piątek, 17 maja, 2024

Walkower na granicy

Na kalifornijskiej pustyni, w miejscowości Indian Wells rozgrywany był turniej tenisowy, z racji swego prestiżu nazywany często piatą lewą wielkiego szlema. Wśród kobiet zwycięskiego tytułu broniła Iga Świątek, a wśród mężczyzn na końcowy sukces liczył Hubert Hurkacz. Optymizm nie był bez podstaw, bowiem ostatnio znajduje się on w dobrej formie, a na dodatek już na samym starcie ubył mu jeden z większych faworytów do końcowego sukcesu – Novak Djoković. Niestety nasz tenisista zakończył swój udział w turnieju na trzeciej rundzie.

Natomiast najlepszy tenisista świata już na starcie przegrał walkę z amerykańskim rządem. Przyczyna, dla której gwiazda tenisa nie pojawiła się na kortach Indian Wells, jest wciąż ta sama – brak szczepień na Covid-19.

Cały świat już od dłuższego czasu odszedł od restrykcji. Nawet Australijczycy, którzy w zeszłym roku nie zezwolili Djokoviciovi na start w Australian Open, w tym roku bez problemów zezwolili mu na start w turnieju, który notabene wygrał.

Amerykanie pod rządami demokratów uparcie trzymają się bezsensownych restrykcji. Djoković  osobiście zwracał się do amerykańskiego rządu o specjalne pozwolenie na występy w prestiżowych turniejach w Indian Wells i Miami, ale zgody nie otrzymał. Nie pomogły także listy senatorów Florydy Ricka Scotta i Marco Rubio do prezydenta Bidena oraz otwarcie wyrażane wsparcie dyrektora turnieju w Indian Wells Tommy’ego Haasa oraz Amerykańskiej Federacji Tenisowej.

Biden i jego administracja pozostali w tej kwestii nieugięci. A wszystko w czasie, gdy amerykańska granica z Meksykiem pozostaje praktycznie otwarta dla tysięcy latynoskich – i nie tylko – emigrantów, którzy codziennie bez żadnych szczepień ani dokumentów dostają się na teren USA. Dalej kontrolowane przez rząd federalne agencje rozwożą ich po całym kraju. Zapewniany im jest pobyt, bezpłatne jedzenie, nauka, leczenie. Pod przykrywką humanitarnych działań demokraci grają polityczną kartą, licząc na poparcie ze strony grup etnicznych w nadchodzących wyborach prezydenckich. Za nic mają fakt, że za wszystkie świadczenia na rzecz emigrantów, jak chociażby ich pobyty w pięciogwiazdkowych hotelach, bezpłatną naukę na uniwersytetach, dokąd wysyłani są młodzi Latynosi, płaci amerykański podatnik, czyli my wszyscy.

Jacek Hilgier

pointpub@sbcglobal.net

Najnowsze