Jacek K. Matysiak
Słowa z czasem zmieniają znaczenie, ulegają modyfikacji, narody doznające hekatomby prześladowań w nowych warunkach przyjmują czasem rolę swoich oprawców. Do krwawej wojny, czy też „specjalnej operacji wojskowej”, na Ukrainie dochodzi nowa specjalna operacja na maleńkim terytorium palestyńskiej Gazy w odwecie za barbarzyński atak Hamasu na izraelskie terytoria. W wyniku operacji Hamasu 7 października zginęło ok. 1,4 tys. obywateli izraelskich, a ok. 230 zostało porwanych. Ofiarami izraelskiej odpowiedzi (głównie bombardowań) jest ok. 8 tys. Palestyńczyków. Wielu analityków zadaje sobie pytanie, jak mogło dojść do sforsowania tak najeżonej elektroniką i przeszkodami granicy między enklawą 2,3-milionowej palestyńskiej Gazy a Izraelem. Jeszcze bardziej dziwi brak szybkiej odpowiedzi ze strony izraelskiej armii. Rodzą się różnorodne teorie.
Na wojnie zwykle pierwszą ofiarą jest prawda wypchnięta przez propagandę. Zastanawia, co tak naprawdę chciał osiągnąć Hamas – czy tylko widział się w roli zapalnika, spustu, który dokonując masakry na Żydach sprowadzi ich gniew, ale i w wyniku izraelskiego krwawego odwetu obudzi i zmobilizuje się cały islamski świat? W samym Izraelu nacjonalista Netanjahu chce dalszej ekspansji i wyparcia Palestyńczyków z Palestyny. Rząd Bibi Netanjahu jest w ostrym konflikcie z silnymi lewicowymi partiami opozycyjnymi, na ulicach demonstracje, konflikt wdarł się nawet do armii. W wyniku ataku z 7 października Izraelczycy zareagowali zgodnie z zasadą: zagrożenie, wszystkie ręce na pokład, czyli dla Bibi jest to swoista ucieczka do przodu. Izraelski minister obrony określił Palestyńczyków mianem „ludzkich zwierząt”.
Bombardowania licznych celów w tak zagęszczonym terenie, a następnie zmasowanie sił zbrojnych do inwazji Gazy ilustruje zastosowanie zbiorowej odpowiedzialności wobec niemającej szans ludności cywilnej. Polacy pamiętają to z krwawej niemieckiej okupacji, Żydzi pewnie też. Taka taktyka przyniesie śmierć tysiącom cywilów i dzieci, w konsekwencji rodzi następne pokolenie bohaterów mścicieli doznanych krzywd – czy to tak trudno przewidzieć? Czy nie będą to zbrodnie wojenne przeciwko ludności cywilnej? Przecież terroryści Hamasu, którzy dopuścili się rzezi Izraelczyków, w większości już nie żyją.
Jeśli spojrzymy z dystansu na rozwój sytuacji międzynarodowej, to widzimy słabnącego dotychczasowego hegemona Amerykę i rosnącą rolę Chin, oraz niecierpliwą próbę odbudowy rosyjskiego imperium. Rysuje się próba testowania siły dotychczasowego hegemona i stopniowe uwikłanie go w kosztowne militarne przedsięwzięcia wynikające z przyjętych przez niego licznych sojuszniczych zobowiązań. Nowe wzrastające potęgi widzą Amerykę jako zimowe słońce – świeci, ale nie grzeje. Niebawem niestety przekonamy się, jak jest naprawdę. Każdy z uczestników tych światowych zmagań ma swoje interesy, na odpowiednim poziomie dla swojej rangi. Największą ofiarą tej wojny może być Ukraina. Prezydent Biden zażądał dla niej $61 mld na wydatki wojenne i $14 mld dla Izraela (corocznie otrzymuje $4 mld), ale Kongres nie chce finansować „in blanco” wojny na Ukrainie.
Izrael wypowiadając Hamasowi wojnę, zmobilizował ok. 8 proc. zatrudnionych w izraelskiej gospodarce ludzi. Ok. 200 tys. z 7 mln Izraelczyków (cała populacja wynosi ponad 9 mln) zostało przemieszczonych w bezpieczniejsze rejony. Upadły dochody z turystyki, część Żydów uciekła z Izraela. Zmobilizowana armia w większości nadaje się jedynie do służby policyjnej.
