czwartek, 16 maja, 2024

Amerykańska gorączka przedwyborcza

Jacek K. Matysiak

Co nas czeka w najbliższych latach? Czy tylko bezradny niepokój tych, którzy mają świadomość, że nadchodzi kryzys, swoisty uwiąd, którego ofiarą padały wszystkie cywilizacje w historii, z powodu lekkomyślnego porzucenia wartości wyznawanych przez swoich przodków? Czy też z powodu czynników zewnętrznych, jak w XIII w. najazd Mongołów, a wcześniej wyniszczająca geograficzna eksplozja islamu czy komunizmu, a dziś napływ nieadoptujących się nachodźców inspirowanych przez globalistów? Jesteśmy na kolejnym etapie i zakręcie historii. Zwycięska dotąd dominacja Zachodu jest szarpana przez Chiny i stowarzyszone z nimi nowe siły (BRICS+) chcące wyzwolić się spod dominacji dolara i stojącej za nim potęgi USA i krajów NATO. Toczące się na naszych oczach dwie peryferyjne wojny są symptomami wzajemnego testowania swoich sił dwóch wielkich bloków państw.

 W najnowszej historii lewica organizowała rewolucje, walczyła z „pazernymi” kapitalistami o prawa robotników, walczyła z cenzurą o wolność słowa, o prawa kobiet i wszelkich mniejszości, zwalczała dominację potężnych bankierów, dzielnie walczyła z wielkimi korporacjami, z establishmentem religijnym i opresją państwa. Dziś mamy poważny problem, niestety lewica (przy wsparciu banksterów) zwyciężyła i teraz kontroluje wielkie korporacje, banki, kapitał, mainstreamowe media, a nawet spenetrowała religie. Niestety teraz sama wprowadza cenzurę dla tych śmiałków, którym ciągle marzy się wolność słowa, wyznania, wolność osobista i wolność wyboru. Od dawna wiemy, że władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. Problem w tym, że powoli wyłania się bliski związek między kompleksem militarnym (w tym służby specjalne), banksterami a lewicą będącą ich (nie?)świadomym ramieniem skierowanym przeciwko wolności jednostki…

Jest mnóstwo głośnych przykładów na zintegrowane działania służb specjalnych, mainstreamowych mediów i polityków nadzorowanych przez lobbystów, swoistych oficerów prowadzących, zaklinających rzeczywistość w interesie globalistów wymierzone przeciwko suwerenności jednostki, praw obywatela i suwerenności państwa. Najlepiej obrazuje to oświadczenie ponad 50 byłych dyrektorów wywiadów cywilnych i wojskowych w USA „potwierdzających”, że słynny laptop Huntera Bidena jest tylko rosyjską fałszywką mającą zaszkodzić Joe Bidenowi. Jak widać, niektórzy „równiejsi” mogą kłamać przy poparciu mediów bez konsekwencji. Przykładem jest też bezczelny atak na Trumpa implikujący, że jest agentem Putina – tzw. steel dossier wyssane z palca Hillary Clinton przy poparciu FBI, które wiedziało, że to fake.

Biedni lewacy ostro popierają aborcję, ale niestety przez decyzje swoich zacofanych matek urodzili się i teraz jedyną dla nich nadzieją na postępową konkluzję ich przypadkowego niechcianego życia pozostaje eutanazja. Są niedoścignieni w swoim dziwactwie i nieco pogubieni. Z jednej strony niosą na sztandarach proaborcyjne hasło „Moje ciało, moja decyzja”, jednak z drugiej żądają obowiązkowych covidowych szczepień dla wszystkich(!). Pomijając już logiczną niespójność obydwu stanowisk, są zwolennikami radzieckiej nauki, w której wszystko już wiadomo. A przecież ustalenia nauki należy ciągle kwestionować, korygować, jak to robił swego czasu nasz rodak Mikołaj Kopernik czy też Benedykt Spinoza, Albert Einstein, itp. No ale to byli ludzie starej cywilizacji ciemnogrodu, którą należy zmienić, pytanie tylko na co? Czy na chaos, z którego skorzystają najsilniejsi, aby wprowadzić swoją przeklętą utopię, której ofiarami będziemy my i nasze dzieci? Czy lewica ze swoją naiwnością rozumie, do jakiej przyszłości siebie i nas prowadzi?

