czwartek, 16 maja, 2024

Viva Polonia. Polskę da się polubić!

Maria Legieć

Viva Polonia („Niech żyje Polska”) to tytuł książki Steffena Moellera – niemieckiego aktora, pisarza, wielkiego miłośnika Polski, zwłaszcza jej kultury, tradycji i literatury. Na temat jej historii wie Moeller tylko to, co konieczne. Ale mimo tej „luki” wie więcej niż przeciętny Niemiec. 

Steffen Moeller to postać dobrze znana tym widzom w Polsce, którzy oglądali serial TV M jak miłość (2003-2007). Wcielił się tam w rolę niemieckiego Bauera (rolnika) Stefana Mullera. W latach 2003-2008 zasiadał też wśród zagranicznych gości w programie Europa da się lubić. Jego zainteresowanie Polską trwa całe lata, do dzisiaj. Podczas występów kabaretowych na terenie Niemiec z uszanowaniem, podziwem i sentymentem wypowiadał się o spotkanych w Polsce ludziach (z filmu, prasy, przypadkowo poznanych). Wyjaśniał, na czym polega polska gościnność i jakie wartości etyczno-moralne są w naszym kraju na pierwszym miejscu, porównując je z niemieckimi i podkreślając ich wyjątkowość. Swoje zainteresowania językiem (przytacza często pierwsze na pamięć wyuczone zdanie „w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie”) pogłębia na bieżąco. W występach kabaretowych zawsze podkreśla, że wbrew panującemu w Niemczech przekonaniu Fryderyk Chopin nie był Francuzem, a Maria Curie była Polką! Książki, których jest autorem i tytuły z Polską związane mówią za siebie: np.: Viva Polonia, Expedycja do Polski, Polska da się lubić. Mój prywatny przewodnik po Polsce i Polakach (dla słoików i gastarbeiterów”) czy Viva Warszawa

Innym Niemcem, który z „czystego zainteresowania” Polską uczestniczył długie lata w nauce języka polskiego na kursach językowych prowadzonych w VHS (wyższa szkoła powszechna) w Giessen jest Rolf Gredy-Wenzel, emerytowany nauczyciel j. angielskiego. Chciał on poznać nie tylko język, ale także historię, kulturę, literaturę i tradycje naszego narodu. Ale przede wszystkim –„duszę polską”. Tak to wyraził (w tłumaczeniu): „Dzięki spotkaniom na kursie językowym mogłem lepiej poznać mało w Niemczech znane fakty historii, zwłaszcza zmagania Polaków przeciwko doktrynie komunistycznej, narzuconej Polsce przez ZSSR, niestety z winy nas, Niemców, którzy II wojnę wywołali. Zrozumiałem, co znaczy dla Polaka słowo patriotyzm (w Niemczech ma znaczenie ujemne), czym jest umiłowanie wolności i jakie znaczenie ma pielęgnowanie tradycji w Polsce. Jaką rolę odgrywa religia i kim był dla Polski i świata papież Jan Paweł II. Zrozumiałem, co to jest polska dusza”.

Bardzo pięknie podziw dla naszego kraju wyraził w Kuryerze Polskim (Milwaukee) ojciec dr Jim Bowden, którego przypadkowy los przywiódł z Teksasu do Warszawy. Jego słowa nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że Polska, Warszawa i ludzie żyjący w tym kraju pozostaną na zawsze w jego sercu. Tak wypowiedział się na ten temat w artykule pt. „Polska oczami Amerykanina”: „Powszechnie wiadomo, że dzieła ludzkich rąk znane jako Siedem Cudów Świata istniały w historii. Do listy należy dodać jeszcze jeden cud: cudowny kraj, Polskę”. „Zadziwia mnie odwaga, wytrwałość, nadzieja, determinacja i kreatywność Polaków. Jestem zachwycony i stoję w ciągłym zdumieniu”. I jeszcze to: „Zakochałem się w bogactwie historycznym, kulturalnym, artystycznym, edukacyjnym, medycznym, ekonomicznym i masowym systemie transportu. Postępy są dramatyczne!”. Tak powiedzieć może tylko człowiek „zakochany”!

