Jak świat światem spalany propan-butan nie stanowił żadnego zagrożenia dla ludzi i środowiska. Co innego ulatniający się gaz z nieszczelnej instalacji – może oczywiście powodować zagrożenie pożarowe, jest też trujący w zamkniętych pomieszczeniach. Jak wiele innych i ta prawda została podważona przez pseudonaukowców na usługach „zielonych” fanatyków walczących z globalnym ociepleniem.
Mają oni pełne poparcie federalnych władz amerykańskich z prezydentem Bidenem na czele, dla którego zmiany klimatyczne są ważniejsze od wszelkich innych bolączek trapiących USA. Bardziej niż inflacja, bezrobocie, przestępczość, zalew nielegalnych imigrantów. Staje się to dogodnym pretekstem dla władzy do ingerowania w nasze życie codzienne i pozbawiania nas prawa wyboru. W ostatnim czasie amerykańska rządowa Komisja ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich (CPSC) rozważa wprowadzenie zakazu używania kuchenek gazowych.
Zwolennicy tego zakazu opierają się na raportach, które wskazują na szkodliwość korzystania z kuchenek gazowych w zamkniętych pomieszczeniach. Mają one odpowiadać nawet za 13 proc. przypadków astmy dziecięcej w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście liberalne i lewackie media nie omieszkały dodać, że przypadki te dotykają w głównej mierze czarnych dzieci, a kuchenki stają się kolejnym rasistowskim elementem, z którym należy walczyć.
Zagrożeniem dla zdrowia ma być emitowany przez kuchenki dwutlenek azotu, a gotowanie na palnikach generuje również dodatkowe emisje CO2. Opublikowano też badania, z których ma wynikać, że kuchenki nawet wtedy, gdy nie są wykorzystywane, emitują metan. Zdaniem klimatycznych fanatyków to drugi po dwutlenku węgla gaz cieplarniany pod względem szkodliwości dla klimatu.
Przyszłość pomysłu likwidacji kuchenek pozostaje nieznana. Jednak jest to kolejny krok do ograniczenia wykorzystywania gazu w domach. W opanowanych przez demokratów San Francisco czy Nowym Jorku wprowadzono już zakaz używania gazu w nowych budynkach. Podobnie jak w przypadku forsowania na siłę przechodzenia na samochody elektryczne, tak i w tym przypadku odbierana zostaje podstawowa metoda ogrzewania domów. Co w zamian – nie wiadomo.
Pomysł wprowadzenia zakazu dla kuchenek może napotkać na spory opór społeczeństwa. Ameryka ma ogromne zasoby gazu, podobnie jak ropy naftowej, więc nie trzeba go sprowadzać z zagranicy. Dzięki temu jest tańszy niż energia elektryczna. Dlatego też co najmniej 35 proc. gospodarstw domowych w USA korzysta z kuchenek gazowych. W niektórych stanach, jak Kalifornia, ten odsetek jest jeszcze wyższy i sięga 70 proc.
Konserwatywne grupy skrytykowały zakazy dotyczące urządzeń i pieców zasilanych gazem ziemnym. Zakaz gazu ziemnego ich zdaniem ograniczyłby konsumentom możliwość preferowanego źródła energii, a głównym powodem, dla którego korzysta się z gazu ziemnego, jest to, że wygrywa on pod względem kosztów.
Dla demokratycznych polityków powiązanych i sponsorowanych przez zainteresowane zmianami wielkie korporacje takie argumenty się nie liczą.
Jacek Hilgier
pointpub@sbcglobal.net