piątek, 17 maja, 2024

Polacy w Alanyi

Z Bogusławą Katarzyną Michałowską, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w tureckiej Alanyi, rozmawia LESZEK WĄTRÓBSKI.

LESZEK WĄTRÓBSKI: Mieszka Pani w Alanyi prawie od ćwierć wieku. 

Bogusława Katarzyna Michałowska: W Turcji zamieszkałam w roku 1999. Pracuję w turystyce jako licencjonowany przewodnik oraz rezydent hotelowy. Lubię opowiadać o Turcji i dlatego zostałam przewodnikiem. Ten piękny kraj pierwszy raz odwiedziłam mając 14 lat. Był to wyjazd rodzinny do Stambułu. I właśnie wtedy poczułam tureckie zapachy i zakochałam się w tym kraju na zawsze. A później podróżując po Turcji, do której przyjeżdżaliśmy praktycznie na każde wakacje, odkrywałam jej kolejne uroki. Już wtedy czułam, że zamieszkam tu na stałe. 

– Studia ukończyła Pani w Warszawie. 

– Tak, w Wyższej Szkole Hotelarstwa, Gastronomii i Turystyki. Magisterium zaś obroniłam na warszawskiej AWF. Zamieszkałam w Turcji ze względu na wielką miłość do tego kraju. Uwielbiam po nim podróżować, jego kolory oraz kuchnię.

– Polacy osiedlali się w Alanyi falami…

– Nie znamy dokładnej liczby Polaków zamieszkujących nasze miasto i okolice. Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk. Pierwsza fala to lata 2001-2003. Polacy, którzy tu wtedy przybyli, pochodzili głównie z dużych miast – m.in. z Warszawy, Krakowa czy Wrocławia. Drugą falę, która tu się zjawiła w latach 2010-2015, tworzyli rodacy z dużych i małych miast oraz wiosek. To były głównie dziewczyny, które poznały Turków. Można więc śmiało powiedzieć, że była to emigracja sercowa. W ostatnich pięciu latach, a szczególnie od czasów pandemii, rozpoczęły się dwie kolejne fale. Pierwsza to fala młodych dziewczyn, które zaangażowały się sercowo, i druga to ludzie, którzy kupili tu mieszkania. 

– Wasze Stowarzyszenie powstało w roku 2009. 

– To był trochę mój pomysł. Pierwsza fala, która tu się pojawiła, wspominała często Polskę. Byli to ludzie młodzi liczący trochę ponad 20 lat. I wszyscy marzyliśmy wówczas o potrzebie wspólnych spotykań. Brakowało nam tylko lokalu, w którym będziemy mogli wypić herbatę czy kawę i powspominać rodzinę, znajomych i swoją ojczyznę. 

Nawiązałam kontakty z tutejszym urzędem miasta, do którego często mnie zapraszano jako tłumacza spotkań z ich polskimi miastami partnerskimi – takimi jak: Nowy Sącz, Turek, Wodzisław Śląski i Wronki. Wtedy i tam właśnie powstał pomysł założenia polskiego stowarzyszenia. Namawiał mnie do tego jeden z pracowników urzędu, a w przyszłości nasz członek – pan Nurkan Şaşmaz. Nie bardzo wiedziałam, od czego zacząć zakładanie polskiego stowarzyszenia. Doszło jednak szybko do nawiązania współpracy ze starostwem, bo to ono w Turcji zajmuje się mniejszościami narodowymi. Musiałam zebrać 16 osób, aby nas zarejestrować. Takie były wymagania ówczesnych władz. Ta liczba okazała się dużym problemem. Zaczęłam więc dodatkowe poszukiwania wśród znajomych. I w końcu nam się udało. To był nasz pierwszy sukces. 

– Jakie cele stawia przed sobą wasze stowarzyszenie? 