Izrael chciałby wykorzystać swoje silne i wpływowe lobby w Waszyngtonie do wciągnięcia USA do wojny na Bliskim Wschodzie, tym razem z Iranem, co rusz słyszymy kolejne głosy o konieczności zaatakowania Teheranu. Pretekstem jest podejrzenie, że Iran może już nielegalnie mieć broń atomową, którą przecież nielegalnie ma też Izrael. Ponadto Iran kontroluje potężną militarną szyicką organizację Hezbollah w rozchwianym Libanie, z którą Izrael praktycznie przegrał wojnę w 2006 r., kiedy to nie był w stanie posunąć się 4 km i zająć miasteczka Bint Jbeil. Miał nawet kłopoty, aby w pełni zająć oddaloną o 2 km od granicy z Libanem wioskę Maroun El-Ras. W porównaniu z Hamasem Hezbollah uchodzi za dobrze uzbrojoną i wyszkoloną siłę zbrojną, która jednak w pełni nie włączyła się w wybuchły konflikt.
Problem jest właśnie w tym, że Izrael otoczony jest morzem państw arabskich, których życzliwość jest finansowana (podobnie jak 20 proc. funduszy obrony Izraela) przez amerykańskiego podatnika. Świat zareagował na walki w Izraelu w dwojaki sposób, w państwach europejskich o znacznej napływowej imigracji islamskiej (Anglia, Francja, Niemcy etc.) mają miejsce liczne, głośne demonstracje domagające się przerwania konfliktu i barbarzyńskich bombardowań gęsto zaludnionej Gazy. Podobnie jest w USA, gdzie w protestach często bierze udział lewica (w tym żydowska) i studenci. Gazę przedstawia się jako otwarty największy obóz koncentracyjny na świecie z kontrolowanymi i poniżanymi bezpaństwowymi ludźmi, przypominający żydowskie getta w okupowanej Europie.
Ktoś powiedział, że Żydzi z poważnym opóźnieniem dorobili się własnego państwa i z poważnym opóźnieniem też wkroczyli w okres kolonizacji swoich sąsiadów. W 1947 r. 181 rezolucja ONZ tworzyła warunki do powstania dwóch państw w Palestynie, żydowskiego i palestyńskiego. Jeśli prześledzimy kolejne wydarzenia, kolejne wojny na mapie terytorium Palestyny, w rezultacie których ok. 800 tys. Palestyńczyków zostało zepchniętych, pozbawionych swoich domów (Nakba, czyli katastrofa, porównywana do żydowskiego Shoah), to możemy sobie wyobrazić nieszczęście kolonizowanej przez izraelskich osadników ludności. Duża część palestyńskich uchodźców mieszka na Zachodnim Brzegu, reszta w Gazie i w swoistych gettach, obozach uchodźców, szczególnie w Jordanii. Ci, którzy nie dali się wypędzić, stanowią ok. 20 proc. populacji Izraela.
Od 2007 r. rząd izraelski ustanowił całkowitą kontrolę obozu koncentracyjnego zwanego Gazą, decydując o przemieszczaniu się jego mieszkańców i dostarczanych do obozu produktów i materiałów. Ponad połowę mieszkańców Gazy stanowią dzieci. Jak pamiętamy, głównym reprezentantem Palestyńczyków była Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP), na której czele stał Jaser Arafat, a dziś prezydentem państwa palestyńskiego jest 87-letni Mahmoud Abbas. Abbas ukończył studia prawnicze w Damaszku, później studiował na Uniwersytecie Patricka Lumumby w Moskwie, przedmiotem jego pracy doktorskiej (1984 r.) była „Druga strona: tajny związek między nazizmem a syjonizmem”. Tak Arafat, jak i Abbas należeli do uprawiającej terroryzm palestyńskiej organizacji Fatah. Siedziba rządu Autonomii Palestyńskiej Abbasa mieści się na Zachodnim Brzegu. Trzeba dodać, że nie ma „miłości” między nią a Hamasem rządzącym Gazą.
