piątek, 3 maja, 2024

Nowy wspaniały świat

Maria Legieć

Według nowszych badań z 2020 roku, 24,6 proc. populacji Rosji, czyli 36 milionów ludzi, miało dochody poniżej średniej krajowej. To oznacza, że jedną czwartą ludności Rosji można zaliczyć do osób o niskich dochodach. Według badań międzynarodowej firmy audytorsko-konsultingowej  FinExpertiza  ta jedna czwarta jest zagrożona ubóstwem. Po „terapii szokowej”, którą zastosował Jelcyn, liczba biednych w Rosji zaczela spadać. Ale obecnie – żyje w tym kraju blisko 15 procent ludności za mniej niż 5 euro dziennie. 

To stanowi złą wiadomość dla władz Rosji przed marcowymi wyborami prezydenckimi, które mają się odbyć 15 – 17 marca 2024. .

Ale – po kolei:  17,2 mln osób, czyli 11,8 proc. ludności w Federacji Rosyjskiej sama uważa się za ubogich.Tak wynika z najnowszych danych opublikowanych przez Federalną Służbę Statystyki Państwowej (Rosstat). Ze rosyjskie społeczeństwo ubożeje – uwidocznione jest m.inn. w statystykach Wydziału Socjologii Uniwersytetu Finansowego w Moskwie, ktory przeprowadził badania 35 miast o liczbie ludności przekracząjacej 500 tysięcy. Badając stopień ubóstwa – nie uwzgledniono jednak oddalonych od wielkich miast rosyjskich wiosek, gdzie mieszkają najbiedniejsi obywatele Rosji. 

Kraj ten ma największą na świecie różnicę między najbiedniejszymi a najbogatszymi, pod tym wzgledem ustanowił on rekord. Tak więc Petresburg czy Moskwa – to nie  Saratow, Dagestan, Wołgograd czy Astrachań. Najwyższy wskaźnik ubóstwa odnotowano w Togliatti, miejscu narodzin bestsellerowego i często wyśmiewanego w Rosji samochodu Łada. (ciakawostka: miasto Togliatti, pierwotnie nazywające się  Stawropol-nad-Wołgą – zostało przemianowane na Tolyatti w 1964 roku na cześć Palmiro Togliatti, długoletniego sekretarza Włoskiej Partii Komunistycznej). Szczególnie biedą dotknięte są takie  regiony rosyjskie, jak Inguszetia – 29,8 proc. ludności żyje poniżej granicy ubóstwa i Buriacja – 20 %  .

Jakże pełne ignorancji i absolutnej niewiedzy o tym kraju – niemal wołające o skandal, bo fałszywie informujące Amerykanów – wybrzmiały w tym kontekście słowa amerykańskiego dziennikarza telewizji Fox News -Tuckera Carlsona, który wystąpił niedawno  na szczycie w Dubaju, gdzie w przemówieniu wychwalał Moskwę. Całkowitą kompromitacją wykazał się, porównując ją z miastami w swoim kraju : „Jest o wiele  ładniejsze niż jakiekolwiek inne miasto w moim kraju. Nie miałem o tym pojęcia”– I dalej : „(…) architektura, jedzenie i usługi  są lepsze” . O jakiego rodzaju „usługach „  tu myślał ????    I jak to się ma z ogólnym, całościowym obrazem Rosji?  Moskwa – jest wyjątkiem. Nie trzeba być dziennikarzem, żeby to wiedzieć… Jak już powiedziano.Moskwa  – to nie Wołgograd   

Potwierdza to oficjalne rosyjskie biuro statystyczne – Rosstat, który  opublikował na temat standartu życia w tej – „ niemoskiewskiej „ –  Rosji szokujące dane. Wynika z nich, że aż 35 mln nie ma w domu toalety i aż 47 mln nie ma ciepłej wody. Zawrotna liczba 29 mln Rosjan nie ma w ogóle bieżącej wody w swoich domach. Według Rosstatu dotyczy to przede wszystkim prowincji. Bez podstawowych zdobyczy współczesnego świata, jak dostęp do kanalizacji, energii elektrycznej czy sieci gazowej, bądź grzewczej – żyje tam niemal dwie trzecie spośród 144,5 mln obywateli Rosji. Ok. 7,7 mln rodzin ogrzewa swe domostwa drewnem. Dzieje się to w kraju, który jest największym na świecie producentem gazu i gdzie temperatura w zimie w niektórych regionach spada do minus 50 stopni Celsjusza (-53° F).