– Najważniejsze to poszukiwanie rozwiązań problemów natury socjalnej, politycznej, ekonomicznej, zawodowej, prawnej i kulturalnej mieszkających na terenie Republiki Tureckiej Polaków. Ważna jest dla nas także pomoc w adaptacji do środowiska, w którym mieszkają nasi członkowie, oraz pomoc w nawiązywaniu kontaktów obywateli Rzeczypospolitej Polskiej i Republiki Tureckiej. I wreszcie poszerzanie ogólnej wiedzy, przyjaźni i nawiązywanie współpracy. 

– Jak to praktycznie robicie? 

– Poprzez nawiązywanie stosunków i współpracy z urzędami, instytucjami i towarzystwami państwowymi i międzynarodowymi, osobami prywatnymi i prawnymi. Dużą pomoc we wprowadzaniu w życie naszych celów odgrywają media. W ich obecności, na konferencjach prasowych, prezentujemy tureckiej opinii nasz polski i stowarzyszeniowy dorobek. Współpracujemy wreszcie ze znajdującymi się w Polsce i w Turcji uniwersytetami, instytutami, fundacjami, związkami, jednostkami, federacjami, konfederacjami, partiami politycznymi, stowarzyszeniami zawodowymi i innymi organizacjami. Wspólnie też organizujemy z nimi konferencje, panele dyskusyjne, sympozja, konkursy naukowe i artystyczne, festiwale, targi, wystawy, wycieczki, międzynarodowe zjazdy, targi, loterie itp. 

– Ilu członków liczy obecnie wasze stowarzyszenie? 

– Dziś mamy w stowarzyszeniu ponad 60 członków i około 100 sympatyków, którzy nie mogą być członkami, bo nie mają jeszcze karty pobytu w Turcji. Są też osoby, które kupiły tu w ostatnich latach mieszkania. I są to rodziny czysto polskie. Większość jednak osób w naszym stowarzyszeniu stanowią rodziny mieszane polsko-tureckie. Nasi członkowie to w dużym stopniu ludzie wykształceni. Są wśród nich m.in. filolodzy, socjolodzy, psycholodzy czy absolwenci uczelni turystycznych. Nie wszyscy oni pracują jednak w swoim zawodzie. Alanyi jest miastem turystycznym i dlatego zdecydowana większość naszych mieszkańców pracuje w tym zawodzie, także i naszych członków. 

– Z kim współpracujecie na co dzień? 

– Naszym głównym partnerem jest polska ambasada w Ankarze. W czasie np. czteroletniej kadencji konsula Stanisława Kargula nasze dzieci jeździły na kolonie letnie do Polski. Był u nas także w tym czasie m.in. teatr „Trzcina” z Tomaszowa Mazowieckiego działający przy Stowarzyszeniu Inicjatyw Kulturalnych „Trzcina” ze spektaklem Poza czasem oraz wielu innych artystów. Ambasada pomaga nam w planowaniu naszych imprez. I tak w tym roku jubileuszowym – 100. rocznicy podpisania traktatu przyjaźni polsko-tureckiej w Lozannie (23.VII.1923) zorganizowaliśmy ciekawą wystawę. Znalazły się na niej obrazy namalowane przez turecką malarkę Ilaydę Dişbudak przedstawiające znane postaci z Turcji i Polski. Na tę wystawę zaprosiliśmy przedstawicieli Urzędu Miasta Alanyi: burmistrza, starostę oraz Rady Obcokrajowców zrzeszającej mniejszości naszego miasta. Podobnie zresztą dzieje się na wszystkich innych naszych wystawach czy spotkaniach i nigdy nam nie odmawiają. Ponadto pomagają nam nasi lokalni sponsorzy. Jednym z nich jest znajomy właściciel restauracji, który trzy miesiące płaci czynsz za nasz lokal. Mieliśmy ponadto przez lata, aż do pandemii, finansową pomoc od polskiego konsula honorowego. Warto byłoby ją wznowić, albo znaleźć nowego w Alanyi. 

