czwartek, 16 maja, 2024

Fi_____nał

Sportowe wydarzenia minionego roku doczekały się godnego podsumowania. Zakończone 18 grudnia piłkarskie mistrzostwa świata były imprezą wyjątkową, pod względem sportowym okazały się także pełnym sukcesem. Zwieńczeniem był mecz finałowy Argentyna – Francja, który z końcowym gwizdkiem sędziego słusznie został okrzyknięty najbardziej emocjonującym finałem w historii mistrzostw.

Zanim jednak do niego doszło, przez blisko miesiąc na boiskach w Katarze rozegrano wiele interesujących spotkań. Organizatorzy turnieju stanęli na wysokości zadania. Stadiony były perfekcyjnie przygotowane, obsługa miła, kibicom nie przeszkadzał specjalnie zakaz wnoszenia alkoholu na trybuny. Właściwie każde spotkanie odbywało się przy komplecie widzów, którzy nie mogli się nudzić. Tylko cztery spotkania zakończyły się wynikiem bezbramkowym. W tym gronie znalazła się reprezentacja Polski, która zremisowała 0:0 z Meksykiem.

O występie Polaków na mistrzostwach w zasadzie nie można powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Zawiedli wszyscy zawodnicy, z wyjątkiem bramkarza Wojciecha Szczęsnego. On jeden nie przyniósł nam wstydu. Poziom i styl gry pozostałych zawodników były momentami żenujące. Faktu tego nie może nawet przesłonić awans z grupy do 1/16 turnieju. Tam Polacy zostali łatwo rozbici przez Francję 3:1, co i tak było najniższym wymiarem kary.

Zapału do gry, zaangażowania, techniki, opanowania, wszystkich podstawowych elementów dobrej gry Polacy mogą się uczyć chociażby od Chorwacji czy Maroka. Ci pierwsi reprezentujący maleńki 4-milionowy kraj potrafili w dwóch kolejnych Mundialach dotrzeć do finału i półfinału, grali jak równy z równym z Brazylią, którą pokonali, z Argentyną przegrali dopiero w półfinale.

Maroko okazało się czarnym koniem turnieju. Wyrzucili za burtę takie potęgi jak Belgia, Hiszpania i Portugalia. Jako pierwszy kraj z kontynentu afrykańskiego dotarli do półfinału, gdzie po wyrównanym meczu przegrali dopiero z późniejszym finalistą Francją.

I w ten sposób dotarliśmy do bajecznego finału. Kylian Mbappe dzięki hat-trickowi został królem strzelców z ośmioma bramkami na koncie, ale to Leo Messi i jego ukochana Argentyna zostali mistrzem świata, po ponad 36-letniej przerwie. W finale mundialu Albicelestes ograli Francję przy ogłuszającym dopingu 40 tys. Argentyńczyków! Po dogrywce było nadal 3:3, ale w rzutach karnych Argentyna wygrała 4-2. Scenariusz meczu był niesamowity. Przez prawie 80 min. Argentyna prowadziła 2:0 i wydawało się, że nic jej nie może zaszkodzić. Tymczasem kilkadziesiąt sekund w końcówce sprawiło, że wszystko wywróciło się do góry nogami. Doszło do dogrywki. Wykorzystany przez Francuzów w ostatnich minutach dogrywki rzut karny doprowadził znowu do remisu. Doszło więc do rzutów karnych. Francuzi pomylili się 3 razy i 4-2 wygrała drużyna z Ameryki Płd. Po długich 36 latach Argentyna wróciła na piłkarski tron.

Jacek Hilgier

pointpub@sbcglobal.net

Najnowsze