Statystyki są przerażające. I dziś,  w XXI wieku – zaledwie  tylko 29.1 (55 %)  z 52,8 milionów gospodarstw ma dostep do gazu, elektryczności nie ma prawie 1,5 gospodarstw, a w 12.3 milionów  gospodarstw – do ubikacji trzeba wychodzic „za stodołę” . 

Ponad 3 tys. szkół nie posiada toalety i ubikacji. Z higieną – też nie najlepiej; prysznica i wanny – nie zna 5 milionów gospodarstw. Katastrofalnie jest też na polu mieszkalnicwa: W komunalnych „kwartirach” – mieszkaniach komunalnych, które są pozostałością z czasów Związku Radzieckiego – mieszka 1,3  miliona osób. Zajmują one oddzielny pokój, ale mają wspólną kuchnię i łazienkę. 

W okolicach BAM-u [bajkalsko-amurska magistrala] żyją ludzie, którzy od czasu budowy BAM-u  (zakończono w 2003) są pozostawieni praktycznie bez mieszkania, mieszkają w tymczasowych schroniskach, których nawet oficjalnie nie uznaje się za mieszkania. Ponadto nie ma możliwości umieścić ich na liście oczekujących na mieszkanie, ponieważ zamieszkują pomieszczenia niebędące pod względem formalno-prawnym mieszkaniami.

Dane statystyczne dotyczące ubóstwa są ciągle poprawiane. Sposób metodologii podawania liczby „biedaków”  w Rosji jest ciagle korygowany. Ubodzy w Rosji nie są już liczeni według minimalnego koszyka konsumpcyjnego, który się zmienił i ewoluował, ale też nie według modelu europejskiego. To sprawia, że ocena rzeczywistego stanu rzeczy na podstawie tych danych jest nieczytelna i trudna do komentowania.

I o to chodzi !

Obok ubóstwa – wielkim problemem Rosji putinowskiej jest alkoholizm.  70 proc. mężczyzn na Dalekim Wschodzie umiera przed 35-tym rokiem życia z powodu chronicznego alkoholizmu i wypadków spowodowanych psychozami. Według raportu rosyjskiego ministerstwa zdrowia mieszkańcy Dalekiego Wschodu dziesiątkowani są przez alkohol. „Rosyjskiego” tempa w piciu nie wytrzymują choćby Czukczowie czy Buriaci. Dla wielu zsowietyzowanych Czukczów czy Jakutów libacje kończą się często tak, że mężczyźni po wódce biegają po lesie, strzelając do siebie czy się okaleczając. Według rankingu najbardziej lubujące się w alkoholu regiony to: dwa dalekowschodnie obwody — magadański na Dalekim Wschodzie (rocznie 14,1 litra czystego spirytusu na głowę– 1 miejsce) i i obwód sachaliński u wybrzeży Morza Japońskiego (13 litra na głowę – 3 miejsce). Druga jest Moskwa (13,3 litra rocznie na osobę !

Omawiajac standarty życia w Rosji – nie można pominąć rozpowszechnienia się chorob HIV i AIDS w tym kraju. Oficjalnie liczba osób zakażonych wirusem w ciągu roku rośnie tam o ponad 5 proc. Około 1,5 miliona ludzi w Rosji, czyli 1% ze 148 milionów Rosjan, jest zarażonych HIV, z których część nie zdaje sobie z tego sprawy. Tymi danymi zaniepokojena jest ONZ. Apeluje ona do Kremla o reakcję i określa Rosję „epicentrum światowej epidemii HIV”.