Mogę śmiało powiedzieć, że działo się u nas zawsze dużo, choć Polaków nie jest tylu co Niemców. Działalność ich kilkutysięcznej diaspory i jej aktywność śmiało możemy z nami porównać. I dziś, dzięki naszej działalności każdy mieszkaniec miasta wie, co to jest Polska i gdzie się znajduje. 

– Dużą pomoc w promocji polskiej kultury stanowią liczne imprezy, które organizujecie.

– Nasze imprezy organizujemy nie tylko dla nas samych, ale też i dla innych mieszkańców miasta. W nazwie naszego stowarzyszenia jest kultura i przyjaźń. Chcemy więc nawiązywać przyjazne stosunki z mieszkańcami tego tureckiego miasta. I dlatego m.in. zorganizowaliśmy dla nas i dla nich „Dzień Polski”. Impreza się udała. Wszyscy byli nią zachwyceni, także zaproszeni włodarze miasta. Dla tureckich gości ugotowaliśmy narodowe potrawy, m.in. pierogi, kluski śląskie i bigos. Z ambasady dostaliśmy mnóstwo gadżetów, które mogliśmy rozdawać uczestnikom „Dnia Polskiego”. Tańczyliśmy m.in. poloneza dla Turków. Byli wręcz zachwyceni. Tańczyły go razem dziewczyny Polki i mężczyźni Turcy – studenci tutejszego uniwersytetu. 

– Nie zapominacie również o dzieciach. 

– Koncentrujemy się na nauce języka polskiego. Chcemy ustrzec nasze dzieci, uczęszczające na co dzień do szkół tureckich, od zapomnienia języka ojczystego rodziców. Nie wystarcza bowiem, że w domu mama mówi do nich po polsku. Razem z nauką języka nasze dzieci uczą się także wielu innych spraw. Dużym plusem jest fakt posiadania na miejscu, tu w Alanyi, nauczycielki z Polski. Do tej pory mieliśmy finansowe wsparcie ambasady. Ale w ubiegłym roku to się zmieniło. Zaczęliśmy więc starania o pomoc w utrzymaniu naszej szkoły w polskich organizacjach, takich jak Pomoc Polakom na Wschodzie czy Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”. Składaliśmy wnioski na pomoc finansową dla naszej szkolnej placówki. Tak więc na przyszły 2024 rok, przy dużej tu inflacji, wiemy, że nasz czynsz za lokal zostanie podniesiony dwukrotnie. I wiemy też, że tej różnicy polska ambasada w Ankarze nam nie dopłaci. Liczymy na sponsorów i ludzi dobrej woli. Każdy może nam przekazać jakiś datek na konto (ALANYA POLONYALILAR KULTUR VE DOSLUK DERNEĞI; TR 71 0004 6004 5888 8000 0417 28) i wspomagając nas zostać sympatykiem naszego stowarzyszenia. Taka pomoc będzie najlepszym wsparciem dla naszych dzieci i młodzieży szkolnej. 

– Zajęcia dla waszych dzieci prowadzone są od kwietnia roku 2013. 

– …w siedzibie Polskiego Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w Alanyi. Jest to pierwsza tego typu zorganizowana inicjatywa w Turcji. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że żyjące w Alanyi dzieci mogą mieć regularny kontakt z językiem polskim, ale i realizują program szkolny. Od września 2013 opiekę nad naszą polonijną gromadką przejęła polonistka Katarzyna Dzieża wydelegowana do pracy z Polonią w Turcji przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą (ORPEG). Do szkółki mogą być przyjmowane dzieci obywateli polskich stale lub czasowo zamieszkujących za granicą oraz dzieci osób pochodzenia polskiego niebędących obywatelami polskimi. Od samego też początku działalności Stowarzyszenia jednym z najważniejszych celów było zapewnienie dzieciom z małżeństw polskich i polsko-tureckich kontaktu z językiem polskim. Cel ten realizowaliśmy, organizując między innymi akcję „Polonia czyta dzieciom” i spotykając się regularnie w polskim gronie. Dużą pomocą dla naszych członków stanowią zbiory książek. Nasza biblioteka powstała dzięki spontanicznej akcji „Książka dla Polaka”. Otrzymaliśmy duże wsparcie ze strony zarówno organizacji, jak i osób prywatnych. Nasze zbiory wciąż się powiększają, obecnie wynoszą niemal 1000 pozycji zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci – beletrystyka, albumy, podręczniki, reportaże, bajki, itp. Mamy w zbiorach także anglojęzyczne książki o Polsce! 

