To nie czas DeSantisa
Trump wygrywa New Hampshire
MAREK BOBER
Było do przewidzenia, że – jeśli nie nadejdą polityczne kataklizmy – w walce o Biały Dom liczyć się będą Joe Biden i Donald Trump. Tak samo było do przewidzenia, że po stronie republikanów ubywać będzie kontrkandydatów byłego prezydenta.
– Dla Ameryki nadszedł czas wyboru – powiedział Ron DeSantis. – Możemy pozwolić na inwazję na naszą granicę lub ją zatrzymać. Możemy zdecydować o zaciąganiu lekkomyślnych pożyczek i wydatków lub możemy zdecydować się na ograniczenie rządu i obniżenie inflacji. Możemy wybrać indoktrynację polityczną lub możemy wybrać edukację klasyczną. Te wybory dotyczą zasadniczej walki o przetrwanie konstytucyjnego rządu i przetrwanie zachodniej cywilizacji.
Popyt nie był duży
DeSantis, nadzieja konserwatywnej Ameryki, były kongresman i aktualny gubernator Florydy, wycofał się z walki dwa dni przed prawyborami w New Hampshire i udzielił poparcia Trumpowi. Nadzieje, że Partia Republikańska będzie miała młodego kandydata (DeSantis ma 45 lat), ale kogoś już ze sporym politycznym doświadczeniem i sukcesami, praktycznie od maja ub.r., kiedy gubernator ogłosił swój start, były płonne. I to z wielu względów, a najlepiej chyba oddał to publicysta National Review Philips Klein.
„Było i nadal będzie mnóstwo szczegółowych doniesień na temat różnych błędów kampanii, które spowodowały jego upadek z początkowej, konkurencyjnej pozycji we wczesnych sondażach do odległego drugiego miejsca w Iowa, co zmusiło go do wycofania się z wyścigu przed prawyborami w New Hampshire – pisze Klein. – Jednak najbardziej podstawowym wyjaśnieniem tego, co przydarzyło się DeSantisowi, jest to, że zanim jego kampania nabrała tempa, popyt na sprzedawany przez niego produkt po prostu nie był zbyt duży”.
Można rzeczywiście wytykać wiele błędów kampanii DeSantisa, ale jeden jest banalnie prosty: to nie był jego czas, to nie był moment na duży skok w politycznej karierze.
„Przypomniała mi się historia Peletonu – pisze Klein. – W czasie pandemii ta firma produkująca rowery stacjonarne i aplikacje fitness została zalana klientami, którzy chcieli utrzymać formę, gdy siłownie były zamknięte, a nie nadążała za popytem. Ale kiedy Covid ustąpił i życie wróciło do normy, ludzie chcieli wrócić na siłownie. W rezultacie popyt się załamał, pozostawiając firmę z nadwyżką zapasów, co zmusiło ją do przeprowadzenia kilku rund cięć kosztów i restrukturyzacji, aby uspokoić inwestorów. Akcje, które w grudniu 2020 r. osiągnęły najwyższy poziom prawie 163 dolarów za akcję, są obecnie notowane po cenie poniżej 6 dolarów”.
Iowa jednoznacznie
Najpierw sygnał dała Iowa. Wygrał zdecydowanie Trump, zyskując 51 proc.; DeSantis miał 21 proc., a była gubernator Karoliny Południowej i ambasador przy ONZ Nikki Haley zdobyła 19 proc. – Ogłoszono wyniki w stanie Iowa i jest jasne: Donald Trump jest oficjalnym faworytem w walce o nominację republikanów na prezydenta w 2024 r. – przyznał natychmiast prezydent Biden. – Teraz musimy pracować jeszcze ciężej. Jeśli Donald Trump jest naszym przeciwnikiem, możemy spodziewać się podłych ataków, niekończących się kłamstw i ogromnych wydatków.