I jest jeszcze jeden problem, wyhodowany przez stalinizm, pielęgowany przez ZSRR, który szczególnie przybrał na sile podczas ponad dwudziestoletnich rządów Putina: walka z wolnością słowa, z wolnymi mediami, w ogóle – walka z opozjonistami.

Od czasu przejęcia władzy przez Putina – Kreml z coraz większą bezwzględnością likwiduje niezależnych dziennikarzy. Za jego rządów –  zabito ich  stu pięćdzisięciu osmiu  158. Tym samym Rosja jest piątym państwem na świecie – po Iraku, Filipinach, Syrii i Algierii, pod względem śmiertelności ludzi mediów. Zagrożeni są też ci dziennikarze, którzy wyemigrowali po rozpęteniu  wojny na Ukrainie. Niezależna organizacja Reporterzy bez  Granic, szacuje, że  ok.300 osób wyjechało z Rosji, bo cenzura mediów, blokowanie wiadmości, uznawanie ich za „zagranicznych agentow” (żywcem przejęte ze słownictwa sowieckiego), spowodowały, że praca dziennikarza we własnym kraju stała się niemożliwa. Zamilkły takie media, jak „Novaja Gazieta”, radio Echo Moskvy, telewizja Deszcz. Wśród wielu zamordowanych przez reżim Putina – nie wolno zapomnieć o Annie Politkowskiej z „Novaja Gazieta”, mówiącej prawdę o wojnie w Czeczenii, zastrzelonej w drzwiach własnego domu; jest jeszcze Igor Dominkov (zastrzelony w 1999) , Jurij Szczekoczychin ( 2003);  Paul Klebnikov (red. nacz. Forbesa; 2004) , ;  Natalia Estemirova, , Maksim Borodin, Wiktor Popkow, Stanislav Markielov (odznaczony posmiertnie Pokojowa Nagroda Nobla ), Anastazja Baburova – (wszyscy zamordowani na terenie Rosji w 2009 roku). „Ręka socjalistycznej sprawiedliwości” dosiegła też dziennikarzy, którzy wyjechali za granicę: Jelena Kosituczenko, Irina Bablojan, .Natalia Arno.  Lista zamordowanych jest dluga, Krew tych ofiar spoczywa na rękach człowieka, który po raz czwarty staje do wyborów prezydenckich. Do nich – Kreml już kilka miesięcy temu rozpoczął przygotowania do głosowania, w którym – według medialnych doniesień –„Władimir Putin chciałby zdobyć więcej głosów niż w poprzednich wyborach“. Gubernatorzy zostali poinstruowani, aby zapewnić frekwencję na poziomie co najmniej 70 proc. Już w poprzednich wyborach, w roku 2018 – „udział” w nich Putina został nazwany „rekordem stachanowskim”, więc czym będzie tegoroczny ?. W mediach mówi się, że w tych wyborach na przeszkodzie do osiągnięcia prezydentury może stanąć były deputowany do rosyjskiej Dumy, (sprzeciwiający się putinowskiej wojnie na Ukrainie) – Borys Nadieżdżin. 

Został on (na razie) dopuszczony przez Centralną Komisję Wyborczą do etapu zbierania podpisów (ku „niezadowoleniu” Putina – tłumy Rosjan składają masowo podpisy!). Nie pozwolono za to zbierać ich innej, niezależnej kandydatce Jekatierinie Duncowej. Należy dodać, iż o ile Duncowa na pewno nie miała nic wspólnego z Kremlem, to w przypadku Nadieżdżina już nie ma takiej pewności. Obecnie jest 11 podstawionych kandydatów na prezydenta. Kreml ich potrzebuje, aby zapewnić pozory rywalizacji, nawet jeśli wynik jest z góry przesądzony.

Najnowsze