Tyle się dzieje na tym świecie, trzeba by pisać codziennie nowy tekst, a na to nie ma czasu. Ja funkcjonuję w skomunizowanym kojcu zwanym Kalifornią, więc zacznijmy od niego. Kalifornia ma ok. 40 mln mieszkańców, jest stanem obdarzonym przez Boga piękną naturą i klimatem, a przez potęgę tutejszego biznesu (Dolina Krzemowa) i Hollywood sama jest piątą gospodarką świata. W wielkich miastach niepodzielnie króluje lewica, jednak na olbrzymich połaciach stanu żyją normalni, w tym konserwatywni ludzie. W stolicy, w Sacramento w stanowym parlamencie ekskluzywnie rządzą i dominują lewacy, których polityczne, środowiskowe i kulturowe decyzje prowadzą ten stan do swoistej ruiny. Tworzy się na wzór feudalny, latynoamerykański model bardzo bogatej elity i reszty populacji, w części żyjącej z obsługi tejże elity, no i klasa bezradnych ofiar edukacji czy narkotycznie uzależnionych, psychicznie zbyt słabych, aby samodzielnie i odpowiedzialnie żyć.

Tym razem nie chciałbym zbytnio zajmować się mocno uwikłanym przez Deep State w rozmaite procesy (ok. 100 zarzutów!) byłym prezydentem i liderem kandydatów po stronie republikańskiej Donald J. Trumpem. Jak wiemy, w USA zwycięzca wyborów prezydenckich nie musi wcale zdobyć najwięcej głosów, natomiast musi wygrać w poszczególnych stanach, z których część jest twardo demokratyczna czy republikańska, a część jest wahająca się (swing states), do tych stanów przypisana jest liczba elektorów, którzy oddają swoje głosy na kandydata. Właśnie o wyborców w tych stanach toczy się walka między pretendentami do prezydentury. 

Trump bezwzględnie dominuje w peletonie republikańskich kandydatów, wyprzedzając następnego pretendenta De Santisa (gubernator stanu Floryda) o ok. 40 punktów (!). Liczy się jeszcze b. gubernator Południowej Karoliny i ambasador w ONZ 51-letnia Nikki Haley, którą bardzo polubili globaliści i neocons i hojnie dotują jej kampanię przeciwko Trumpowi. Poza nimi liczy się jeszcze energiczny Hindus Vivek Ramaswamy i establishmentowy „atak dog” na Trumpa, b. gubernator stanu New Jersey, Chris Christie. Ta czwórka wzięła udział w niedawnej debacie republikańskich kandydatów, z której zrezygnował Trump, wcześniej występując w stanie Iowa na wiecu, gdzie był gościem prezentera Seana Hannity z FOX News.

Globalistyczny Deep State nie wie, jak rozegrać akcję wyeliminowania i wykończenia Trumpa. Tymczasem uwikłano go w cztery procesy z ok. 100 zarzutami, z których choć frywolne coś może się do niego przykleić, a z pewnością odkleją mu pieniądze (na prawników) i czas (odjęty z kampanii wyborczej). Wewnątrz Partii atak idzie od Chrisa Christie (były sojusznik) i teraz finansowo dotlenianą Nikki Haley (b. ambasador Trumpa do ONZ), której notowania nieco poszły do góry. Według sondaży w starciu z Bidenem Trump wygrywa 46,5 proc. do 44,5 proc., 40 proc. wyborców popiera wysiłki prezydenckie Bidena, 55,7 proc. ma go dość. Jedynie 26 proc. uważa, że sprawy idą w dobrym kierunku, 66 proc. uważa, że idą w złym. Sondażownia Trafalgar podaje: Trump 54 proc., DeSantis 17 proc. i Haley 16 proc.

Według sondażu NYT Trump prowadzi z Bidenem w pięciu z sześciu swing states. W Nevadzie 52-41, w Georgii 49-43, w Arizonie 49-44, w Pensylwanii 48-44, w Michigan 48-43, jedynie w Wisconsin Biden prowadzi 47-45. Na pytanie, jeśli wygra Biden czy będzie wojna, „tak” odpowiada 49 proc. sondowanych, a jeśli zwycięży Trump, 39 proc. oczekuje, że będzie wojna. 