– A jak sprawdzają się małżeństwa mieszane polsko-tureckie? 

– Małżeństwa mieszane stanowią ponad 90 proc. naszych członków. Tylko nowa, ostatnia fala to są małżeństwa polsko-polskie. Związki, które są zawierane pomiędzy Polkami a Turkami, są sprawą prywatną naszych członków. Nigdy nie słyszałam żadnych tragicznych historii związanych z problemami na tle religijnym – przyjmując, że Polki to katoliczki, a Turcy to muzułmanie. Może to wynikać z faktu, że turecki islam jest bardzo tolerancyjny. Tureccy mężowie uczestniczą we wszystkich naszych świętach państwowych i kościelnych. I tak np. w czasie obchodów Świąt Wielkanocnych wszystkie nasze dziewczyny i panie przychodzą na spotkania ze swoimi tureckimi mężami. A ich dzieci są wychowywane w różnych wyznaniach, ale nie bardzo w to wnikamy. W małżeństwach mieszanych obchodzone są tak samo uroczyście święta muzułmańskie, jak i katolickie. Są wśród naszych członków osoby, które przeszły na islam. Decyzje w sprawach religii i polityki należą wyłącznie do każdego indywidualnie. Szukamy elementów wspólnych, które nas łączą, a nie tych, które mogą dzielić. Uważamy, że takie pozytywne podejście daje więcej dobrego i buduje nasze więzi na przyszłość. Mieszkając poza granicami Polski, bardziej dba się o narodową tradycję, kulturę czy zachowanie spokoju. Jesteśmy przecież świadomi, że mieszkamy wśród ludzi wyznających inną religię i często inne wartości, do których musimy się dopasować. A nie narzucać im naszej. Dzięki temu też, że mamy tu polskie stowarzyszenie, mogliśmy zaprosić do nas polskiego księdza Dariusza Białkowskiego, który przyjeżdża do Alanyi z Izmiru raz na miesiąc i odprawia nabożeństwo w tutejszym kościele. I dużo ludzi uczestniczy w tych nabożeństwach. 

– Jakie plany mają Państwo jeszcze na ten rok? 

– Polscy obywatele, członkowie naszego stowarzyszenia, uczestniczyli w niedawnych wyborach 15 października. Dostaliśmy z ambasady RP w Ankarze informację, że nasz punkt wyborczy będzie się mieścił w oddalonej od nas o 130 km Antali. Dla osób, które wyraziły chęć głosowania, załatwiliśmy busa. Przygotowujemy się też do grudniowego kiermaszu. Wcześniej nazywał się „Kiermaszem bożonarodzeniowym”, a dziś nazywa się „Kiermaszem noworocznym”. Nie zmieniła się natomiast jego organizacja i zasady. Setki i tysiące Turków przychodzą, aby zobaczyć naszą imprezę oraz okolicznościowe choinki i polskie regionalne potrawy. Kiermasz organizowany jest w centrum, na tyłach urzędu miasta, naszymi wspólnymi siłami. 

– Inne ważne sprawy, o które Pani nie zapytałem, a uważa je za godne odnotowania? 

– Generalnie nasza Polonia jest bardzo zróżnicowana. Natomiast, jak to wśród naszego polskiego społeczeństwa bywa w czasie zagrożenia, potrafimy się wszyscy zjednoczyć i działać razem. Tak było np. w czasie ostatniego trzęsienia ziemi w południowo-wschodniej Turcji w lutym br. I wtedy nasze stowarzyszenie i ludzie indywidualnie, tyle ile każdy mógł, pomagaliśmy poszkodowanym. Z Polonią jest różnie, podobnie jak ze wszystkimi innymi ludźmi. Mam wrażenie, że nasza Polonia jest bardzo zorganizowana. I że potrafi, mimo różnych charakterów czy poglądów indywidualnych, też działać wspólnie. 

