piątek, 17 maja, 2024

Wybory 2023

Andrzej Moniuszko

Kiedy to wydanie Gwiazdy Polarnej dotrze do Czytelników, z pewnością będziemy już znali rezultaty zaplanowanych na 15 października wyborów parlamentarnych w Polsce. Będą one miały niebagatelne znaczenie nie tylko dla społeczeństwa polskiego, ale również i dla innych krajów europejskich skupionych w EU. 

Sprawujący władzę, skupiony wokół PiS blok prawicowy może pochwalić się sporymi osiągnięciami w zakresie m.in. polityki społecznej i ekonomicznej.  Według statystyk za rok 2022 poziom życia w Polsce był wyższy niż np. w Portugalii i zbliżył się znacząco do standardów innych rozwiniętych krajów zachodnich. Można oczywiście dyskutować, czy było to spowodowane wzrostem polskich wskaźników czy też spadkiem zachodnich, ale to już inna para kaloszy.

Rządzący nie uniknęli oczywiście błędów, co zda się potwierdzać regułę, iż pomyłek nie popełniają tylko ci, co nic nie robią. Potknięcia te starannie i nierzadko skutecznie starali się wykorzystać lewicowo-liberalni adwersarze i sprzyjające im medialne prolewackie szczekaczki. 

Jest to zrozumiałe, zważywszy, iż naczelnym hasłem programowym opozycji zdaje się być zawołanie „J…ć PiS”, co w praktyce oznacza, iż jest ona przeciwko wszystkiemu, co jest sygnowane przez PiS. Swoim programem za bardzo chwalić się nie może, bo w głównej części jest on sprzeczny z zapatrywaniami większości społeczeństwa polskiego. Jego ujawnienie czy też publiczna prezentacja groziłoby nie tylko klapą wyborczą, ale i, podejrzewam, oskarżeniami o zdradę szeroko rozumianych interesów państwowych. 

Sztandarowym przykładem takich działań stała się histeria związana z tzw. aferą wizową. W propagandowej nagonce wizowej marszałek Senatu określił ją jako największą aferę XXI wieku. Warto zauważyć, iż za nami jest dopiero jedna czwarta obecnego stulecia i zapewne będziemy świadkami wielu zdarzeń pretendujących do tego tytułu. Do miana jednego z nich będą zapewne pretendować konszachty Putina z Tuskiem i ich plany dla Europy. Ale pomińmy XXI-wieczne dywagacje. Pan marszałek mówiąc o zasięgu afery wizowej, ze wzburzeniem oficjalnie wszem i wobec zakomunikował, iż „jak podają media, wydano ponad 35 tysięcy wiz (…)”. Powoływanie się polityka na doniesienia prasowe jako wiarygodnego źródła informacji przypomina jako żywo PZPR-owskie wystąpienia i wtórujące im relacje Trybuny Ludu. Wtedy to dla niezdolnych do samodzielnego i krytycznego myślenia działaczy i aktywistów gazetowe wypociny były nie tylko ideologiczną latarnią, ale i wiarygodnym i najczęściej jedynym źródłem informacji. Współcześnie czerpiący wiedzę i natchnienie z doniesień prasowych polityk winien być postrzegany jako medialna marionetka. 

Pan marszałek oskarżył również przedstawicieli władz polskich z prezydentem i premierem na czele o czerpanie korzyści finansowych z niecnego procederu. Pikanterii tym absurdalnym zarzutom dodaje fakt, iż nasz bohater jest oskarżany o łapówkarstwo, ale skutecznie blokuje dochodzenie w tej sprawie, zasłaniając się immunitetem poselskim. 

Wracając do nieszczęsnych wiz dodajmy, że sprawa dotyczy kilkuset przypadków, że część winnych została już ukarana i że nadal toczy się dochodzenie. Warto wiedzieć, iż cały proceder został zainicjowany jeszcze za rządów Platformy przez Radosława Sikorskiego, ministra spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska. Jakby tego było mało, krzykacze z Platformy wspomagani tubami niemieckich liderów próbują przekonać opinię publiczną, iż za kryzys imigracyjny w krajach zachodnich odpowiedzialne są machlojki PiS-owskich urzędników. Anamneza opozycyjnych polityków jest zdumiewająca, zważywszy, iż zupełnie niedawno politycy Unii z Niemcami na czele lansowali, propagowali i realizowali koncepcję multi-kulti, która miała ekonomicznie i kulturowo uzdrowić gnijące cywilizacje zachodnie. Wtórowali im głośno działacze Platformy Obywatelskiej. PO miała i nadal ma plan migracyjny, który zakłada przyjmowanie dziesiątków tysięcy nielegalnych imigrantów albo płacenie ogromnych sum na ich utrzymanie. Opozycjoniści oczywiście nie zauważają, iż to dzięki PiS Polska w kontrolowany sposób przyjęła kilka milionów uchodźców z Ukrainy i skutecznie odpiera ataki nielegalnych emigrantów na granicy białoruskiej, zapobiegając niekontrolowanemu ich napływowi.

 Kończąc wyborcze dywagacje, chciałoby się przywołać starą zasadę dobrego wychowania, która polegała m.in. na tym, iż winowajcy nie tylko ponosili konsekwencje swoich błędów, ale byli zobowiązani do ich naprawy. Może więc opozycja zamiast garnąć się do władzy i tworzyć własną listę występków, powinna przykazać rządzącym, aby naprawili to, co schrzanili. Obawiam się jednak, iż idea rozumnej współpracy dla dobra kraju i jego mieszkańców już dawno przestała interesować opętanych magią władzy polityków. 

Pozostała jedynie nadzieja w polskich wyborcach, którzy okażą się dużo mądrzejsi od lewicowo-liberalnych politykierów i dadzą rządzącym szansę nie tylko kontynuacji dotychczasowej polityki, ale i naprawy popełnionych błędów. 

Andrzej Moniuszko

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Najnowsze