Przypomnijmy, że głośny dziś Hamas był sponsorowany przez izraelski Mossad na terenie Gazy jako przeciwwaga dla narodowego sekularnego rządu Abbasa. Hamas (Harakat al-Muqawama al-Islamiyya; Islamic Resistance Movement) oficjalnie powołany przez szejka Ahmeda Yassina w 1987 r., jest bardziej islamski, a mniej nacjonalistyczny. Emerytowany oficer CIA Philip Giraldi uważa, że istnieje tajny kontakt między wywiadem Hamasu, Mossadu i CIA, a masakra 1,4 tys. Żydów była fałszywą flagą, której celem jest wypchnięcie Palestyńczyków z obszaru Gazy. Wskazuje też na to, że Izrael musiał wiedzieć o nadchodzącej akcji Hamasu od swoich tajnych agentów w Gazie i z elektronicznego nasłuchu, którym najeżona jest „granica” z Gazą. Również o nadchodzącym uderzeniu ostrzegł Izrael egipski wywiad. Zwraca też uwagę, że de facto Izrael jest członkiem NATO od 2004 r. (ma specjalny status) i ma dostęp do informacji wywiadowczych tej organizacji.
Przypomnijmy, że niesławny podstarzały światowy intrygant Soros (przeciwnik rodaka syjonisty Netanjahu) wspiera organizacje od 2016 r. (przez fundację Otwarte Społeczeństwo), które stoją za ostatnimi propalestyńskimi protestami w USA na sumę $15 mln. Według New York Post $13,7 mln trafiło do The Tides Center, która popiera organizacje solidaryzujące się z Hamasem. Soros finansuje również żydowską grupę Jewish Voice for Peace ($650 mln.) oraz grupę If Not Now ($400 mln). Dodajmy, że Soros przekazał w czerwcu kontrolę nad swoim $25-mld imperium „Otwarte Społeczeństwo” swemu synowi Alexowi, który jest dumny ze swoich lewicowych poglądów.
Ewentualna izraelska pacyfikacja Gazy może doprowadzić do kolejnego przesilenia, wzrostu cen ropy (teraz ok. $85 za baryłkę) do powyżej $100, czyli do wzrostu inflacji (teraz w USA 3,7 proc.) i możliwej recesji.
Tak Hamas, jak i szyicki Palestyński Islamski Dżihad (mniejsza organizacja bojowa z Gazy wspierana przez Iran) wysłał swoich przedstawicieli do Libanu na spotkanie z sekretarzem generalnym szyickiego Hezbollahu (Hassan Nasrallah), trwają rozmowy o jednolitym antyizraelskim froncie. Delegacja Hamasu z liderem Abu Marzoukiem udała się do Moskwy, gdzie dołączył do nich wiceminister spraw zagranicznych Iranu Ali Bagheri, gdzie spotkali się z zastępcami ministra Ławrowa, Siergiejem Rybakowem i Michaiłem Galuzinem. Omówiono stan bezpieczeństwa w cieśninie Ormuz, przez którą przepływa 20 proc. światowej ropy (ok. 17 mln baryłek dziennie) i 18 proc. światowego skroplonego gazu (LNG).
Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan oskarżył Izrael o popełnienie zbrodni wojennych i zagroził wypowiedzeniem Izraelowi wojny w razie frontalnego ataku i czystek etnicznych w Gazie. Erdogan nazwał bojowników Hamasu bojownikami wolności i oskarżył Izrael o nielegalną okupację Palestyny. W Ameryce wygląda to zupełnie inaczej. Biden odwiedził Netanjahu, wysłał w rejon Izraela dwa lotniskowce. Nowy wreszcie wybrany republikański spiker Kongresu Mike Johnson jest ewangelikiem, konserwatywnym chrześcijaninem i nie kryje swojego pełnego poparcia dla Izraela, jednocześnie kwestionując pomoc dla walczącej Ukrainy.
Być może niewinnie przelana krew Żydów i Palestyńczyków ma swój powód zupełnie gdzie indziej. Otóż brytyjska kompania British Gas (BG Group) jeszcze w 2000 r. odkryła ogromne pokłady naturalnego gazu zlokalizowane właśnie u wybrzeży Gazy (30 km na zachód od Gazy). Przez lata trwały tajne izraelsko-egipskie rozmowy (przy aprobacie prezydenta Autonomii Palestyńskiej Abbasa) na temat rozpoczęcia eksploatacji tych złóż w 2024 r. Jak widać, zawsze w polityce bardzo ważne są pieniądze, a pożądający je politycy nie lubią konkurencji…
Jacek K. Matysiak