– Czego można Państwu jako Polskiemu Stowarzyszeniu Kultury i Przyjaźni w Alanyi życzyć? 

– Wytrwałości w działalności, znalezienia takich sponsorów, którzy wspomogą nas w założeniu Domu Polskiego dla przyszłych pokoleń, dalszych działań na rzecz rozwoju stowarzyszenia w dziedzinie kultury i nauki, wielu członków, dbania o język polski wśród dzieci z rodzin mieszanych.

Rozmawiał: Leszek Wątróbski

zdjęcia: 

01. Prezes – Bogusława Katarzyna Michałowska (fot. Leszek Wątróbski) 

02b. Tablica ogłoszeń w lokalu Stowarzyszenia (fot. Leszek Wątróbski) 

03. Polki ze Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w Alanyi (fot. Leszek Wątróbski) 

03a. Członkowie Stowarzyszenia Kultury i Przyjaźni w Alanyi (fot. archiwum) 

04. Przed kościołem w Alanyi (fot. archiwum) 

05. Tablica miast współpracujących z Alanyią (fot. Leszek Wątróbski) 

06. Polonia na ulicach Alanyi (fot. archiwum) 

*Alanya to najbardziej znana miejscowość na Tureckiej Riwierze. To dawne miasto piratów, położone ok. 110 km na wschód od Antalyi. Transfer z lotniska trwa ok. 2 godzin. Od północy Alanya ograniczona jest przez zbocza gór Taurus, na południu wcina się w Morze Śródziemne, także miasto rozrosło się wzdłuż wybrzeża, na odcinku kilkudziesięciu km. Centralnym punktem przyciągającym przybyszów z całego świata jest port, wokół którego skupiają się ciekawe miejsca warte odwiedzenia. Miasto ma bogatą historię, w której swoją rolę odegrali Rzymianie, Grecy, Turcy Seldżucy. W kartach historii zapisali się również piraci, którzy mieli tu swoją bazę wypadową. Alanya to przede wszystkim potężna skała dumnie wystająca z morza. Jedynie wieże minaretów przypominają, iż jest to kraina Orientu. Oprócz szerokiego wachlarza możliwości relaksu i aktywnego odpoczynku Alanya oferuje doskonale zachowane zabytki. O dawnej świetności miasta świadczą pamiątki z czasów seldżuckich (XIII w.). Doskonałym przykładem jest górująca nad miastem twierdza seldżucka położona na skalnym wzgórzu. Czerwona Wieża wchodząca w skład systemu obronnego Alanyi. Dużą atrakcją dla turystów są tutejsze jaskinie. Płynąc łodzią wzdłuż wybrzeża można zobaczyć m.in.: Grotę Panien, Grotę

**Ze strony polskiej podpisał ją Jan Modzelewski, poseł akredytowany w Szwajcarii a ze strony tureckiej Mustafa İsmet İnönü, minister spraw zagranicznych Turcji. Traktat ten stał się podstawą wznowienia stosunków dyplomatycznych nawiązanych sześć wieków wcześniej w roku 1414. Zakochanych, Grotę Piratów czy Jaskinię Fosforyzującą. Natomiast na lądzie do najbardziej znanych należy jaskinia Damlatas. Dziś Alanya przyciąga głównie swoimi piaszczysto-żwirowymi plażami. Najpiękniejsza z nich – Kleopatra Beach – oferuje bardzo dobre warunki do kąpieli i sportów wodnych. Region Alanyi słynie z ogromnej liczby turystów z całego świata. W centrum znajdziecie Państwo sklepy, bazary, restauracje, kawiarnie, bary, night cluby, dyskoteki itd.

Najnowsze