niedługo nadejdą z Piast Institute, który przygotowuje specjalny raport na podstawie badań Census 2020. Każdy ośrodek polonijny posiada swoje struktury organizacyjne. Ich aktywność jest często zdominowana przez ich lidera. Jego wiedza i umiejętności prowadzenia jakiekolwiek polityki odzwierciedlają aktywność organizacji. Zwykle organizacje te nie współpracują ze sobą, a wynika to z braku umiejętności współpracy w polskich środowiskach. Liberalne środowiska uwielbiają być z sobą i prawić sobie nawzajem komplementy. Środowiska konserwatywne z kolei dalej konspirują, wyrzucając i ostracyzując podejrzanych o bycie „ruską onucą”. Obie grupy są niezdolne do kooperacji i wzajemnie się ignorują. Pomimo dość dobrego wykształcenia w obu grupach poza wyjątkami liderom praktycznie nieznane są zasady organizacyjne prowadzenia tych struktur, współpracy z mediami oraz znaczenia mediów elektronicznych. Oddzielną kwestią jest wiedza o samej Polonii, jej osiągnięciach i dokonaniach zwłaszcza w kwestii polityki.
Wizja Polonii i jej priorytety
Większość struktur polonijnych toczy się siłą rozpędu. Nie ma tam jednak wyraźnej wizji i programu, co będzie z tą organizacją i samą Polonią za 10 lat. Nie rekrutuje się młodych z obawy o zmiany, które by nastąpiły, a w programach tych organizacji nie ma nic, co mogłoby ich do tych organizacji przyciągnąć. Polityka trwania zmienia się w powolną asymilację polskiej diaspory. Podobna sytuacja panuje w Kanadzie i innych strategicznie ważnych krajach dla Polski jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy kraje Beneluksu. Każdy lider posiada swoje priorytety, które są sterowane dyskretnie lub mniej przez poszczególne frakcje polityczne często tej samej partii w Polsce. Największym problemem jest jednak brak przywództwa na szczeblu krajowym oraz pomysłu, jak szkolić nowych liderów. To właśnie z tego poziomu powinna wychodzić jakakolwiek inicjatywa i wola polityczna dla dalszych działań. Od 2005 roku niestety znaczenie Polonii amerykańskiej w USA jest coraz mniejsze.
Konkluzje
Badania nad Polonią. Obowiązkiem polskiego państwa jest przywrócenie badań nad Polonią, których celem winno być obiektywne poznawanie stanu i potrzeb polskiej diaspory. Nie możemy poznawać polskiej diaspory poprzez relacje szwagra z Chicago, co faktycznie ma miejsce w przypadku wysokiej rangi polityka.
Propolski lobbing. Kwestią ciągle nierozwiązaną jest brak współpracy politycznej między Warszawą a Polonią. W chwili obecnej presji na Polskę ze strony Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Unii Europejskiej, Izraela i Rosji, zostaliśmy sami. Ważne byłoby stworzyć w krajach strategicznych dla Polski profesjonalny propolski lobbing, zainwestować w upadające media polonijne. Sieć mediów polonijnych oraz organizacji połączonych strategicznie w krajach ważnych dla Polski jest ważnym krokiem, o którym nikt nie mówi.
Program polityczny Polonii amerykańskiej. Sama Polonia powinna przede wszystkim stworzyć sensowny program polityczny, umożliwiający jej wpływ na amerykańską politykę wewnętrzną i zagraniczną. Aby dokonały się jakieś istotne zmiany w świecie Polonii, potrzebna jest również głęboka wymiana pokoleniowa. Nastał znów czas pracy organicznej – szkolenia liderów i przyszłych polityków amerykańskich polskiego pochodzenia. Polonia amerykańska musi znów wprowadzić swoich reprezentantów do Kongresu i Senatu Stanów Zjednoczonych. Musi mieć swoich gubernatorów, przedstawicieli stanowych, prezydentów miast i innych ważnych reprezentantów w amerykańskich agencjach rządowych. Zresztą, gdyby się dobrze przyjrzeć, to amerykańscy Polacy pracują na niższych szczeblach amerykańskiej administracji, ale by awansowali, nie mają żadnej politycznej trampoliny, która mogłaby ich promować.
Inwestycja w media polonijne. Mając w każdym strategicznie ważnym dla Polski kraju media, należy w nie zainwestować, stworzyć z nich network, który może w ponadpartyjny sposób promować polską rację stanu. Wymaga to odważnych decyzji politycznych i nastał czas, aby tego dokonać. Warunkiem takiego pomysłu jest stworzenie modelu dwujęzycznego, tak aby obywatele w kraju, w którym znajduje się medium, mieli możliwość czerpania informacji o Polsce, jej gospodarce, nauce, kulturze i historii w obu językach. Przykładami takich dwujęzycznych mediów mogą być portale: „British Poles” z Londynu i nowy Kuryer Polski z Milwaukee.
Poprawić sprawczość. Konieczne jest powołanie polonijnej instytucji – think tanku, np. Paderewski Institute dla tworzenia polonijnej polityki i szkolenia kadr dla Polonii. Proces ten zapewni również głęboką wymianę pokoleniową. Może się to dokonać tylko w oparciu o ponadpartyjną współpracę obu grup polonijnych – liberalnej i konserwatywnej. Innej drogi nie ma. Powołajmy, tak jak Węgrzy tutaj, w USA, rządową instytucję, która byłaby wsparciem dla budowania propolskiego lobby. Zatrudnijmy najlepszych fachowców z USA, Kanady i z Polski. Niech będzie to „Polska Team”, zespół profesjonalistów, mówiących i piszących po angielsku i po polsku, który potrafiliby zbudować taką zintegrowaną sieć polonijnych mediów i organizacji. Dokonując tej inwestycji moglibyśmy na dekady przywrócić dawne znaczenie propolskiego lobbingu w USA.