Cudzoziemcem, „zarażonym Polskością”, którego mottem mogłyby być pierwsze słowa tytułu artykułu – jest sylwetka z czasów Powstania Warszawskiego, Polaka z wboru – Agboli. Czarnoskóry „Ali”, August Agbola O’Brown – przybysz z dalekiej Afryki walczył w wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku i w kampanii powstańczej jako ochotniczy obrońca Warszawy, z narażeniem życia roznosząc po zakamuflowanych punktach nielegalne druki, a nawet broń. Dowiadujemy się o tym niezwykłym Nigeryjczyku z książki Afryka w Warszawie dr. Zbigniewa Osińskiego. „Życiorys Agboli to historia człowieka, który uznawał Polskę za swoją drugą ojczyznę (nie jest to chyba zbytni patos) i czuł się jej pełnoprawnym obywatelem” – tak o nim pisze Osiński. Jak bardzo musiała Agbole (tak go nazywali powstańcy) Polska oczarować, jak głębokie musiało być jego uznanie i respekt dla tego walczącego kraju, do Polaków-powstańców warszawskich, że nie wahał się rzucić „na stos” życia swojego i swojej rodziny (w czasie, gdy Powstanie wybuchło, miał już dwóch synów i żonę – Polkę!.)

Podobnie jak wyżej – nie w słowach, lecz w czynach hasło zawarte w pierwszych słowach artykulu „Viva!” realizowało dwóch Amerykanów: Cedric Fauntleroy i Merian Caldwell Cooper (twórca filmu King Kong), którzy podczas wojny polsko-sowieckiej w 1920 r. walczyli po stronie Polski. Cooper to bardzo piękna postać. W polskim mundurze strzelał do bolszewików. Dostał się do niewoli sowieckiej, z której uciekł. Został przez Józefa Piłsudskiego odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Merian C. Cooper był potomkiem Johna Coopera, który walczył o niepodległość Stanów Zjednoczonych pod dowództwem generała Kazimierza Pułaskiego (1745-1779). Gdy Pułaski został ranny w bitwie pod Savannah – miał umrzeć na rękach J. Coopera. Ta przekazywana w rodzinie historia zaważyła o późniejszych losach młodego Meriana. Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do I wojny światowej w 1917 r. zgłosił się do służby w Amerykańskim Korpusie Ekspedycyjnym i walczył w Europie. W trakcie jednego z lotów został zestrzelony i trafił do niewoli niemieckiej. Po zakończeniu I wojny światowej Cooper wraz z amerykańską agencją pomocy humanitarnej trafił na ziemie polskie. Tutaj przedstawił pomysł utworzenia amerykańskiej eskadry w polskim lotnictwie. Zgodę na jej utworzenie wydał Józef Piłsudski, którego być może przekonała następująca argumentacja Coopera: „Gen. Pułaski oddał życie za mój kraj, dlatego moją służbę Polsce, gdy ta walczy o wolność, rodzina moja traktuje jako obowiązek”. Czy może być piękniejszy dowód miłości do naszego Kraju? Albo to: kosy ustawione na sztorc i rogatywka – symbol kosynierów – żołnierzy Kościuszki na tle flagi USA – jako godło jednostki amerykańskich lotników, którzy weszli w skład 7. Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki, walczącej w 1920 o Lwów. Za Polskę – i o Polskę walczyli przede wszystkim w latach 1918-1920 także inni cudzoziemcy – lotnicy. Należy tu wymienić nazwiska pilotów Camillo Periniego (z Wloch) i Franza Petera, francuskich generałów Paula Henrysa i Henry’ego Niesela, czeskiego podoficera Josefa Cagasca oraz obywatela niemieckiej narodowości Pula Krenzyega.

Porucznik Charles de Gaulle, który jak wyżej wymienieni również brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej (w 1920 roku został na krótko wcielony do polskiej jednostki bojowej i awansowany do stopnia majora) tak napisał 20 sierpnia z frontu do swojej matki: „Z innych armii rosyjskich, które groziły Warszawie, niewiele co powróci. Mimo szybkości, z jaką uciekały, Polacy je przeganiali i zachodzili od lasu (…): – wszystko do najdrobniejszego szczegółu jest jasne. Wierne wojska polskie, których wyższe kadry były jednymi z najlepszych na świecie!” (por. Ch. de Gaulle, „Bitwa o Wisłę. Dziennik działań wojennych oficera francuskiego”, w: Zeszyty Historyczne, Paryż 1971, zesz. 19, s. 13-16).