Po największym w historii zwycięstwie w prawyborach w Iowa (lata temu ówczesny senator Bob Dole wygrał różnicą niecałych 13 proc.) Trump wygłosił przemówienie, którego lewicowe telewizje CNN i MSNB nawet nie transmitowały.
– Uważam, że naprawdę nadszedł czas, aby wszyscy – nasz kraj – zjednoczyli się – powiedział. – Chcemy się zjednoczyć. Bez względu na to, czy jesteśmy republikaninem czy demokratą, liberałem czy konserwatystą byłoby miło, gdybyśmy mogli się zjednoczyć i wyprostować świat, rozwiązać problemy i przeciwstawić się wszechobecnej śmierci i zniszczeniu, których jesteśmy świadkami.
Konkurenci odpadają
Pomimo ataków medialnych, pozwów sądowych i wysiłków establishmentu Partii Republikańskiej mających na celu zniszczenie Trumpa i wypchnięcie go z wyścigu wyborczego, stało się inaczej. – Mieszkańcy stanu Iowa wstali i powiedzieli: nie, to nasz kandydat – tak oznajmił Newt Gingrich, były republikański spiker Izby Reprezentantów. – Trump jest kandydatem republikanów. Każdy, kto jest z tego powodu zdenerwowany, musi sobie z tym poradzić. Wyścig zakończy się faktycznie przed superwtorkiem 5 marca. Moim zdaniem to się już stało.
Gingrich, wytrawny polityk i analityk, doskonale widział, że prawybory w Partii Republikańskiej już dawno się skończyły i tylko z formalności należy je przeprowadzić.
Przed prawyborami w Iowa wycofał się najzacieklejszy krytyk Trumpa, były gubernator New Jersey Chris Christie. Po nich odpadł biznesmen i filantrop Vivek Ramaswamy i poparł Trumpa. Przed New Hamsphire odpadł wspomniany DeSantis. Pozostała Nikki Haley. I tylko ona mogła powalczyć w New Hamsphire.
Haley walczy
Nie przegrała dramatycznie, bo 54 do 44 proc., przy czym trzeba pamiętać, że na Trumpa głosy oddało aż 75 proc. zarejestrowanych republikanów (w New Hampshire głosy mogli oddawać także wyborcy niezależni). Wyglądając na zadowoloną oznajmiła, że wyścig „jest daleki od zakończenia”.
Zauważyła, że „nominacja Trumpa to zwycięstwo Bidena i prezydentura Kamali Harris”. Dodała, że „z łatwością” pokona Bidena. – W przypadku Donalda Trumpa – mówiła – mamy jeden chaos za drugim. Jakaś sprawa sądowa, jakaś kontrowersja, jakiś tweet. Nie da się naprawić chaosu Joe Bidena chaosem republikanów.
Haley liczy na dobry wynik w swoim rodzinnym stanie, Karolinie Południowej. Jeśli się jednak weźmie pod uwagę, że wszyscy republikańscy kandydaci na prezydenta wydali ponad 167 milionów dolarów na przegrane wysiłki mające na celu pokonanie Trumpa w New Hampshire i Iowa – niekoniecznie tak musi być. Całości obrazu dopełnia fakt, że z faktyczną nominacją Trumpa pogodził się już obóz Bidena. Przyznała to menadżerka kampanii prezydenta, Julie Chavez Rodriguez, oświadczając jednocześnie, że „antywolnościowy ruch MAGA zakończył przejmowanie Partii Republikańskiej”. Dodała: – Trump zmierza prosto do pojedynku w wyborach powszechnych, gdzie zmierzy się z jedyną osobą, która kiedykolwiek pokonała go przy urnie: Joe Bidenem.
Pytanie tylko, czy Biden naprawdę wystartuje w wyborach. To jeszcze 10 długich miesięcy.
Marek Bober
Zdjęcie
Donald Trump w czasie kampanii przed konwentyklami w Iowa. Sioux Center, 5 stycznia 2024 r.
fot. Donald J. Trump/Facebook