De Santis jest solidnym, konserwatywnym, bardzo dobrym gubernatorem dobrze prosperującego stanu Floryda (22 mln mieszkańców) i to właśnie on wystąpił na ringu debaty z lewicowym liderem demokratów gubernatorem Kalifornii Gavinem Newsom w programie Seana Hannity na platformie FOX News 92-letniego Australijczyka Ruperta Murdocha, który nie lubi Trumpa. Trump utrzymuje dobre stosunki z częścią redaktorów programów FOX, jak Mark Levin (syjonista) czy Sean Hannity (oportunista). Spójrzmy na zwarcie „tytanów”, czyli kontrastową debatę między najlepszymi gubernatorami reprezentującymi stan demokratyczny, Kalifornię i republikański, Florydę. 

Gavin Newsom znany jest jako bardzo elokwentny, gładki, śliski i inteligentny polityk, więc zachodziła obawa, że rozłoży na łopatki „drewnianego”, mniej sprawnego w gębie, ale sprawnego gospodarza Florydy. Dla DeSantisa była to szansa przypomnienia się wyborcom i poprawienia swoich notowań jako kandydata w republikańskim wyścigu do prezydenckiej nominacji, nawet przy takim przeciwniku jak Trump. Z kolei szybko „strzelający” Newsom jest rozpatrywany jako czołowy kandydat prezydencki demokratów w razie ustąpienia z wyścigu schorowanego, niedołężnego Bidena. Był to klasyczny pojedynek najlepszych przedstawicieli Blue State (Demos) przeciwko Red State (GOP). Debatę oglądało ponad 4,75 mln widzów. Prawdę mówiąc, nie wiemy dziś, czy jednak za rok ci dwaj politycy nie będą ponownie walczyć, tym razem oficjalnie o prezydenturę pod koniec 2024 r. 

W sumie 90-minutowy telewizyjny pojedynek gubernatorów był dość interesujący, bardziej niż cztery dotychczasowe debaty republikańskich kandydatów. Pytania Hannity były precyzyjne, często z wyświetlanymi danymi statystycznymi, tak aby uczestnicy nie mogli bezkarnie łgać i tworzyć własnych statystyk. Wrzućmy trochę „mięsa” odnośnie sytuacji w obydwu stanach. Zwykłych obywateli najbardziej bolą podwyżki cen artykułów bądź usług powtarzalnych, np. benzyna 1 galon w Kalifornii kosztuje przeciętnie $4,85, na Florydzie $3,17, przy średniej krajowej $3,25. W ciągu ostatnich 2 lat z Kalifornii wyprowadziło się 750.000 mieszkańców, zaś 454.000 Amerykanów przybyło do stanu Floryda. Statystyki pokazują, że Kalifornia ma dwukrotnie więcej przestępstw kryminalnych niż Floryda, która ma 3 razy mniej bezdomnych niż Kalifornia.

Widać było, że DeSantis był dobrze przygotowany i przypierał Newsoma do muru, który kreatywnie wrzucał swoje statystyki wzięte z sufitu lub drwiąco przerywał czasem miażdżące wypowiedzi DeSantisa. Według danych statystycznych w 2022 r. 51.000 kalifornijczyków przeniosło się na Florydę, a 29.000 mieszkańców Florydy przeniosło się do Kalifornii, która w ostatnich 3 latach straciła 800.000 mieszkańców. Według U.S. Census Bureau w 2022 r. najwięcej ludzi z innych stanów przeniosło się na Florydę, aż 318.855.

Newsom zapewnił o swoim całkowitym poparciu dla „dynamicznego” prezydenta Bidena i jego wspaniałej polityki i nietuzinkowych osiągnięć w ekonomii, a nawet w zabezpieczeniu południowej granicy (sic!). Przypomnijmy, oblicza się, że za kadencji Bidena przeszło przez granicę nawet 10 mln głównie mężczyzn w wieku poborowym ze 160 państw świata (!). W tym roku zarejestrowano ponad 26.000 Chińczyków i ponad 30.500 Rosjan, którzy nielegalnie przekroczyli granicę. Czytałem, że jest plan, aby tym młodym mężczyznom umożliwić służbę w siłach zbrojnych i porządkowych w zamian za uregulowanie ich imigracyjnego statusu. Czyli globaliści chcą z nich uczynić janczarów, którzy bez żadnych związków z wartościami i tradycjami Ameryki mogą być użyci nawet przeciwko amerykańskim patriotom protestującym globalistyczne zarządzenia.