A teraz trochę wypowiedzi znanych osobistości z dawnej – i niedawnej przeszłości: 

Oto Antoni Denikin, urodzony 1782 w Łowiczu z matki Polki, wywodzącej się ze zubożałej szlachty polskiej, „biały” dowódca sił walczących w latach 1918-1920 (samotnie) przeciwko komunizmowi. Gdy w 1920 zrzekł się dowództwa na rzecz generała Piotra Wrangla i wyemigrował do Anglii, a następnie do Francji (zmarł w USA w 1947 r.), wyznał, że: „Pamięć o mojej nieżyjącej matce Polce, spędzone na brzegach Wisły dzieciństwo i młodość pozostawiły we mnie głęboki ślad i stworzyły naturalną bliskość, zrozumienie i pozytywny stosunek do narodu polskiego”

„Pozytywny stosunek” do naszego narodu – można było znaleźć w słowach Napoleona. Z ust cesarza padły słowa: „laissez faire aux Polonais!”, czyli „zostawcie to Polakom! Dla nich nie ma nic niemożliwego” (to o słynnej szarży podczas bitwy pod Samosierrą, 1808). I jeszcze: „Gdyby tylko Polacy wiedzieli, kim naprawdę są!”.

A zbliżając się do teraźniejszości. 

Ronald Reagan: „Odległości z Warszawy do Moskwy i z Warszawy do Brukseli są identyczne. Znak mówi, że Polska nie jest ani na wschodzie, ani na zachodzie. Polska jest centrum cywilizacji europejskiej. Wniosła rzeczywiście wiele w kształtowanie się tej cywilizacji. Czyni to również dzisiaj w sposób znaczący, nie godząc się na uciemiężenie”.

George W. Bush, republikański polityk i 43. prezydent Stanów Zjednoczonych podczas debaty prezydenckiej w 2004 skierował do swojego adwersarza Johna Kerry’ego słynne słowa: „You forgot Poland” („Zapomniał Pan o Polsce”). Słowa te zostały wypowiedziane po tym, jak John Kerry wymienił tylko trzy państwa koalicji (bez Polski). I jeszcze Bush: „Bez męstwa Polaków wszystkie dyplomatyczne zabiegi i międzynarodowe negocjacje z końca lat 80. nie przyniosłyby przemian w Europie. To zwyczajni ludzie zapoczątkowali zmianę biegu historii”.

Norman Davies: „Wydaje się, że kraj ten jest nierozerwalnie związany z niekończącą się serią katastrof i kryzysów, które – w sposób paradoksalny – stają się źródłem jego bujnego życia. Polska znajduje się bez przerwy na krawędzi upadku. Ale jakimś sposobem zawsze udaje jej się stanąć na nogi”.

Duchowy przywódca Tybetu Dalajlama XIV: „Polacy to naród, który doświadczył wielu trudnych okresów, ale bez względu na trudności i przeciwieństwa zachował ducha i determinację. Podziwiam naród Polski”.

Niestety, z tym wyrażonym przez Dalajlamę podziwem dla narodu polskiego nie zgadza się ogromna liczba „osobistości” różnych nacji i epok.

Tak podziwiany i uznawany za mistrza prozy psychologicznej Fiodor Dostojewski – wprost nienawidził Polaków. Sam – z trzeciego pokolenia zrusyfikowany Polak, nie mógł sobie wyobrazić, jak mogą obok siebie egzystować te dwa narody, mówił: „potężna Polska i potężna Rosja nie mogą obok siebie funkcjonować, są śmiertelnymi wrogami”. Dostojewski postrzegał Polaków jako zaciekłych wrogów Rosji, heroldów jej okcydentalizacji w duchu liberalnym. Jego relacje z Polakami odwzorowują starcie Wschodu z Zachodem. Pisał: „Wojna polska to wojna dwóch światów chrześcijańskich – to początek przyszłej wojny prawosławia z katolicyzmem, innymi słowy – wojny geniuszu rosyjskiego z cywilizacją europejską”. Pisarz, który rehabilitował moralnie ludzi upadłych i nawet zbrodniarzom okazywał litość, dla Polaków miał tylko pogardę. 

Karol Marks: „Istnieje jedna tylko alternatywa dla Europy: albo azjatyckie barbarzyństwo pod przywództwem moskiewskim zaleje ją jak lawina, albo Europa musi odbudować Polskę, stawiając między sobą a Azją 20 milionów bohaterów, by zyskać na czasie dla dokonania swego społecznego odrodzenia”.

David Lloyd George brytyjski premier w latach 1916-1922 (nie przysłużył się do zwycięstwa Polski w wojnie polsko-bolszewickiej!) wyraził się tak: „Oddać Polakom śląski przemysł to jak dać małpie zegarek”.

Caryca Katarzyna Wielka: „Polaków bardzo trudno pokonać. Są najlepszymi żołnierzami Europy, ich trzeba od wewnątrz rozebrać”.

Józef Stalin, zimny, cyniczny polityk, który jest odpowiedzialny za śmierć dziesiątków milionów ludzi – ze „znawstwem” o Polakach: „Wprowadzenie komunizmu w Polsce byłoby podobne do nałożenia siodła na krowę”.

Najnowsze