DeSantis przypomniał, że na Florydzie nie ma podatku dochodowego, a w Kalifornii jest drugi z najwyższych (13,3 proc.) w USA i Kalifornia ma najwyższe koszty życia, które są najbardziej niekorzystne dla klasy średniej. Gubernator podkreślił, że usunął dwóch sponsorowanych przez Sorosa prokuratorów dlatego, że nie przestrzegali prawa i zbyt łagodnie traktowali przestępców. Również podpisał prawo zabraniające Chińczykom kupowania ziemi uprawnej i usunął instytuty Konfucjusza ze stanowych uniwersytetów (siały chińską propagandę i kradli technologię). 

Absolutnym gwoździem do trumny była relacja DeSantisa z rozmowy z mężczyzną, który przeprowadził się z Kalifornii na Florydę i zachwalał niskie podatki, niską przestępczość i gratulował gubernatorowi sprawnego zarządzania stanem, po czym dodał, że jest teściem gubernatora Kalifornii, którym jest przecież Gavin Newsom. 

Debata przebiegała w rzeczowym stylu, jednak Newsom często przerywał wypowiedzi DeSantisa i strzelał ślepymi argumentami. Panowie spierali się o własne zarządzanie w okresie epidemii covidu, o stosunku do wpływów w szkołach LGBT+ i pornograficznych książek w szkolnych bibliotekach dla małych dzieci. Przypomnijmy, że gubernator Newsom w czasie pandemii zamknął publiczne szkoły, jednak w tym czasie jego dzieci uczęszczały do prywatnej szkoły. Oczywiście DeSantis mocno punktował wpływy polityki gender w kalifornijskich szkołach. Dodał, że w Kalifornii rząd popiera farmakologiczną i chirurgiczną zmianę płci u dzieci, bez wiedzy rodziców (!). Także dzieci z innych stanów mogą przebyć operację zmiany płci, przyjeżdżając nawet bez wiedzy rodziców do Kalifornii. 

W pewnym momencie DeSantis podniósł kartkę papieru z planem miasta San Francisco (którego poprzednio Newsom był merem) z brązowymi plamami ilustrującymi większość miasta, dodając, że to są obszary, na których na ulicach można wdepnąć w ludzkie odchody. Prawdą jest, że mimo wielu programów i ogromnych nakładów populacja bezdomnych (często narkomanów) mieszkających na ulicach w ostatniej dekadzie wzrosła o 32 proc. Również miasto zafundowało program chętnym narkomanom: darmowe, bezpieczne wstrzyknięcie narkotyku.

Komentatorzy dowcipkowali, że debatę gubernatorów sponsorował popularny biznes ciężarówek U-Haul, a to odnośnie wielkiego boomu z powodu przeprowadzek z Kalifornii głównie do Teksasu i na Florydę. Trzeba przyznać, że debata, szczególnie ze strony DeSantisa, wniosła wiele danych statystycznych kontrastujących te dwa amerykańskie stany i mimo rozmaitych opinii pomogła (choć w innym stopniu) tym dwu kandydatom na urząd prezydenta (choć Newsom jeszcze formalnie nie zgłosił swojej kandydatury). Newsom zaprezentował się jako lewicowy demagog, dla którego mocą uśmiechu i kłamstwa można śmiało zaczarować rzeczywistość. 

Cóż, na dziś liczą się Trump i Biden, który jednak coraz bardziej podupada na zdrowiu, ciąży mu też polityka otwartych granic, słabnąca gospodarka, dwie toczące się wojny i wzrastające ceny artykułów pierwszej potrzeby. Pewnie gdzieś w okolicach maja 2024 r. Biden zrezygnuje, przekazując swoje zgromadzone w prawyborach głosy na Newsoma. Problem w tym, że takie posunięcie ominęłoby wiceprezydent Kamalę Harris, co z kolei zniechęciłoby czarnoskórych wyborców do głosowania na demokratów (dziś już aż 25 proc. popiera Trumpa).

Jacek K. Matysiak

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze